Komandor por. Mochitsura Hashimoto, dowódca I-58, jednego z trzech krążowników podwodnych typu B Model 2, po kapitulacji Japonii doprowadził go 18 sierpnia do bazy w Kure. Dokładnie miesiąc wcześniej rozpoczął się czwarty rejs bojowy tego okrętu, wysłanego wraz z czterema innymi do rejonów patrolowych na wschód od Filipin. 28 lipca po południu, wypatrzywszy „wielki zbiornikowiec w eskorcie niszczyciela”, Hashimoto rozkazał zwolnić dwie „żywe torpedy” kaiten. Dwa wybuchy wziął za oznakę zatopienia celów, myląc się.
Ponieważ przed dotarciem do Kure na I-58 zniszczono dokumenty tajne, mapy i dziennik bojowy, wiedza o tym, co wydarzyło się w nocy z 29 na 30 lipca, oparta jest na złożonej dużo później, przy okazji procesu dowódcy okrętu, który zatopił, pisemnej relacji Hashimoto. Zgodnie z nią, I-58 wynurzył się o godz. 23:35 i zaraz potem został wezwany na pomost kiosku z powodu zauważenia jakiejś jednostki płynącej od wschodu. Nie mógł jej zidentyfikować, pierwotną odległość ocenił na 10 000 m. Po zanurzeniu rozkazał zaalarmować pilotów kaitenów, ale szybko uznał, że w nocy lepsze rezultaty może przynieść odpalenie salwy „zwykłych” torped. O 23:48 wyrzutnie były gotowe do strzału, a cel, odległy o jakieś 3000 m, po znalezieniu się pod dziurą w chmurach był na tle światła księżycowego. Ze względu na kąt obserwacji Hashimoto mógł stwierdzić, że ma wieże armatnie i 2 wysokie maszty, płynie wolno (ocenił, że było to 11 w.), nie zygzakując. Gdy dystans spadł do około 1500 m, rozkazał odpalić salwę, ostatnia z sześciu torped opuściła wyrzutnię dwie minuty po północy. Minutę potem zaobserwował na prawej burcie celu najpierw wybuch pod przednią wieżą dziobową, który wywołał silną eksplozję wtórną. Po sekundach, także na tle części dziobowej kadłuba, pojawiły się 2 słupy wody.
Hashimoto rozkazał przyjąć kurs na oddalenie się, obawiając się kontrataku. Ponieważ nie nastąpił, zawrócił swój okręt i pół godziny po północy był on znów blisko miejsca odpalenia torped. Zaatakowanej jednostki nigdzie nie było widać, a gdy o godz. 01:00 I-58 wynurzył się ponownie, mnogość różnorakich szczątków wokół świadczyła o tym, że musiała pójść na dno. O 01:45 nadany został więc meldunek o zatopieniu pancernika typu Idaho.
Hashimoto nie mylił się co do rezultatu ataku, natomiast duży błąd w identyfikacji celu przyczynił się do tego, że sukces miał tak tragiczne konsekwencje. Zatopiony okręt był w rzeczywistości krążownikiem ciężkim, jednym z dwóch typu Portland.
W 1929 r. Kongres USA zadecydował, że w ramach środków trzech kolejnych lat finansowych zbudowanych zostanie m.in. 15 krążowników „waszyngtońskich”. W tym czasie powstawała seria sześciu jednostek typu Northampton i pierwotnie przyjęto, że pierwszych 5 nowych okrętów, CL 32 do CL 36, będzie niemal identycznych. Budowę CL 33, któremu nadano nazwę Portland, rozpoczęto na pochylni w połowie lutego 1930 r. Niedługo później, 31 marca, położona została stępka pod CL 35, przyszły Indianapolis.
W tym czasie było jasne, że podczas prac projektowych i budowy Northamptonów przesadzono z „oszczędnościami” tonażowymi, w rezultacie czego ich wyporność standardowa była dużo mniejsza od limitu przyjętego w traktacie waszyngtońskim z 1922 r. Oznaczało to możliwość daleko idących modyfikacji, a ponieważ najwięcej utyskiwań wywoływało niedostateczne opancerzenie, „góra” US Navy zażądała stosownych „poprawek”. Problem polegał na tym, że kontrakty na CL 33 i CL 35 otrzymały stocznie prywatne – w przypadku przyszłego USS Indianapolis była to New York Shipbuilding Co. w Camden (w stanie New Jersey, na lewym brzegu rzeki Delaware, naprzeciw Filadelfii) – i wprowadzanie poważniejszych zmian w trakcie budowy pociągnęłoby za sobą duże koszty.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu