Po powstaniu Chińskiej Republiki Ludowej głównym celem Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (MW ChALW) była obrona własnych wybrzeży przed ewentualnym desantem morskim, który mógł zostać dokonany przez Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych, uznawane od zarania państwa Mao Zedonga za najgroźniejszego potencjalnego przeciwnika. Ponieważ jednak chińska gospodarka była słaba, brakowało kwalifikowanych kadr zarówno w wojsku, jak i w przemyśle, a realne zagrożenie amerykańskim atakiem nie było wielkie, przez kilka dziesięcioleci trzon chińskiej floty stanowiły siły przybrzeżne, złożone głównie z kutrów torpedowych i rakietowych, potem także niszczycieli i fregat, konwencjonalnych okrętów podwodnych oraz patrolowców i ścigaczy. Większych jednostek było niewiele, a ich możliwości bojowe długo nie odbiegały od standardów końca II wojny światowej. Stąd też wizja konfrontacji z US Navy na otwartym oceanie nawet nie była brana pod uwagę przez chińskich planistów morskich.
Pewne zmiany zaczęły zachodzić w latach 90., gdy Chiny kupiły w Rosji cztery relatywnie nowoczesne niszczyciele proj. 956E/EM i łącznie 12 równie efektywnych bojowo konwencjonalnych okrętów podwodnych (dwa proj. 877EKM, dwa proj. 636 i osiem proj. 636M), a także dokumentację nowoczesnych fregat i niszczycieli. Początek XXI wieku, to błyskawiczna rozbudowa pełnomorskiej MW ChALW – flotylli niszczycieli i fregat wspieranych przez pełnomorskie jednostki logistyczne. Nieco wolniej przebiegała rozbudowa floty podwodnej. Kilka lat temu Chiny rozpoczęły także żmudny proces zdobywania doświadczeń w dziedzinie eksploatacji lotniskowców, których w linii są już dwa, a trzeci znajduje się w budowie. Nadal jednak ewentualna konfrontacja morska ze Stanami Zjednoczonymi oznaczałaby nieuchronną klęskę i dlatego dla wsparcia potencjału MW ChALW wdrażane są nieortodoksyjne rozwiązania, które mogłyby skompensować przewagę przeciwnika w zakresie uzbrojenia morskiego i doświadczenia bojowego. Jednym z nich jest zastosowanie pocisków balistycznych do zwalczania okrętów nawodnych. Określane są one angielskim akronimem ASBM (anti-ship ballistic missile).
Nie jest to bynajmniej pomysł nowy, bowiem pierwszym państwem, które zainteresowało się możliwością wykorzystania pocisków balistycznych do atakowania okrętów wojennych był jeszcze w latach 60. Związek Radziecki. Złożyły się na to dwie główne przyczyny. Po pierwsze, potencjalny przeciwnik, czyli Stany Zjednoczone, dysponował ogromną przewagą na morzu, szczególnie w zakresie okrętów nawodnych, i nie było nadziei na jej rychłe zniwelowanie dzięki rozbudowie własnej floty. Po drugie, zastosowanie pocisków balistycznych wykluczało możliwość ich przechwycenia, a więc radykalnie zwiększało skuteczność ataku. Podstawowym problemem natury technicznej było natomiast wystarczająco precyzyjne naprowadzenie pocisku balistycznego na relatywnie niewielki i poruszający się cel, jakim jest okręt wojenny. Przyjęte rozwiązania były po części skutkiem nadmiernego optymizmu (wykrywanie i śledzenie celów za pomocą satelitów i samolotów patrolowych bazowania lądowego Tu-95RC), a po części – pragmatyzmu (niewielką precyzję naprowadzania miało skompensować uzbrojenie rakiety w głowicę jądrową dużej mocy, zdolną do zniszczenia całego zespołu okrętów). Prace konstrukcyjne rozpoczęto w SKB-385 Wiktora Makiejewa w 1962 r. – w ramach programu miał powstać „uniwersalny” pocisk balistyczny do odpalania z zanurzonych okrętów podwodnych. W wersji R-27 miał służyć do atakowania celów naziemnych, zaś w R-27K/4K18 – celów morskich. Próby naziemne pocisku przeciwokrętowego rozpoczęto w grudniu 1970 r. (na poligonie Kapustin Jar, obejmowały 20 startów, z czego 16 uznano za udane), w latach 1972–1973 kontynuowano je na okręcie podwodnym, a 15 sierpnia 1975 r. system D-5K z pociskami R-27K przyjęto do doświadczalnej eksploatacji wraz z nosicielem – okrętem podwodnym K-102 projektu 605. Był to przebudowany i wyposażony w cztery wyrzutnie w kadłubie za kioskiem konwencjonalny okręt proj. 629. Pozostawał w linii do lipca 1981 r. Nosicielami pocisków R-27K miały być atomowe okręty podwodne proj. 667A Nawaga, standardowo uzbrojone w system D-5 z pociskami R-27/4K10 do zwalczania celów naziemnych, ale nigdy do tego nie doszło.
Pojawiają się informacje, że po 1990 r. Chińska Republika Ludowa, a może także Koreańska Republika Ludowo-Demokratyczna, weszły w posiadanie co najmniej części dokumentacji pocisków 4K18. W KRLD miałaby ona posłużyć do zbudowania ćwierć wieku później, odpalanej spod wody rakiety Pukguksong, a w ChRL do opracowania balistycznych pocisków „ziemia-woda”.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu