Podsekretarz stanu w MON Tomasz Szatkowski prezentuje główne założenia „Koncepcji Obronnej RP”.
W XXI wieku to już trzeci strategiczny przegląd obronny (SPO). Pierwszy powstał w latach 2004–2006, ale jego konkluzje nie zostały wprowadzone w życie. Drugi został stworzony, gdy szefem MON był Bogdan Klich, a jego wyniki zaprezentowano wiosną 2011 r. Także on przeszedł bez większego echa i szybko się zdezaktualizował. Dwa lata później powstał dodatkowo Strategiczny Przegląd Bezpieczeństwa Narodowego, jako dokument wyższego szczebla, opracowywany przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego na polecenie ówczesnego prezydenta Bronisława Komorowskiego.
Wszystkie powyższe dokumenty podejmowały wiele aspektów określanych wspólnym i dość ogólnikowym mianem bezpieczeństwa narodowego. Zajmowały się sprawami demograficznymi, migracyjnymi, rosnącym zagrożeniem terrorystycznym i zasobami energetycznymi. Wojna w Europie na skalę i podobieństwo konfliktu światowego sprzed kilkudziesięciu lat była z ich punktu widzenia niemal wykluczona, a spory regionalne w pobliżu naszych granic uważano co prawda za możliwe, ale niezagrażające bezpośrednio naszej suwerenności.
Podstawy bezpieczeństwa opierano w tych dokumentach na naszym członkostwie w Sojuszu Północnoatlantyckim i Unii Europejskiej, a gwarantem nienaruszalności granic były oczywiście Siły Zbrojne RP, dla których cyklicznie opracowywano – nigdy w pełni niezrealizowane – programy modernizacji technicznej. Przypomnijmy tylko, że od 2009 r. w pełni zawodowa armia liczyła 100 000 żołnierzy, a dodatkowe 20 000 „bagnetów” miały zapewniać Narodowe Siły Rezerwowe. Ponadto 1 stycznia 2014 r. wprowadzono reformę systemu kierowania i dowodzenia, w której założono ograniczenie roli Sztabu Generalnego WP, likwidując samodzielne dowództwa rodzajów sił zbrojnych, a w zamian tworząc Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych i Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.
Zarówno wymienione dokumenty, redukcja stanów liczebnych i sprzętu oraz reforma systemu dowodzenia były przedmiotem nieustającej krytyki, wówczas opozycyjnego, Prawa i Sprawiedliwości. W 2015 r. partia ta szła do wyborów prezydenckich i parlamentarnych m.in. z hasłem szeroko zakrojonych zmian w Siłach Zbrojnych RP. Krytykowano zwłaszcza reformę systemu dowodzenia i nadal poświęcanie zbyt dużej uwagi możliwościom działania jednostek Wojska Polskiego poza granicami naszego kraju, a nie skupianie się na tworzeniu silnego systemu obrony terytorium Polski.
Powstanie od podstaw takiego dokumentu, jak nowy strategiczny przegląd obronny (dalej
SPO-2017), wobec tak szerokiej krytyki działań poprzedników, wydawało się sprawą oczywistą. Decyzję o uruchomieniu prac nad nową edycją SPO szef resortu obrony ogłosił w maju 2016 r., na ubiegłorocznej odprawie kierowniczej kadry Sił Zbrojnych RP. Prace zespołu pod przewodnictwem wicemin. Tomasza Szatkowskiego faktycznie ruszyły zaś w lipcu 2016 r. Gotowy dokument trafił na biurko
min. Antoniego Macierewicza nie w marcu tego roku, jak pierwotnie zakładano, lecz niemal dwa miesiące później. Ponieważ całość jest niejawna, na potrzeby opinii publicznej przygotowano wspomnianą „Koncepcję Obronną RP”.
Treść SPO-2017 to rezultat pracy pięciu zespołów, z których każdy otrzymał inny obszar tematyczny:
❚ Zespół Badawczy nr 1 – Środowisko Bezpieczeństwa RP,
❚ Zespół Badawczy nr 2 – Podsystem kierowania obroną narodową,
❚ Zespól Badawczy nr 3 – Zdolności operacyjne Sił Zbrojnych RP,
❚ Zespół Badawczy nr 4 – Pozamilitarne przygotowania obronne,
❚ Zespół Badawczy nr 5 – Proces planowania obronnego.
Tym, co usłyszeli w sali kinowej Akademii Sztuki Wojennej, zgromadzeni zaskoczeni raczej nie byli. Ogłoszono bowiem, powtarzając już wcześniejsze tezy, że niemal wszystko, co przez ostatnie ćwierć wieku czyniono w kwestii przygotowania SZ RP do obrony kraju było, oględnie mówiąc, złe. Niewłaściwe założenia prowadziły do błędnych analiz, ocen i wniosków. W związku z tym wszystkie przygotowane na tych podstawach plany działania i programy reform nie prowadziły do zwiększenia potencjału obronnego Wojska Polskiego, a wręcz przeciwnie.
Jak tłumaczył w jednym z niedawno udzielonych wywiadów wicemin. Szatkowski: Podstawowa różnica to punkt wyjścia. Wcześniej jako dogmat przyjmowano politycznie poprawne założenie, zgodnie z którym nie grozi nam poważne zagrożenie militarne. Według ustnych relacji dopiero grupa amerykańskich ekspertów z wynajętej firmy konsultingowej nakłoniła kierownictwo jednego z wcześniejszych przeglądów, aby do zestawu przeprowadzanych przez nich scenariuszy dołączyć sytuację obrony terytorium Polski, podczas gdy nasi specjaliści woleli analizować… wyprawę polskiej misji pokojowej na Cejlon. To oderwanie od rzeczywistości w kręgach elit kierowniczych i dowódczych pokutuje u nas od czasów Układu Warszawskiego.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu