Przed południem 2 lutego 16 Lightningów z 96. FS (jednego z dywizjonów ze składu 82. FG) otrzymało zadanie eskortowania sześciu bombowców B-26 Marauder z 319. BG. Celem wyprawy był konwój w Cieśninie Sycylijskiej, rozdzielającej Tunezję od Sycylii i Afrykę od Europy. Chociaż niemieckie i włoskie myśliwce jednosilnikowe stacjonowały po obu stronach tego akwenu o szerokości ok. 150-200 km, ich piloci niechętnie zapuszczali się tak daleko od stałego lądu. W efekcie Amerykanie cieszyli się tam zdumiewającą swobodą działania, którą skrzętnie wykorzystywali.
Nad konwojem i w jego pobliżu krążyło ok. 20 nieprzyjacielskich maszyn różnych typów. Piloci Lightningów zestrzelili Junkersa Ju 88, którego pilotował Hptm. Franz Ibold, Kommandeur III./KG 54 (poległ z całą załogą), włoski wodnosamolot Cant Z.506B ze 144a Squadriglia/ 85º Gruppo Regia Marina (jego pilot, Ten. Alberto Notari, zginął) oraz dwusilnikowy myśliwiec Bf 110 z III./ZG 26 (jego załoga ocalała). W powstałym zamieszaniu przepadł 2/Lt. James Filkins. Przypuszczalnie trafił go Lt. Paul Bley z 8./ZG 26, jeden z nielicznych asów Bf 110.
Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja nad tunezyjskimi lotniskami – piloci Messerschmittów Bf 109 i Focke-Wulfów Fw 190 zaciekle bronili swoich baz. Rankiem 3 lutego 95. i 97. FS (82. FG) eskortowały 15 Marauderów z 17. BG nad lotnisko w Gabes, prowokując do startu Bf 109 z II./JG 51. Niemcy dogonili amerykańską wyprawę, kiedy ta odlatywała znad celu. Zestrzelili, bez strat własnych, trzy P-38 (zginęli podporucznicy: Earl Wilson, Edward Drompp i James Johnson) oraz jednego B-26.
Krótko później 96. FS (82. FG) eskortował 11 Marauderów z 319. BG, których celem były dwa tankowce wracające z Bizerty do Włoch. Nad statkami krążyły cztery Bf 110 z III./ZG 26. Ich piloci na widok nadlatujących nisko Marauderów, które wzięli za samoloty torpedowe, zanurkowali za nimi, wystawiając się na atak Lightningów. 2/Lt. William Vantrease zestrzelił dwa, a 2/Lt. Soren Anton jednego. Załogi Messerschmittów broniły się do końca. Od ognia tylnych strzelców zginął 2/Lt. Jessie Duncan, a 2/Lt. Anton, trafiony kulą w prawy łokieć, w drodze powrotnej omal nie wykrwawił się na śmierć. Wylądował w Telergma, pilotując lewą ręką. Jego obrażenia okazały się na tyle poważne, że odesłano go do Stanów Zjednoczonych.
Po południu 4 lutego 1. i 82. FG eskortowały Latające Fortece z 97. i 301. BG oraz Maraudery z 17. BG, których celem był lotniska w okolicy Gabes. Do walki z nimi wystartowały II./JG 51 i JG 77. Niemcy zestrzelili dwa Lightningi z 82. FG (2/Lt. Richard Grady zginął, 2/Lt. John Doddridge trafił do niewoli).
Załogi Latających Fortec poradziły sobie same. Podczas ataku na nie został ciężko ranny Hptm. Anton Hackl, Staffelkapitän 5./JG 77 i jeden z czołowych asów Luftwaffe (którego lista sukcesów w tym czasie liczyła ponad 120 zwycięstw).
Po południu 7 lutego Amerykanie, siłami 32 Latających Fortec z 97. i 301. BG oraz 26 Marauderów z 17. BG pod eskortą Lightningów z 1. i 82. FG, zbombardowali kompleks lotnisk Cagliari-Elmas na Sardynii. Nalot był udany – bomby zniszczyły co najmniej trzy He 111 z II./KG 26 i pięć Ju 88 z III./KG 26, które specjalizowały się w atakach na statki i okręty aliantów. Na przechwycenie wystartowało 13 Reggiane Re.2001 i sześć Macchi C.202 z 24º Gruppo Aut. CT, ale ze starć myśliwców nic nie wynikło. Włosi odnotowali jedynie, że trzy Macchi zostały uszkodzone ogniem obronnym strzelców.
Niemcy byli bardziej konsekwentni i skuteczni. Tego dnia Fw. Elias Kühlein, pilot Bf 109 z 4./JG 51, wystartował przechwycić Lightninga z 3. PRG (jednostki rozpoznania fotograficznego), który pojawił się nad Gabes. Ścigał go przez ponad 100 km, aż w końcu zestrzelił w okolicy El Guettar.
2/Lt. William Nye wyskoczył ze spadochronem i dostał się do niewoli.
W południe 8 lutego 18 pilotów z 82. FG odprowadzało mieszaną formację 15 Marauderów z 17. BG i 18 bombowców B-25 Mitchell z 310. BG nad lotniska wokół Gabes. Tam doszło do zaciekłej bitwy między Lightningami a Bf 109 z II./JG 51 i III./JG 77. 2/Lt. Gerald Rounds wspominał:
Gdzie nie spojrzałem, wszędzie widać było P-38 i Me 109. Pikowały do ziemi albo rwały pionowo w górę. Niektóre manewrowały w głębokich przechyłach na skrzydło, ciągnąc za końcówkami skrzydeł strugi kondensacyjne.
Walczyliśmy przez około 20 minut, od wysokości 3000 metrów aż do samej ziemi. Kiedy migał mi przed nosem Me 109, odkładałem poprawkę i strzelałem krótką serią. W tej samej chwili kątem oka dostrzegałem, że inny Me 109 robi to samo mnie. Wykręcałem w jego stronę, żeby skrócić do minimum czas, kiedy miał mnie w polu rażenia i w miarę możliwości odpowiadałem ogniem. Mijaliśmy się i łapałem w celownik następnego.
Zdarzało się, że widziałem Me 109 ściganego przez P-38, za którym leciał inny Me 109, który miał na ogonie kolejnego P-38. Cały ten korowód trwał nie dłużej niż sekundę, dwie. Kiedy tylko piloci orientowali się w sytuacji, samoloty rozpierzchały się na wszystkie strony. Czasem migała pod nami ziemia i wtedy widzieliśmy bijące w niebo pióropusze czarnego dymu. Wszyscy myśleliśmy to samo: „P-38? Ilu nas jeszcze zostało?”. Nagle było po wszystkim. Robiłem zwroty i uniki, sprawdzając martwe pola widzenia, ale wszędzie widziałem tylko nasze P-38!
Tym razem Niemcy, związawszy walką eskortę, skoncentrowali się na bombowcach. Zestrzelili cztery Mitchelle oraz jednego P-38 (2/Lt. William Dunn zginął). Sami też ponieśli straty – w walce z Lightningami poległ Lt. Hubertus Pownug z 7./JG 77, a dwóch pilotów 6./JG 51, Lt. Karl-Heinz Dumkow i Uffz. Hans-Günther Koch, zostało rannych.
Przez kilka kolejnych dni ulewne deszcze w znacznym stopniu ograniczyły działania lotnicze nad Tunezją. Wraz z nieznaczną poprawą pogody, 13 lutego ośmiu pilotów z 1. FG eskortowało Mitchelle z 310. BG nad Cieśninę Sycylijską. Zamiast celów nawodnych, Amerykanie napotkali formację transportowych, trójsilnikowych Junkersów Ju 52/3m. Zestrzelili dwa – po jednym z KGr zbV 600 i IV./KG zbV 1. Zginęły obie 4-osobowe załogi Lt. Arnulfa Hausteina i Lt. Heinza Unrau.
Po południu 15 lutego dwa dywizjony ze składu 82. FG eskortowały Maraudery z 17. BG nad Kairuan. Wkrótce po nich nadleciały Mitchelle z 12. BG, eskortowane przez jeden z dywizjonów 1. FG. Nalot odpierały Bf 109 z JG 53 i Fw 190 z II./JG 2. Chociaż piloci Focke-Wulfów zgłosili zestrzelenie aż dziewięciu P-38, w rzeczywistości jedyną stratą po obu stronach był B-25 trafiony przez artylerię przeciwlotniczą.
W połowie lutego 1. FG opuściła Biskrę, przenosząc się ok. 150 km na północ, do Chateaudun du Rhumel. W tym czasie wojska sił Osi w południowej Tunezji przeszły do kontrofensywy, której kulminacją była bitwa o Przełęcz Kasserine. Zwłaszcza dla Amerykanów była to bolesna wskazówka, że wynik kampanii w Tunezji jeszcze nie został przesądzony na ich korzyść.
Po południu 17 lutego Amerykanie przeprowadzili, siłami B-17 i B-25 eskortowanych przez 1. i 82. FG, serię nalotów na lotniska Sardynii. Także tym razem potyczka z włoskimi myśliwcami nie przyniosła żadnych wymiernych rezultatów. Jedynie 2/Lt. Claude Kinsey z 82. FG wypatrzył i zestrzelił wodnosamolot Cant Z.506B ze 146a Squadriglia/ 85º Gruppo RM (Regia Marina). S.Ten. Remo Colacicchi i jego załoga zostali uznani za zaginionych.
Po południu 21 lutego 17 maszyn z 95. FS (82. FG) eskortowało pięć Mitchelli z 310. BG atakujących żeglugę w Cieśninie Sycylijskiej. Podczas gdy bombowce atakowały napotkany frachtowiec, w polu widzenia ukazała się grupa Ju 88. Piloci Lightningów rozpędzili je na wszystkie strony, zgłaszając zestrzelenie sześciu. Przypuszczalnie właśnie w tym starciu II./KG 30 straciła cztery Junkersy. Ponadto tego dnia, w tej samej okolicy, przepadły jeszcze trzy Ju 88 (po jednym z 9./KG 54, 2./KG 76 i 5./KG 76). Kiedy walka zeszła na mniejszą wysokość, Maj. Robert Kirtley dostrzegł i zestrzelił kolejnego przeciwnika, którego rozpoznał jako Arado Ar 196. W rzeczywistości najprawdopodobniej był to włoski wodnosamolot Fiat RS.14 (ze 144a Squadriglia/ 85º Gruppo RM lub 170a Squadriglia/ 83º Gruppo RM) – jedna z dwóch maszyn tego typu, które nie wróciły z wypadu nad cieśninę.
Niedługo później z podobnym zadaniem, w towarzystwie Mitchelli z 310. BG, wybrało się 15 Lightningów z 97. FS (82. FG). Piloci eskorty dostrzegli śledzący ich wyprawę samolot. Najprawdopodobniej był to rozpoznawczy Ju 88D z 1.(F)/122. Podporucznik Jack Washburn zawrócił i zaatakował go, zapalając jego lewy silnik. W tej samej chwili dosięgła go seria wystrzelona przez tylnego strzelca i oba samoloty runęły do morza. Wówczas 2/Lt. Louis Towson zanurkował, by ostrzelać unoszące się na wodzie resztki Junkersa, źle ocenił wysokość i rozbił się o powierzchnię morza, ginąc na miejscu.
W tym okresie ważyły się losy bitwy o Przełęcz Kasserine i 22 lutego do ataku na cele naziemne skierowano również samoloty 1. FG. Prowadził je Capt. Newell Roberts:
Postanowiłem, że zaatakujemy tyralierą – Capt. Rimke i jego skrzydłowy po mojej lewej, a Jack Ilfrey po prawej. Lecieliśmy jakieś 15-30 m poniżej chmur, które zalegały zwartą pokrywą nie więcej, jak 60-90 m nad ziemią. Kiedy przelatywaliśmy nad naszymi oddziałami, zaczęli do nas walić ze wszystkiego, co mieli pod ręką. Oberwaliśmy od swoich. Ogień z ziemi zestrzelił dwa Lightningi. Capt. Clarence Rimke zginął, a Lt. Thomas Chambers dostał się do niewoli.
Tego samego dnia 14 Lightningów z 82. FG osłaniało sześć Mitchelli z 310. BG, który w rejonie Tunisu atakowały konwój morski. Przy okazji 2/Lt. Paul Cochran zestrzelił Ju 88. Przypuszczalnie był to samolot z 6./KG 76, w którym zginął, razem z całą załogą, Staffelkapitän Maj. Richard Mayer.
Nazajutrz, 23 lutego, Lightningi 82. FG ponownie operowały nad Cieśniną Sycylijską. Podczas gdy sześć eskortowanych przez nie Mitchelli z 310. BG atakowało niemieckie promy morskie typu Siebel, 2/Lt. Claude Kinsey zestrzelił, już po raz drugi w swoim dorobku, Canta Z.506B. Wodnosamolot należał do 287a Squadriglia RM (Ten. Amleto Tarantino przepadł wraz z całą załogą).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu