Z kolei we wstępie do analizy na temat głównych kierunków rozwoju Sił Zbrojnych PRL w latach 1986-1990 czytamy, że pięciolatka ta ma stanowić kontynuację przyjętej na początku dekady koncepcji, zakładającej przede wszystkim wzrost możliwości bojowych sił głównych. W jednostkach lądowych miało się to odbyć przez: szersze wprowadzenie czołgów T-72, przeprowadzenie kolejnej modernizacji T-55 i ostateczne wycofanie T-34-85M; zamianę transporterów opancerzonych SKOT na bojowe wozy piechoty; wprowadzenie pewnych ilości wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych najnowszej generacji; zapoczątkowanie wprowadzenia w niewielkich ilościach wyrzutni rakietowych o zwiększonej donośności i celności ognia; zwiększenie procentowe sprzętu samobieżnego w jednostkach; w obronie przeciwlotniczej zwiększenie udziału do połowy rakietowych środków zwalczania celów powietrznych. Dużo uwagi zamierzano poświęcić problemom dowodzenia wojskami. Do 1990 r. zakładano wprowadzenie w trzech dywizjach zautomatyzowanego systemu PASUW. Modernizacja stanowisk dowodzenia miała być połączona z wprowadzaniem do całych Sił Zbrojnych PRL nowoczesnych systemów łączności, w tym kupowanych w ZSRR systemów troposferycznych rodziny BARS.
Zdawano sobie jednocześnie sprawę, ze wysokie ceny jednostkowe nowej generacji wyposażenia nie pozwalały zastępować starszych typów w stosunku 1:1. Dlatego też zakładano prace modernizacyjne wybranych typów sprzętu w celu podwyższenia ich wartości bojowej i przedłużenia okresu eksploatacji.
Wstępne ustalenia na posiedzeniach Komitetu Technicznego Dowództwa ZSZ UW w Moskwie doprowadziły do przygotowania wstępnej listy uzbrojenia i specjalistycznego wyposażenia, które Polska miała zamówić i zakupić w latach 1986-1990. Z tabeli 1, w której ujęto zamówienia poza przemysłem krajowym wynika, że bardzo często oczekiwania Moskwy były inne niż potrzeby wskazane przez nasz Sztab Generalny WP.
Pojawia się w tym zestawieniu kilka typów sprzętu, które albo miały się pojawić już w poprzedniej pięciolatce, albo ich zakup był w tym okresie śladowy. Są też nowości, czasem nie do końca przemyślane, jak chociażby dwa typy samobieżnych moździerzy kal. 120 mm. Lista ta nie była oczywiście ostatecznie zamknięta. Dla przykładu nie wiedziano do końca, co zrobić z wyrzutniami przeciwpancernych pocisków kierowanych 9P135M Konkurs, które były rekomendowane do zastąpienia wyrzutni ppk 9P133 Malutka-M, ale pojawił się problem z dostawcą. Otóż ZSRR odmawiał dostaw zakładając, że licencję przejmie Czechosłowacja, która z kolei deklarowała gotowość produkcji, ale tylko do montażu na bojowych wozach piechoty BWP-2. Przy punkcie dotyczącym właśnie „bewupów” (też sprowadzanych od naszego południowego sąsiada) potrzebna jest z kolei uwaga, że w zapisanej liczbie było 240 BWP-1, 50 rozpoznawczych BWP-1K (oprócz 10 wcześniej wymienionych z dostawy z ZSRR) i 130 BWP-2, które miały być dostarczane od 1989 r.
Z Polski najważniejszym elementem modernizacji technicznej jednostek wojsk lądowych pozostawał oczywiście czołg T-72, a także rodząca się w bólach modernizacja T-55. W okresie wstępnego planowania pięciolatki w Sztabie Generalnym WP zakładano, że T-72 pojawi się w jednostkach nawet ok. 511, co pozwoliłoby na przezbrojenie pięciu pułków czołgów średnich i dwóch batalionów w pułkach zmechanizowanych. Jako pierwsza w całości na nowy typ czołgu miała „przesiąść się” 11. DPanc, druga w kolejce była 20. DPanc, trzecia 5. DPanc. Nieco inaczej widział to Główny Zarząd Szkolenia Bojowego, który chciałby oswajać z nowym czołgiem jednocześnie wszystkie dywizje pancerne.
Artyleria miała otrzymać kolejne partie haubic samobieżnych 2S1 Goździk kal. 122 mm, a przeciwlotnicy kolejne naramienne wyrzutnie Strzała-2M i armaty ZU-23-2 kal. 23 mm. Było wiele różnych planów dotyczących produkcji wozów obu typów. Sztab Generalny WP podczas planowania zwracał uwagę, że strona radziecka nie uwzględnia wniosków narodowych, przy czym z jednej strony generuje własne wymagania w stosunku do sojuszników często najpierw wpisując w rekomendacje wiele typów sprzętu w dużych ilościach, a później znając już bieżące możliwości produkcyjne własnego przemysłu ogranicza możliwość składania zamówień. Ponadto często zawyża w rekomendacjach ilości sprzętu, który z kolei sojusznikom wydaje się zbędny. Przykładem są naciski na zakup wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych Fagot, samobieżnych moździerzy Tulipan, armat przeciwpancernych MT-12 kal. 100 mm, z drugiej zaś strony regularne odmowy dostaw większej liczby sprzętu łączności, rozpoznania i walki radioelektronicznej. W tym ostatnim przypadku okazywało się, że czasem oferty sprzedaży były przygotowywane zanim sprzęt przebadano i wdrożono do produkcji, co przy permanentnych opóźnieniach skutkowało niewywiązywaniem się z przyjętych zamówień.
To co można zaobserwować to niezmiennie te same od lat rozbieżności w wyznaczaniu priorytetów przy modernizacji technicznej wyposażenia przez ZSRR i polski MON. Moskwa naciskała na broń pancerną, przeciwpancerną i artylerię, my widzieliśmy niedostatki w obronie przeciwlotniczej, łączności i walce radioelektronicznej.
Zaplanowane zakupy i modernizacje miały zagwarantować wymagane przez ZSRR, przynajmniej na poziomie wojsk operacyjnych I rzutu, utrzymanie bez zmian liczby związków taktycznych i oddziałów. Takie też składaliśmy deklaracje, w których na koniec 1990 r. pokojowy stan Sił Zbrojnych PRL miał liczyć 414 tys. etatów, a na czas wojny planowano jego zwiększenie do 930 tys. ludzi.
Na lądzie najważniejsze miało pozostać: pięć dywizji pancernych, osiem dywizji zmechanizowanych, jedna powietrzno-desantowa, jedna desantowa (morska) i cztery rezerwowe zmechanizowane. W stosunku do 1986 r. wzrosnąć o jedną miała liczba dywizji rezerwowych (32. RDZ). Generalnie dywizje te miały utrzymać na niezmienionym poziomie stany osobowe (tak w czasie „P”, jak i „W”), przy tym dwie rezerwowe generalnie nie miały co liczyć na wyposażenie w czołgi i transportery opancerzone.
W nadchodzącej pięciolatce zakładano, że dwie dywizje pancerne po przezbrojeniu w T-72 osiągną stan 323 czołgów (po 94 w trzech pułkach czołgów i 41 w pułku zmechanizowanym). Wzmocnienia miała się jeszcze spodziewać artyleria, która miała całkowicie przejść na systemy samobieżne, przede wszystkim produkowane w kraju Goździki. Zakładano, że Huta Stalowa Wola przekaże ich armii ok. 240 sztuk. W dywizjach zmechanizowanych trzy najbardziej rozwinięte miały otrzymać bojowe wozy piechoty dla drugich pułków zmechanizowanych i kolejne dywizjony na Goździkach. Sprzęt w pozostałych dywizjach był konsekwencją przesuwania transporterów opancerzonych i T-55 oraz definitywnego pozbycia się z jednostek czołgów T-34-85M.
Sporego wzrostu nowego wyposażenia planowano dokonać w pododdziałach przeciwlotniczych wszystkich (poza rezerwowymi) dywizji. Ponieważ zdecydowano się dokupić przeciwlotnicze rakietowe wozy bojowe Osa-AKM tylko dla jednego dywizyjnego pułku, pod koniec lat 80. stan posiadania w tym segmencie miał się zamknąć liczbą 64 wozów (32 Osa-AK i 32 Osa-AKM), po szesnaście w czterech pułkach. Brakujący sprzęt dla jednej dywizji I rzutu zdecydowano się pozyskać poprzez uszczuplenie o jedną baterię (4 wyrzutnie z wozem dowodzenia K-1) etatów czterech pułków przeciwlotniczych wyposażonych w system Kub. Tym samym dwa okręgowe pułki w Śląskim OW i Pomorskim OW pozostały w strukturze pięciu baterii, a pięć kolejnych (w tym okręgowy w Warszawskim OW i cztery w dywizjach) przeszły na strukturę z czterema bateriami.
Trzon obrony na poziomie pułków ogólnowojskowych w dywizjach pancernych dalej miały zapewniać przede wszystkim przeciwlotnicze zestawy artyleryjskie ZSU-23-4 Sziłka, a w pozostałych dokupywane w fabrykach w Tarnowie i Skarżysku Kamiennej armaty ZU-23-2 i naramienne wyrzutnie rakiet bliskiego zasięgu Strzała-2M. Planowano, co prawda dla 11. i 20. DPanc zakup kolejnych wozów Strzała-10M, ale było w tym punkcie planu wiele niewiadomych. Najnowszą generację sprzętu miała stanowić jedna bateria przeciwlotniczych rakietowych wozów bojowych Tor (jako odbiorcę wskazano w 1985 r. 8. DZ).
Zakładano, że na koniec dekady stan organizacyjny jednostek artylerii nie ulegnie zmianie, tak w czasie „P”,jak i „W”. Poza dywizjami nie zakładano też dla nich większej rewolucji sprzętowej. Pod koniec dekady założono dostawy dla pierwszych dywizjonów systemów z wyrzutniami rakiet operacyjno-taktycznych 9K714 Oka i taktycznych 9K79 Toczka. Dla frontowych brygad artylerii armat wybrano zamiast oferowanych wcześniej artyleryjskich wyrzutni rakietowych Grad-1 tańszy, czechosłowacki zamiennik, czyli wyrzutnie RM-70 będące tylko nieznacznie udoskonaloną wersją zakupionych wcześniej BM-21. W innych dywizjonach tych brygad miejsce holowanych armatohaubic kal. 152 mm miały zająć czechosłowackie samobieżne armatohaubice Dana, planowano dokupić tylko jeszcze cztery samobieżne armaty 2S7 Pion, rezygnując z oferowanych innych systemów mających uzupełnić wymuszany przez Moskwę pułk artylerii wielkiej mocy.
Co znamienne, nie zamierzano wzmacniać naszych możliwości przeciwpancernych. Zaplanowane dokupienie jedynie 9 przeciwpancernych rakietowych wozów bojowych 9P148 Konkurs (na podwoziu BRDM-2) do składu pełnego jednego dywizjonu było de facto odzwierciedleniem strategicznego myślenia zakładającego, że to NATO ma się martwić siłą wojsk pancernych Układu Warszawskiego, a nie na odwrót. Teoretycznie zresztą siła ognia przeciwpancernego nie była mała i opierała się na założeniu, że przecież każdy bojowy wóz piechoty BWP-1 jest uzbrojony w wyrzutnię ppk Malutka-M, a docelowo pojazdy tej klasy albo już były, albo wkrótce pojawią się we wszystkich pułkach zmechanizowanych i batalionach piechoty zmotoryzowanej pułków czołgów średnich dywizji I, a nawet II rzutu operacyjnego. Tam gdzie wprowadzano BWP-1 wręcz wycofywano z wyposażenia przenośne wyrzutnie ppk 9P135 Fagot, zakładając że docelowo trafią one do „czerwonych beretów”. Za to w samodzielnych pułkach artylerii przeciwpancernej (szczebla frontowego i armijnego czasu „W”) miały w dalszym ciągu królować armaty kalibru 85 mm.
Spokojnie miało być także w najważniejszych jednostkach łączności, walki radioelektronicznej, inżynieryjnych i chemicznych. Nie planowano praktycznie żadnych korekt w liczbie brygad, pułków czy batalionów. Jedyną zmianą, która w końcu miała zostać przeprowadzona to stworzenie frontowej (na czas „W”) brygady walki radioelektronicznej, która miała powstać z dwóch istniejących do tej pory pułków. Nowa struktura miała ułatwić pokojowe zarządzanie siłami odpowiedzialnymi za rozpoznanie i zakłócanie pasm radiowych, radioliniowych i radiolokacyjnych w czasie pokoju, oraz po mobilizacji sprawniejsze dzielenie sił na samodzielne „zadaniowe” bataliony wyznaczane do osłony konkretnych obiektów lub jednostek bojowych.
Jeśli chodzi o sprzęt, to niestety większość nowości w łączności i walce radioelektronicznej miała pochodzić z importu, choć na szczęście nie tylko z ZSRR. W planach na lata 1986-90 było wprowadzenie do jednostek co najmniej 8 zestawów łączności satelitarnej (w ówcześnie stosowanej terminologii zapożyczonej z języka rosyjskiego łączności kosmicznej) Kristałł, a także kilkanaście kompletów radiostacji Polus i Ekwator. Sprzęt ten w całości miał trafić do frontowej 2. Brygady Łączności oraz trzech okręgowych (armijnych) pułków łączności. Nowością miały być też radiostacje mobilne R-137 montowane na transporterach-ciągnikach artyleryjskich MTLB. Unowocześnianie łączności miało być elementem usprawnienia dowodzenia na szczeblu
operacyjnym i taktycznym.
Do końca dekady w trzech dywizjach (11. DPanc oraz 4. i 12. DZ) miały pojawić się pierwsze wozy dowodzenia pracujące w systemie PASUW, a dodatkowo w kolejnych czterech (5., 10. i 20. DPanc oraz 1. DZ) wozy systemu taktycznego Opal (Maszina). Wraz z nimi na większą skalę niż do tej pory powinny znaleźć się w użyciu urządzenia utajniające, nowoczesne radiolinie i ruchome węzły łączności.
W sprzęcie inżynieryjno-saperskim liczono przede wszystkim na dostawy z krajowych zakładów zbrojeniowych. Do jednostek trafić miały większe ilości wozów rozpoznania inżynieryjnego MTLB TRI, wozów zabezpieczenia technicznego MTLB WPT, a także kolejne znajdujące się w połowie dekady na etapie badań prototypów.
Realizacja zamierzeń rozwojowych była przede wszystkim obarczona „grzechami” porzuconych lub zawieszonych w czasie spraw z zakończonej pierwszej pięciolatki dekady lat osiemdziesiątych. Niestety nic nie wskazywało na to, że w kolejnej będzie lepiej. Problemem był w dalszym ciągu kryzys gospodarczy kraju i powoli rozpędzająca się inflacja. Dla przykładu budżet MON na lata 1981-85 zamknął się kwotą 1 bilion 436 miliardów złotych, z czego na zakupy uzbrojenia wydano 393,5 miliarda złotych (27,4% całości). Z kolei plan na lata 1986-90 zakładał wydatki na poziomie 1 bilion 917 miliardów złotych, z czego na uzbrojenie zamierzano przeznaczyć 616 miliardów złotych (32% całości). Zwiększenie kwoty o blisko 500 miliardów nie było jednak związane z decyzją o powiększeniu wydatków na obronność z budżetu państwa, tylko był to efekt inflacji. Średnio rocznie na zakupy nowego sprzętu (w tym także rakiet i amunicji) wypadało więc ok. 123 miliardy złotych. Z tego ok. 20-30% to wydatki na zapasy części zamiennych i remonty.
Dla decydentów, nie tylko w mundurach także i wtedy największą „solą w oku” tych wydatków były zakupy importowe. Ówczesną „twardą walutą” był rubel transferowy, na który przeliczano wszystkie obroty handlowe państw tworzących Radę Wzajemnej Pomocy Gospodarczej (RWPG), wśród których były wszystkie kraje członkowskie Układu Warszawskiego. Ze wspomnianej wyżej kwoty 616 mld zł na uzbrojenie po wielu targach ustalono, że ok. 210 mld (2,9 miliarda rubli) będzie przeznaczone na zakupy u sąsiadów, z tym że znów ok. 25% z tej wartości trzeba odliczyć na części zapasowe i remonty. Na czyste zakupy nowych wzorów uzbrojenia i specjalistycznego wyposażenia pozostawało więc na pięciolatkę ok. 460 mld zł, w tym ok. 155 mld na import. Znając te sumy z budżetu warto zatem przyjrzeć się co za te pieniądze można było w tamtym czasie kupić.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu