Nie są to bynajmniej tylko komputerowe „wizje artystyczne”, przedstawiające świat za kilkadziesiąt lat. 11 lipca 2016 roku Kratos Defence & Security Solutions Inc., po pokonaniu w rywalizacji siedmiu innych amerykańskich firm, otrzymała zlecenie na budowę demonstratora taniego bezzałogowego systemu uderzeniowego (Low-Cost Attritable Strike Unmanned Aerial System Demonstration – LCASD), który wpisuje się w szerzej zakrojoną inicjatywę opanowania rozwiązań technicznych umożliwiających budowę tanich samolotów (Low Cost Attritable Aircraft Technology – LCAAT). Zleceniodawcą było Laboratorium Badawcze Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych (Air Force Research Laboratory – AFRL), a firma otrzymała ze środków rządowych dofinansowanie w wysokości 7,3 mln USD na, wyceniony łącznie na 40,8 mln USD, projekt (pozostałe 33,5 mln USD Kratos na tym etapie inwestuje ze środków własnych). Kwota ta dotyczyła jednak tylko, obliczanego na 2,5 roku prac, projektu wstępnego, który powinien zostać zakończony na przełomie 2018 i 2019 r. Koszt dalszych prac, mających poskutkować powstaniem maszyn w konfiguracji do produkcji seryjnej, ocenia się dzisiaj w przybliżeniu na dalszych 100 mln USD i tym razem będą to już przede wszystkim środki rządowe.
Program LCASD ma zaowocować opracowaniem maszyny o wysokiej prędkości maksymalnej, sięgającej niemal prędkości dźwięku, i o niewiele niższej przelotowej. Na razie ma to być „idealny skrzydłowy” załogowych myśliwców, w domyśle należących do US Air Force. Założono, że aparaty tego rodzaju będą wielorazowego użytku, ale ich cykl życia nie musi być długi. Z tego powodu, a także niskiego kosztu wytworzenia, będzie można „bez żalu” wysyłać je w niebezpieczne misje, w które dowództwo wahałoby się wysłać myśliwiec załogowy. Wśród innych założeń dotyczących LCASD znalazły się: zdolność do przenoszenia przynajmniej 250 kg uzbrojenia (w wewnętrznej komorze, co idzie w parze z wymogiem trudnowykrywalności dla radarów), promień operacyjny >2500 km, a także zdolność do operowania niezależnie od lotnisk.
Co chyba jednak najważniejsze i najbardziej rewolucyjne, nowe maszyny mają charakteryzować się niespotykanie niską ceną. Miałaby się ona wahać od „poniżej 3 mln USD”, w przypadku zamówienia poniżej 100 egzemplarzy, do „poniżej 2 mln USD” w przypadku zamówienia opiewającego na większą ich liczbę. Założenie to wydaje się dziś czymś wprost nieprawdopodobnym, biorąc pod uwagę, że w czasie całego dotychczasowego rozwoju lotnictwa bojowego cena statków powietrznych systematycznie rosła, osiągając w przypadku 4. i 5. generacji naddźwiękowych myśliwców wielozadaniowych niebotyczne sumy. Z tego powodu na samoloty wielozadaniowe zdolne do skutecznego operowania nad współczesnym polem walki może pozwolić sobie dzisiaj coraz mniej państw świata. Wiele z nich ma obecnie tylko symboliczną liczbę takich maszyn i nawet taka potęga jak Stany Zjednoczone musi się liczyć z tym, że będzie miała w przyszłości lotnictwo umożliwiające kontrolę jedynie wybranej części przestrzeni powietrznej w rejonie konfliktu. Tymczasem niewielka cena nowych bezzałogowców, o parametrach porównywalnych z myśliwcami odrzutowymi, miałaby odwrócić te
niekorzystne trendy i zapewnić Amerykanom „wystarczającą” obecność we wszystkich wymaganych rejonach, a także wyrównanie przewagi liczebnej, jaką mogłyby mieć nad nimi współpracujące ze sobą siły powietrzne globalnych rywali (Chińskiej Republiki Ludowej i Federacji Rosyjskiej).
Niska cena ma zostać osiągnięta dzięki zastosowaniu istniejących rozwiązań „z półki” i tutaj właśnie należy upatrywać źródeł potencjalnego sukcesu Kratosa. Firma specjalizuje się bowiem dzisiaj nie tylko w rozwiązaniach związanych z komunikacją satelitarną, bezpieczeństwem cybernetycznym, techniką mikrofalową i obroną przeciwrakietową (co oczywiście także jest atutem przy pracach nad zaawansowanym bojowym BSP), ale także w opracowywaniu i produkcji zdalnie sterowanych celów powietrznych o napędzie odrzutowym, które imitują podczas ćwiczeń obrony przeciwlotniczej samoloty bojowe przeciwnika.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu