Potrzeba posiadania przez SZ RP różnej klasy bezzałogowych aparatów latających jest podkreślana od lat, ale pierwsze tego rodzaju systemy pojawiły się nad Wisłą dopiero w 2005 r. Były to Orbitery, wyprodukowane przez izraelską firmę Aeronautics Defense Systems i pozyskane w ograniczonej liczbie przede wszystkim na potrzeby misji zagranicznych. Łącznie zakupiono 15 zestawów tego typu, jednak opinie na ich temat są wśród polskich użytkowników podzielone. Między innymi z tego powodu zaczęto traktować BSP jako rozwiązanie, które mogłoby być dostarczane w dużej ilości przez rodzimy przemysł – i rzeczywiście tak się stało. Od początku zdawano sobie jednak sprawę, że w rodzimych fabrykach nie od razu będzie można pozyskiwać systemy BSP wszystkich klas. Jeśli chodzi o rozwiązania wykorzystujące stałopłaty, to początkowo zakładano, że polskie firmy będą mogły na razie dostarczać jedynie mniejsze i mniej skomplikowane zestawy – klasy mini (kryptonim Wizjer) i taktyczne krótkiego zasięgu (Orlik). Dopiero w sierpniu 2015 r. uznano, że rodzimy przemysł może się pokusić także o stworzenie taktycznego BSP średniego zasięgu (Gryf), choć zapewne będzie do tego potrzebna współpraca z jedną z firm zagranicznych.
Jednym z podmiotów, które zdecydowały się na rywalizację o bezzałogowe kontrakty był ITWL, który już wtedy miał duże doświadczenie w tym zakresie. Jego kierownictwo skoncentrowało się na stworzeniu platformy z aparatem latającym w formie stałopłata jednej tylko klasy. W ten sposób narodził się NeoX, nad którym prace rozpoczęły się – w porównaniu do konkurentów – bardzo późno, bo wczesną wiosną 2015 r. System ten nie powstawał jednak od zera. Gotowych rozwiązań dostarczył istniejący już wtedy, sprawdzony system wykorzystujący wielowirnikowiec – Atrax – i tworzony niemal równolegle AtraxM. Dzięki temu „pójściu na skróty” zarówno Atrax, jak i NeoX działają w oparciu o takie same konsole operatorskie, współdzielą system łączności, sterowania i wymiany danych. Obydwa systemy cechują się też wysoką automatyzacją działania, wskutek czego operatora NeoX-a można nauczyć obsługi w ciągu 1-3 dni kursu. Funkcje sterowania są zredukowane niemal do zera; możliwość manualnego ingerowania w lot została pozostawiona w systemie tylko „na wszelki wypadek”. Start z lekkiej wyrzutni szynowej bądź przy użyciu 30-metrowej gumy (do operowania wystarcza kwadrat wolnej powierzchni o boku 100 m) i lądowanie odbywają się automatycznie. Samo sterowanie aparatem latającym ogranicza się do wyznaczania mu punktów nawigacyjnych, regulowania wysokości, na której ma się znajdować i prędkości za pomocą przycisków plus i minus, co pozwala operatorowi skoncentrować się na wykonywaniu misji (obsłudze pokładowej głowicy obserwacyjnej). To ważne dla klientów, którzy często szkolą ludzi już wcześniej potrafiących obsługiwać głowice optoelektroniczne.
Zestaw BSP NeoX składa się z niewielkiej, obsługiwanej przez jedną osobę przenośnej konsoli operatorskiej i anteny. Jedno i drugie urządzenie mieści się w plecaku. Do tego zestaw składa się z co najmniej dwóch aparatów latających. Każdy z nich jest prosty w montażu (przygotowanie do działania zajmuje do 10 minut) i stanowi zawartość jednego plecaka. Minimalny zestaw z dwoma aparatami latającymi może więc być przenoszony przez trzy osoby bądź przewożony lekkim pojazdem terenowym (przy założeniu, że start będzie się odbywał z wykorzystaniem elastycznej liny, a nie wyrzutni szynowej, ale obecnie to jest właśnie rozwiązanie sugerowane przez producenta).
Rozwiązania wspólne z Atraxem wiążą się z wieloma korzyściami, takimi jak oszczędności wynikające z efektu skali przy produkcji czy uproszczenia szkolenia. Z obydwoma rodzajami aparatów jest także zintegrowana ta sama dwusensorowa, stabilizowana głowica obserwacyjna. Integruje ona kamerę światła dziennego wysokiej rozdzielczości z 30-krotnym zoomem optycznym i 10-krotnym zoomem cyfrowym (dla porównania wykorzystywane obecnie w SZ RP głowice tej klasy dysponują zoomem 10-krotnym), umożliwiającą rozpoznawanie twarzy człowieka z odległości 2 km.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu