Zaloguj

Prężenie rakietowych muskułów na Bliskim Wschodzie

Jemeński pocisk Karrar, czyli irański Fateh-110.

Jemeński pocisk Karrar, czyli irański Fateh-110.

Prężenie rakietowych muskułów na Bliskim Wschodzie

Pod koniec września br., z odstępem jednego dnia, w państwach Bliskiego Wschodu odbyły się dwie defilady wojskowe, na których demonstrowano liczne wzory uzbrojenia rakietowego. 21 września w Sanie, stolicy Republiki Jemenu, odbyła się defilada z okazji rocznicy rewolucji wrześniowej 2014 r., a 22 września w Islamskiej Republice, defiladami w kilku miastach uczczono rocznicę rozpoczęcia „Świętej Obrony” przed Irakiem w 1980 r.

Defilada w Sanie stanowiła dowód na zwycięstwo ruchu Hutich (od nazwiska Husajna Badruddina al-Husiego vel Hutiego; oficjalnie Najwyższa Rada Polityczna), a konkretnie jego zbrojnego ramienia Ansar Allah (pol. Wyznawcy Allaha), skupiającego szyicką (zajdycką) ludność północno-zachodniej części kraju, w krwawej wojnie trwającej w tym państwie od 2014 r. Była też potwierdzeniem porażki koalicji pod wodzą Arabii Saudyjskiej, która popierała sunnickich przeciwników Hutich, tzw. hadystów (od nazwiska Abda Rabbuha Mansura Hadiego, do 2022 r., gdy „ustąpił” ze stanowiska, protegowanego Saudów jako prezydenta Jemenu). Jest to tym dziwniejsze, że Saudów wspierały inne sunnickie państwa, głównie Zatoki Perskiej – Zjednoczone Emiraty Arabskie (do 2016 r., kiedy ZEA zaczęło wspierać własną frakcję w Jemenie, czyli Południową Radę Tymczasową ze stolicą w Adenie), Sudan, Kuwejt, Bahrajn, Maroko, Jordania, Katar i Pakistan – liczni najemnicy oraz Stany Zjednoczone i, niezbyt intensywnie, Wielka Brytania z Francją.

Po zawarciu saudyjsko-irańskiego porozumienia 10 marca 2023 r. i normalizacji bilateralnych stosunków, Arabia Saudyjska zaczęła szukać politycznego rozwiązania konfliktu, mimo dyplomatycznej misji „ostatniej szansy” Anthony’ego Blinkena (6 czerwca 2023 r.), który namawiał Saudów by kontynuowali działania wojenne. Defilada była także dowodem na fiasko morsko-powietrznej blokady Jemenu, utrzymywanej do dziś przez Arabię Saudyjską i Stany Zjednoczone. Pokazane na defiladzie pociski rakietowe były bowiem bez wyjątku konstrukcjami irańskimi i należy ostrożnie podchodzić do oficjalnych informacji, jakoby wyprodukowano je w Jemenie. Oznacza to, że powstały w Iranie, z którym Jemen nie ma granicy lądowej, czyli trafiły do tego państwa drogą lotniczą lub morską. Ich użycie przeciw „wrogom wewnętrznym” raczej nie ma głębszego sensu, natomiast realna jest wizja zastosowania nowych rakiet przeciw celom w Arabii Saudyjskiej. Całkiem niedawno Jemeńczycy z powodzeniem atakowali rakietami i bazzałogowcami saudyjskie cele (patrz m.in. WiT 6 i 7/2020), mimo ich ochrony przez najnowsze zachodnie rakietowe systemy przeciwlotnicze (Patriot) i przeciwrakietowe (THAAD). Demonstrowane na tegorocznej defiladzie pociski stanowią jeszcze większe zagrożenie.

Pozbawiona radaru wyrzutnia systemu Sevom Khordad z nowymi pociskami w pojemnikach transportowo-startowych.

Pozbawiona radaru wyrzutnia systemu Sevom Khordad z nowymi pociskami w pojemnikach transportowo-startowych.

Prężenie rakietowych muskułów na Bliskim Wschodzie

Defilady w Iranie nie miały tak silnej wymowy, ale stały się okazją do prezentacji nowych typów uzbrojenia rakietowego opracowanego w tym państwie. Historia irańskich zbrojeń rakietowych jest długa i zawikłana. Początkowo posiłkowano się pomocą specjalistów z Chińskiej Republiki Ludowej i Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, w latach 90. Irańczycy wynajęli bezrobotnych wówczas konstruktorów rosyjskich i ukraińskich, a obecnie wiele projektów realizują własnymi siłami (patrz m.in. artykuły o irańskich przeciwpancernych pociskach kierowanych w WiT 11 i 12/2023). Początkowo głównym celem było opracowanie rakiet balistycznych, które w razie potrzeby mogłyby zostać użyte do rażenia celów w Arabii Saudyjskiej, a potem również Izraela. Dziś bodaj większe sukcesy osiągają irańscy konstruktorzy systemów przeciwlotniczych i powietrznych bezzałogowców, chociaż prace nad pociskami balistycznymi są z powodzeniem kontynuowane (patrz m.in. WiT 6/2023). Oficjalnie głównym celem irańskich pocisków balistycznych miałyby być obiekty w Izraelu, który od lat bardzo poważnie podchodzi do takiej ewentualności i aktywnie im przeciwdziała zarówno na płaszczyźnie militarno-technicznej, jak i politycznej. Przeciwdziałanie militarne to przede wszystkim budowa systemu obrony przeciwrakietowej Hec (strzała, pociski Hec-2 i 3, znane także jako Arrow-2/3) i potencjału „odwetowego” – rakiet balistycznych i pocisków kierowanych „powietrze-ziemia” dalekiego zasięgu. Działania polityczne to „podtrzymywanie” Stanów Zjednoczonych w działaniach przeciw Iranowi na forum międzynarodowym, a do niedawna także zbliżenie z Arabią Saudyjską czy Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi zgodnie z zasadą – „wróg mojego wroga…”.

Zanim zostaną pokrótce opisane systemy rakietowe demonstrowane na obydwu defiladach, należy najpierw zasygnalizować problemy związane z ich nazewnictwem. W Jemenie noszą one nazwy inne niż w Iranie, zapewne głównie w celu uniknięcia konieczności oficjalnego potwierdzenia ich pochodzenia. Także w Iranie systematycznie pojawiają się nowe nazwy znanych od lat konstrukcji. Miałyby one sugerować, że są to nowe pociski i systemy rakietowe, a co najmniej, że dokonano ich poważniejszej modernizacji. Czasami można zauważyć niewielkie zewnętrzne zmiany konstrukcyjne, nie można też wykluczyć zmian wewnętrznych: zastosowania nowych głowic bojowych, precyzyjniejszej aparatury kierowania, a wreszcie doskonalszych silników, napędzanych paliwem o wyższym potencjale energetycznym. Jest jednak co najmniej prawdopodobne, że nowe nazwy są nadawane ze względów propagandowych lub dezinformacyjnych, a kryją się za nimi te same, dobrze znane z wcześniejszych defilad i pokazów, typy uzbrojenia.

❚ Iran

W przypadku konstrukcji irańskich najciekawsze były nowe systemy i zestawy obrony przeciwlotniczej: pociski kierowane, wyrzutnie i stacje radiolokacyjne. Jeszcze zupełnie niedawno oryginalne irańskie pociski przeciwlotnicze i ich wyrzutnie budziły liczne wątpliwości. Najpierw powszechnie sądzono, że są to atrapy, gdyż samodzielne opracowanie właśnie pocisków przeciwlotniczych, z zasady stanowiących niemal „najwyższą półkę” spośród wszystkich rakiet bojowych, wydawało się tzw. zachodnim analitykom zupełnie nieprawdopodobne. Później przyjmowano, że irańskie pociski przeciwlotnicze to jedynie zmodyfikowane konstrukcje zagraniczne – pamiętające czasy szacha rakiety amerykańskie (MIM-23 HAWK) bądź zachodnioeuropejskie (Crotale) lub nieco nowsze, produkcji radzieckiej i rosyjskiej (S-200WE, S-300P i PMU2). Nadal oczywiście nie można wykluczyć udziału zagranicznych konstruktorów w ich projektowaniu i testowaniu, Iran stać bowiem na opłacenie nawet specjalistów o najwyższych kwalifikacjach. Niewątpliwie jednak demonstrowane pociski nie są po prostu konstrukcjami amerykańskimi bądź rosyjskimi po symbolicznym liftingu. To samo dotyczy całych systemów i zestawów rakietowych, które jeszcze niedawno albo były, albo wyglądały jak dość prymitywne makiety.

Debiutujące na defiladzie pociski Fattah z oddzielającą się częścią bojową z własnym silnikiem rakietowym.

Debiutujące na defiladzie pociski Fattah z oddzielającą się częścią bojową z własnym silnikiem rakietowym.

Na wrześniowej defiladzie debiutował nowy wariant systemu średniego zasięgu Sevom Khordad. Zamiast trzech pocisków na prowadnicach szynowych został uzbrojony w sześć rakiet w prostopadłościennych, gęsto żebrowanych pojemnikach transportowo-startowych. O ile pierwszy seryjny Sevom Khordad, zarówno jeśli chodzi o pociski, jak i radar śledzenia i naprowadzania rakiet, jest lekko zmodyfikowaną kopią rosyjskiego Buka-M2K, to nowe pociski można uznać za krok w kierunku Buka-M3. O ile jednak w rosyjskim systemie przejście od odpalanych z prowadnic szynowych pocisków 9M317 do startujących z cylindrycznych pojemników 9M317M wymagało skonstruowania od podstaw zespołu prowadnic, to konstrukcja irańska robi wrażenie uniwersalnej, czyli zdolnej do odpalania starszych i nowszych pocisków, po zastosowaniu odpowiednich adapterów. Pierwsze, niezbyt czytelne zdjęcia wyrzutni tego systemu pojawiły się przy okazji wizyty w Iranie rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu 19 września br. Masa nowego pocisku wraz z pojemnikiem jest na pewno ponad dwukrotnie większa od dotychczasowego, co stanowi poważne wyzwanie dla konstrukcji samej wyrzutni.

Prężenie rakietowych muskułów na Bliskim Wschodzie

Jak dotąd ujawniono jedynie wyrzutnię w wersji bez stacji radiolokacyjnej naprowadzania rakiet – odpowiednik rosyjskiej 9A316. Istnieje w związku z tym możliwość, że pojemniki w położeniu startowym są ustawiane pionowo, co oznacza brak konieczności naprowadzania całego pakietu w azymucie i utrzymanie ich kąta podniesienia. Trzeba byłoby wtedy jednak albo wprowadzić radar naprowadzania umieszczony na oddzielnym pojeździe, albo umożliwić odpalanie rakiet także z nachylonych pojemników, umieszczonych na wyrzutni z radarem, który pracuje w trybie sektorowym i musi być skierowany w stronę celu. W takim przypadku liczba umieszczonych na wyrzutni pojemników byłaby zapewne o połowę mniejsza.

Po raz kolejny pokazano także Sevom Khordad uzbrojony w pociski przeciwlotnicze 9 Dey. Taki zestaw oficjalnie ujawniono w maju 2021 r. Pociski 9 Dey mają następujące charakterystyki taktyczno-techniczne: zasięg rażenia 5÷30 km, pułap 20 km, długość 3,8 m, średnica 25 cm, masa startowa ~240 kg. Są to więc pociski klasy SHORAD, m.in. do zwalczania precyzyjnych środków napadu powietrznego. Na każdej wyrzutni umieszczono dwa pakiety po cztery prostopadłościenne pojemniki transportowo-startowe. Same pociski są jakby miniaturami 9M317 (czy raczej Taer-2) – mają skrzydła o dużej cięciwie i niewielkiej rozpiętości oraz cztery stery płytowe w tylnej części kadłuba.

Zestaw rakietowy krótkiego zasięgu Zoubin został ujawniony jeszcze w październiku 2021 r., ale nie uczestniczył dotąd w publicznych prezentacjach. Stanowi on kolejne ogniwo budowanego w Iranie wielowarstwowego systemu obrony powietrznej. Wyrzutnie są autonomiczne, tzn. na jednym pojeździe zainstalowano radar, kabinę dowodzenia i pakiet pojemników transportowo-startowych. Ścianowa antena radaru jest unoszona na niewysokim maszcie, a pakiet pojemników jest ustawiany w pozycji pionowej w tylnej części pojazdu. Zasięg wykrywania celów o „niewielkiej” skutecznej powierzchni odbicia ma wynosić 30 km, a zasięg rakiet sięgać 20 km.
Nowością, ujawnioną po raz pierwszy w 2022 r., był kontenerowy wariant rosyjskiego Tora-M1 umieszczony na platformie szosowej ciężarówki i nazwany Dezful. Co ciekawe, taką samą nazwę nosi wyrzutnia pocisków średniego zasięgu „ziemia-ziemia”, która również uczestniczyła w defiladzie (Dezful to miasto w ostanie Chuzestan, graniczącym z Irakiem; w styczniu 1981 r. obronione wysokim kosztem).

Demonstrowano także stacje radiolokacyjne. W rzeczywistości, co najmniej w dwóch przypadkach były to tylko anteny, umieszczone na lekkich pojazdach terenowych. Obydwie mają konstrukcję ścianową, a ich częstotliwości pracy, zasięg wykrywania celów i inne podstawowe charakterystyki są niemożliwe do zweryfikowania lub w ogóle ich nie podano. Najmniejsza ze stacji, nazwana Kashef-99, zamontowana była na pick-upie Toyota Hilux 2.7VTT-i w barwach cywilnych. Ujawniono ją pod koniec 2020 r. jako trzecią z rodziny Kashef (dwie pozostałe mają klasyczne anteny). Kashef-99 ma podobno zasięg tylko 12 km, ale może równocześnie śledzić (wykrywać maks.) aż 300 celów. Jest to albo propagandowa przesada (o jedno „0” za dużo), albo Irańczycy przewidują naprawdę masowe użycie przez przeciwnika miniaturowych bezzałogowców. Większa antena należy do systemu Shahed Jalilvand i została zamontowana na dwuosiowym samochodzie terenowym i debiutowała w tej konfiguracji w irańskich mediach tej wiosny (jest znana co najmniej od grudnia 2022 r.).

W defiladzie po raz pierwszy uczestniczyły wyrzutnie bezzałogowców Shahed-136, których konstrukcja jest znana z prezentacji w irańskich mediach. Są to wyrzutnie ramowe, zamontowane na platformach trzyosiowych ciężarówek. W każdej mieści się pięć, ustawionych pod kątem 45° aparatów, wyrzucanych w powietrze za pomocą niewielkich silników rakietowych (przyspieszaczy prochowych). Wiadomo, że najnowsza wersja wyrzutni mieści tylko cztery bezzałogowce, ale są one umieszczone w oddzielnych, prostopadłościennych pojemnikach z dwuczęściowymi pokrywami przednimi.

Prężenie rakietowych muskułów na Bliskim Wschodzie

Pokazano także bezzałogowce rodziny Meraj. Najmniejszy z nich – „532” – o zasięgu 5 km przypomina Switchblade’a-300 i jest wystrzeliwany z prostopadłościennego pojemnika. Pojedyncze pojemniki z dwójnogiem mogą być przenoszone przez jednego żołnierza, a pakiety pojemników, np. sześć, są montowane na lekkich pojazdach. Irańskie media wspominają także o możliwości ich montowania na wozach bojowych. Większy – Meraj-522 – ma klasyczną konfigurację: proste skrzydła i motylkowe usterzenie, a kadłubowi nadano kształt, który miałby zredukować skuteczną powierzchnię odbicia radiolokacyjnego. Meraj-532 ma relatywnie krótki cylindryczny kadłub, proste skrzydła i usterzenie w układzie „X”. Jego zasięg to 500 km.

Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>`

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusertagcrosslistfunnelsort-amount-asc