Stocznia „Jantar” w Kaliningradzie zakończyła remont dokowy małego okrętu desantowego na poduszce powietrznej Jewgienij Koczeszkow. Ten „mały okręt”, to w istocie największy na świecie poduszkowiec, mogący transportować 150 ton ładunków, np. trzy czołgi podstawowe lub dziesięć kołowych transporterów opancerzonych, i przewieźć je z prędkością ponad 50 węzłów.
Stocznia Nadbałtycka „Jantar” poinformowała o zakończeniu prac w terminie. To już drugi remont tej jednostki w tym zakładzie. Wraz z bliźniaczą Mordowiją, to ostatnie dwa poduszkowce desantowe (małyje diesantnyje korabli na wozdusznoj poduszkie) projektu 12322 Zubr (pol. żubr) w służbie Marynarki Wojennej Federacji Rosyjskiej. Oba operują na Bałtyku i bazują w Bałtyjsku, i choć „mają na karku” po 30 lat, przerzut 20 transporterów z żołnierzami Specnazu w rejon Trójmiasta zająłby im najwyżej godzinę.
Wbrew pozorom, ich historia jest długa, cechują je też rekordowe parametry taktyczno-techniczne, osiągnęły ponadto – rzadkie w tej klasie sprzętu wojskowego – zainteresowanie zagraniczne, podnosząc nawet banderę kraju NATO. Latem 2017 r. dziennik „Izwiestija”, powołując się na źródło w dowództwie Wojenno-Morskowo Fłota, poinformował że planowane było, już w 2018 r., wznowienie produkcji seryjnej poduszkowców typu Zubr. Mimo wykonania pewnych kroków w tym kierunku, na razie do tego nie doszło.
Rosjanie szybko dostrzegli potencjał poduszkowców i w 1960 r. zatwierdzili program budowy amfibijnych jednostek desantowych. Po latach projektowania i prób modeli oraz egzemplarzy doświadczalnych, w 1970 r. wyszedł w morze MDK-167, jako pierwszy na świecie poduszkowiec do transportu czołgów. W czasie prób pokonał trasę z Leningradu do Tallinna z prędkością 50 węzłów. Był to prototypowy poduszkowiec projektu 1232 Dżejran (pol. gazela). Po nim Rosjanie zbudowali 18 mu podobnych, które służyły głównie na Bałtyku i Morzu Czarnym.
Potężne Zubry
Sukces „gazeli” pchnął projektantów biura CMKB „Ałmaz” z Leningradu do opracowania projektu drugiej generacji poduszkowca do transportu czołgów. Miał on przewieźć trzy T-72 z prędkością 60 w., a do tego swoim uzbrojeniem rakietowym wspierać lądujące oddziały, a nawet stawiać miny morskie.
Projekt techniczny jednostki prototypowej 12322 był gotów w 1981 r. 23 lutego 1983 r., w 50. rocznicę stoczni, w PO „Ałmaz” w Leningradzie położono stępkę prototypowego MDK-51. Po wprowadzeniu poprawek i zakończeniu prób państwowych, 10 października 1988 r. przyjęto go do służby we Flocie Bałtyckiej.
Konstrukcja Zubra różniła się istotnie od Dżejrana, i nie chodzi tu tylko o kwestię wielkości. Od razu w oczy rzuca się płaski, opuszczony dziób jednostki proj. 12322. Sprzyja on zmniejszaniu oporu czołowego, zapobiega przesuwaniu środka ciężkości i przegłębieniu na rufę oraz ogranicza powierzchnię naporu wiatru na burty i optymalizuje jej środek. Kadłub, nadbudówkę i pokładówkę wykonano ze stopu aluminiowo-magnezowego o wysokiej odporności na korozję. Główne stanowisko dowodzenia i magazyny wyrzutni rakiet MS-227 opancerzono płytami z utwardzanego stopu aluminiowo-magnezowego, chroniącymi przed pociskami kal. 7,62 mm wystrzelonymi z odległości 800 m. Okna w sterówce są chronione składanymi płytami, które w stanie spoczynku znajdują się na dachu pokładówki.
Części fartucha utrzymującego poduszkę powietrzną wyprodukowano z tworzyw gumowych. Masa kompletu wynosi 23 t (mniej więcej tyle, co KTO Rosomak!). Poduszka umożliwia pokonanie przeszkody pionowej o wysokości 1,6 m i podejście do nachylonego brzegu plaży.
Zubry mogą zabrać ładunek o łącznej masie do 159 ton. W pomieszczeniach nadbudówki są cztery przedziały ze 140 miejscami dla załóg wozów i desantu. Zamiast techniki wojskowej można w ładowni zamontować dodatkowe ławki dla 360 żołnierzy. Żaden inny pojazd amfibijny nie ma takich możliwości transportowych. Za- i wyładunek sprzętu oraz ludzi odbywa się z użyciem ramp na dziobie i rufie.
Jedną z nowości wprowadzonych na Zubrach była instalacja systemu rakietowego i wzmocnienie artylerii, służących do ostrzału pozycji lądowych oraz gniazd oporu w miejscach lądowania desantu. W tym celu okręty uzbrojono w system A-22 Ogoń, w skład którego wchodzą dwie 22-lufowe wyrzutnie MS-227 rakiet niekierowanych kal. 140,3 mm oraz dzienno-nocny optyczny system kierowania ogniem DWU-3BS. Obie wyrzutnie są chowane do nadbudówki w jej części dziobowej, gdzie możliwe jest ich ręczne przeładowanie.
Ponadto poduszkowce mają dwie sześciolufowe 30 mm armaty AK-630M z zapasem 300 nabojów na każdą i z radiolokacyjnym systemem kierowania ogniem MR-123-01 Wympieł oraz rezerwową elektromechaniczną kolumienką celowniczą. Przewidziano też dwa parki mieszczące po cztery przenośne plot. zestawy rakietowe Igła-1M.
Ponadto Zubry mają możliwość stawiania min morskich, co jest kolejną nowością. W tym celu w ładowni są montowane tory, wykorzystujące te same punkty zaczepienia, co łańcuchy do sztauowania pojazdów. Można na nich ułożyć od 20 do 80 min, zależnie od typu. Zrzut do morza odbywa się przez parę drzwi rufowych oraz rampę i dzięki cechom poduszkowca jest możliwy na wodach płytkich.
Eksport, łapówki i plagiat
Produkcję seryjną Zubrów rozpoczęto równocześnie w stoczniach PO „Ałmaz” w Leningradzie i FPO „Morie” w Teodozji. Pierwszy zakład zbudował – oprócz prototypu – cztery poduszkowce, które weszły do linii w latach 1990-1994, drugi zaś trzy, i podniosły one bandery pomiędzy 1988 a 1991 r. Z powodu katastrofalnego stanu gospodarki kraju i rozpadu ZSRS, w Leningradzie pozostały nieukończone dwa Zubry, a kolejną parę w Teodozji na Krymie dokończono dla niepodległej Ukrainy. Trzeci okręt powstający w tamtejszej stoczni, rozebrano w trakcie budowy.
W tym czasie Rosjanie zaczęli promować konstrukcję na rynkach zagranicznych. Po raz pierwszy informacje o eksportowym „żubrze” zaprezentowano na targach IDEX’93 w Abu Zabi. Opłaciło się. 24 stycznia 2000, ku zaskoczeniu obserwatorów, rząd Grecji – jednego z wieloletnich członków NATO – podpisał z „Rosoboroneksportem” kontrakt wartości 200 mln USD na dostawę czterech Zubrów, określanych lokalnie jako „szybkie jednostki transportowe”. Greckie okręty – Kefallinia, Kerkyra, Zakynthos i Ithaki, miały nieco zmienione wyposażenie – zachodnie radary nawigacyjne, czy generatory spalinowo-elektryczne. Ich służba nie była długa, ani udana. Pomijając oskarżenie o łapówki przy ich zakupie, w 2002 r. pierwszy zderzył się ze statkiem Vikingland i odniósł uszkodzenia, w 2011 wycofano Zakynthos i Ithaki, by utrzymać w linii pozostałe dzięki kanibalizacji, zaś w lipcu 2012 płonęła Kerkyra, odnosząc poważne szkody.
Kolejna sprzedaż jednostek tego typu za granicę ponownie była dość zaskakująca. W 2009 r. Chińska Republika Ludowa zawarła umowę z „Ukrspeceksportem” na dostawę czterech poduszkowców za 315 mln USD. Dwa miały powstać w FPO „Morie”, zaś kolejne na licencji w Guangzhou Huangpu Shipbuilding Co. pod nadzorem specjalistów z Teodozji. Ponieważ Ukraina nie miała wówczas dostępu do niektórych podzespołów montowanych w Zubrach, zmodyfikowano projekt nadając mu oznaczenie 958 Bizon. W kwietniu 2013 r. Chińczycy odebrali prototyp, a rok później drugi poduszkowiec, ale już w „trybie przyspieszonym”, w związku z działaniami wojennymi toczącymi się na Krymie. Prawdopodobnie okręt ten dokończono na miejscu. Jednocześnie trwała produkcja Bizonów w Chinach, a pierwszy z nich jest już w służbie. Mają one chińskie wyposażenie radiolokacyjne, łączności, kierowania ogniem i 30 mm armaty H/PJ-13 oraz ukraiński system sterowania napędem.
Ale to nie koniec sprawy Bizonów. Rosjanie zarzucili Ukraińcom, że dzięki cenom dumpingowym zdobyli ten kontrakt. Ponadto uznali, że Bizon jest nielicencjonowaną kopią Zubra, a sprzedaż ChRL jego dokumentacji technicznej bez porozumienia z Moskwą narusza bilateralną umowę z 2006 r., dotyczącą ochrony praw intelektualnych we współpracy przemysłowo-wojskowej. A zaczęło się od tego, że do władzy doszedł prorosyjski prezydent Wiktor Janukowycz i Kreml przymknął oczy na „łamanie praw intelektualnych”. Powołano nawet ukraińską spółkę, kupującą do Bizonów niezbędne wyposażenie w firmach rosyjskich, które dostały zlecenia i pieniądze, więc wtedy jeszcze nie było problemu. Ten pojawił się wraz ze zmianą władzy na Ukrainie. Wówczas przed rosyjskimi sądami stanęło kilku oficerów związanych z przekazywaniem dokumentacji remontowej Zubrów na Ukrainę. Jak na ironię, „chiński kontrakt” dokończyli Rosjanie, bowiem po aneksji Krymu w 2014 r., a więc i Teodozji, w konsekwencji „Morie” stało się ich własnością.
Ostatnie rosyjskie
Obecnie w WMF służą tylko dwa „żubry” – Jewgienij Koczeszkow i Mordowija, które podniosły bandery w latach 1990 i 1991. W 2013 r. minister obrony FR gen. armii Siergiej Szojgu oświadczył, że planowane jest wznowienie produkcji dla WMF poduszkowców Zubr i mniejszych proj. 12061 Muriena. Podobnych, szumnych zapowiedzi Rosjanie mają na koncie sporo, ale w tym przypadku podjęto rzeczywiste działania przygotowujące.
Ponieważ w wyniku konfliktu z Ukrainą produkcja zespołów napędowych „Zorii-Maszprojektu” jest dla Rosjan nieosiągalna, wszczęli oni prace projektowe, a w konsekwencji produkcyjne, podzespołów siłowni okrętowych, w tym turbin i przekładni redukcyjnych. Inne ważne podzespoły poduszkowców były i są dostępne w Rosji, więc rzeczywiście, jeśli nie zabraknie politycznej determinacji, „nowe” Zubry mogą powrócić pod banderę WMF.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu