Pojawiające się w przestrzeni medialnej pogłoski o rezygnacji z kontynuacji programu Ratownik, czyli budowy specjalistycznego okrętu do prac głębokowodnych i ratownictwa załóg uszkodzonych okrętów podwodnych ‒ niestety ‒ znalazły potwierdzenie.
27 grudnia 2017 r. w siedzibie Ministerstwa Obrony Narodowej podpisana została umowa na zaprojektowanie i budowę okrętu ratowniczego pod kryptonimem Ratownik. Dokument sygnowali przedstawiciele Inspektoratu Uzbrojenia MON i konsorcjum przemysłowego, złożonego z Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. i gdyńskich spółek: PGZ Stoczni Wojennej Sp. z o.o., Stoczni Remontowej „Nauta” S.A. i Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej S.A. Wartość umowy wyniosła 755 mln PLN, zaś jednostka – według zapisów kontraktu – miała być zdana Marynarce Wojennej RP do końca listopada 2022 r. Niestety, tak się nie stanie.
W informacji uzyskanej w Inspektoracie Uzbrojenia MON czytamy: W związku z przedłużającym się procesem realizacji i zadeklarowanym przez Wykonawcę wzrostem kosztów umowy na zaprojektowanie i budowę okrętu ratowniczego Ratownik Inspektorat Uzbrojenia odstąpił od realizacji kontraktu.
Przedstawiona przez realizujące zamówienie konsorcjum, złożone z Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. oraz PGZ Stoczni Wojennej Sp. z o.o., Stoczni Remontowej „Nauta” S.A. i Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Centrum Techniki Morskiej S.A., propozycja aneksu w zakresie zmiany terminu oraz wartości umowy ze względów formalno-prawnych nie mogły zostać zaakceptowane.
Mając na uwadze obecną sytuację w kraju i na świecie oraz jej możliwy wpływ na budżet resortu obrony narodowej aktualnie prowadzone są analizy w zakresie możliwości finansowych zabezpieczenia bieżących i przyszłych potrzeb Sił Zbrojnych RP. Wyniki pozwolą na wskazanie ponownego terminu uruchomienia postępowania, którego celem będzie pozyskanie okrętu ratowniczego. Dokładamy starań, aby uruchomienie postępowania było jak najszybciej możliwe.
Ministerstwo Obrony Narodowej niezmiennie stoi na stanowisku, że w proces budowy nowego okrętu ratowniczego powinny zostać zaangażowane polskie podmioty przemysłowe i badawczo-naukowe posiadające wiedzę i doświadczenia w zakresie budowy platformy i integracji systemów okrętowych.
Program Ratownik utknął na etapie zatwierdzania projektu technicznego. Koncepcję okrętu i jego projekt, na zlecenie PGZ SW, przygotowało biuro MMC Ship Design & Marine Consulting Sp. z o.o. z Gdyni. Ponadto w pracach projektowych wzięła udział szkocka firma JFD Ltd., odpowiedzialna za opracowanie hybrydowego kompleksu hiperbarycznego, przeznaczonego do prowadzenia głębokowodnych nurkowań saturowanych i w razie potrzeby operacji SMER (Submarine Escape and Rescue), czyli ratowania załóg okrętów podwodnych, które doznały awarii. Współpraca wspomnianych podmiotów z zaowocowała powstaniem projektu jednostki wielozadaniowej, która miała znaleźć zastosowanie przy szeroko pojętych pracach podwodnych, ratownictwie morskim, szkoleniu nurków, współpracy z pododdziałami sił specjalnych, a także zabezpieczeniu potrzeb resortów związanych z interesami państwa na Bałtyku (ministerstwa Gospodarki morskiej i Żeglugi Śródlądowej, Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Ministerstwa Środowiska). O jednostce pisaliśmy obszernie w miesięczniku „Wojsko i Technika” 10/2019.
Trudno wyrokować czy i ewentualnie kiedy Ratownik wróci do agendy MON. Obecnie jego zadania, ale w bardzo ograniczonym zakresie, będą wykonywać dwa 46-letnie okręty OORP Lech i Piast. Remont tego ostatniego od kilku lat trwa w PGZ SW (a który zaczął się jeszcze w dawnej Stoczni Marynarki Wojennej).
(TG) | Foto: MMC Ship Design & Marine Consulting |
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Taki okręt ratowniczy jest niezbędny Polsce i nie powinien być anulowany a takie działania szkodzą bezpieczeństwu MW i rozwojowi przysłu stoczniowego, który według zapowiedzi miał się wreszcie odradzać. Warto inwestować w rodzime firmy zostawiając miliony złotych w kraju zapewniając sobie niezależność i tworząc miejsca pracy. Oby tylko nie skończyło się zakupem za granicą, przecież w Polsce posiadamy możliiwości budowy tego typu statków a importować musimy jedynie część wyposażenia.