25 stycznia Ministerstwo Obrony Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej opublikowało informację, pochodzącą jakoby ze źródeł wywiadowczych, o tym że rosyjskie czołgi nowej generacji T-14 mogą trafić na front ukraiński.
Na jeden z odcinków frontu miałby trafić niewielki pododdział (raczej pluton niż kompania) czołgów nowej generacji T-14, bazujących na ciężkiej platformie uniwersalnej Armata. Byłoby to pierwsze użycie bojowe czołgu należącego do umownej czwartej generacji czołgów podstawowych (deklarowane przez Rosjan użycie bojowe T-14 w Syrii nie zostało nigdy potwierdzone, dotyczy to zresztą jakichkolwiek badań tych wozów poza granicami Rosji). Jednocześnie jednak doniesienia te nie są jednoznaczne, bowiem Rosja nie dysponuje większą liczbą T-14, które można by uznać za będące w gotowości bojowej. Choć pierwsze czołgi z partii próbnej zostały już przekazane użytkownikowi, to produkcja seryjna opóźnia się. Pojawiały się nawet pogłoski o rezygnacji Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej z zamówienia na T-14. Potencjalnych powodów takiej decyzji nie brakowało: brak środków w związku z obciążeniem budżetu wojną, utrudniony dostęp do nowoczesnych podzespołów z Zachodu, przyznanie priorytetu produkcyjnego prostszym i tańszym pojazdom (T-90M, modernizacja T-72, T-80, T-62...) czy wreszcie niezadowolenie z charakterystyk T-14. Nie można również wykluczyć takiego scenariusza, że informacja uzyskana przez brytyjski wywiad wojskowy (Defence Intelligence) może odnosić się do rosyjskich planów wysłania T-14 nie do walki z NATO-wskimi Leopardami 2 i Abramsami, lecz w celach propagandowych. Pojawienie się najnowszego i ‒ w domyśle ‒ najpotężniejszego rosyjskiego czołgu w pobliżu frontu, np. na przedmieściach Doniecka, pozwoliłoby na wyprodukowanie kilku medialnych materiałów propagandowych, jak również na podniesienie morale rosyjskich żołnierzy i, być może, na obniżenie go u przeciwnika.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Tzn. ile 20 ?