W krótkim okresie czasu Włosi oraz Sowieci wydali nowe lub wyraźnie zaktualizowali dotychczasowe instrukcje określające zasady pracy wielkich jednostek w polu. Zmiany dokonano również we Francji, gdzie 12 sierpnia 1936 r. zatwierdzono nowy dokument pod nazwą „Instruction sur l’emploi tactique des grandes unites” zastępujący analogiczną instrukcję datowaną w roku 1921. Dokument ten spotkał się z dużym zainteresowaniem polskich sztabowców i stanowił podstawę do licznych odniesień i dyskusji. Podstawowe tezy zawarte w nowej instrukcji, określające zasady taktycznej pracy wojsk w polu, pozostały niezmienne. Działo się tak mimo ogromnego rozwoju nowoczesnych środków walki i coraz powszechniejszej świadomości o dezaktualizowaniu się założeń wywodzących się wprost z doświadczeń Wielkiej Wojny. Dlatego też budzącą ciekawość nowością były zapisy ustalające możliwości i warunki użycia nowych środków walki, czyli próba połączenia starego modelu z nowymi zmiennymi. Dodajmy, że nieco ponad rok przed ww. instrukcją Francuzi wprowadzili do użytku inny istotny normatyw, tj. „Tymczasową instrukcję o użyciu jednostek zmotoryzowanych i zmechanizowanych w kawalerii” zatwierdzoną 3 czerwca 1935 r.
Określonych, choć pozbawionych pewnych szczegółów z racji jawnego charakteru, informacji o zmianach zachodzących w armii francuskiej dostarczała polska prasa fachowa. Podstawą do analiz była przywoływana również przez oficerów-stażystów nowa francuska instrukcja o taktycznym użyciu wielkich jednostek. Jednego z omówień, zamieszczonego we wrześniowym numerze „Przeglądu Wojskowo-Technicznego” z 1937 r., dokonał ppłk dypl. Ryszard Koperski. W swojej pracy wykazywał, że kluczem do działania w walce jest nadal manewr. Cechy zasadnicze, takie jak szybkość i ruchliwość, były według referatu ppłk. Koperskiego, nadal jedynym środkiem prowadzącym do decydującego rozstrzygnięcia na polu bitwy. Według pełniącego funkcję zastępcy Szefa Komunikacji Sztabu Głównego oficera postępy motoryzacji wyraźnie ułatwiały walkę ruchową, stwarzając możliwości szybkiego przerzucania poważnych sił na większe odległości, przy czym jednostki zmechanizowane tworzyły odpowiedni środek do ubezpieczenia ruchu i wsparcia działania jednostek zmotoryzowanych.
W tym miejscu warto zróżnicować oba pojęcia. Pod określeniem „zmotoryzowane” rozumiano w 1937 r. elementy posługujące się motorem jedynie jako środkiem przewozu, np. oddziały piechoty tylko transportowane na ciężarówkach. Natomiast pod określeniem „zmechanizowane” funkcjonować miały jednostki posługujące się motorem i pancerzem tak w transporcie jak i w walce. Dla obu przypadków określano typy pojazdów transportowych i specjalnych przewidzianych dla oddziałów silnikowych. We Francji podział ten przyjął następującą formę:
Pozostawiając na moment na boku sprawę wyposażenia sprzętu motorowego, o którym szerzej mowa jest nieco dalej, warto raz jeszcze wrócić do słów ppłk. Ryszarda Koperskiego dotyczących broni pancernej:
Grubość pancerza i szybkość czołgów wzmaga się równolegle z rozwojem broni przeciwpancernej. Walka pomiędzy pancerzem i działem toczy się. Odnośnie użycia czołgów, na podkreślenie zasługuje fakt, że obecny stosunek broni przeciwpancernej do wzorów opancerzonych odpowiada stosunkowi karabinu maszynowego do piechoty z okresu wojny światowej. W związku z powyższym, w nowej francuskiej instrukcji zostaje przyjęta zasada używania czołgów w natarciu wyłącznie pod osłoną i przy wsparciu ogniowym potężnej artylerii. Głębokie uderzenie czołgów możliwe jest tylko po zdezorganizowaniu systemu obronnego przeciwnika, dla wykorzystania powodzenia i wtedy ma ono widoki uzyskania rozstrzygających wyników.
Wobec stałych postępów technicznych w broniach pancernych instrukcja zarzucała dotychczasowy podział czołgów wynikający z ich właściwości technicznych (masa) rozróżniając je na czołgi towarzyszące oraz czołgi ogólnego działania. Zastrzegano jednak, że atuty czołgów takie jak duża szybkość i ruchliwość są całkowicie zależne od ich indywidualnych właściwości technicznych oraz powstałych trudności terenowych. Nie mniej, to czołgi miały tworzyć przejścia przez przeszkody bierne i obezwładniać, względnie niszczyć, wykryte środki oporu. Należało tutaj jednak zadbać o ich zastosowanie w masie oraz priorytetowo traktować wsparcie artylerii. Gąsienicowe wozy bojowe mogły również zamknąć dostęp do pewnych części terenu, przy czym nie posiadały zdolności jego utrzymania przez dłuższy czas.
Francuska „Instruction sur l’emploi…” mówiła wyraźnie, że czołgi w natarciu występować muszą zawsze w dużej liczbie, na szerokim froncie i głębokim ugrupowaniu. Takie ich użycie pozwalało na osiągnięcie oczekiwanych skutków moralnych i materialnych, ułatwiało posuwanie się piechocie i zmuszało artylerię przeciwnika do rozproszenia ogni. Od podkreślanego za każdym razem powiązania akcji czołgów i artylerii czyniono pewne odstępstwa. Rezygnacja z przygotowania artyleryjskiego mogła być możliwa wyjątkowo, w przypadku bardzo silnego wyposażenia w czołgi oraz silną artylerię zdolną do szybkiego otwarcia ognia już w czasie natarcia wozów pancernych.
Odrębna część pracy ppłk. Ryszarda Koperskiego poświęcona została jednostkom szybkim i zasadom ich użycia. Z końcem lata 1937 r. autor rozróżniał trzy typy jednostek: dywizje kawalerii typu 1932 (DC), dywizje lekkie-mechaniczne (DLM) oraz dywizje/korpusy zmotoryzowane.
Zastosowanie DC i DLM rozpatrywano wspólnie, gdyż obie wielkie jednostki zaliczano do kawalerii, a to z kolei określało zakres ich pracy. Rozróżnieniem była jedynie zdolność DLM do operowania w szerszym pasie działania i krótszym niż kawaleria czasie. Pierwszą z nich cechowała ruchliwość i potęga ognia, drugą zasięg oraz opancerzenie środków ogniowych. W obu przypadkach mowa była przede wszystkim o rozpoznaniu, ubezpieczeniu lub powstrzymywaniu nieprzyjaciela na szerokim froncie, a dopiero w drugiej kolejności o ogólnie rozumianym manewrze ofensywnym. Ich ugrupowanie zależało od zadania, położenia i terenu w jakim przyszło działać. W korzystnym położeniu w pierwszym rzucie należało użyć jednostek pancerno-motorowych zdolnych do brutalnego i nagłego uderzenia. Krótka charakterystyka DLM brzmiała:
Elementy przewożone na samochodach, posiadające możność obsadzenia i utrzymania terenu, wykorzystują swoje właściwości stabilizacyjne, rozciągając szybko zasłonę ogniową. Wspierają swoim ogniem wyjście natarcia oddziałów pancernych, zajmując następnie osiągnięte cele. Oddziały pancerne stanowią zasadniczy element dynamiczny w dywizji. Działając zaczepnie, potrzebują jednak wsparcia broni maszynowej, przeciwpancernej oraz artylerii, jak też współdziałania lotnictwa. Współudział przewożonych elementów dywizji (dragons portes), umożliwia im utrzymanie terenu.
Oddziały konne winny poruszać się możliwie jak najszybciej wzdłuż dróg za oddziałami silnikowymi. W terenie trudnym i w pobliżu nieprzyjaciela pierwszeństwo walki w pierwszym rzucie zyskiwały sobie jednostki konne, wsparte o ile to możliwe bronią pancerną oraz zmotoryzowaną (w drugim rzucie).
Ogólna ocena założeń przedstawionych w instrukcji z sierpnia 1936 r. wyrażona przez ppłk. Koperskiego była wyważona, choć miała w sobie nutę wątpliwości. Oceniając nowe zasady użycia broni pancernej i jednostek szybkich polski oficer wydawał się zachowywać sceptycyzm względem założeń o konieczności zapewnienia każdorazowego, potężnego wsparcia artylerii i wcześniejszej dezorganizacji nieprzyjaciela. Tego typu żądanie motywowane akcją artylerii mającą obezwładnić siły nieprzyjaciela (w tym przeciwpancerne, wykrytą artylerię, pola minowe itd.) miało swoje dwie zasadnicze wady – wymagało zebrania ogromnej masy dział i amunicji oraz pochłaniało czas. Podano tutaj przykład analogicznych przygotowań z 1918 r., kiedy aby osiągnąć gęstość 23 baterii na 1 km frontu potrzebowano przynajmniej dwóch tygodni intensywnych przygotowań. Tak długie i zakrojone na szeroką skalę działania, mające pozwolić wojskom szybkim DLM/DC na jak pisano brutalne i nagłe uderzenie, nie mogły się odbyć bez zwrócenia uwagi przeciwnika.
Nieco dalej czytamy:
Uprzedzony przeciwnik, bądź podciągnie odwody, wzmocni broń przeciwpancerną i artylerię, bądź też, jak Francuzi w czerwcu i lipcu 1918 roku, cofnie główne siły na tylne pozycje, pozostawiając tylko słabą obsadę i spowoduje tym samym uderzenie w próżnię. Czujny przeciwnik zyska kilkanaście godzin, a może nawet kilka dni, wiemy zaś, że w roku 1918 podciągnięcie pierwszych wielkich jednostek odwodowych, trwało na zachodnim froncie przeważnie 36 godzin; obecnie nastąpi ono o wiele szybciej, dzięki motoryzacji i mechanizacji oraz rozwojowi potężnego lotnictwa. Nie będzie więc mowy o zaskoczeniu, bez którego trudno mówić o zwycięstwie.
Kończąc swój zarysowany jedynie powyżej referat dotyczący instrukcji z sierpnia 1936 r. oraz opisanej w niej roli jednostek pancernych i pancerno-motorowych ppłk Koperski zadawał dwa pytania: Czy nie ma [zdaniem Francuzów – przyp. aut.] innych środków dla uzyskania celu niż wtłoczenie tej szybkiej broni w ciasne ramy metodycznego natarcia typu 1918 roku? oraz: Czy tego samego nie da rozwinięcie pełnej szybkości bojowej maszyn, niszczycieli min, wspartych silnym lotnictwem o wiele elastyczniejszym od artylerii i przewyższającym swą ruchliwością nawet broń pancerną?
Z oczywistych względów większość zainteresowania polskiego wywiadu wojskowego w zakresie broni pancernych dotyczyła konstrukcji i struktur tej broni w Niemczech i ZSRR. Nie oznaczało to jednak, że nie agregowano informacji dotyczących formacji pancernych w innych państwach, w tym sojuszniczej względem Rzeczpospolitej, Francji. Tutaj jednak starano się wyraźnie, aby nie tworzyć nawet wrażenia rozpracowywania przez polski wywiad wojskowy struktur armii francuskiej. Większość danych pozyskiwano z dwóch źródeł. Drogą oficjalną przez paryski attachat oraz bezpośrednio od przebywających czasowo nad Sekwaną polskich oficerów, którzy po powrocie składali w kraju odpowiednie sprawozdania. W oparciu o całość posiadanej wiedzy DowBrPanc. przygotowywało skrypty rozsyłane następnie do Inspektorów Armii, szefów departamentów MSWojsk., oddziałów SG czy komendantów szkół wojskowych.
Przykładem takiego opracowania może być studium, pt. „Materiał do wykładów o broni panc. państw obcych” (L.dz.4312/tjn.Cwicz.Reg.37) z 13 listopada 1937 r. W piśmie wprowadzającym płk dypl. Józef Kapciuk informował, że opracowanie poświęcone w całości broni pancernej Francji może być wykorzystanie do ćwiczeń aplikacyjnych dla oficerów, gier wojennych oraz wykładów. Z uwagi na charakter jak i niektóre fragmenty omawianego poniżej dokumentu jest bardzo prawdopodobne, że jego autorem był mjr Franciszek Szystowski, od 1 grudnia 1934 do 1 kwietnia 1938 r., szef Samodzielnego Referatu Studiów w ramach DowBrPanc., oraz uczestnik stażu w 4. Pułku Kirasjerów w Reims (1. DLM). Pod względem zawartości przygotowany materiał łączył w sobie zarówno dane ze znanych już francuskich instrukcji, jak również stanowił streszczenie informacji ze sprawozdań oraz krajowej i zagranicznej literatury fachowej (prace gen. Brosse oraz płk. Mainie zamieszczone w „Revue Militaire Generale” w pierwszej połowie 1937 r.).
Ewolucja broni pancernej i związków pancerno-motorowych we Francji sięgała końcowego okresu Wielkiej Wojny, kiedy miał miejsce gwałtowny rozwój nie tylko samych konstrukcji ale również koncepcji ich wykorzystania w trakcie walki. Piechur francuski zmęczony przewlekłymi zmaganiami, przybity do ziemi ogniem broni maszynowej i artylerii, utracił swą wcześniejszą ruchliwość. Podjęcie kroków zaczepnych bez potężnego wsparcia wszelkich środków mających na celu obezwładnienie punktów ogniowych nieprzyjaciela stało się w realiach wojny pozycyjnej niemożliwe. Z czasem okazało się również, że nawet najpotężniejsze przygotowanie ogniowe nie jest w stanie zniszczyć wszystkich źródeł ognia nieprzyjacielskiego. Z chwilą przeniesienia ognia własnej artylerii przed nacierające oddziały piechoty i tak natrafiano na niewykryte wcześniej lub nieobjęte ogniem punkty oporu wyposażone w karabiny maszynowe, moździerze itd.
Zadaniem czołgu, który pojawił się na froncie w końcowej fazie wojny było właśnie zduszanie oporu pozostałych źródeł ognia i umożliwienie kontynuowania natarcia. Czołgi musiały więc poruszać się wraz z piechotą gotowe do jej wsparcia natychmiastowym ogniem karabinów maszynowych i dział. Obecność gąsienicowych wozów bojowych na polu bitwy stała się zdaniem specjalistów z DowBrPanc. na tyle istotna, że bez nich piechur francuski niepokoił się i tracił pewność siebie. Dalej pisano:
Gdy z biegiem lat zdano sobie sprawę z konieczności zmodernizowania sprzętu, postawiono konstruktorom wyraźne żądanie, by ten czołg nie poruszał się zbyt szybko i nie uciekał na polu walki od piechoty. Pamiętając o olbrzymim nasyceniu frontu zachodniego środkami ogniowymi, liczono się z tym, że zaraz na początku wojny na polu walki ukaże się znaczna ilość broni ppanc. przed którą czołgi powinny być zabezpieczone odpowiednim pancerzem, skoro wobec powolności poruszeń mają stanowić łatwy cel. W związku z powyższym początkowy rozwój czołgów francuskich odbywał się pod hasłem: mała szybkość, gruby pancerz.
W przypadku powolnych wozów gąsienicowych ich małą ruchliwość operacyjną zamierzano nadrobić poprzez stosowanie transportów samochodowych. Wariant ten realizowano zarówno dla maszyn Renault FT jak i ich następców z lat trzydziestych. Ponieważ załoga czołgu miała przebywać w nim tylko przez krótki czas (podczas walki), nie zwracano uwagi na warunki jej pracy. Aby nie szukać zbyt długo, w końcu 1937 r., jako modelowy przykład braku ergonomii we francuskich wozach bojowych wskazywano czołg Renault R35. Ten jak stwierdzano typowy czołg przeznaczony do współdziałania z piechotą posiadał bardzo silne opancerzenie i niedużą szybkość. Mimo pewnych znanych mankamentów konstrukcję uznawano na nowoczesną, przy czym charakteryzującą się bardzo męczącymi warunkami pracy załogi.
Z kolei poglądy angielskie kształtowały się wokół wykorzystania broni pancernych raczej w kierunku walk ruchowych, co zdecydowanie nie znajdowało zwolenników nad Sekwaną. Większe znaczenie dla manewru Anglicy mieli uzasadniać doświadczeniami walk w Arabii, Palestynie i Azji Mniejszej. W opozycji do doktryny francuskiej pozostawali również Sowieci zarzucając jej we własnej prasie fachowej skostniałość i zacofanie. W ich ocenie skuteczniejsze niż żmudne „przegryzanie się” przez pozycje nieprzyjaciela było zsynchronizowane natarcie na całej głębokości strefy obronnej.
Na drogę wyraźnych przemian Francja wstąpiła, bardzo z resztą ostrożnie, nie tyle pod wpływem obcej myśli wojskowej, a pod naciskiem własnych konieczności życiowych i presji części oficerów. Doświadczenia w zakresie organizacji rozpoznania wielkich jednostek oraz konieczności stworzenia ruchliwych związków zmotoryzowanych, które trzeba było wyposażyć w nowoczesną broń pancerną, doprowadziły do opracowania nowych, bardziej ruchliwych czołgów. Typy te, wyraźnie odmienne od dotychczasowych czołgów piechoty, wydawały się parametrami odpowiadać bardziej wykorzystywanym szeroko przez francuską kawalerią samochodom pancernym. Pojazdy kołowe jednak nie mogły oddać związkom motorowym tylu zasług w terenie ile by od nich oczekiwano. Nadal jednak obserwowana zmiana miała charakter połowiczny. W ocenie DowBrPanc. Francuzi nadal działali niejako w opozycji do Anglików i Rosjan. Państwa
te przygotowywały się do walki na wielkich obszarach w warunkach słabszego nasycenia frontu oddziałami i środkami technicznymi oddając tym samym pierwszeństwo ruchliwości nad pancerzem.
Francuzi natomiast stali na stanowisku, że konieczne jest zachowanie najgrubszego możliwie pancerza przy zwiększonej szybkości. Sprzęt, który odpowiadał tego typu warunkom był na ogół wyraźnie cięższy niż analogiczny materiał angielski, sowiecki czy niemiecki przeznaczony do wykonywania tych samych zadań. Choć to mocno uproszczona i pozbawiona kontekstu ocena, to faktem jest że we francuskiej broni pancernej zarysowywała się pewna ewolucja. Wyrazem nowego etapu rozwoju stały się szybsze typy czołgów nadające się do wykonania bardziej różnorodnych zadań, zachowujące jednak atrybut silnego opancerzenia. Nadal utrzymywał się w mocy prymat żądań piechoty, co znajdowało odzwierciedlenie w kontynuowaniu produkcji czołgów towarzyszących, z modelem R35 na czele. Zdaniem polskich wojskowych wykształcił się pewien dualizm organizacyjny, w którym czołgi przeznaczone przede wszystkim do współdziałania z piechotą podlegały administracji piechoty, natomiast wozami przypisanymi związkom pancerno-motorowym lub kawalerii rozporządzała kawaleria.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu