Przez pierwsze dwa lata operacji skrzydeł uderzeniowych głównym obszarem ich działań był rejon Wysp Fryzyjskich – archipelagu ciągnącego się wzdłuż wybrzeża Holandii, Niemiec i Danii. Ten rejon pozostał w rękach nieprzyjaciela praktycznie do końca wojny (niemieckie wojska w Holandii skapitulowały dopiero 5 maja 1945 r.), dlatego na wschodnim wybrzeżu Anglii pozostawiono Skrzydło Uderzeniowe North Coates, złożone z 236. i 254. Sqn RAF – dwóch dywizjonów wyposażonych w samoloty Beaufighter Mk X.
Pozostałe siły zaczęto koncentrować na północy Szkocji, do działań u wybrzeża Norwegii, gdzie do tamtej pory samoloty Coastal Command operowały tylko sporadycznie. W RAF brakowało myśliwców o wystarczająco dużym zasięgu. Możliwość zapewnienia eskorty pojawiła się dopiero po wprowadzeniu do służby Mustangów Mk III.
Wrzesień 1944 r.
Jako pierwsze do nowej bazy w Szkocji przybyły, 1 września, dwa dywizjony Beaufighterów Mk X – 144. Sqn RAF i 404. Sqn RCAF (kanadyjski). Tydzień później stawiły się 235. i 248. Sqn RAF, oba wyposażone w Mosquito Mk VI i XVIII (ta druga wersja była uzbrojona w działko kal. 57 mm), które do tamtej pory stacjonowały w Portreath w Kornwalii. Ten pierwszy dywizjon przybył do Banff z fasonem, zrzucając na nową bazę 235 rolek papieru toaletowego.
W Banff stacjonowały już, od końca sierpnia, Mosquito z 333. Sqn (norweskiego). Ten dywizjon, jedyny w swoim rodzaju, miał na stanie zarówno łodzie latające Catalina (zwalczające okręty podwodne), jak i Mosquito Mk VI i XVIII, których załogi z wielką wprawą operowały nad wybrzeżem swojej ojczyzny. Chociaż formalnie 333. Sqn nie wszedł w skład Skrzydła Uderzeniowego Banff, ściśle z nim współpracował, wyszukując dlań cele.
Po kilku nieudanych wypadach w pierwszej połowie miesiąca, 14 września przyszedł wyczekiwany sukces. Tego dnia 25 Mosquito i 19 Beaufighterów z wszystkich czterech dywizjonów (144., 404., 235. i 248. Sqn) zaatakowały konwój złożony z dwóch frachtowców i dwóch Vorpostenboote (małych eskortowców, zwykle trawlerów uzbrojonych w broń przeciwlotniczą). Dostrzeżony w pobliżu Kristiansand, kierował się w głąb cieśniny Skagerrak.
Załogi Vp.1608 i Vp.1610 na widok zbliżających się samolotów wystrzeliły po cztery Drahtseilraketen (pociski wyposażone w spadochrony i stalowe liny z przymocowanymi do nich ładunkami wybuchowymi). Samoloty z odległości ok. 900 m otworzyły ogień z działek, siekąc seriami po pokładach, by „przydusić” obsługę broni przeciwlotniczej. Kiedy odległość zmalała do ok. 350 m, Beaufightery odpaliły salwy rakiet RP-3.
Wielokrotnie trafiony eskortowiec Sülldorf (Vp.1608) eksplodował i zatonął. Większy z frachtowców, niemiecki Iris (3323 BRT), zaczął raptownie nabierać wody, a na jego pokładzie wybuchł pożar, ale tym razem załoga zdołała go ocalić. Przepadł jeden z kanadyjskich Beaufighterów, którego załoga musiała wodować; pilot trafił do niewoli, nawigator utonął.
U brzegów Norwegii regularnym celem samolotów Coastal Command, oprócz przybrzeżnych konwojów, były okręty podwodne Kriegsmarine. Ich ewakuacja latem 1944 r. z Francji sprawiła, że na wodach Skandynawii zaroiło się od U-Bootów. 18 września radionamierniki HF/DF przechwyciły meldunek jednego z nich z prośbą o pomoc. Nadał go U-867, który wyruszył z Kilonii umieścić na Labradorze automatyczną stację meteorologiczną, ale u brzegów Norwegii, przy sztormowej pogodzie, zawiodły oba diesle. We wskazane miejsce natychmiast wysłano tuzin Mosquito z 235. i 248. Sqn, które obrzuciły okręt bombami głębinowymi i ostrzelały z działka kal. 57 mm. Kolejne samoloty Coastal Command nie dopuściły do niego trzy inne idące na odsiecz okręty podwodne. Wieczorem następnego dnia U-867 wyczerpał akumulatory i załoga okrętu zatopiła go. Chociaż przeniosła się do pontonów ratunkowych, wszystkich 60 marynarzy pochłonęło wzburzone morze.
Rankiem tego samego dnia (19 września) Norwegowie z 333. Sqn przywieźli namiary na nowy cel. Konwój złożony z frachtowców Lynx, Tyrifjord i Ursa zmierzał pod eskortą Vp.5101 z Hamburga przez Bremę daleko na północ, do Tromsø i Hammerfest. Do ataku 21 Beaufighterów ze 144. i 404. Sqn, osłanianych przez 11 Mosquito z 235. Sqn, doszło niedaleko Stavenes. Wiozący zaopatrzenie wojskowe Lynx (1367 BRT), osadzony na mieliźnie, wkrótce potem zsunął się na głębszą wodę i zatonął. Załoga Tyrifjorda (3080 BRT), który przewoził zapasy dla niemieckich garnizonów za kołem podbiegunowym, zdołała doprowadzić uszkodzony statek do najbliższego portu w Askvoll. Tam szalejący na jego pokładzie pożar po kilku godzinach zatopił statek.
Podczas ataku zginęła załoga jednego z Beaufighterów 144. Sqn, który runął do morza. Mosquito, który krążył powyżej, wykonując dokumentację fotograficzną ataku, został trafiony pociskiem z działka kal. 37 mm. Pilot, F/L David Frost, użył instalacji przeciwpożarowej, która zdusiła pożar lewego silnika. Utrzymując samolot w powietrzu przez kolejne 2,5 godziny, mimo dwóch połamanych palców lewej ręki (jeden trzeba było później amputować), wylądował w Banff, gdzie momentalnie stracił przytomność z powodu utraty krwi. Co ciekawe, ratowniczy Vickers Warwick z 281. Sqn, który mu asystował w drodze powrotnej, nie mógł nadążyć za Mosquito, mimo że ten leciał na jednym sprawnym silniku.
Po południu 21 września 21 Beaufighterów i 17 Mosquito z Banff wysłano przeciwko dwóm kabotażowcom, które miały się minąć w rejonie Lista. Vangsnes (191 BRT) płynął ze Stavanger do wschodniej Norwegii, natomiast Hygia (104 BRT) z Randers w Danii do Bergen. Vangsnes, który wiózł amunicję i beczki z paliwem, zapalił się po pierwszym ataku i po chwili eksplodował. Także Hygia, wioząca amunicję, nie przetrwała długo – atak trwał niecałe pięć minut. Oprócz kabotażowców zatonął omyłkowo trafiony kuter rybacki.
Zwiadowcy z 333. Sqn zameldowali o szeregu interesujących celów na wodach Hjeltefjorden niedaleko Bergen, dlatego 24 września wybrało się tam sześć Mosquito z 248. Sqn. Szarżując w intensywnym ogniu nabrzeżnych baterii, obrzuciły bombami 227 kg i ostrzelały norweski kabotażowiec Storesund (563 BRT), który uszkodziły. Towarzyszący mu eskortowiec Biber (Vp 5502) po kilkakrotnym trafieniu z działka kal. 57 mm zatonął. W/Cdr R.H. McConnell, który w tym okresie objął dowodzenie w Banff, tak wspominał swoje pierwsze doświadczenia z użyciem tej broni:
Gdy znaleźliśmy się w odległości około 1200 jardów [1100 m] od celu, lekko wcisnąłem przycisk spustowy działka. Rozległ się huk i zobaczyłem rozbłysk wystrzału. Mój nawigator, siedzący po prawej i nieco z tyłu, wyglądał na oszołomionego. Z podłogi kokpitu podniósł się kurz i pył, które teraz wirowały razem z niebieskawo-siwym dymem. Osadzony na sprężynach panel instrumentów zakołysał się gwałtownie. Zegary były nieczytelne. Samolot jakby zatrzymał się w miejscu, a mnie rzuciło do przodu, dociskając do pasów uprzęży. Ten chaos powtarzał się raz za razem, w miarę jak mechanizm ładujący wpychał do zamka kolejne pociski w tempie jeden na półtorej sekundy. Byłem przekonany, że nasze „cudo z drewna” nie wytrzyma tego i rozklei się.
Pogarszająca się pogoda sprawiła, że do końca miesiąca dywizjony z Banff zatopiły jeszcze tylko jedną niewielką jednostkę – Dragoner (NK.02), eks-norweski torpedowiec Kjell używany przez Niemców w roli trałowca, przepadł 28 września w rejonie Mandal wraz z całą 7-osobową załogą.
Kolejny miesiąc zaczął się pechowo – 2 października, podczas zbierania się wyprawy do szyku, zderzyły się dwa Beaufightery z 404. Sqn RCAF. Zginęły obie załogi.
W odpowiedzi na intensyfikację działań Coastal Command u brzegów Norwegii, niemieckie konwoje także tam zaczęły kursować po zmroku. Lawirując wśród szkierów (skalistych wysepek), którymi jest usiane wybrzeże Norwegii, były trudne do odnalezienia. Z tego względu operacje typu „Moon Rovers” – nocne wypady pojedynczych samolotów – organizowane w pierwszym tygodniu października, nie przyniosły rezultatu.
Sukcesem zakończył się natomiast atak przeprowadzony 9 października. Niemcy przyzwyczaili się, że samoloty przeciwnika pojawiają się nad wybrzeżem Norwegii najwcześniej kilka godzin po wschodzie słońca, unikając startu w ciemnościach z powodu trudności ze sformowaniem szyku. Tym razem uczestniczące w wyprawie samoloty – osiem Beaufighterów z 404. Sqn (uzbrojonych w rakiety z głowicami z litej stali, służącymi do przebijania kadłubów), dziesięć ze 144. Sqn (w tym cztery Torbeau) oraz osiem Mosquito z 235. Sqn – wystartowały pojedynczo, między 4:56 a 5:29. Do szyku zebrały się dopiero po drugiej stronie Morza Północnego, w miejscu oznaczonym przez załogę Warwicka flarami i pławami świetlnymi. O 6:49 formacja była w komplecie. Dwadzieścia minut później, w szarym świetle wstającego dnia, ruszyły do ataku.
Celem był konwój złożony z sześciu statków (szkolne Stolpe i Nogat, frachtowce Rudau, Ludolf Oldendorff i Sarp oraz kablowiec Olwe) i czterech okrętów eskorty (kanonierka K-2, trałowiec M-1 oraz ścigacze okrętów podwodnych UJ 1707 i UJ 1711), płynący w trzech kolumnach z prędkością 6 węzłów. Atak nastąpił w pobliżu Sirevåg, około 50 km na południe od Stavanger. Zanim Niemcy ochłonęli z zaskoczenia, spadły pierwsze celne ciosy. Kapitan niemieckiego frachtowca Ludolf Oldendorff (1953 BRT), który wiózł materiały budowlane, dostrzegł na wodzie zbliżające się ślady torowe i wykonał raptowny unik, ale jedna z torped doszła celu. Inna trafiła korwetę K-2, urywając rufę okrętu. Wielokrotnie trafiony ścigacz Otto N. Andersen (UJ 1711), płonąc od dziobu po rufę, zaczął zataczać niekontrolowane, ogniste kręgi na wodzie. Pociski rakietowe, uderzając poniżej linii wodnej, przebiły kadłuby norweskiego Sarpa (1116 BRT) i niemieckiego Rudaua (2883 BRT).
O 7:15, po zaledwie 5-minutowym ataku, wyprawa z Banff rozpoczęła odwrót. Tymczasem z pobliskiego portu Egersund pospieszyły z pomocą holowniki, ratując większość uszkodzonych, nabierających wody jednostek. Ostatecznie przepadły tylko dwie – Ludolf Oldendorff i UJ 1711 (Sarp osiadł na dnie w płytkim miejscu i z czasem został przywrócony do stanu pływalności). Niemcy przypisali sobie zestrzelenie dziewięciu samolotów; w rzeczywistości wszystkie wróciły bezpiecznie do bazy.
Jesienna pogoda umożliwiła kolejny udany wypad dopiero 15 października. Po południu załogi 21 Beaufighterów ze 144. i 404. Sqn oraz 17 Mosquito z 235. i 248. Sqn odnalazły norweski, przejęty przez Niemców tankowiec Inger Johanne (1202 BRT), płynący z Oslo do Kristiansand z ładunkiem benzyny. Osłaniał go tylko jeden eskortowiec – niemiecki Mosel (Vp 1605). Do ataku doszło w rejonie Lillesand, u południowego wybrzeża Norwegii. Zaatakowani nie mieli żadnych szans. F/L George Lord z 235. Sqn wspominał: Tankowiec buchnął płomieniami i w jednej chwili został po nim tylko słup czarnego dymu i pierścień ognia na powierzchni morza. Zginęła cała szesnastoosobowa (norweska) załoga. Także na pokładzie Vp 1605 nie ocalał nikt z 21 marynarzy jego załogi.
Nie wszystkie ataki były tak skuteczne. 19 października 21 Mosquito z 235. i 248. Sqn uderzyło na nieprzyjacielskie jednostki wykryte w pobliżu Bergen. Ich pierwszym celem były holownik Süderpiep i płynąca za nim na holu, wyładowana cementem barka BSL-1 (3500 BRT), którą lotnicy wzięli za tankowiec. Osłaniał je eskortowiec Odin (Vp 5111). Część załóg Mosquito przeniosła uwagę na inny cel, dostrzeżony dwa kilometry dalej na północ – płynący w wynurzeniu U-382, który ponad miesiąc wcześniej, ewakuując się z Francji, wyruszył z La Pallice i tego dnia miał zawinąć do Bergen. U-Bootowi, który sam był potężnie uzbrojony w broń przeciwlotniczą, dodatkowo towarzyszył eskortowiec Unitas I (Vp 5116). Ta mnogość celów najwyraźniej przerosła załogi Mosquito, gdyż nie dość, że nie zatopiły żadnego, to ogień przeciwlotniczy strącił jedną z maszyn 235. Sqn. Twarde wodowanie (samolot rozpadł się na dwie części) przeżył tylko nawigator, W/O Ian Ramsey. Mimo połamanych obu nóg zdołał się wciągnąć do pontonu ratunkowego. Wyłowili go norwescy rybacy, którzy (dla jego własnego dobra) przekazali go Niemcom. Chociaż z powodu odmrożenia stracił kilka palców dłoni, kiedy tylko mógł chodzić, podjął próbę ucieczki, ale został pojmany i odstawiony z powrotem do obozu jenieckiego.
21 października 21 Beaufighterów i 16 Mosquito, z braku celów na otwartym akwenie, zaatakowały statki w porcie Haugesund. Takie miejsca miały silną obronę przeciwlotniczą, ale tym razem nieprzyjaciel dał się zaskoczyć. Pierwsze ciosy spadły na przycumowany do mola niemiecki frachtowiec Eckenheim (1923 BRT), na pokładzie którego właśnie trwał rozładunek puszek z sardynkami z Bergen. Na statek posypał się grad rakiet RP-3 – piloci Beaufighterów naliczyli 18 trafień „suchych” (powyżej linii wodnej) i cztery „mokre” – oraz pocisków z działek kal. 57 mm (14 trafień). Zdemolowany, płonący Eckenheim osunął się na dno basenu portowego (mimo to Niemcy zdołali go podnieść i po dwóch miesiącach prac remontowych przywrócić do służby). Następnym celem był stojący na kotwicy frachtowiec Vestra (1422 BRT) z ładunkiem wapnia. Miał norweską załogę, ale broń przeciwlotniczą obsługiwało sześciu niemieckich żołnierzy. W chwili, gdy nastąpił atak, siedzieli pod pokładem, racząc się kawą. Nawet nie zdążyli obsadzić swoich stanowisk bojowych, zanim ich statek zatonął. Jeden z Mosquito należących do 248. Sqn rozbił się w morzu kilka kilometrów od brzegu; jego załoga zginęła.
23 października 21 Mosquito i Beaufighterów z Banff zaatakowało na wodach Hjeltefjorden – prowadzącego do Bergen, długiego na 35 km fiordu – konwój złożony z pięciu statków i dwóch jednostek eskorty. Silny ogień baterii przeciwlotniczych, rozmieszczonych po obu brzegach wąskiego fiordu, uniemożliwił skuteczny atak. Lotnikom udało się zatopić jedynie niewielki patrolowiec Zick (Vp 5506, 220 t) – eks-norweski torpedowiec Trygg, który Niemcy, z pomocą Luftwaffe, zatopili w kwietniu 1940 r., następnie podnieśli go z dna i wcielili do służby.
Tymczasem dywizjonom Coastal Command operującym u wybrzeża Norwegii przybył nowy przeciwnik. Była nim IV./ZG 26 – sformowana we wrześniu 1944 r. jednostka (Gruppe) myśliwców dalekiego zasięgu. Tworzyły ją trzy Staffeln. 10./ZG 26 powstał z przemianowania 13.(Z)/JG 5 – dywizjonu Bf 110G, weteranów walk na Dalekiej Północy. 11./ZG 26 (pozostałość po „starym” pułku ZG 26), latający na Junkersach Ju 88, wcześniej operował samodzielnie nad Grecją. Z kolei 12./ZG 26, wyposażony w Bf 110G, przybył z frontu wschodniego, gdzie służył jako samodzielny Küstenfliegerstaffel Krim. Od października 1944 r. 12./ZG 26 stacjonował w Herdla niedaleko Bergen, u wylotu Hjeltefjorden. Do pierwszej konfrontacji ze Skrzydłem Banff doszło 24 października, gdy dwa Mosquito z 235. Sqn patrolujące okolice Bergen zaskoczyły cztery Bf 110. W efekcie błyskawicznego starcia F/L Arthur Jacques zgłosił zestrzelenie dwóch Messerschmittów, W/O Charles Cogswell jednego. Niemcy rzeczywiście stracili trzy samoloty.
Tymczasem nastąpiło przegrupowanie dywizjonów uderzeniowych Coastal Command. W Dallachy, ok. 30 km na zachód od Banff, powstała nowa baza, do której sprowadzono 455. Sqn RAAF (australijski) i 459. Sqn RNZAF (nowozelandzki) – dwa dywizjony Beaufighterów Mk X. W Dallachy połączyły siły z dwoma dywizjonami Beaufighterów sprowadzonymi z Banff – 144. Sqn RAF i 404. Sqn RCAF (kanadyjski) – tworząc wielce międzynarodowe Skrzydło Uderzeniowe Dallachy. Z kolei do Banff przerzucono 143. Sqn RAF, pierwotnie ze składu Skrzydła North Coates, który od dłuższego czasu operował samodzielnie z Manston nad kanałem La Manche, zwalczając niemieckie kutry torpedowe. Teraz, przezbroiwszy się w Mosquito Mk VI, udał się do Szkocji.
Skrzydło Dallachy zadebiutowało 25 października ofensywnym patrolem w rejon Kristiansand – nieudanym z powodu trudnych warunków atmosferycznych. Jednocześnie trwały intensywne próby uzbrojenia Mosquito, na wzór Beaufighterów, w rakiety RP-3 wystrzeliwane z podskrzydłowych prowadnic (po cztery pod skrzydłem). Skrzydło Banff po raz pierwszy użyło tej broni 26 października – załogi z 235. i 248. Sqn ostrzelały rakietami, bez większego efektu, napotkany nieopodal Lista norweski kabotażowiec Biri (940 BRT).
Oprócz strat bojowych dywizjony z Banff traciły załogi w wypadkach. Kolejny wydarzył się 28 października, gdy kołujący Mosquito z 235. Sqn przypadkowo wjechał na pas startowy. Inny samolot z tego samego dywizjonu, który właśnie startował, przeorał go łopatami śmigieł, zostawiając za sobą dwa bezgłowe tułowia w zakrwawionym kokpicie.
30 października nad fiordem Sogne cztery patrolujące Mosquito z 235. Sqn przechwyciły pojedynczego Junkersa Ju 88D-1 z Wekusta 5 (jednostki rozpoznania meteorologicznego), którego zapisał na swoje konto F/L Arthur Jacques.
Decyzja o przesunięciu większości dywizjonów uderzeniowych Coastal Command do działań nad Norwegią okazała się słuszna – na wybrzeżu Holandii Skrzydło North Coates przez cały miesiąc przeprowadziło tylko jeden udany atak – 15 października u brzegów wyspy Wangerooge zatopiło dwa małe dozorowce i barkę przeciwlotniczą.
Pierwszego dnia nowego miesiąca do Peterhead, odległego od Banff o niecałe 50 km, przybył polski Dywizjon 315 („Dębliński”), wyposażony w Mustangi Mk III, oddelegowany do współpracy ze skrzydłami uderzeniowymi Coastal Command.
Rankiem 8 listopada 25 Beaufighterów z Dallachy wyruszyło na ofensywny patrol wzdłuż norweskiego wybrzeża. Lecący przodem zwiadowcy (dwa Mosquito z 333. Sqn) namierzyli dla nich atrakcyjny, ale trudny cel. W fiordzie Midtgulen – wąskim (ok. 700 m w najszerszym miejscu) i otoczonym z trzech stron klifami wznoszącymi się na wysokość ok. 750 m – kotwiczyły dwa niemieckie frachtowce: Aquila (3495 BRT) i Helga Ferdinand (2566 BRT). Oba były w drodze do Ålesund – w fiordzie skryły się do nadejścia nocy. Towarzyszyły im eskortowce Vp 5114 i Vp 5115. Beaufightery wyskoczyły sponad grani i zanurkowały trójkami w głąb fiordu, zaskakując obsługę stanowisk przeciwlotniczych. Bez strat własnych zatopiły oba statki. Niefortunnym zrządzeniem losu, w chwili ataku do fiordu wpłynął rejsowy parowiec Famnaeses (307 BRT), który dostał się pod ogień. W efekcie kilku trafień rakietami zginęło dwóch członków norweskiej załogi
i kilku pasażerów (cywilów).
Na tym etapie wojny Brytyjczycy czuli się na tyle pewnie, że przeciwko żegludze na przybrzeżnych wodach Norwegii wysłali okręty nawodne Royal Navy. Krążownik ciężki Kent, krążownik lekki Bellona i cztery niszczyciele dopadły niedaleko Lista duży konwój, zatapiając dwa frachtowce oraz eskortujące je trzy ścigacze okrętów podwodnych i dwa trałowce. Z pobliskich portów wyruszyły na pomoc liczne, pomniejsze jednostki. Rankiem następnego dnia, 13 listopada, akcja ratowania rozbitków wciąż trwała, gdy pojawiły się Mosquito z Banff. Ich załogi zatopiły trałowiec R32 (Räumboot) i małą jednostkę ratowniczą Fl.B. 529 (Flugsicherungsboot) oraz uszkodziły frachtowiec Rosenberg I (1964 BRT). Następnego dnia w fiordzie Sogne Mosquito z Banff ostrzelały mały, pasażerski parowiec Gula (264 BRT), raniąc większość załogi, następnie zatopiły trawler Sardinien (177 BRT), co spowodowało formalny protest kmdr. Jacobsena, norweskiego attaché morskiego w Londynie.
21 listopada wspólna wyprawa z Banff i Dallachy w rejon Ålesund liczyła 32 Mosquito i 42 Beaufightery, eskortowane przez tuzin Mustangów z 315. Dywizjonu. Wkrótce po ich dotarciu nad wybrzeże Norwegii, pogarszająca się widoczność zmusiła je do odwrotu. Dopiero 27 listopada Beau-fighterom z 404. i 489. Sqn dopisało szczęście. W Sulafjorden, na podejściach do Ålesund, Kanadyjczycy i Nowozelandczycy dopadli konwój złożony z dwóch frachtowców i czterech jednostek eskorty. Wszystkie torpedy zrzucone przez Torbeau z 489. Sqn chybiły, ale rakiety i pociski z działek zrobiły swoje. Fidelitas (5740 BRT), który Niemcy rok wcześniej zarekwirowali Włochom w Bordeaux, zatonął z całą, liczącą 48 marynarzy załogą. Niemiecki Jersbek (2804 BRT) ocalał, chociaż ciężko uszkodzony.
Tego samego dnia niedaleko Stavanger dwa Beaufightery z 489. Sqn zaskoczyły na powierzchni U-877, duży okręt podwodny typu IXC/40, który dwa dni wcześniej wypłynął z Horten w swój pierwszy patrol bojowy. U-Boot zdołał umknąć pod wodę, ale podczas zanurzenia alarmowego urwał antenę radaru (FuMO 61 Hohentwiel U). Mimo to otrzymał rozkaz kontynuowania rejsu na Atlantyk, gdzie równo miesiąc później został zatopiony przez kanadyjską korwetę.
Sukcesy stacjonujących w Anglii wschodniej Beaufighterów ze Skrzydła North Coates były, z braku celów, znikome – 21 listopada 236. Sqn zatopił w ujściu Wezery dwa małe dozorowce – Flamingo (DW-04) i Lumme (DW-42) – natomiast cztery dni później, u brzegów Borkum, 254. Sqn posłał na dno prom artyleryjski (Artilleriefährprahm) AFP-4.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu