Pierwszą tego rodzaju akcją była przeprowadzona we wrześniu 1943 r. operacja „Jaywick”. W jej ramach brytyjscy i australijscy komandosi przepłynęli na kutrze Krait z zatoki Broken Bay w południowo-wschodniej Australii w okolice Singapuru. Wyładowali sprzęt na jednej z wysp i na rozkładanych kajakach przebyli około 50 km, po czym wdarli się nocą do singapurskiego portu. Przymocowali miny magnetyczne do kadłubów stacjonujących tam jednostek, a następnie ewakuowali się na kuter i powrócili nim do Australii. Rezultaty operacji były bardzo obiecujące: komandosi zdołali zatopić siedem statków, nie ponosząc przy tym strat własnych.
Ów sukces, będący pochodną starannego przygotowania, bohaterstwa żołnierzy (oraz całkowitego zaskoczenia Japończyków), natchnął brytyjskie Dowództwo Operacji Specjalnych (SOE) do zaplanowania akcji podobnej, lecz już na inną skalę.
Dowództwo Operacji Specjalnych w Australii (SOA), współdziałające z SOE, opracowało kolejny plan. Operacja „Hornbill” – bo taki kryptonim jej nadano – zakładała opanowanie wysp Natuna (oddalonych od Singapuru o ok. 600 km) i założenie tam tajnej bazy wypadowej. Do rajdów na tereny wroga (w tym na Indochiny i Singapur), miały być wykorzystywane trzy motorowe dżonki. Dla podkreślenia sojuszniczego charakteru przedsięwzięcia, w operację byłyby także zaangażowane siły Wolnych Francuzów. Niestety, problemy techniczne i niesnaski między Aliantami poskutkowały zaniechaniem uruchomienia tego rodzaju operacji.
Z planu „Hornbill” pozostały tylko niektóre elementy, jednak wciąż składały się one w sumie na działanie o większym zasięgu niż przeprowadzona wcześniej akcja „Jaywick”.
Między operacją „Jaywick” a planowaną akcją (nadano jej kryptonim „Rimau” – w języku malajskim słowo to oznacza tygrysa) było kilka zasadniczych różnic. Pierwsza odnosiła się do rozmiarów przedsięwzięcia – w „Rimau” miało wziąć udział około 20 komandosów, co w zamyśle planistów skutkowałoby potencjalnie większymi stratami zadanymi wrogowi. Po drugie, w celu podwyższenia poziomu bezpieczeństwa operacji, transport komandosów z Australii w okolice Singapuru miał się odbyć z wykorzystaniem okrętu podwodnego. Po trzecie wreszcie, do ataku zamierzano użyć specjalnej broni – mowa tu o „podwodnych kajakach motorowych” (Motorised Submersible Canoe), zwanych też „śpiącymi ślicznotkami” (Sleeping Beauty).
Warto poświęcić nieco miejsca temu specyficznemu sprzętowi. Prace nad kajakiem podwodnym rozpoczęły się w 1942 r., a ich konstrukcja została opracowana przez mjr. Hugh Reevesa, inżyniera i wynalazcę służącego w tajnym ośrodku badawczym SOE (Station IX). Jednoosobowy pojazd – zgodnie ze swoją nazwą – przypominał kajak, różnił się od niego wszakże swoją szczególną właściwością w postaci zdolności do zanurzania się (i wynurzania), posiadaniem własnego napędu oraz materiałem, z którego był zbudowany (stalowy kadłub i aluminiowe części wyposażenia).
Tak jak w „klasycznym” kajaku, operator siedział przodem do kierunku jazdy, ale był przesunięty ku tyłowi. Patrząc od dziobu, kadłub składał się z trymowego zbiornika balastowego, sekcji baterii, głównych zbiorników balastowych i zbiorników ze sprężonym powietrzem (usytuowanych koło nóg operatora), kokpitu (na który składały się wskaźniki i przełączniki na desce rozdzielczej oraz wolant pozwalający na kontrolowanie zarówno kierunku jazdy, jak i głębokości), osłony kabiny (na której były zamontowane również kompas, głębokościomierz i wskaźnik ciśnienia powietrza), miejsca siedzącego dla operatora, zbiornika wypornościowego umieszczonego tuż za tym miejscem oraz komory silnika, który był usytuowany pod tym zbiornikiem. Kajak był wyposażony w stery kierunku i głębokości oraz w trójskrzydłową śrubę napędową.
Wymiary kajaka były następujące: długość – 3850 mm, szerokość – 685 mm, wysokość – 787 mm, masa – 279 kg (z wyposażeniem, bez operatora). Napęd był zapewniony przez 4 baterie 6 V oraz elektryczny silnik 24 V o mocy 0,5 KM. Umożliwiało to poruszanie się pojazdu z maksymalną prędkością 4,4 węzła i zapewniało zasięg około 30 Mm przy prędkości 3 w..
Operator kajaka podwodnego miał na sobie kombinezon nurkowy firmy Dunlop, zaprojektowany do pracy nurkowej na małych głębokościach. Oddychanie pod wodą zapewniał aparat tlenowy Siebe, Gorman & Co. Amphibian Mk II. Pozwalał on na pracę na maksymalnej głębokości około 9 m oraz najdłużej przez dwie godziny. Dodatkowo operator zabierał ze sobą ładunki wybuchowe (limpet mines), które w fazie ataku miał umocowywać na kadłubie statku lub okrętu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu