Od końca czerwca 2009 r. naszego naturalnego satelitę obiega amerykański LRO (Lunar Reconnaissance Orbiter). W październiku 2014 r. misja sondy, polegająca na tworzeniu profili wysokościowych powierzchni, pomiarach radiacji oraz poszukiwaniu śladów wody, została przedłużona o dwa lata. W maju 2015 r. orbita sondy została obniżona, obecnie przelatuje ona zaledwie 20 km nad biegunem południowym, badając obszary, położne w ciągłym cieniu, w których podejrzewa się występowanie lodu wodnego. O ile jesienią bieżącego roku ilość paliwa, pozostałego w zbiornikach sondy będzie wystarczająca, a misja uzyska dalsze finansowanie (a nie jest to pewne, ostatnimi laty NASA ciągle stoi przed groźbą zaprzestania finansowania starych misji), nie wyklucza się kolejnego przedłużenia badań LRO, w przeciwnym wypadku sonda zostanie wyłączona, bądź zostanie spowodowany jej celowy upadek na powierzchnię Srebrnego Globu.
We wrześniu 2014 r. miała zakończyć się przedłużona misja dwóch próbników programu ARTEMIS (Acceleration, Reconnection and Turbulence, and Electrodynamic of Moon’s Interaction with the Sun). We wspomnianym czasie misja próbników oznaczonych P1 i P2 została prawdopodobnie przedłużona o kolejne dwa lata, dzięki czemu nadal będą one badać Księżyc i wpływ Słońca na jego pobliże.
31 stycznia 2014 r. miano zakończyć fazę naukową misji amerykańskiego orbitera LADEE (Lunar Atmosphere and Dust Environment Explorer), służącego do badania szczątkowej atmosfery oraz zapylenia niskiej orbity wokółksiężycowej. W oznaczonym momencie kierownictwo misji zdecydowało o przedłużeniu fazy badawczej o dodatkowy miesiąc. Na początku kwietnia 2014 r. orbita sondy została obniżona tak, że przebiegała zaledwie 2-3 km ponad wierzchołkami gór. Jej zakłócenia, pochodzące od naszej planety i Słońca, spowodowały upadek sondy na odwróconą od Ziemi powierzchnię Księżyca. Doszło do niego 18 kwietnia pomiędzy 4:30 a 5:22.
Rekordowo długo trwa misja pierwszego chińskiego lądownika księżycowego Chang’e-3. Po lądowaniu w 14 grudnia 2013 r. jeszcze tego samego dnia zjechał z niego sześciokołowy łazik Yutu. Zgodnie ze specyfikacją lądownik miał funkcjonować przez rok, natomiast łazik trzy miesiące, oczywiście jedynie podczas księżycowego dnia, trwającego ziemskie dwa tygodnie. Oba obiekty funkcjonują nadal, aczkolwiek Yutu już jedynie jako sonda stacjonarna. Otóż pod sam koniec drugiego dnia księżycowego, 24 stycznia 2014 r. okazało się, że nieodwracalnemu uszkodzeniu uległo zasilanie silnika, odpowiedzialnego za zamykanie na noc pokryw, chroniących we wnętrzu wciągany maszt z instrumentami badawczymi, a jednocześnie napędzającego koła. Z Yutu co miesiąc jest nawiązywany kontakt, jednak nie przekazuje on już żadnych danych naukowych, a jedynie telemetrię na temat stanu swych systemów. Jednakże wyniki badań, które łazik zdążył wykonać w ciągu dwóch dni księżycowych pozwoliły np. ustalić, że ostatnia działalność wulkaniczna w miejscu lądowania (Mare Imbrium) miała miejsce 2,5 miliarda lat temu, a nie, jak dotąd przypuszczano, przed 3,1 miliarda lat.
Nadal okrąża Księżyc inny chiński próbnik, nazwany Chang’e-5 T1. Jego misja składała się z dwóch niezależnych elementów i programów, których głównym celem było przetestowanie niektórych technik, potrzebnych do sprowadzenia na Ziemię próbek gruntu z naszego naturalnego satelity. Po starcie 23 października 2014 r. składający się ze statku-matki (opartego na platformie satelity telekomunikacyjnego DFH-3B) oraz niewielkiego lądownika, będącego przeskalowanym (1:3) aparatem powrotnym statku kosmicznego Shenzhou CE-5 T1 obleciał Księżyc 27 października w odległości 11 300 km, po czym zawrócił w stronę Ziemi. 31 października kapsuła została odłączona, po czym łagodnie wylądowała na terenie Chin. Tymczasem reszta statku została skierowana do punktu nr 2 równowagi grawitacyjnej układu Ziemia-Księżyc, który osiągnęła 27 listopada. W tym rejonie przebywała do 4 stycznia 2015 r. Sześć dni później weszła na orbitę wokółksiężycową o pułapie 200-5300 km, która kilkoma manewrami została obniżona do kołowej na pułapie 200 km. W pierwszych dniach lutego sonda symulowała spotkanie z powrotnikiem z powierzchni Księżyca. Symulacje te powtórzono miesiąc później, już na orbicie obniżonej do 18-180 km. Na przełomie sierpnia i września CE-5 T1 uzyskała z pułapu 30 km zdjęcia o rozdzielczości 1 m/piksel zakładanego obszaru lądowania sondy Chang’e-5, zlokalizowanego na terenie Oceanus Procellarum.
Jakie są dalsze chińskie plany badań Księżyca? W 2017 r. jest spodziewana misja Chang’e-5, której zadaniem będzie przywiezienie dwukilogramowej próbki gruntu. Rok później powinno dojść do misji CE-4, będącej powtórką misji CE-3, ale po raz pierwszy w historii miejsce lądowania będzie zlokalizowane na odwróconej od Ziemi części Księżyca, w rejonie zwanym Basenem Biegun Południowy-Aitken. Problem komunikacji sondy z Ziemią zostanie rozwiązany za pomocą specjalnego satelity telekomunikacyjnego, który zostanie wcześniej umieszczony w punkcie libracyjnym L2 układu Ziemia-Księżyc. A co z programami innych krajów?
W najbliższych dwóch latach możemy się spodziewać – ale jedynie teoretycznie – pierwszego prywatnego lądownika księżycowego, zrealizowanego w ramach konkursu Google Lunar X Prize. Izraelski zespół SpaceIL zarezerwował dla swego statku na drugą połowę 2017 r. rakietę Falcon-9. Pozostałe, wcześniej anonsowane projekty, zostały znacznie opóźnione: indyjski Chandrayaan-2 (lądownik i pojazd) został przesunięty na 2018 r., a rosyjski lądownik biegunowy Łuna-25 na 2019 r.
Skomplikowała się sytuacja z „parą dyżurną” obserwującą naszą gwiazdę dzienną – z dwóch sond programu STEREO (Solar Terrestrial Relations Observatory), wystrzelonych pod koniec 2006 r., obecnie funkcjonuje tylko jedna. Amerykańskie sondy poruszają się po orbitach zbliżonych do ziemskiej, lecz posiadających okres obiegu odpowiednio o 20 dni krótszy (STEREO-A) bądź dłuższy (STEREO-B). Dzięki temu oddalają się one od Ziemi wzdłuż jej orbity w przeciwnych kierunkach o 22° na rok i pozwalają śledzić powierzchnię Słońca w miejscach, które są niewidoczne z naszej planety. Ze względu na fundamentalne znaczenie prowadzonych badań i brak następców, misje sond zostały w 2009 r. przedłużone aż do chwili, gdy przestaną one funkcjonować. Niewykluczone, że sonda B już osiągnęła ten limit, gdyż 1 października 2014 r. podczas planowego resetu komputera sondy w związku ze zbliżającą się koniunkcją ze Słońcem (20 stycznia-28 marca 2015 r.), doszło do utraty z nią kontaktu, który dotąd nie został odzyskany. Od 30 listopada ubiegłego roku trwają próby odzyskania go, jednak na razie nic nie wskazuje na to, by miały one zostać uwieńczone powodzeniem.
Nadal na koniec lipca 2018 r. jest wyznaczony termin startu amerykańskiego próbnika Słońca Solar Probe+, który będzie okresowo zbliżać się do jego powierzchni na odległość zaledwie 7 milionów km. W rejonach tych sonda badać będzie powstawanie, strukturę i dynamikę pól magnetycznych, wiatru słonecznego i cząstek o wysokiej energii. Podobne zadania, choć wykonywane z większej odległości (43 mln km), ma mieć europejska sonda SolO (Solar Orbiter), do startu której miało dojść w lipcu 2017 r. Jednak w kwietniu 2015 r. misja została ponownie opóźniona, tym razem terminem startu jest październik 2018 r.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu