Adam Werka (1917-2000) pozostaje wciąż najbardziej rozpoznawalnym marynistą w historii polskiej sztuki współczesnej. Pomimo że jego prace powstawały w technikach i formatach zarezerwowanych dla tzw. grafiki użytkowej, nigdy nie doczekał się artystycznej konkurencji mogącej przyćmić jego osiągnięcia plastyczne w odtwarzaniu scen morskich. Jego obrazy do dzisiaj pozostają niedoścignionym wzorem dla kolejnych pokoleń twórców. Jego realistyczne ilustracje sławiły „wielkie dni małej floty” i były hołdem dla polskich marynarzy walczących u boku Royal Navy od pierwszej do ostatniej salwy II wojny światowej.
Szesnaście lat od śmierci, jego obrazy nadal są publikowane jako okładki książek i czasopism. Pomimo niezwyklej popularności artysta nigdy nie doczekał się monograficznej wystawy swoich dzieł. Na wystawie w Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni po raz pierwszy będzie można zobaczyć oryginalne prace malarza z kolekcji Marty Werki – wnuczki artysty. Jest to wybór z unikatowej kolekcji prac artysty, którego prace nigdy nie były dostępne na rynku dzieł sztuki.
Adam Franciszek Werka przyszedł na świat 2 czerwca 1917 r. w miejscowości Dublany koło Lwowa. Jego ojcem był Michał Werka – urzędnik Akademii Rolniczej w Dublanach, syn Filipa i Julii Kellerman, a matką Anna Maria Manik, córka Franciszka i Marii Rokickiej. Chrzest w obrządku łacińskim przyjął w parafii Malechów w kościele Św. Michała Archanioła.
1 września 1926 r. został przyjęty do Miejskiego Gimnazjum Męskiego im. M. Kopernika w Bydgoszczy, gdzie zdawał egzamin dojrzałości typu matematyczno-przyrodniczego, po którym Państwowa Komisja Egzaminacyjna uznała Adama Werkę 19 maja 1936 r. za dojrzałego do studiów wyższych. Po maturze odbył roczną służbę wojskową w Wołyńskiej Szkole Podchorążych Rezerwy im. Marcina Katskiego w garnizonie Włodzimierz Wołyński. Brał udział w walkach w 1939 r., w tym w krwawych starciach w Bitwie nad Bzurą. Do niewoli dostał się w miejscowości Gąbin około 17 września. Nie zachowały się żadne relacje pisemne z tego okresu, synowi Tomaszowi wspominał tylko, że w trakcie walk jeden z koni jego baterii uratował mu życie zasłaniając go przed pociskami. Z niewoli został zwolniony 9 października 1939 r. i udał się do rodzinnej Bydgoszczy.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu