Kilka kluczowych dat w 1945 r. w historii wyzwalanego spod niemieckiej okupacji wybrzeża jest powszechnie znanych. 29 marca wyzwolona została Gdynia, a dzień później Gdańsk. 7 lipca wydany został rozkaz o utworzeniu Dowództwa i Sztabu Głównego Marynarki Wojennej wraz z kilkoma innymi jednostkami. 28 października do portu w Gdyni weszły po ponad sześciu latach internowania w Szwecji trzy okręty podwodne, kuter pościgowy i żaglowiec „Dar Pomorza”. Później większość badaczy płynnie przechodzi do pierwszych miesięcy 1946 r., uwypuklając przede wszystkim przejęcie 23 okrętów od Czerwonej Floty Bałtyckiej, czy powrót do kraju czterech przedwojennych minowców, popularnych „ptaszków”. Tymczasem między majem a grudniem 1945 r. tworzono zręby morskiego rodzaju sił zbrojnych. Trwała odbudowa zrujnowanego Trójmiasta, formowano nowe jednostki wojskowe, przygotowywano plany znacznej rozbudowy Marynarki Wojennej (dalej – MW).
Powołanie do życia organów kierowniczych MW musiał oczywiście poprzedzić okres przygotowań. Te datują się na kwiecień 1945 r., kiedy to płk Józef Urbanowicz otrzymał od Naczelnego Dowódcy WP, gen. broni Michała Roli-Żymierskiego, polecenie objęcia funkcji zastępcy dowódcy MW do spraw politycznych. Już 2 maja pułkownik poleciał do Moskwy razem z… dowódcą Artylerii Wojska Polskiego, gen. dyw. Bolesławem Czerniawskim, na rozmowy o pomocy ZSRR w tworzeniu morskiego rodzaju sił zbrojnych. Po tej wizycie 9 maja została sporządzona notatka dla marsz. Roli-Żymierskiego (awans 3 maja tr.), której treść ostatnio poruszyła część badaczy dziejów naszej floty. Wynika z niej, że właśnie wtedy kierownictwo Armii Czerwonej zadeklarowało przekazanie Polsce: w pierwszej kolejności 5 trawlerów, 6 kutrów pościgowych, 5 łodzi podwodnych – myśliwców, 1 torpedowca wraz z obsadą oficerską tych jednostek z tym, że pozostawać oni u nas będą do czasu przygotowania przez nas odpowiedniej kadry oficerskiej. Po wyszkoleniu przez nas niezbędnego personelu oficerskiego i podoficerskiego mieliśmy ponadto otrzymać dalszych 5 torpedowców i 5-6 łodzi podwodnych. Do tego dochodziło jeszcze 5 baterii armat kal. 122 mm, które później miały być zamienione na typowo morskie działa kal. 130 mm oraz 12 posterunków obserwacyjnych wzdłuż całego naszego wybrzeża.
W treści dziwi na pierwszy rzut oka nazewnictwo klas okrętów, ale pamiętajmy, że notatkę pisał radziecki artylerzysta, który ewidentnie nie wiedział jak przetłumaczyć poprawnie nazwy z języka rosyjskiego. Łodzie podwodne – myśliwce to z dużym prawdopodobieństwem ścigacze okrętów podwodnych, torpedowiec to raczej na pewno niszczyciel, a kutry pościgowe to chyba kutry torpedowe.
Po 18 latach od tej notatki, wtedy już gen. dyw. Józef Urbanowicz, częściowo potwierdza jej treść. We wspomnieniach wysłuchanych, spisanych i opublikowanych na łamach „Żołnierza Wolności” w czerwcu 1963 r. stwierdzał: Propozycje radzieckich towarzyszy szły nawet dalej, niż pozwalały na to nasze konkretne możliwości. Dlatego też powiedzieliśmy im szczerze, że na posiadanie większych okrętów jeszcze nas nie stać. Cały fragment wypowiedzi jednoznacznie sugeruje, że obietnice radzieckie z maja 1945 r. zmaterializowały się planowo dopiero w kwietniu roku następnego przejęciem 23 jednostek. Czy po latach było to celowe zmanipulowanie faktów, nieświadome luki w pamięci, czy po prostu brak wiedzy?
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu