4 maja ukraiński specjalistyczny portal „Defense Express” opublikował film dotyczący prób 152 mm haubicoarmaty samobieżnej DANA M2 należącej do partii dział zamówionych pół roku temu przez Siły Zbrojne Ukrainy.
Testy przebiegły pomyślnie, przeprowadzono 18 różnych sprawdzeń, w tym mobilności i siły ognia. Próby obejmowały m.in.: dotarcie na pozycję ogniową o współrzędnych przekazanych podczas marszu, rozwinięcie działonu, określenie współrzędnych wskazanych celów, określenie niezbędnej do ich rażenia liczby pocisków oraz otwarcie ognia. Pułkownik Siergiej Musienko, przewodniczący komisji odpowiedzialnej za próby, poinformował, że uzyskano czas od zatrzymania działa do oddania pierwszego strzału nie przekraczający 40 sekund, a czas opuszczenia pozycji ogniowej po zakończeniu strzelania to od 32 do 43 sekund. Podkreślił, że na odległość 16,5 km pocisk leci 42 sekundy, a po 40 sekundach DANA M2 może opuścić stanowisko ogniowe.
Zdaniem Musienki, stosunkowo szybki czas rozwinięcia i zwinięcia działonu ma pozwalać na uniknięcie ognia kontrbateryjnego. Według części komentatorów jest to bardziej skomplikowane, ponieważ chodzi raczej o rozwinięcie, prowadzenie ognia i zwinięciu nie pojedynczych działonów, lecz plutonów bądź baterii, a nawet całych dywizjonów, wspólnie realizujących zadanie. W przypadku pododdziału artylerii czasy te muszą być dłuższe. Tym niemniej autonomiczny system kierowania ogniem, niewymagający wprowadzenia danych ze szczeblu dowództwa baterii czy dywizjonu itd., ma pozwalać Danie M2 na efektywną walkę w sytuacjach nadzwyczajnych, np. odcięcia poszczególnych działonów od dostępu do niektórych danych z zewnątrz.
Pułkownik Musienko twierdzi, że dla Dany M2 podstawowym trybem strzelania jest tryb w pełni automatyczny. Dowódca wprowadza tylko dane początkowe: współrzędne celu, szybkostrzelność i liczbę wystrzałów. Resztę obliczeń wykonuje system kierowania ogniem, która samodzielnie ustala położenie działa, wykonuje obliczenia balistyczne, naprowadza uzbrojenie, dobiera pociski i ładunki miotające. Dowódca inicjuje jedynie otwarcie ognia. Zastosowanie nowoczesnego, zautomatyzowanego cyfrowego systemu kierowania ogniem znacząco redukuje też liczbę pocisków potrzebnych do zniszczenia celów.
Wyniki uzyskane dzięki zautomatyzowanemu systemowi kierowania ogniem rzeczywiście są ciekawe. Zgodnie z wciąż obowiązującymi na Ukrainie normami (pamiętającymi czasy ZSRS!), do zniszczenia jednego czołgu ze stuprocentową pewnością potrzeba 300 granatów odłamkowo-burzących kalibru 152 mm, co przekłada się na niemal 38 wystrzałów każdego działa w ośmiodziałonowej baterii! Do zniszczenia plutonu zmechanizowanego, rozwiniętego na obszarze 400×300 m, regulamin przewiduje 1000 takich samych granatów (125 na lufę w baterii). Finansowo przekłada się to na koszty odpowiednio 450-600 tys. USD i 3-4 mln USD (przy koszcie jednego granatu rzędu 1500-2000 USD). Dlatego właśnie tak istotne jest zwiększanie precyzji strzelania ‒ już samo zmniejszenie rozrzutu dzięki systemowi kierowania ogniem doprowadza do znacznej redukcji zużycia amunicji. Można też zastosować amunicję precyzyjną, choć ta jest nawet kilkadziesiąt razy droższa od klasycznej, a więc jej użycie będzie uzasadnione tylko w przypadku niektórych celów.
Także testy mobilności zostały przeprowadzone pomyślnie. Według płk. Musienki, na poligonie DANA M2 poruszała się z prędkością od 60 do 70 km/h, a więc jej podwozie jest naprawdę terenowe. Ponadto trakcja kołowa rozwiązuje problem mobilności operacyjnej systemu. Do przerzutu analogicznego działa o trakcji gąsienicowej po drogach publicznych potrzebny byłby ciągnik i naczepa niskopodwoziowa.
Testy rozpoczęły się 28 kwietnia i odbyły się na poligonie w obwodzie rówieńskim. Ukraińcy podkreślają, że czeska firma Excalibur Army spol. s.r.o. jest pierwszą zachodnią (z punktu widzenia Ukrainy) firmą, która dostarczyła tak zaawansowany system uzbrojenia na Ukrainę i zgodziła się na przeprowadzenie kompletu testów zgodnie z wymaganiami Sił Zbrojnych Ukrainy. Co ciekawe, firma produkująca Dany M2 dla SZ Ukrainy, deklaruje możliwość zlokalizowania produkcji niektórych komponentów działa na Ukrainie, co miałoby na celu zwiększyć lokalne kompetencje w zakresie serwisu sprzętu. Oleg Turiński, dyrektor Szepietiwskiego Zakładu Remontowego (SzRZ), potwierdził możliwość zawiązania spółki joint venture w tym celu. Jeżeli plan się powiedzie, będzie to pierwszy przypadek rozpoczęcia produkcji uzbrojenia wytwarzanego (nawet, jeżeli poprzez modernizację starszych systemów) na terytorium Unii Europejskiej na Ukrainie.
Ukraina intensywnie modernizuje swoją artylerię, która dowiodła swojej wartości podczas konfliktu trwającego od wiosny 2014 r. Co prawda Ukraińcy deklarują chęć zakupienia nowych dział w standardzie NATO, aby zastąpić stare działa samobieżne 122 mm i 152 mm, lecz zakup Dan M2 w „klasycznym” kalibrze ma być rozwiązaniem pomostowym. Dzięki modernizacji, DANA M2 jest nowoczesnym działem, o skuteczności lepszej od obecnie znajdujących się w wyposażeniu ukraińskiej artylerii Goździków czy Akacji, a przy tym są znacząco tańsze od zachodnich 155 mm armatohaubic na podwoziach gąsienicowych. Póki w budżecie Kijowa nie ma wolnych środków większych od budżetu przeznaczonego na zakup 26 dział DANA M2, a więc ok. 40 mln USD.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Czekamy na naszego 155mm Kryła który w dużej liczbie powinien obok Kraba stanowić podstawę naszej artylerii konwencjonalnej i najlepiej aby to była wysoko mobilna wersja 8x8 na podwoziu Jelcza, którą także powinno się zastosować wprowadzając wyczekiwaną Langustę 2. Do tego nowoczesna amunicja dalekiego zasięgu w tym krajowa APR-155 oraz drony rozpoznawcze i korygujące ogień, nowoczesny BMS i wpięcie w nadrzędny główny sieciocentryczny system zarządzania walką
Sami powiniśmy zaproponować wyjazd dywizjonu Krabów na ich poligon, pokazać w akcji Kraby, TOPAZ, dana z Flyeye.
Ukraina była ponoć zainteteresowana Krabem. Czemu nie wyszło?
Nasz Kryl stoi w miejscu, a nawet się cofa. Od 30 lat nie potrafimy wprowadzić AHS na podwoziu kołowym w standardzie NATO nawet mimo tego, rozwiązanie jest gotowe a koszt jest mniejszy niż analogicznych systemów na podwoziu gąsienicowym.
Stonoga mówił prawdę - to jest dramat.