Prace nad tego typu bronią rozpoczęto w Związku Radzieckim na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku. Początkowo w miotacz ognia wyposażono tankietki T-27. Jednak prawdziwy rozwój tej broni nastąpił dopiero z chwilą wykorzystania czołgu T-26. Radziecki czołg lekki T-26, który był oparty na brytyjskim modelu Vickers 6-Ton (Mk E), był produkowany od 1931 r. w ogromnej liczbie wersji, szacowanej na ponad sześćdziesiąt. W latach 1933-1939 trzy z nich wyposażono w miotacze ognia KS-24 i w ten sposób została zapoczątkowana w Robotniczo-Chłopskiej Armii Czerwonej era czołgów chemicznych nazywanych „pancernymi smokami”.
Badania nad tego typu pojazdami kontynuowano także po wybuchu drugiej wojny światowej. Wówczas opracowano kolejne wersje oparte na bazie czołgów T-34 i T-34-85 oraz KW-8, które uzbrojono w miotacz ognia ATO-42. Był on wyposażony w dwa zbiorniki o pojemności od 570 do 600 l płynu zapalającego umożliwiające oddanie od 54 do 60 ognistych strzałów. W późniejszym okresie wprowadzono zmodernizowany miotacz ognia ATO-43. W czasie drugiej wojny światowej wyprodukowano 1501 czołgów-miotaczy ognia OT-34 i OT-34-85 oraz 102 KW-8s.
Warto wspomnieć, że w wyposażeniu Armii Czerwonej znajdowało się 67 proc. produkcji światowej czołgów-miotaczy ognia. Jeśli chodzi o taktykę, to początkowo radzieckie „pancerne smoki” miały podlegać jednostkom pancernym i być użyte przy atakach na umocnione pozycje, punkty oporu, twierdze oraz ufortyfikowane miasta. W chwili rozpoczęcia natarcia miały znajdować się w drugiej linii za czołgami liniowymi i wkraczać do akcji dopiero w bezpośredniej bliskości obiektu, który miał być zniszczony. Funkcjonowała również koncepcja, aby w natarciu działały jednocześnie w rozwiniętej tyralierze, co miało mieć destruktywny wpływ na psychikę przeciwnika. Jednak późniejsze doświadczenia skłoniły dowódców do decentralizacji sił i środków na wybranych odcinkach. Czołgi-miotacze ognia między innymi kierowano do grup szturmowych atakujących duże miasta. Wówczas współdziałały z czołgami liniowymi, artylerią, piechotą i saperami.
Na przełomie 1944/45 r. Armia Czerwona dysponowała zaledwie siedmioma samodzielnymi pułkami czołgów chemicznych – inaczej czołgów-miotaczy ognia. Zgodnie z ustalonymi stanami etatowi powinny one dysponować: 18 czołgami chemicznymi, 3 czołgami liniowymi, 6 samochodami pancernymi BA-64, 7 motocyklami, 21 samochodami ciężarowymi oraz 240 żołnierzami. Jednostkami tego typu rozporządzał 1. Front Białoruski – 516. Samodzielny Pułk Czołgów-Miotaczy Ognia i 2. Front Białoruski – 510. Samodzielny Pułk Czołgów-Miotaczy Ognia. Zarys ich działania na ziemiach polskich zaprezentujemy w poniższym tekście.
25 lipca 1944 r. dowództwo 510. Samodzielnego Pułku Czołgów-Miotaczy Ognia (spcmo) otrzymało ustne polecenie szefa wojsk inżynieryjnych 3. Armii 2. Frontu Białoruskiego nakazujące udział w walkach o Białystok. W ten sposób 510. spcmo został włączony do operacji białostockiej (5-27 lipca 1944 r.), która była jednym z etapów słynnej operacji „Bagration”. Na mocy rozkazu dowódcy 41. Korpusu Strzeleckiego – pułk został podporządkowany 120. Dywizji Strzeleckiej Gwardii. Zgodnie z poleceniem dowódcy dywizji miał on działać w rejonie odpowiedzialności 336. Pułku Strzeleckiego Gwardii na rubieży Dojlidy-Dojlidy Górne.
26 lipca 1944 r. o godzinie 8:00 po dziesięciominutowym przygotowaniu artyleryjskim, pułk w składzie 12 czołgów-miotaczy ognia, ruszył do ataku. Najpierw znajdował się on w drugiej linii, tuż za czołgami saperskimi 40. Pułku Czołgów Saperskich, ale później zrównał się z czołowymi maszynami. Nie zważając na silny ostrzał artyleryjski i moździerzowy czołgi 510. spcmo wraz z piechurami 336. Pułku Strzeleckiego Gwardii w ciągu godziny opanowały wieś Kuriany, w której Niemcy ponieśli spore straty. Zginęło do 100 żołnierzy i oficerów Wehrmachtu, zniszczono: 5 schronów, 2 działa samobieżne, 3 baterie moździerzy, 7 ciężkich karabinów maszynowych i 11 ręcznych. Straty własne wyniosły: 4 zabitych oficerów i podoficerów oraz 3 rannych. Dwa czołgi spłonęły, a kolejne dwa zostały uszkodzone. Po zajęciu wsi rozpoczęto bój o pobliską szosę prowadzącą do Białegostoku.
W trakcie tych starć po wyjściu z Kurian dwa czołgi zakopały się w błocie, a dwa zostały zniszczone przez działa szturmowe nieprzyjaciela strzelające z Folwarku Białostoczek. Pozostałe cztery czołgi ruszyły w kierunku Folwarku Białostoczek i zmusiły niemieckie trzy działa szturmowe do odwrotu. Później przeciwnik kilkakrotnie kontratakował grupami pancernymi złożonymi z 6-7 czołgów i dział pancernych, aby za wszelką cenę nie przepuścić sił rosyjskich do Białegostoku.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu