Jeśli zapowiedziany 14 lipca przez wiceprezesa Rady Ministrów i przewodniczący Komitetu ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Spraw Obronnych Jarosława Kaczyńskiego oraz ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka zamiar zakupu czołgów Abrams dla jednostek Wojsk Pancernych i Zmechanizowanych Wojsk Lądowych dojdzie do skutku, Polska stanie się pierwszym, poza Stanami Zjednoczonymi, użytkownikiem czołgów rodziny M1 wśród państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Czołg M1 wszedł do służby w US Army przed ponad 40 laty, w 1980 r., jako drugi ‒po formalnie rok starszym Leopardzie 2 ‒ przedstawiciel grupy czołgów tzw. III generacji czołgów podstawowych. Od tego czasu amerykański wóz był wielokrotnie modernizowany, doposażany i udoskonalany, co pozwoliło zniwelować wiele wad tej, z początku mocno niedoskonałej, konstrukcji i uczyniło z Abramsa jeden z najlepszych wozów w swej klasie na świecie. Poza US Army i ‒ do niedawna ‒ US Marine Corps wóz ów znalazł szereg użytkowników zagranicznych. Są to wojska lądowe: Australii, Egiptu, Iraku, Kuwejtu, Arabii Saudyjskiej i Maroka, a na dostawę czołgów czeka Tajwan. Dotychczas wyeksportowano (lub wydano zgodę na eksport) ok. 2480 czołgów, z czego aż 1360 przypada na Egipt.
Australia
W szeregach Australian Army Abramsy zastąpiły stare, choć zmodernizowane, Leopardy AS1 produkcji niemieckiej. W 2004 r. władze Związku Australijskiego podjęły decyzję o zakupie czołgów Abrams i pojazdów towarzyszących w ramach programu Land 907 Phase 1. Jako alternatywę rozważano zakup Leopardów 2 (wozy eksszwajcarskie) lub Challenger 2. W dwa lata później do Australii trafiły pierwsze wozy ‒ ogółem Canberra pozyskała z 59 M1A1AIM SA, powstałych na bazie czołgów wcześniej dostarczonych US Army. Wraz z czołgami przybyło siedem wozów zabezpieczenia technicznego M88A2 HERCULES (sześć kolejnych dokupiono później), a ponadto Amerykanie zapewnili pakiet wyposażenia i usług dodatkowych (szkolenie, logistyka, części zamienne...). Koszty przedsięwzięcia szacowano na ok. 550 mln AUD, a źródła amerykańskie mówiły o wartości umowy ponad 550 mln USD. Do dziś Abramsy stanowią podstawowe uzbrojenie ciężkie Wojsk Lądowych Australijskich Sił Obronnych. W ramach planu reformy i modernizacji Australian Army z 2011 r., znanego jako Plan Beersheba, każdy z pułków kawalerii (de facto są to pułki zmechanizowane, składające się z pododdziałów czołgów, kołowych i gąsienicowych transporterów opancerzonych) otrzymał kompanię (szwadron) czołgów. Dziś są to trzy pułki, każdy wchodzi w skład jednej z trzech brygad (1., 3. i 7.) 1. Dywizji (więcej w WiT 4/2018). W toku eksploatacji wozów dla części z nich dokupiono pakiety TUSK (Tank Urban Survival Kit).
W informacji Departamentu Obrony Związku Australijskiego z 26 stycznia 2015 r. pojawiła się opinia, jakoby 59 czołgów było liczbą niewystarczającą, a czołgi w aktualnie używanym standardzie miały być przestarzałe, zaczęto zatem rozważać ich modernizację do standardu M1A2. Były to początki 2 fazy programu Land 907. 17 grudnia 2017 r. płk. Anthony Duus, szef komórki Bojowych Pojazdów Opancerzonych Wojsk Lądowych Sił Obronnych Australii, określił w jednym z wywiadów, że minimalna liczba czołgów, jaką powinna dysponować Australian Army, wynosi 90. Miało to zapewnić bezpieczną eksploatację wozów, tak, by każdy z pułków stale dysponował kompanią czołgów gotowych do walki (łącznie 42 wozy), zaś pozostałe miały być używane do szkolenia w ośrodku w Puckapunyal lub być poddawane pracom serwisowym. Już wówczas zapowiedziano możliwość doprowadzenia australijskich czołgów do standardu M1A2 SEPv3, rozważano także instalację aktywnego systemu ochrony. Modernizacja miałaby pozwolić na utrzymanie czołgów w służbie do 2030 r., a wg niektórych opinii nawet o dekadę dłużej. Jednocześnie modernizacji do standardu M88A3 miało zostać poddanych 13 wzt HERCULES. Dostawy przewidywano na lata 2022‒2025, a koszt przedsięwzięcia szacowano na 1,3 mld AUD. Równolegle miał być realizowany program Land 8160 ‒ pozyskanie 60 różnych pojazdów wsparcia na podwoziu czołgu M1. W grę wchodziły: mosty szturmowe JAB, czołgi saperskie (być może oparte na konstrukcji M1 Assault Breacher, używanego przez US Marine Corps) i pojazdy inżynieryjne (na bazie prototypu M1 Grizzly CMV?). Osiągnięcie wstępnej gotowości operacyjnej przewidywano na lata 2024-2025, a pełnej na 2026-2027. Koszt szacowano na 1,3-1,95 mld AUD. Finalnie wybrano inne rozwiązanie ‒ 29 kwietnia br. amerykański Departament Stanu poinformował o wydaniu zgody na potencjalną sprzedaż do Australii dwóch pakietów sprzętu wojskowego, z których jeden powiązany był ze wspomnianymi programami. Pakiet wart 1,7 mld USD (lub 2,5 mld AUD), obejmuje przekazanie 160 kadłubów czołgów M1A1 z nadwyżek US Army. Zostaną one przebudowane w następujący sposób: 75 wozów zostanie zmodernizowana do standardu M1A2 SEPv3, 18 stanie się bazą mostów szturmowych M1074 JAB, 29 zaś pojazdów inżynieryjnych M1150. Pozostałe zostaną prawdopodobnie przebudowane na inne wozy specjalistyczne bądź czołgi albo pozostanie w rezerwie. Ponadto Australia otrzymać miałaby sześć kolejnych wzt M88A2, 122 turbiny gazowe AGT1500, zdalnie sterowane stanowiska strzeleckie CROWS-LP, zestawy części zamiennych oraz usługi logistyczno-szkoleniowe. W wyżej wymienionej kwocie zawiera się też koszt opracowania nowego pakietu opancerzenia specjalnie dla Australii. Zakup spotkał się z intensywną krytyką ze strony lokalnych mediów, głównie ze względu na rezygnację ze stanowiącej od jakiegoś czasu standard, lokalizacji przynajmniej części prac (i wydatków) na terenie kraju. Ponadto, zdaniem niektórych komentatorów, ze względu na charakterystykę potencjalnego teatru działań wojennych, M1A2 SEPv3 ma z punktu widzenia Australian Army zbyt dużą masę. Z drugiej strony, zakup nowszej wersji czołgu jest logicznym następstwem wyboru podjętego przed kilkunastu laty.
Egipt
Egipt jest wyjątkowym użytkownikiem Abramsów, bowiem jako jedyny użytkownik zagraniczny uzyskał przywilej produkcji, czy raczej montażu z dostarczonych zespołów, tego czołgu. Wozy egipskie powstawały w ramach programu M1A1 Co-production Program (pol. program wspólnej produkcji M1A1), którego wielkim orędownikiem był feldmarszałek Abd al-Halim Abu Ghazala (minister obrony Egiptu w latach 1981-89, zm. 2008 r.). Pierwotnie zakładano przeniesienie około 40% wartości produkcji czołgu do Egiptu, lecz lokalna niska kultura techniczna uniemożliwiła to ‒ docelowo uzyskano wskaźnik ok. 19%. W 1984 r. Egipt podpisał z General Dynamics umowę o wartości 150 mln USD na budowę zakładu produkcyjnego. Środki pochodziły z amerykańskiej pomocy wojskowej, podobnie zresztą było z finansowaniem produkcji wozów (program Foreign Military Financing, Egipt jest drugim po Izraelu jego największym beneficjentem).
Produkcja zamówionych 1500 czołgów miała rozpocząć się w 1988 r. (początkowo 500 z opcją na 1000 kolejnych), lecz faktycznie ruszyła dopiero osiem lat później. Tymczasem pierwsze Abramsy Egipt otrzymał ze Stanów Zjednoczonych w 1992 r. Kwotę zamówienia początkowo szacowana na 1,3 mld USD, ale szybko urosła do 2,7 mld. Dla porównania, dostawa tej samej liczby M1A1 z USA miałaby kosztować 1,9 mld USD, choć Egipcjanie podkreślali, że dodatkowe wydatki napędzą wzrost gospodarczy, zapewnią samowystarczalność w eksploatacji wozów (co finalnie okazało się fikcją ze względu na amerykańskie ograniczenia w dzieleniu się technologiami i wspomnianą niską kulturę techniczną) itd. Według dostępnych danych, zakłady Abu Zabaal (zwane także Fabryką Wojskową nr 200) w Helwanie opuściło łącznie 1360 wozów. Tym samym, po wozach rodziny M60, Abramsy są drugim najliczniejszym typem czołgu w składzie egipskich wojsk lądowych. Na mocy porozumienia z 25 października 2015 r. produkcja czołgów M1A1 miała zostać wznowiona, nie wiadomo jednak, jaką skalę przybrała. Według niektórych źródeł Egipt ma szukać alternatyw dla Abramsa ‒ nie wiadomo, czy z powodów finansowych, czy politycznych (jednym z powodów wskazywanych przez rosyjskie i izraelskie media miała być zbyt duża masa M1A1, które nie mogą być np. używane przez piechotę morską). Kair miał interesować się niegdyś m.in. południowokoreańskim K2, a wg niektórych mediów, w 2020 r. miał zamówić w Rosji 500 czołgów T-90 w najnowszej odmianie eksportowej MS. Czołgi miałyby być, podobnie, jak indyjskie, w dużej mierze wytwarzane lokalnie, w zupełnie nowym zakładzie wybudowanym przy współpracy państwowego rosyjskiego przedsiębiorstwa UrałWagonzZawod.
Irak
Irak, dwukrotnie pokonany przez koalicje pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, po II wojnie w Zatoce Perskiej w 2003 r. stał się na pewien czas de facto państwem satelickim Stanów Zjednoczonych, które z czasem rozpoczęły odbudowę lokalnych sił bezpieczeństwa, w tym wojska. W marcu 2009 r. ówczesne władze Iraku złożyły w USA zamówienie na 140 czołgów M1A1 za 860 mln USD (w tym 54 mln USD pochodziło z amerykańskiej pomocy finansowej dla odbudowywanych wówczas Irackich Sił Zbrojnych). Czołgi miały być dostarczone w ramach procedury Foreign Military Sale. Pierwsze wozy dotarły do Iraku w sierpniu 2010 r., ostatnie dostarczono w drugiej połowie 2012 r. Umowa obejmowała, poza zakupem eksamerykańskich, wyremontowanych i zmodyfikowanych do standardu M1A1M wozów, usługi szkoleniowe, dostawę amunicji, dostarczenie zapasu części zamiennych, pojazdy wsparcia (w tym osiem wzt M88A2 HERCULES) itd. Czołgi trafiły do uzbrojenia czterech batalionów 9. Dywizji Pancernej ‒ 1. i 2. w 34. Brygadzie Pancernej oraz 4. i 5. z 35. Brygady Zmechanizowanej (później przesunięte do 36. BZ w związku z przezbrojeniem 35. BZ w rosyjskie T-90S). Każdy z batalionów pierwotnie składał się z trzech kompanii po 11 wozów plus z dwóch czołgów w dowództwie batalionu. Ponadto w strukturze każdego batalionu znalazły się dwa wzt M88A2. Nieco później Irak planował podwoić liczbę Abramsów, lecz bezskutecznie. W 2009 r. Irak złożył zapytanie o możliwość zakupienia kolejnych 140 wozów (w 2014 r. pytano o kolejnych 175 czołgów, z identycznym skutkiem), które miały kosztować 625 mln USD, lecz transakcja nie doszła do skutku ze względu na odmowę administracji Stanów Zjednoczonych.
Za szkolenie, nie tylko podczas wdrażania sprzętu, odpowiadała amerykańska Iracka Misja Szkoleniowo-Doradcza. Iraccy czołgiści przechodzili pod okiem Amerykanów 45-dniowe kursy.
Irackie Abramsy wzięły udział w wojnie przeciwko tzw. państwu islamskiemu. Ich załogi, wg dostępnych źródeł, spisywały się w walkach całkiem nieźle, wyjąwszy fakt przejęcia dziewięciu, częściowo niesprawnych, czołgów, na przez wspierane przez Iran szyickie milicje. Te używać miały eksirackich czołgów przeciwko Kurdom w 2017 r. Irakijczykom udało się odzyskać te czołgi, najprawdopodobniej je wykupując. Sami Irakijczycy utracili w boju przynajmniej kilka wozów.
W ostatnich latach temat zamówienia kolejnych Abramsów w Stanach Zjednoczonych przez Irak nie powracał, a państwo to od kilku lat realizuje zakupy uzbrojenia (w tym i 73 czołgów T-90S/SK) m.in. w Rosji i innych krajach.
Królestwo Arabii Saudyjskiej
Historia zakupu Abramsów przez Arabię Saudyjską sięga jeszcze początków lat 80., kiedy władze z Bonn zablokowały eksport 300 Leopardów 2A4 do tego państwa zgodnie z tzw. doktryną Genschera (zakaz sprzedaży uzbrojenia do państw i regionów zagrożonych lub objętych wojną). Arabia Saudyjska po raz kolejny, na początku ubiegłej dekady, próbowała dokonać w RFN zakupu czołgów Leopard 2A7+. Początkowo nawet wyrażono zgodę na sprzedaż 200 wozów, ale szybko ją cofnięto ze względu na zaangażowanie wojsk saudyjskich w tłumieniu protestów w Bahrajnie. W międzyczasie Arabia Saudyjska postanowiło podjąć próbę zwiększenia zamówienia. Miał to być zakup rekordowo wielki, Rheinmetall i Krauss-Maffei Wegamnn mogły liczyć nawet na zamówienie 800 czołgów oraz znacznych ilości wozów pomocniczych oraz wyposażenia i amunicji. Sumaryczną wartość kontraktu szacowano nawet na 18 mld EUR! Transakcja została jednak zablokowana przez Bundestag ze względu na nieprzestrzeganie praw człowieka przez Rijad i zaangażowanie w konflikt w Jemenie. Saudowie musieli znaleźć innego następcę dla przestarzałych czołgów rodziny M60 i francuskich AMX-30. Miał nim zostać Abrams, już wcześnie zakupiony przez Rijad, po pierwszej odmowie sprzedaży Leopardów 2 przez Niemcy.
Pierwsze Abramsy Królestwo Arabii Saudyjskiej nabyło jeszcze w 1989 r. Było to 315 fabrycznie nowych wozów najnowszej wówczas wersji M1A2 (opcja umożliwiała zakup kolejnych 150) wraz z wyposażeniem pomocniczym, częściami zamiennymi, amunicją, pakietem usług szkolnych itd. Transakcja warta była 3 mld USD i obejmowała również dostawę wozów zabezpieczenia technicznego M88A1 i innych pojazdów. Zgoda na eksport czołgu była odpowiedzią na zaostrzającą się sytuację w regionie. Ówczesny prezydent Iraku Saddam Husajn dysponował ‒ przynajmniej na papierze ‒ potężnymi siłami zbrojnymi, a Saudowie mieli stać na straży kruchego ładu w Zatoce Perskiej. Jak dziś wiemy, finalnie niezbędną okazała się być interwencja potężnej koalicji ze Stanami Zjednoczonymi na czele, co jeszcze bardziej naruszyło i zdestabilizowało sytuację w regionie...
Nowe rozdanie przyniósł rok 2006, Rijad złożył wówczas wniosek o zakup 59 czołgów M1A1 AIM i o modernizację wszystkich 373 czołgów M1A2 do standardu M1A2S. Całkowita wartość kontraktu miała sięgać 2,9 mld USD, a więc tylko niewiele mniej niż zakup nowych czołgów kilkanaście lat wcześniej. Wynikało to m.in. z konieczności przeprowadzenia wyzerowania resursu M1A1. Transakcji towarzyszyła sprzedaż części zamiennych, zestawów naprawczych, sprzętu szkoleniowego, usług szkolnych itd. Program miał być realizowany w trzech fazach. Pierwsza miała obejmować opracowanie wariantu M1A2S, druga pozyskanie i modernizację M1A1, trzecia zaś modernizację M1A2. Niemal równolegle podpisano umowę dotyczącą zapewnienia serwisu amerykańskiego uzbrojenia pozostającego w uzbrojeniu wojsk lądowych Saudów o wartości 276 mln USD.
Kolejne czołgi Królestwo Arabii Saudyjskiej kupiło w 2017 r., podczas historycznej wizyty ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa w Arabii Saudyjskiej, kiedy Rijad podpisał z Waszyngtonem umowy handlowe o wartości 350 mld USD, z czego 110 mld dotyczyło zakupu uzbrojenia. Jeśli chodzi o czołgi, zamówiono 153 M1A2, z czego 20 miało służyć jako „uzupełnienie strat bojowych” Mniej więcej tyle bowiem czołgów utracono podczas walk w Jemenie. Wartość zakupu, wraz ze sprzedażą wzt M88A2, innych pojazdów oraz pakietu szkolno-logistycznego, sięgnęła 1,2 mld USD.
Ogółem zatem Królestwo Arabii Saudyjskiej zakupiło 526 czołgów Abrams (docelowo wszystkie w standardzie M1A2S), z czego utraciło ok. 20 w walkach.
https://www.youtube.com/watch?v=F9Kqsc6bA80
Kuwejt
Kuwejt zamówił fabrycznie nowe Abramsy jeszcze w latach 90. Pierwsze dostarczono w 1994 r., ostatnie spośród 218 zamówionych M1A2 opuściły zakłady w Lima w 1997 r. Czołgi te kosztowały nieco ponad 1 mld USD. Kolejne Abramsy kupiono dwie dekady później. W 2017 r. Kuwejt miał zapłacić za 218 czołgów 29 mln USD. Nie ma w tym żadnej magii czy też pomyłki ‒ zakup dotyczył eksamerykańskich M1A1 po preferencyjnej cenie, wraz z taką samą liczbą jednostek napędowych. Czołgi były tanie, bo i same w sobie nie miały większej wartości ‒ skierowano je bowiem od razu do modernizacji, a cały pakiet umów był wart 1,7 mld USD.
Zmodernizowano je do standardu M1A2K. Przez pewien czas Kuwejt rozważał modernizację już posiadanych M1A2, lecz z tego na razie zrezygnowano. Pierwsze czołgi Kuwejt odebrał na początku lipca br., choć oficjalna uroczystość odbyła się pod koniec miesiąca. Kuwejt wraz z czołgami i osprzętem do nich nabył wsparcie szkoleniowo-logistyczne itd. Prace nad wozami dla Kuwejtu zakończyć się mają do 22 czerwca 2022 r.
وهو ما يعكس حرص القيادة العسكرية على رفع كفاءة و تطوير جميع صنوف القوات المسلحة للحفاظ على أعلى درجات الجاهزية القتالية. pic.twitter.com/BNKadKr5FV
— KUWAIT ARMY - الجيش الكويتي (@KuwaitArmyGHQ) July 29, 2021
Maroko
Pierwsze rozmowy na temat zakupu czołgów rodziny M1 przez Maroko odbyły się w 2013 r., lecz sfinalizowano je nieco później. Królestwo Marokańskie zakupiło pierwsze wozy w 2015 r. Były to 222 eksamerykańskie czołgi w wersji M1A1, a spośród nich 150 miało przejść modernizację do wersji M1A1SA. Remont i modernizacja wozów miały pochłonąć 358 mln USD. Całkowita wartość umowy na remonty i dostawę czołgów wraz z kontraktami na modernizację części z nich wynosiła 1,015 mld USD. Pierwsze czołgi Marokańczycy otrzymali w 2016 r., a dostawy zakończono w 2018 r. W międzyczasie państwo to zrezygnowało z pozyskania darmowych pięciu M1A1 z nadwyżek US Army. Nie oznaczało to bynajmniej, że Rabat nie jest zainteresowany pozyskaniem kolejnych Abramsów, przeciwnie, w 2018 r. państwo to nabyło 162 kolejne M1A1 za pośrednictwem procedury EDA (Excess Defense Articles) ‒ wozy bazowe były więc poniekąd darmowe.
Faktyczny koszt pozyskania wozów był znacznie wyższy i sięgał 1,2 mld USD (procedura FMS) i wynikał z zamówienia na modernizacji tychże czołgów. Umowa na modernizację została zawarta dopiero w 2020 r. i dotyczyła doprowadzenia marokańskich wozów do najnowocześniejszego standardu M1A2 SEPv3 (czy też raczej jego eksportowego odpowiednika). Amerykański Departament Stanu wyraził nieco wcześniej zgodę na modernizację 162 M1A1 do jednego z kilku standardów: M1A1SA, M1A1FEP i M1A2M. Tymczasem okazało się, że GDLS otrzymał zamówienie o wartości 11,95 mln USD na modernizację marokańskich „czołgów M1A1” do najnowszej wersji. Przypuszczalnie faktycznie chodzi o opracowanie i zbudowanie prototypu odmiany M1A2 SEPv3 przygotowanej specjalnie dla Maroka (M1A2M?). Pojazd ma zostać ukończony do 31 marca 2022 r. (choć wg niektórych źródeł nawet nieco wcześniej, a w 2022 r. ma być ukończony drugi wóz). Sprawa zgody na dostawę nowoczesnych wozów do Maroka była tyleż szeroko, co negatywnie komentowana po drugiej stronie Cieśniny Gibraltarskiej, ze względu na napięte stosunki na linii Rabat-Madryt.
Tajwan
Tajwan (Republika Chińska), dysponuje dziś wyłącznie przestarzałymi czołgami, przeważnie rodziny Patton („czyste” M48A3, M48A3 zmodernizowane do standardów CM-11 i CM-12, M60A3 TTS), a nawet lekkimi M41 Walker Bulldog (niewielka liczba). Wobec rosnących ambicji i możliwości Chińskiej Republiki Ludowej wyspiarska republika zmuszona jest do intensywnej modernizacji sił zbrojnych, w tym broni pancernej. O pozyskanie Abramsów Chińczycy z Tajwanu starali się od dawna, jednak dopiero w 2018 r. starania te zaczęły przyjmować bardziej konkretny wymiar. Wówczas Ministerstwo Obrony Tajwanu poinformowało o autoryzowaniu przez lokalny rząd projektu zakupu partii czołgów M1A2. Tajwan był wówczas zainteresowany nabyciem 108 czołgów z pakietem części zamiennych na pięć lat eksploatacji, amunicji i usług szkolnych, logistycznych itd. Wartość pakietu szacowano na 1 mld USD.
Niebawem zapotrzebowanie na czołgi zostało złożone, co umożliwiło formalne uruchomienie procedury FMS. Zgoda Departamentu Obrony pojawiła się rok później, w lipcu 2019 r. Za maksymalnie 2 mld USD Tajwan miał móc otrzymać do 108 czołgów w standardzie M1A2T (wg dostępnych informacji, miałaby to być eksportowa odmiana wywodząca się z M1A2 SEPv3, a więc wozy dość zbliżone do konfiguracji australijskiej), 14 wzt M88A2 HERCULES, 16 zestawów do transportu czołgów M1070A1 HET, amunicję, broń maszynową do czołgów, części zamienne, pomoce dydaktyczne i stosowne usługi. Kilka miesięcy później resort obrony Tajwanu poinformował o podpisaniu pakietu umów na zakup uzbrojenia w USA, w tym również czołgów. Przebudowę pierwszej pary czołgów dla Tajwanu rozpoczęto w lutym br., a ich dostawa przewidywana jest na drugą połowę 2022 r. Dostawa 108 czołgów ma pozwolić na zastąpienie najstarszych wozów, zwłaszcza M41D i M48A3. Wejdą one do uzbrojenia dwóch batalionów czołgów. Przeciwko sprzedaży protestował Pekin, traktujący wyspiarskie państwo jako swoją zbuntowaną prowincję (z pełną wzajemnością ze strony Tajpej).
Nieudane próby ‒ Szwecja, Grecja, Turcja
Abrams w swej długiej historii był oferowany wielu innym państwom. Niektóre z nich, jak np. Hiszpania czy Wielka Brytania, mimo pewnego zainteresowania zakupem wozów rodziny M1, zrezygnowały z nich na rzecz innych konstrukcji (odpowiednio licencyjny Leopard 2A6E i rodzimy Challenger 2). W innych Abrams startował w postępowaniach przetargowych, a także towarzyszącym im próbom porównawczym. Najbardziej znany jest przetarg ze Szwecji z pierwszej połowy lat 90., ze względu na dużą dostępność dobrej jakości materiałów udostępnionych przez szwedzkie Ministerstwo Obrony i przez jednego ze szwedzkich urzędników na prywatnym blogu. M1A2 przegrał wówczas z Leopardem 2I (późniejszy licencyjny Strv 122). Podobnie zakończył się przetarg grecki z przełomu tysiącleci ‒ w 2002 r. producent Leoparda 2, Krauss-Maffei Wegmann został wskazany przez władze greckie jako dostawca nowych czołgów dla greckich wojsk lądowych. I tu oferta niemiecka (późniejszy Leopard 2A6HEL) pokonała ofertę amerykańską, a także kilka innych: brytyjską, francuską, rosyjską i ukraińską. Ciekawa sytuacja nastąpiła mniej więcej w tym samym czasie w Turcji, gdzie w finalnej fazie przetargu stanęły do prób: Leopard 2A6, M1A2, Leclerc i T-84-120 Jatagan. Tu wprawdzie Leopard 2 nie pokonał Abramsa bezpośrednio, ale doszło do arcyciekawej sytuacji. Turcy zdecydowali się bowiem na zakup ponad 350 używanych Leopardów 2A4 (z których część utracono w Syrii, patrz WiT 2/2017, a inne są od niedawna modernizowane oraz na budowę zupełnie nowego czołgu podstawowego we współpracy z przemysłem południowokoreańskim, obecnego Altaya, borykającego się z licznymi problemami natury techniczno-technologiczno-politycznej.
Warto na marginesie wspomnieć, że Chrysler Defence (obecnie General Dynamics Land Systems), główny producent czołgu M1, wspierał w latach 80. południowokoreańską firmę Hyundai Rotem podczas opracowywania pierwszego południowokoreańskiego czołgu podstawowego K1 Rokit, stąd zewnętrzne podobieństwo obydwu konstrukcji nie jest przypadkowe.
Wnioski
Abrams został zakupiony dotychczas przez osiem państw, licząc głównego użytkownika. Zdecydowana większość eksportowych Abramsów została sprzedana za pośrednictwem procedury FMS. Kilka innych państw w przeszłości (w tym bardzo nieodległej) wyraziło zainteresowanie kupnem bądź nieodpłatnym pozyskaniem czołgów rodziny M1. Poza Polską zainteresowanie takie wyraziły m.in. Brazylia, Grecja i Peru. Nie należy wykluczyć, że w przyszłości któreś z tych państw sięgnie do swojej kieszeni po pieniądze na zakup Abramsów. Może to też zrobić inny sojusznik Stanów Zjednoczonych. Jaki? Zapewne blisko sprzymierzony lub wręcz uzależniony od USA. Jak wspomniano, czołg rodziny M1 nigdy nie zwyciężył w żadnym „prawdziwym” przetargu (w Australii ścierały się wozy używane, z nadwyżek innych armii), nigdy też nie został kupiony ‒ mimo kilku przymiarek ‒ przez żadne z państw Sojuszu Północnoatlantyckiego. W lwiej części zakupy były prowadzone zgodnie z bieżącą polityką danego nabywcy, a w niektórych wypadkach (np. Królestwa Arabii Saudyjskiej) były wręcz wynikiem niemożności zakupienia innej, bardziej pożądanej konstrukcji. Ponadto po czołgi rodziny M1, wyjąwszy Egipt, sięgają państwa nieposiadające ambicji zostania lub pozostania producentami czołgów podstawowych. Nadmienić warto, że użytkownicy Abramsów sięgają (Irak) lub negocjują (Egipt, Arabia Saudyjska, Kuwejt) zakup innych czołgów, które uzupełniłyby lub częściowo nawet zastąpiły Abramsy ze względów bądź to politycznych, bądź z racji na wysokie koszty eksploatacji amerykańskich wozów.
Powodów względnie niewysokiej (jak na, bądź co bądź, całkiem udaną konstrukcję) popularności Abramsa jest kilka. Przede wszystkim Amerykanie niechętnie dzielą się swoimi technologiami i pracą przy produkcji wozów. Jedynie Egipt uzyskał licencję na montaż M1A1, z tym, że o ile w momencie rozpoczęcia produkcji w Egipcie były to wciąż nowoczesne czołgi, to dziś trudno je za takie uznać. Ponadto Amerykanie oferują sojusznikom zawsze zubożone warianty wozów. Przez pewien czas Waszyngton deklarował, że najbliżsi sojusznicy USA mogą sięgnąć od niedawna nawet po najnowszą wersję M1A2 SEPv3, lecz informacje dotyczące zakupu australijskiego wyraźnie temu przeczą ‒ australijskie wozy otrzymają eksportową wersję opancerzenia, a takowe dotychczas zawsze odstawały od swoich amerykańskich rówieśników. Podobnie rzecz ma się z amunicją, o ile krótkolufowa M256/M256A1 radzi sobie doskonale z celami opancerzonymi za sprawą amunicji z penetratorem ze zubożonego uranu (rodzina M829), o tyle na eksport sprzedawane są pociski z penetratorem ze spieków wolframu (rodzina KE-W) o niższych osiągach. Tymczasem inni producenci zachodni nie stosują podobnych ograniczeń lub wręcz eksportują wersje wozów lepsze pod niektórymi względami od czołgów rodzimych (np. Leopard 2A5 i Strv 122, krajowy i eksportowy Leclerc, K2 i K2M/EU/PL...), co z pewnością podnosi atrakcyjność oferty. Być może Amerykanom, mającym przecież największe potrzeby w zakresie wyposażania własnych wojsk lądowych (a do niedawna także US Marine Corps) w nowoczesne czołgi spośród wszystkich państw NATO, nie zależy na eksporcie i traktują go raczej jako narzędzie polityczne, podczas, gdy producenci europejscy muszą zarabiać eksportem na linie produkcyjne swoich wozów ze względu na stosunkowo niewielkie potrzeby rodzimych sił zbrojnych, okrojonych jeszcze po zakończeniu zimnej wojny.
Porównanie eksportu zachodnich czołgów podstawowych III generacji (użytkownicy obecni i przyszli z podpisanymi umowami):
Typ | M1 Abrams | Leopard 2 | Challenger 1/2 | AMX Leclerc | Ariete |
Kraj | USA | Republika Federalna Niemiec | Wielka Brytania | Francja | Włochy |
Użytkownicy eksportowi1 | 7 | 18 | 22 | 2 | 0 |
W tym z NATO | 0 | 10 | 0 | 0 | 0 |
Przypisy: 1 - w tym użytkownicy odkupujący używane wozy od państwa innego, niż producent (np. Finlandia i eksholenderskie Leopardy 2); 2 - Challenger 1 i 2 mają po jednym użytkowniku zagranicznym.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Rzetelność tego artykułu, jest bardzo sporna, na miejscu redaktora naczelnego zastanowiłbym się czy go w ogule opublikować.
A jakieś konkrety co do tej rzetelności?
PS. Abrams to dobry czołg, ale to nie jest przypadek, że ŻADEN kraj NATO go nie kupił. I niestety, zły wybór dla Polski, bo nie wierzę, że będzie to najnowsza wersja z pełnym opancerzeniem i pociskami "uranowymi". Skoro wcześniej zdecydowaliśmy się na Leo i ich modernizację, to trzeba kontynuować ten typ.
PS. 250 Abramsów nie rozwiązuje problemów ilościowych WP, karygodny jest całkowity brak polskiego przemysłu w produkcji, obsłudze i modernizacji. Zdecydowanie efektywniej wydać takie pieniądze na Narew, bo to jest pięta achillesowa Polski.
W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku Amerykanie przygotowali konkretną ofertę eksportową Abramsa. Wiem, pamiętam. Zawierała ona m.in: propozycję wyposażenia czołgu w jeden z kilku proponowanych silników wysokoprężnych i przekładni. Najciekawsza dla Polski opcja niemiecka to silnik MTU i chyba przekładnia Renk. W 2019 roku jeden z dziennikarzy znający się dobrze na Abramsach i bardzo zainteresowany ich pozyskaniem przez Polskę popełnił artykuł "M1 Abrams- czołgowa alternatywa dla Sił Zbrojnych RP?". Był to wyraźny sygnał, że rozpoczynają się negocjacje z Amerykanami.
Paweł, nie wierz, nikt cie nie zmusza, a co do konkretów fraza z tym, że w Australii jacyś ludzie uznali, że Abrams jest za ciężki, jest albo celowym wprowadzeniem w błąd redaktora, albo kłamstwem wymyślonym na poczekaniu.
Rafał ma oczywiście rację w sprawie artykułu.
Rafale, chwyć za słownik
Dalszy ciąg wojny pana Kucharskiego, o zakonserwowanie obecnego stanu posiadania wojsk pancernych WP. Upór godny uznania. Tendencyjność artykułu, żenująca aż.
Artykuł napisany przez sfrustrowanego fanboja Leonów. Ileż można marudzić? Dajcie spokój już.
Australia nie ma opancerzenia i ammo z DU bo sami nie chcieli. Australijscy zieloni itp vyli przeciwko.
@Paweł - ze złych decyzji trzeba rezygnować a nie w nich tkwić. Współpraca z KMV słabo wychodzi i widać że firma nie wyrabia przy dużym popycie. Abramsów w nato mało bo usa nie zależy na ich eksporcie i do niedawna sprzedawali tylko okrojone wersje. Polska może otrzymać rzeczy z DU bo nie ma u nas silnego antyatomowego lobby, co widzi diaboła w uranie 😛 Australia sama nie chciała DU.
Abrams jest lepszą maszyną technicznie. Leo2 wygrywał przetargi bo KMV zależało na eksporcie bo rodziny popyt w EU przez lata był symboliczny. Agresja na Ukrainę to zmieniła i KMV nie wyrabia z produkcją i modernizacjami.
Dla Polski dobry czołg to taki o dużej przeżywalności. Jeśli by ktoś miał atakować to będzie to Rosja, która tucrzuci swoje najlepsze maszyny. Samoloty, helikoptery i czołgi. Nie będzie miejsca na 'oszczędne maszyny' dla Polski bo to będzie oznaczało kolosalne straty.