Po upadku Związku Radzieckiego rosyjska kosmonautyka znalazła się w głębokim kryzysie. Okazało się, że główne wyrzutnie i znaczna część produkcji znajdują się co prawda w bliskiej, ale jednak zagranicy. Program superciężkich rakiet Energia został wstrzymany, zamówienia obronne znacznie ograniczono. Przed całkowitym upadkiem przemysł kosmiczny uratowała współpraca międzynarodowa – zamówienia amerykańskich korporacji lotniczych, wspólne programy z europejskimi i azjatyckimi agencjami kosmicznymi. Międzynarodowa Stacja Kosmiczna została umieszczona na orbicie okołoziemskiej, wykorzystując technologie sowieckiej stacji orbitalnej Mir. Rozpoczął działalność pływający kosmodrom Sea Launch. Było jednak jasne, że wsparcie międzynarodowe nie jest wieczne i już w latach 90. rozpoczęto prace nad zapewnieniem Rosji niezależności kosmicznej.
Zadanie było trudne, bowiem wszystkie wyrzutnie rakiet ciężkich i superciężkich ZSRR znalazły się na terytorium Kazachstanu. Do dyspozycji Rosji pozostał tylko kosmodrom wojskowy Plesieck na dużych szerokościach geograficznych, który pierwotnie został stworzony do wystrzeliwania rakiet balistycznych w kierunku Stanów Zjednoczonych, a później był używany do wystrzeliwania satelitów – głównie zwiadowczych - na orbity bliskie Ziemi (LEO). Przemyśliwano też o budowie nowego kosmodromu w rejonie bazy rakietowej Swobodnyj na Dalekim Wschodzie. Obecnie kosmodrom ten, nadal w powijakach, nosi nazwę Wostocznyj. W przyszłości powinien stać się głównym kosmodromem cywilnym Rosji i zastąpić dzierżawiony od Kazachstanu Bajkonur. Najtrudniejsza sytuacja powstała w segmencie rakiet ciężkich o ładowności +20 t. Te rakiety z serii Proton były używane w ZSRR do wystrzeliwania satelitów komunikacyjnych na orbitę geostacjonarną, stacji orbitalnych na LEO, sond do badania Księżyca i planet oraz nielicznych satelitów o przeznaczeniu wojskowym. Wszystkie wyrzutnie Protonów pozostały w Kazachstanie. Jednocześnie proste rozwiązanie – budowa nowych kompleksów startowych w Rosji – było nie do przyjęcia, ze względów środowiskowych.
Protony działały na agresywnej chemicznie hydrazynie i ich starty wywołałyby protesty ludności na terenach, na których spadałyby zużyte dwa pierwsze stopnie. Był to czas, kiedy opinii publicznej nie można było już ignorować. Przeniesienie wyrzutni do Rosji musiało rozpocząć się od opracowania dla nich nowej rakiety na paliwo przyjazne dla środowiska. Już w 1992 r. ogłoszono konkurs na stworzenie pierwszej rosyjskiej rakiety kosmicznej. Jej rozwój został sformalizowany dekretem Prezydenta Rosji z 6 stycznia 1995 r. Termin pierwszego lotu został wyznaczony na 2005 r. Gdyby został on dotrzymany, stworzenie takiej rakiety miałoby sens – dzięki unifikacji jej modułów można było (pod warunkiem, że byłoby produkowane wiele rakiet rocznie) uzyskać obniżkę ceny nawet w stosunku do Protona. Postanowiono, że Angara będzie modułowa: uniwersalne moduły rakietowe (URM) mogły być konfigurowane od wersji lekkiej (jeden moduł w pierwszym stopniu), aż do wersji ciężkiej (siedem modułów). Każdy URM mógł być transportowany koleją osobno, a następnie łączony na kosmodromie. Jego długość miała wynosić 25,1 m, a średnica 3,6 m. W Rosji, gdzie rakiety są transportowane koleją, było to bardzo istotne.
W latach 1994-1995 wszyscy specjaliści w przemyśle rakietowym i kosmicznym zgadzali się z poglądem, że niemożliwe będzie opracowanie nowych silników rakietowych na wysokoenergetycznych paliwach kriogenicznych (te używane w Energii były po prostu za duże), dlatego projekt przewidywał wykorzystanie sprawdzonej technologii – silników zasilanych naftą i ciekłym tlenem (tzw. kerolox). I tu nastąpił dziwny zwrot sytuacji – zamiast spodziewanego kontraktu na rakietę dla NPO Energia, mającego duże doświadczenie w technice kriogenicznej, jak i dużych silnikach w technologii kerolox, otrzymał go… producent Protona – Centrum Chruniczewa. Obiecał on zrobić rakietę również opartą na technologiach Energii, ale tańszą w produkcji, logistyce i eksploatacji.
Niestety, było to zadanie ponad siły Chruniczewa. Czas mijał, projekt przechodził niezliczone metamorfozy, zmieniały się koncepcje ilości modułów. Rakieta ciągle istniała wyłącznie na papierze, pomimo pochłaniania wielkich środków z budżetu. Dlaczego tworzenie rakiety trwało tak długo, skoro w ZSRR te same zadania rozwiązywano w znacznie krótszym czasie? Najprawdopodobniej dlatego, że Angara nie była potrzebna – zwłaszcza Chruniczewowi. Jego Proton latał z Bajkonuru w programach wojskowych, naukowych, cywilnych, międzynarodowych i komercyjnych. Strona kazachska co prawda narzekała na „truciznę”, ale nie mogła domagać się zamknięcia tak ważnej dla całego świata rakiety. Przenoszenie startów kosmicznych na Angarę było dla Chruniczewa nieopłacalne, ponieważ nowa rakieta była droższa od poprzedniej – najwięcej przecież kosztuje rozwój.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu