8 grudnia w Porcie Wojennym w Gdyni po raz ostatni opuszczono banderę wojenną i proporzec z flagsztoków trałowca bazowego-niszczyciela min ORP Czajka. Ten zasłużony okręt nosił je przeszło 54 lata.
ORP Czajka (624) służył w 13. Dywizjonie Trałowców im. adm. floty Andrzeja Karwety, wchodzącym w skład 8. Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu i bazującym w Gdyni. To ostatni z trzech okrętów projektu 206FM, który wycofano z linii. Tym samym zakończyła się definitywnie historia trałowców bazowych polskiego projektu 206F w Marynarce Wojennej RP.
Czajka była ostatnim z serii 12 trałowców bazowych projektu 206F zbudowanych w latach 1961-1967 w gdyńskiej Stoczni im. Komuny Paryskiej. Jej stępkę położono 12 września 1966 roku (nr budowy 206F/12), wodowanie odbyło się trzy miesiące później (!) 17 grudnia, zaś po wyposażeniu i próbach trałowiec podniósł banderę 23 czerwca 1967 roku. Matką chrzestną została Kazimiera Prządak, a pierwszym dowódcą kpt. mar. Leopold Balas
„Ptaszki” projektu 206F były pierwszymi jednostkami przeciwminowymi polskiej konstrukcji powstałymi w okresie powojennym. Opracowano je w Centralnym Biurze Konstrukcji Okrętowych nr 2 w Gdańsku. Była to udana konstrukcja, przewyższająca częścią parametrów eksploatacyjnych używane wówczas trałowce bazowe sowieckiego projektu 254K/M. Trałowce miały konstrukcję stalową, długość całkowitą 58,2 m i wyporność pełną 503 t. Napęd stanowiły dwa silniki wysokoprężne Fiat 2312SS (stąd ‘F’ w numerze projektu) zapewniające prędkość 18,4 w. Wyposażono je w stację hydrolokacyjną Tamir-11M do wykrywania min kotwicznych i okrętów podwodnych, trały mechaniczne, akustyczne i elektromagnetyczne, uzbrojono w trzy 25 mm armaty 2M-3M, dwie zrzutnie do bomb głębinowych B-1, miały możliwość stawiania min morskich.
Zgodnie z projektem powinny służyć ok. 20 lat. W wyniku wyeksploatowania ich mechanizmów i sukcesywnego wprowadzania do linii 12 małomagnetycznych trałowców redowych (przeklasyfikowanych na bazowe) o konstrukcji z laminatu poliestrowo-szklanego projektu 207P Indyk, a po nich czterech zmodernizowanej w wersji 207M, w latach 1989-1994 spuszczono bandery na siedmiu jednostkach projektu 206F. Proces ten jednak wstrzymano w przypadku kolejnej piątki. Był to bowiem okres trudności ekonomicznych i zmian politycznych. Okazało się, że na budowę dalszych „plastusiów” w wersji 207M nie ma środków, a tym bardziej na szybką realizację planów produkcji okrętów przeciwminowych nowej generacji. Jednocześnie w grę wchodziły aspiracje do wstąpienia do NATO, a wraz z nimi przyjęcie zobowiązań do uczestnictwa w stałych zespołach okrętowych. Teoretycznie można było by wystawić jednostki proj. 207, ale te dwustuparotonowe okręty o długości 38 m nie nadawały się do operowania na Morzu Północnym, a przy większej fali nawet działania na Bałtyku były utrudnione. Dlatego też zdecydowano o modernizacji pozostałych w służbie trałowców proj. 206F.
Po określeniu stopnia zużycia poszczególnych jednostek ocalałej piątki i zdolności finansowych MW postanowiono o skierowaniu do remontu głównego i modernizacji trzech z nich: Mewy, Czajki i Flaminga. Dzięki dwukrotnie większej wyporności dawały większy potencjał do modyfikacji konstrukcji niż „plastusie”.
Marzenie o niszczycielu min
Starania o pozyskanie nowoczesnych okrętów przeciwminowych na wzór zachodni podjęto w Polsce stosunkowo wcześnie. Już w 1986 roku w Ośrodku Badawczo-Rozwojowym Centrum Techniki Morskiej w Gdyni (CTM) wszczęto pracę pk. Lodówka. Jej celem był projekt koncepcyjny, a potem wstępny niszczyciela min projektu 255. Program był jednak zbyt złożony w sensie technicznym i za drogi w ówczesnych realiach ekonomicznych. Prace nad okrętem i jego systemami przerwano w 1989 roku na etapie budowy modeli laboratoryjnych. Nie udało się nawet wdrożyć do produkcji prostszego trałowca bazowego opartego na Lodówce – projektu 255T Ohar. Natomiast fiasko Lodówki w pewnym sensie przyczyniło się do zainicjowania prac nad pojazdami podwodnymi w kraju oraz przyspieszyło i ułatwiło realizację programu pomostowego poprzedzającego oczekiwane pojawienie się niszczycieli min projektu 257 Kormoran. Jego tworzenie rozpoczęło się wkrótce w Biurze Projektowo-Konstrukcyjnym Stoczni Marynarki Wojennej w Gdyni (BP-K SMW) przy udziale stoczni Fr. Lürssen Werft z Vegesack koło Bremy. Było przy tym jasne, że Kormorany nie wejdą do służby prędko, a do tego – z powodu szacowanej ceny – z pewnością w małej liczbie. Tą „pomostówką” była właśnie modernizacja trałowców projektu 206F.
Projekt modernizacji 206FM opracowało BP-K SMW pod kierownictwem Henryka Andrzejewskiego, Dionizego Wiśniewskiego i Eugeniusza Pawłowskiego, na podstawie wymagań taktyczno-technicznych nr 3/98 zatwierdzonych przez Dowództwo Marynarki Wojennej 18 marca 1998 roku. Przyjęto w nim za cel przystosowanie okrętów do funkcji niszczycieli min, ujednolicenie wyposażenia trałowego, interoperacyjność łączności i kooperacji z siłami okrętowymi NATO, jak też spełnianie cywilnych przepisów w zakresie ochrony środowiska, narzucanych w portach państw zachodnich.
Wiek trałowców sprawił, że remont miał duży zakres. Konieczna była wymiana części poszycia kadłuba i naprawy główne pozostawionych do dalszej eksploatacji mechanizmów (np. linii wałów i śrub nastawnych, agregatu trałowego, przekładni redukcyjnych, maszyn sterowych, sterów, zbiorników itp.). W dziale elektromechanicznym pojawiły się też nowe urządzenia. Przede wszystkim dwa silniki główne H. Cegielski Sulzer 6ATL25R zastąpiły dotychczasowe fiaty. Ponadto wymieniono agregaty prądotwórcze. Nowe były też konsole w centrali sterowania siłownią, rozdzielnice elektryczne itp. Zastosowano system wizualizacji parametrów pracy siłowni firmy ETE Biuro Techniczne, oparty na sieci automatyki i monitoringu siłowni oraz elektrowni z światłowodową magistralą transmisji danych.
Zamontowano zbiorniki ścieków szarych, zaolejonych i fekalii. Skorygowano układ pomieszczeń mieszkalnych. Znaczącą ingerencją w konstrukcję starych kadłubów był montaż szybu urządzenia podnośno-opuszczjącego UPO stabilizowanej dwupłaszczyznowo anteny czołowej stacji hydrolokacyjnej SHL-100AM produkcji CTM, która zajęła miejsca starego Tamira. Jej montaż, to pierwsza z najważniejszych modernizacji zmieniających funkcjonalność dotychczasowego trałowca, które pojawiły się wśród nowych urządzeń obserwacji technicznej, łączności, dowodzenia i wyposażenia trałowo-minowego. Uzupełnieniem była holowana stacja hydrolokacyjna obserwacji bocznej SHL-200M produkcji Jednostki Innowacyjno-Wdrożeniowej AkMmor. Stacje SHL-100 i SHL-200 powstały dzięki programowi Lodówka, w ramach której w CTM prowadzono prace badawcze Flaming-A i B. SHL-100AM wykrywa miny dryfujące i w toni (kotwiczne) z odległości do 1600 m oraz leżące na dnie z 600 m. Natomiast anteny SHL-200M umieszczono na nośniku zaburtowym NH-220 wodowanym żurawiem i holowanym za okrętem na kablolinie. Stacja ma zasięg 150 lub 300 m na każdą stronę. Były to pierwsze polskie sonary przeciwminowe. W latach 2004-2009 stacje SHL-200M przeszły modernizację układów elektronicznych nośników zaburtowych, komputerowych systemów obróbki i ekspozycji sygnałów hydroakustycznych oraz danych nawigacyjnych. Zmodernizowane stacje określane są jako SHL-200D (digital).
Oprócz sonarów jednostki wyposażono w głębinowy system przeciwminowy Ukwiał z dwoma kierowanymi przewodowo pojazdami podwodnymi. Opracowało go Centrum Morskich Technologii Militarnych Politechniki Gdańskiej. Prace rozpoczęto w 1995 roku, a ideą było stworzenie pojazdu o mniejszych gabarytach i masie od stosowanych wówczas we flotach NATO oraz ograniczonej sygnaturze magnetycznej w celu zmniejszenia ryzyka wzbudzenia zapalnika miny i jego utraty. Ukwiał służy do poszukiwania, identyfikacji i niszczenia min. przenoszenia w rejon wykrytej miny zdalnie odpalanego kodowanym sygnałem akustycznym ładunku wybuchowego Toczek-A (do neutralizacji miny) lub B (niszczenia jej zapalnika) opracowanych w CTM.
CTM dostarczył też zupełną nowość w MW – system wspomagania dowodzenia Pstrokosz. I on jest efektem projektowania Lodówki (zautomatyzowany system dowodzenia i kierowania okrętem Pstrokosz-1). Jego zadaniem było zbieranie danych z rozproszonych sensorów okrętowych, w tym: sonarów, Ukwiała, urządzeń nawigacyjnych i pogodowych oraz łączności zewnętrznej i wewnętrznej. Do jego obsługi okręty wyposażono w dwie konsole operatorów ustawione w przedniej części nowo zaaranżowanej centrali operacyjnej w zupełnie nowej nadbudówce okrętów. Z tyłu znalazł się blok czterech konsol: SHL-200M, dwusekcyjnej kierowania Ukwiałem i SHL-100AM.
Podobnie jak na zachodnich wzorcach przewidziano miejsce dla nurków-minerów. Pięciu żołnierzy ma do dyspozycji autonomiczną komorę hiperbaryczną firmy PHU Aquaticus w nadbudówce i łódź minerską Sportis S-4800.
Zmodernizowano wyposażenie trałowo-minowe i uzbrojenie artyleryjskie. Trały kontaktowy MT-2, akustyczny BGAT i elektromagnetyczny TEM-PE-2 zamieniono na zmodernizowane przez CTM: MT-2W z przecinakami mechanicznymi bądź wybuchowymi firmy Bofors, MTA-2 i TEM-PE-2MA, a wraz z nimi pojawiły się nowe wciągarki trałowo-kablowe. Zrezygnowano z przenoszenia bomb głębinowych B-1 i usunięto ich podpokładowe zrzutnie. Trzy zdwojone 25 mm armaty 2M-3M zdjęto instalując po jednym 23 mm zestawie artyleryjskim ZU-23-2MR Wróbel-II bez stołu do wyrzutni pocisków przeciwlotniczych 9K32M Strzała-2M – te odpalano wciąż z dwóch poczwórnych obrotowych wyrzutni Fasta-4M dodanych na 206F w czasie ich służby. Zainstalowano przy tym po sześć 81 mm wyrzutni WNP81/9 środków zakłócających SOO-81 systemu Jastrząb.
Do wodowania Ukwiałów, łodzi, trałów i przenoszenia ładunków okręty otrzymały nowy hydrauliczny żuraw z ramieniem teleskopowym Sormec T.2000 M17/2S/2M o udźwigu 700 kg i wysięgu 14 m.
Sporo zmian nastąpiło w nawigacji i łączności. Stare urządzenia produkcji polskiej i sowieckiej zastąpiły nowoczesne wówczas odpowiedniki, gównie firm zachodnich, ale również krajowych. Wybrane zmiany przedstawiono w tabeli.
Na Czajce (podobnie, jak i na zmodernizowanej jako pierwszej Mewie) zabrakło jednak ważnego elementu, typowego dla niszczycieli min – systemu dynamicznego pozycjonowania. Jest on bardzo ważny szczególnie w trakcie współpracy z pojazdem w czasie misji przeciwminowej. Problem ten dostrzeżono i skorygowano proj. 206FM, zaś zmiany wdrożono tylko na trzecim w kolejności modernizacji Flamingu. Otrzymał on ster strumieniowy firmy Brunvoll na dziobie i chowany do skrajnika rufowego pędnik azymutalny Schottel SRP60. Koordynację ich działań oraz śrub nastawnych napędu głównego i sterów zapewnia system dostarczony przez Autocomp Management. Zresztą Flaming różni się w kilku innych szczegółach od Mewy i Czajki. Jego silniki główne pozostawiono bez zmian, ale wyremontowano, ponieważ okręt ten miał już w latach 80. wymienione fiaty na H. Cegielski Sulzer 6AR25/30, podobne do zainstalowanych na pierwszej dwójce. Zamontowano za to nowe agregaty Amex ZP-125 (silnik WSK Mielec SW-680 i prądnica firmy ZW EMIT). Flaming jako jedyny dostał cichy radar morski PIT CRM-200 i system kierowania uzbrojeniem broni podwodnej Bełtwa z konsolą jednoosobową zamiast Pstrokosza. Stanowił on kolejny etap rozwoju okrętowych systemów dowodzenia rodem z CTM. Do trału akustycznego MTA-2 dokupiono wibrator Advanced Acoustic Generator (AAG) australijskiej firmy ADI Ltd. Drugi egzemplarz AAG pozyskano do skompletowania wzbudnikowego trału akustyczno-magnetycznego WTAM Promienica, opracowanego przez CTM, który może być holowany także przez trałowce por. 206FM.
Nie wszystko udało się zrealizować zgodnie z planem. Cała trójka miała być wyposażona w system rozpoznawczy PIT Breń-R, i choć okręty mają platformy na masztach na jego anteny, nigdy one tam nie trafiły.
Modernizacja Czajki zakończyła się w 2000 roku, a okręt powrócił do służby już w nowej roli niszczyciele min 26 maja tego roku.
Bagaż doświadczeń
Koszt remontów głównych i przebudów trzech okrętów sięgnął ok. 150 mln PLN. Na podobną kwotę wyceniano wówczas jeden niszczyciel min proj. 257. W przedsięwzięciu uczestniczyło ponad 40 krajowych firm i ośrodków badawczych. Czy było warto? Oceniając z dzisiejszej perspektywy – z pewnością.
Na nowe okręty MW RP nie mogła liczyć – pierwszy, czyli ORP Kormoran nowego projektu 258 Kormoran II, dostała prawie 20 lat później. Ale nie mniej ważnym efektem tego programu jest ogromna wiedza i doświadczenia zdobyte przez jego uczestników, a przede wszystkim załóg. Trałowce bazowe projektu 206FM uczestniczyły w tak licznych ćwiczeniach krajowych i międzynarodowych, że nie mamy miejsca nawet na ich tabelaryczne ujęcie. 12 października 2002 r., w Porcie Wojennym w Świnoujściu odbyła się uroczystość wcielenia ORP Mewa do Przeciwminowych Sił Północnych (Mine CounterMeasure Forces North) wchodzących w skład Sił Odpowiedzi NATO (NATO Response Force). Okręt podniósł proporzec Sojuszu i otrzymał emblemat rozpoznawczy eskadry na kominie, stając się pierwszą polską jednostką działającą w ramach NRF. Mewa operowała w zespole do 12 grudnia. Od tamtej pory w zespołach NATO działała regularnie cała trójka. Przez te lata marynarze poznali procedury Sojuszu, dogonili zachodnie załogi w sztuce nowoczesnego poszukiwania i zwalczania min, uzyskując przy tym umiejętności, które pomogły w opracowaniu pierwszego zbudowanego od podstaw w Polsce niszczyciela min ORP Kormoran.
Mewa, Czajka i Flaming z nawiązką wypełniły swoje misje. Miały posłużyć dodatkową dekadę, w linii – i to bardzo intensywnie – działały do dziś.
ORP Czajka uczestniczył w licznych ćwiczeniach krajowych i międzynarodowych, brał udział w akcjach usuwania obiektów niebezpiecznych z dna morza. Trzy „ptaszki” projektu 206FM zostaną zastąpione przez nowe okręty przeciwminowe projektu 258: ORP Kormoran (w służbie od 2017 roku) i jeszcze budowane Albatros i Mewa.
Niestety, na razie nic nie wiadomo na temat ewentualnego zachowania któregoś z okrętów w charakterze obiektu muzealnego. Wszak to polska myśl techniczna i warto by upamiętnić dokonania naszych inżynierów i stoczniowców, jak też marynarzy.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu