Z drugiej strony T-62 miał być konstrukcją tymczasową – przewidywano, że będzie produkowany przez kilka lat, a później na liniach montażowych zastąpi go jeszcze bardziej rewolucyjny i perspektywiczny T-64. Szybko okazało się jednak, że plany trzeba zrewidować na korzyść T-62 i dlatego postanowiono podjąć jego modernizację.
Gdy było już wiadomo, jaki będzie status T-62 (masowo produkowany czołg średni, a nie „niszowy” niszczyciel czołgów – patrz WiTH nr 2/2019), zapadła decyzja dotycząca opracowania wersji dowódczej, przeznaczonej dla szczebli: batalion, pułk, dywizja. Stosowne polecenie zostało wydane KB fabryki nr 183 przez ministra obrony w lutym 1962 r. Do końca 1962 r. opracowano projekt Obiektu 166KN, jego prototyp zbudowano w 1963 r., poddano próbom i przyjęto na uzbrojenie 13 marca 1964 r. Od 1963 r. do 1972 r. wyprodukowano 920 czołgów w takiej konfiguracji.
Z wnętrza wozu usunięto cztery uchwyty dla nabojów armatnich i trzy skrzynki z taśmami do karabinu maszynowego, zmieniono także nieco rozmieszczenie wyposażenia. Dzięki temu można było zamontować radiostację R-112, czołgową aparaturę nawigacyjną TNA-2 Sietka oraz agregat prądotwórczy AB-1P/30-U z benzynowym silnikiem 2SDw o mocy 1,5 kW. Radiostacja mogła pracować na jednej z 220 częstotliwości w zakresie 2800-4990 kHz. Z czterometrową anteną prętową w trybie radiotelefonu miała zasięg 20 km. Gdy antena była zamontowana na sześciometrowym maszcie teleskopowym, a do komunikacji używano trybu radiotelegraficznego – zasięg wynosił nie mniej niż 100 km, a w sprzyjających warunkach osiągał 200 km. Teleskopowa antena w stanie złożonym była przewożona w cylindrycznym pojemniku podczepionym pod wspornikami dla dodatkowych beczek z paliwem. W stanie rozwiniętym była stabilizowana za pomocą odciągów, przywiązanych do haków, wbitych w grunt, czyli używano jej tylko na postoju. Do topodowiązania służyła busola artyleryjska PAB-2A i wskaźnik azymutu MPB.
Słuszna skądinąd zasada maskowania wozów dowodzenia dzięki ich zewnętrznemu podobieństwu do zwykłych czołgów poskutkowała rezygnacją z proponowanego montażu na wieży i półkach nadgąsienicowych dodatkowych pojemników na wyposażenie, namiot sztabowy itp. Skutkiem ubocznym był bardzo niski komfort „pracy sztabowej” w T-62K, wskutek czego dowódcy różnych szczebli chętnie korzystali z nieetatowych stanowisk dowodzenia w furgonach samochodów ciężarowych lub transporterach opancerzonych (najchętniej używano BTR-152). Zmodernizowane wozy dowodzenia z dodatkowym opancerzeniem (ale bez kompleksu Szeksna, o którym dalej) nosiły oznaczenie T-62KM, a z opancerzeniem i mocniejszym silnikiem – T-62KM-1.
Bardzo mało znany jest epizod z historii rozwoju radzieckiej broni pancernej, dotyczący przystosowania wozów bojowych do pokonywania szerokich przeszkód wodnych. Praktykowanym od okresu międzywojennego rozwiązaniem tego problemu było konstruowanie czołgów pływających. Ich konstruktorzy musieli jednak borykać się z oczywistą sprzecznością: pojazd pływający musiał być relatywnie lekki, aby zachować pływalność, a to wykluczało zastosowanie grubych pancerzy i silnego uzbrojenia. Wskutek tego „klasyczne” czołgi pływające mogły być jedynie maszynami rozpoznawczymi. Taki też był radziecki PT-76. Aby pełnowartościowy czołg miał dodatnią wyporność, trzeba go było zaopatrzyć w duże pływaki, które powinny być odrzucane po osiągnięciu brzegu. Takie rozwiązania testowali w czasie II wojny światowej Niemcy, a z powodzeniem stosowali w praktyce Japończycy.
Z konstrukcjami jednych i drugich Rosjanie zapoznali się po zakończeniu wojny i na tej podstawie stworzyli własne opracowania. Spośród kilku mniej lub bardziej egzotycznych rozwiązań praktycznej realizacji doczekał się zespół pływaków z napędem. Prace realizowano z przerwami od 1944 r. Najpierw, 11 lutego 1957 r. przyjęto na uzbrojenie zespół PST-54 dla czołgów T-54 i T-55 oraz samobieżnych dział przeciwlotniczych ZSU-57-2 ( PST – Parom Samochodnyj Tankowyj – samobieżny prom czołgowy, patrz WiTH 2/2018). Pontony ważyły 9,3 t i w stanie rozłożonym były przewożone przez cztery ciężarówki ZiS-151. Odbiór mocy dla śrub odbywał się z kół napędowych. Promy z czołgami mogły pływać po morzu o stanie 4B i osiągały prędkość 10 km/h. Potwierdzeniem możliwości promów było pokonanie przez zespół pojazdów Cieśniny Irbeńskiej na Morzu Bałtyckim, co zajęło im około 8 godzin.
W 1962 r. przyjęto na uzbrojenie PST-63 dla T-62. Różnice między promami sprowadzały się do zastosowanego materiału konstrukcyjnego: w PST-54 była to stal, w PST-63 – stop aluminium. Wnętrze pontonów było wypełnione pianką PS-4, która wprawdzie zwiększała masę konstrukcji, ale zabezpieczała przed zatopieniem pontonu wskutek przestrzelenia pociskami małego kalibru. Starsze pontony przypominały sekcje mostów saperskich (były prostokątne w widoku z góry). Nowsze, PST-63M, przyjęte na uzbrojenie 24 lutego 1969 r., miały dzioby podobne do łodzi desantowych. Komplet pontonów i wyposażenia pomocniczego dla jednego czołgu (osłony dla czerpni powietrza do silnika, wydłużona rura wydechowa itp.) przewoziły dwa samochody ZiŁ-157W z naczepami. W latach 1964-75 w Nawaszyńskim Sudostroitielnym Zawodie nr 342 (stoczni Nawaszyńskiej nad Oką, dopływem Wołgi) wyprodukowano 162 komplety pontonów. Używające ich czołgi musiały być do tego przystosowane – ich modernizacją zajmowała się fabryka w Omsku, gdzie nadano im oznaczenie Obiekt 619B.
Nie zachowały się informacje o użyciu PST choćby podczas największych manewrów np. na wybrzeżu relatywnie spokojnego morza Azowskiego lub Czarnego. Albo więc te pływaki były tak tajne, że nie chciano ich w ten sposób zdekonspirować, albo na tyle kłopotliwe w użyciu, że nikt z wojskowych nie liczył na ich efektywne wykorzystanie w praktyce.
„Tymczasowy” charakter T-62 spowodował, że armia nie nalegała na systematyczną modernizację czołgu. W ZSRR było bowiem normą, że gdy ruszała produkcja seryjna czołgu w konfiguracji podstawowej, uruchamiano program jego głębokiej modernizacji. W przypadku T-62 ograniczono się do niemal kosmetycznych zmian, które nie spowodowały nawet wprowadzenia w oznaczeniach dodatkowych sufiksów. I tak: w 1962 r. przyrząd obserwacyjny dowódcy TPKUB zastąpiono TKN-2 Karmin. Dwa lata później sprzężony z armatą karabin maszynowy SGMT zastąpiono PKT, takiego samego kal. 7,62 mm i zastosowano przyrząd obserwacyjny dowódcy TKN-3. W 1962 r. KB fabryki nr 174 w Omsku opracowało gąsienice z gumowo-metalowymi przegubami o podwyższonej trwałości (gwarantowany przebieg – 6000 km) i zmodyfikowane koła napędowe dla T-62. Ich produkcję uruchomiono jednak dopiero w 1966 r. i stosowano także, a może przede wszystkim, w T-55. Podjęcie tego rodzaju prac w Omsku jest pośrednim dowodem na planowane wówczas uruchomienie produkcji T-62 także w tej fabryce. Wersji z nowymi gąsienicami i innymi drobnymi udoskonaleniami nadano „omskie” oznaczenie Obiekt 613. W 1966 r. radiostacje R-113 i intercom R-120 w seryjnie produkowanych T-62 zastąpiono parą R-123 i R-124. W 1967 r. zmieniono konstrukcję pokrywy przedziału napędowego likwidując dwa luki nad silnikiem. Zmniejszyło to nieco masę płyty nadsilnikowej i ułatwiło przygotowanie wozu do forsowania przeszkód wodnych.
Od 1972 r. produkowano czołgi Obiekt 166 sb4 uzbrojone w przeciwlotniczy karabin maszynowy DSzKM kal. 12,7 mm. Był on obsługiwany przez ładowniczego, który po otwarciu i zablokowaniu pokrywy włazu stawał na swoim siedzeniu. Zakres kątów elewacji DSzKM wynosił od 4 do 82°. Aby jednak montaż karabinu był możliwy, zmodyfikowano kształt wieży, dodając przy włazie ładowniczego cokół, taki sam, jak przy włazie dowódcy. Zmieniono także konstrukcję samego włazu. Skrzynki z amunicją do DSzK mocowano na zewnątrz wieży, nad tylną prawą poręczą. Data wprowadzenia zmian wersji sb4 wydaje się dość dyskusyjna, ponieważ wymagała ona wymiany form odlewniczych wieży i jej wszechstronnych testów, czyli dość poważnej inwestycji, która nie miała wiele sensu na mniej niż dwa lata przed ostatecznym zakończeniem produkcji. Także relatywnie liczne zdjęcia czołgów w tej konfiguracji pozwalają wątpić, że stanowiły mniej niż 20% wszystkich T-62 (produkcja z lat 1972-73 wyniosła 3830 szt., choć jeszcze na początku 1972 r. były produkowane wozy ze starą wieżą). Według etatu z początku lat 80. w każdym plutonie powinien być co najmniej jeden czołg z przeciwlotniczym karabinem maszynowym, czyli powinny one stanowić co najmniej 30% stanu. Natomiast tylko w jednym źródle udało się znaleźć niepotwierdzoną ikonograficznie informację, że także starsze czołgi przystosowywano do montażu DSzK przez przyspawanie cokołu dla włazu ładowniczego z obrotnikiem.
Z czasów wojny w Afganistanie znane są zdjęcia czołgów, które zamiast włazu ładowniczego z obrotnikiem karabinu maszynowego miały zamontowany drugi właz dowódcy z kompletem przyrządów obserwacyjnych. Służyły prawdopodobnie jako wozy dowódców kompanii i batalionów.
W 1975 r. na T-62 zaczęto instalować laserowe dalmierze KDT-1 w charakterystycznych, kanciastych pojemnikach, zamocowanych nad nasadą lufy. Zasięg pomiaru odległości wynosił 4000 m, a dokładność – 10 m. Ich obecność nie oznaczała jednak instalacji przelicznika balistycznego – wskazanie dalmierza celowniczy odczytywał na oddzielnym wyświetlaczu i wprowadzał poprawkę na siatce celowniczej. Podobno pierwsze dalmierze były bardzo zawodne, a wobec braku serwisu, szczególnie w oddalonych jednostkach zwykle nie działały. W tym samym mniej więcej czasie, co KDT, na nielicznych czołgach zaczęto instalować wyrzutnie granatów dymnych Tucza.
Większe zmiany wprowadzono na początku lat 80. w ramach modernizacji już wyprodukowanych wozów. Było to spowodowane konstatacją, że całkowite zastąpienie starszych czołgów wozami z rodziny T-64, T-72 i T-80 jest w niedalekiej przyszłości nierealne. Podobnemu programowi poddano także znaczną część T-55. Za priorytety uznano wzmocnienie opancerzenia i udoskonalenie przyrządów celowniczych. Postanowiono także zwiększyć skuteczność uzbrojenia. Przyjęto przy tym założenie, że dla obniżenia kosztów i przyspieszenia prac zostanie zachowana pancerna skorupa wozu (kadłub i wieża), jego podstawowe uzbrojenie oraz układ jezdny i znaczna część układu przeniesienia mocy. Dzięki temu prace modernizacyjne mogły być prowadzone także w warsztatach remontowych Ministerstwa Obrony, a nie tylko w fabryce w Tagile, która była zajęta produkcją sprzętu nowej generacji.
25 lipca 1981 r. została podpisana decyzja Komitetu Centralnego KPZR i Rady Ministrów „O działaniach zapewniających kompleksową modernizację czołgów T-55 i T-62”. Wozy obu typów miały być poddane podobnym zmianom, choć w pierwszej kolejności do 1985 r. planowano zwiększyć możliwości bojowe T-55. Przewidywano bowiem modernizację 3000 czołgów, z czego 2200 miały stanowić T-55 i T-55A.
Dodatkowe opancerzenie montowano na przednim pancerzu i przedniej części wieży. Do przedniej płyty pancerza przyspawano rodzaj płaskiej skrzyni z 30 mm blachy o łącznej grubości około 150 mm wypełnionej kilkoma ukośnymi warstwami twardych blach stalowych o grubości 5 mm oddzielonych od siebie syntetycznym wypełniaczem. Do górnej powierzchni skrzyni przyspawano haki holownicze, przymocowano do niej również listwę falochronu, ale była ona węższa i krótsza od stosowanej w T-62.
W związku z pogrubieniem przedniego pancerza wysunięto proporcjonalnie do przodu także przednie błotniki. Na wieży, z obu stron jarzma armaty, umocowano dwa moduły w postaci sierpowatych odlewów, na których wewnętrznej powierzchni umieszczono pakiety blach. Istniało kilka wariantów tych modułów, które były od zewnątrz niemal identyczne, ale miały różną konstrukcję: niektóre miały wewnątrz 6 arkuszy twardej blachy o grubości 5 mm każdy, a między nimi napełniacz z polimerowego tworzywa sztucznego, inne miały arkusze z miękkiej blachy, a między nimi twardy, ceramiczny napełniacz. Dodatkowy pancerz wpłynął niekorzystnie na położenie środka masy wozu, który przesunął się do przodu.
Dla ochrony kierowcy przed wybuchami min przeciwdennych pod przednią częścią dna czołgu zamontowano keson z blach stalowych grubości 20 mm z usztywnieniami, który zmniejszył nieco prześwit wozu. Wzmocniono także pokrywę włazu ewakuacyjnego. Do półek nadgąsienicowych przymocowano gumowe fartuchy: szersze osłaniały górną część układu jezdnego, a węższe – zbiorniki paliwa ustawione na półkach z prawej burty i (niepotrzebnie) skrzynki narzędziowe z lewej. Fartuchy nie mogły znaleźć się zbyt blisko gąsienic, gdyż groziło to wypełnieniem szczeliny śniegiem lub błotem. Dlatego półki nadgąsienicowe rozszerzono o 128 mm. Gdy czołgi z takimi fartuchami trafiły do Afganistanu – posypały się skargi. Fartuchy odrywały się podczas pokonywania przeszkód w postaci glinianych murów i ścian, a nawet podczas jazdy przez gęste krzaki. Mocowania wzmocniono, ale problemu nie udało się całkowicie rozwiązać. Z prawej strony wieży montowano pakiet ośmiu wyrzutników granatów dymnych 3D6 Tucza kal. 81 mm.
Czołgi zaopatrzono w nowy zestaw przyrządów celowniczych Wołna (fala). W jego skład wchodził przelicznik balistyczny BW-62, celownik optyczny TSzSM-32PW, dalmierz laserowy KDT-2 (1D16) Purpur z laserem Nd YAG umieszczony w pojemniku nad nasadą lufy oraz stabilizator Meteor M1. Różnice w konstrukcji celownika sprowadzały się do niezależnej stabilizacji pola widzenia w płaszczyźnie pionowej, stabilizator wykorzystywał nowe podzespoły i był optymalizowany do współpracy z cięższą wieżą, dalmierz był stosowany już w ostatnich seriach T-55A, a jedynie przelicznik stanowił nową jakość, choć większość danych trzeba było wprowadzać do niego ręcznie. Co ciekawe, nie zainstalowano czujnika siły i kierunku wiatru. Zmniejszeniu rozrzutu służyło także osłonięcie lufy ekranami termoizolacyjnymi.
Zastosowano zmodyfikowany silnik W-55U. Dzięki rozdzieleniu potoków doprowadzanego do silnika powietrza udało się zwiększyć jego moc o 30 kW, co jednak wiązało się ze wzrostem zużycia paliwa. Zastosowano także nowe wałki skrętne oraz dodatkowe amortyzatory hydrauliczne na wahaczach pierwszej pary kół bieżnych. Radiostacje R-123 zastąpiono R-173. Tak zmodernizowane czołgi oznaczono T-62M1. Z czasem na czołgach zaczęto stosować gąsienice takie same, jak na T-72 i to rozwiązanie wdrożono także w przypadku wozów, nie objętych modernizacją.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu