Bitwa ta była znacząca także z kilku innych względów. Należała do najdłuższych w ciągu całej kampanii wojennej na Pacyfiku. Toczyła się na granicy zasięgu systemu logistycznego obu państw, szlaki zaopatrzenia były rozciągnięte na tysiące kilometrów. Do tego wszystkiego straty w okrętach przy wsparciu działań lądowych były znacznie większe, niż w wielu dużych bitwach morskich. Teren, klimat, zaciętość walk, niewiarygodny wysiłek i poświęcenie walczących żołnierzy, czyni tę bitwę jeszcze bardziej znaczącą, pokazała ona bowiem nie tylko siłę militarną, ale także siłę ludzkich charakterów.
Administracja prezydenta Franklina D. Roosevelta doskonale zdawała sobie sprawę, że w interesie Stanów Zjednoczonych jest uratowanie wolnego, demokratycznego świata przed opanowaniem przez totalitarne systemy, takie jak niemiecki czy radziecki, jak również japoński. Jednak dobrowolne przystąpienie do II wojny światowej po stronie Wielkiej Brytanii, by ratować resztki demokratycznego świata, nie wchodziło w grę. To co rozumiały władze, prezydent i jego doradcy, było zupełnie niezrozumiałe dla zwykłych ludzi, dla wyborców, a nawet dla wielu kongresmenów.
Dlatego amerykańska administracja robiła wiele, by się w ten konflikt zaangażować. Dość powiedzieć, że kiedy udało się w końcu sprowokować Japończyków do ataku na Pearl Harbor 7 grudnia 1941 r., to wreszcie można było wziąć sprawy w swoje ręce i zacząć oddziaływać na szerokie, globalne środowisko bezpieczeństwa, kształtując świat sprzyjający rozwojowi Stanów Zjednoczonych. Trzeba przyznać, że kierownictwo amerykańskie nie pomyliło się w swoich ocenach, kosztem bowiem relatywnie niewielkich (w porówaniu do wielu innych krajów) strat, w wyniku II wojny światowej USA wyrosły na jedno z dwóch światowych supermocarstw. Państwo to stało się liderem świata zachodniego.
W obliczu japońskiego ataku i wypowiedzenia Stanom Zjednoczonym wojny przez Niemcy, co miało miejsce 11 grudnia 1941 r., USA bez wahania przyjęły proponowaną przez Wielką Brytanię strategię, którą można zawrzeć w dwóch słowach: „najpierw Europa”. Ten zarys głównego kierunku strategicznego nowej brytyjsko-amerykańskiej koalicji, do której na nieco innych zasadach włączono wkrótce trzecie walczące mocarstwo, ZSRR, został ustalony w czasie pierwszej wspólnej konferencji „Arcadia” w Waszyngtonie.
Konferencja „Arcadia” trwała od 22 grudnia 1941 do 14 stycznia 1942 r., z udziałem prezydenta Franklina D. Roosevelta i premiera Wielkiej Brytanii Winstona S. Churchilla, a także z udziałem najważniejszych dowódców wojskowych obu stron. To właśnie wtedy ustalono zasadę, że „najpierw Europa”, czyli że najpierw zostaną pokonane Niemcy i Włochy w Europie, a dopiero potem alianci przeniosą swój wysiłek na Pacyfik. Do tego czasu mieli „powstrzymywać” Japończyków.
Tylko nikt dokładnie nie wiedział, co znaczy powstrzymywać. Czy tylko organizować obronę, czy też redukować również ich zdolności do prowadzenia wojny pewnymi działaniami ofensywnymi, na przykład poprzez ataki lotnicze na japońskie bazy, albo poprzez ofensywne działania na japońskich szlakach komunikacyjnych?
Z Guadalcanal było jeszcze trudniej. Japończycy zaczęli bowiem budować na tej wyspie lotnisko, które mogło zagrozić szlakom komunikacyjnym USA – Australia. Czy powstrzymanie obejmuje zatrzymanie budowy tego lotniska? Ale jak? Najlepiej przez zajęcie tej wyspy wraz z kilkoma innymi niewielkimi wysepkami w sąsiedztwie. I w ten sposób klasyczna kontrofensywa w postaci operacji desantowej na wyspie też wpisała się w koncepcję „powstrzymywania”. Wszak powstrzymywano Japończyków przed wejściem w posiadanie bazy lotniczej o możliwościach nie do przecenienia.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu