Grupa WB w swojej propozycji oparła się na gotowych („z półki”) i w wielu przypadkach sprawdzonych poprzez liniowe użycie, niekiedy w warunkach bojowych, rozwiązaniach, tworząc rozpoznawczo-uderzeniowy system przełamania stref A2/AD, wykorzystujący bezzałogowce rozpoznawcze i niskokosztowe uderzeniowe (amunicja krążąca), zintegrowany wokół systemów łączności oraz analizy danych rozpoznawczych i kierowania uzbrojeniem.
Co podkreślają twórcy, Wielowarstwowy System Przełamania A2AD/Powietrzny Inteligentny Rój (W2MPIR, czyli „wampir”) to z jednej strony rozwiązanie niskokosztowe, wykorzystujące bardzo zaawansowane i efektywne na polu walki elementy, ale od fazy koncepcji opracowywane z uwzględnieniem maksymalnego uproszczenia: konstrukcji, wytwarzania, procedury użycia, eksploatacji (w tym napraw), co przekłada się na niskie koszty w każdym aspekcie. Z drugiej, wchodzące w skład systemu elementy bezzałogowe pozwalają na skuteczną walkę – samodzielnie bądź we współpracy z innymi środkami rażenia – z zaawansowanymi i bardzo kosztownymi systemami walki przeciwnika, w tym: przeciwlotniczymi oraz przeciwrakietowymi i przeciwokrętowymi systemami rakietowymi, radiolokacyjnymi systemami wykrywania celów, urządzeniami walki radioelektronicznej oraz elementami systemów łączności oraz dowodzenia.
Trzonem W2MPIR-a jest kilka typów aparatów bezzałogowych: wielozadaniowe wielospektralne systemy obserwacyjne FlyEye i FT-5 Łoś, amunicja krążąca Warmate 1 w wersji 3.0 oraz Warmate 2, połączone zintegrowanym systemem łączności (np. wg koncepcji Silent Network) i działające pod kontrolą systemu kierowania walką (np. na bazie ZZKO TOPAZ, współpraca z wysuniętymi obserwatorami w ramach systemu U-GATE). Zasięgi poszczególnych aparatów (bez retranslacji i łączności satelitarnej, w zależności od ukształtowania terenu) to: FT-5 – 150÷180 km (czas lotu, w zależności od wersji od 4 do 14 godzin), FlyEye – 30÷80 km, Warmate 1 – ok. 60 km (czas lotu do 70 minut), zaś Warmate 2 do 240 km, a zatem pokrywają całą strefę ugrupowania bojowego przeciwnika na szczeblu taktycznym, a częściowo operacyjnym. Efektywność kosztową rozwiązania zwiększa dodatkowo unikatowa koncepcja wykorzystania prostych i tanich platform powietrznych, zunifikowanych z amunicją krążącą, do zadań rozpoznania elektronicznego. Przenosząc zamiast głowic bojowych czujniki promieniowania elektromagnetycznego, pracujące w różnych zakresach częstotliwości, mogą skutecznie rozpoznawać środowisko elektromagnetyczne przeciwnika (stacje radiolokacyjne, systemy zakłóceń działające w trybie aktywnym, środki łączności), same pozostając niewykrytymi. W Grupie WB powstało już kilkanaście prototypów niewielkich i prostych urządzeń detekcyjnych do nich, których koszt nie przekracza 300÷500 USD. Takie same platformy mogą również przenosić odbijacze radiolokacyjne, dzięki czemu mogą symulować cele o znacznie większej skutecznej powierzchni rozproszenia radiolokacyjnego, dodatkowo wprowadzając w błąd systemy radarowe przeciwnika.
Szczególnie duże znaczenie położono na efektywność działania systemu w środowisku powszechnego stosowania różnorodnych środków walki elektronicznej. Są to w znacznej mierze doświadczenia wyniesione z analizy wykorzystania sprzętu Grupy WB z konfliktu na Ukrainie. Z jednej strony działanie systemów przeciwdziałania elektronicznego (zakłócanie sygnału GPS i łączy transmisji danych, wykrywanie pracy naziemnych urządzeń nadawczych stacji kontroli itp.) implikuje dążenie do zwiększania autonomiczności platform oraz ich niskoemisyjności, z drugiej wszelkie przejawy „elektronicznej” aktywności przeciwnika, szczególnie praca z dużą mocą stacji radiolokacyjnych i systemów zakłócających, demaskują ich położenie, a więc czynią podatnymi na eliminację poprzez atak amunicji krążącej. Przeprowadzane próby z aparaturą analizującą emisje elektromagnetyczne (w tym przypadku nie było to urządzenie niskokosztowe…) zamontowaną na bezzałogowcu FT-5 Łoś wykazały, że lecąc na wysokości 3000 m może on z powodzeniem wykrywać stacje radiolokacyjne z odległości 500 i więcej kilometrów.
Wszystkie wspomniane bezzałogowce, szczególnie uderzeniowe, mogą już obecnie działać w znacznej mierze autonomicznie (bez udziału człowieka-operatora, maksymalnie uniezależnione od sygnału GPS) – od procedury startu, przez lot w rejon celu, po samą fazę ataku (oczywiście po wskazaniu i zaakceptowaniu konkretnego obiektu do zniszczenia przez operatora). Mogą także współpracować ze sobą w ramach roju, dzięki czemu cały system jest nieporównanie skuteczniejszy i trudniejszy do eliminacji (z punktu widzenia obrony walka z wieloma celami jednocześnie, tzw. atak saturacyjny). Rój może przekształcić się także w „stos”, swoisty magazyn amunicji, w którym w określonej strefie wyczekiwania znajduje się jednocześnie kilka–kilkanaście platform uderzeniowych (przy zachowaniu odpowiedniej separacji pionowej), czekających na wskazanie celu do ataku po jego wykryciu i zidentyfikowaniu. Oczywiście, czas dostępności takiego „stosu powietrznej amunicji” jest zależny od długotrwałości lotu aparatu konkretnego typu.
Z racji niewielkiej masy głowic bojowych przenoszonych przez amunicję krążącą, szczególnie Warmate 1, zasadniczymi celami dla nich będą systemy antenowe, których zniszczenie – nie tylko przez detonację głowicy, ale nawet oddziaływanie kinetyczne uderzenia płatowca – tak samo eliminuje radar czy system zakłócający z użycia (przynajmniej na krytyczny okres) jak trafienie wielusetkilogramowej bomby lotniczej.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu