28 sierpnia rano – w dniu ataku Harwich Force – krążownik Mainz stał na dozorze około 5 Mm na północ od Borkum. Wyspa ta leżała naprzeciwko ujścia rzeki Ems i wejścia do zatoki, w której w porcie Emden znajdowała się główna baza niszczycieli i sił minowych Kaiserliche Marine. Mainz miał strzec podejść do bazy przed atakiem lekkich sił brytyjskich. Do swojej dyspozycji miał samolot startujący z lotniska na Borkum, dzięki któremu w razie potrzeby i sprzyjającej pogody mógł zbadać sytuację „za horyzontem”. Pozycja w której kotwiczył Mainz znajdowała się około 20 Mm od miejsca planowanego uderzenia Royal Navy na niemieckie linie dozoru wokół Helgolandu.
Mainz był lekkim krążownikiem typu Kolberg, zbudowanym w latach 1908- -1909 w stoczni Vulcan w Szczecinie. Miał wyporność bojową 4900 t i uzbrojenie złożone z 12 pojedynczych dział 105 mm, z których po 2 ustawiono obok siebie na dziobie i rufie, a pozostałe 8 ulokowano po 4 na każdej burcie wzdłuż śródokręcia. Okręt miał też 2 podwodne wyrzutnie torped 450 mm. Główny pokład okrętu był na całej długości pokryty lekkim pancerzem ochronnym grubości 20 mm, podwojonym nad siłownią i sięgającym 80 mm na samym dziobie. Osłony przeciwodłamkowe dział 105 mm miały 50 mm grubości, a pancerna sterówka i stanowisko dowodzenia – 100 mm. Cała czwórka jednostek typu Kolberg (Cöln, Augsburg, Mainz i Kolberg) miała eksperymentalny napęd turbinowy – każdy okręt miał jednak turbiny innego producenta. Mainz napędzany był dwoma zespołami turbin AEG Curtis – z całej czwórki miały największą moc, która przekładała się na prędkość maksymalną 26 w. – o pół węzła więcej niż pozostałej trójki. Niemcy poszukiwali wówczas własnych, lub licencyjnych rozwiązań dotyczących projektowania turbin, które pozwoliłyby marynarce niemieckiej uniezależnić się od dostaw lub produkcji licencyjnej brytyjskich turbin Parsonsa – ówcześnie najdoskonalszych będących w eksploatacji. Pierwszą eksperymentalną jednostką z turbinami AEG Curtis był nieduży statek pasażerski Hapaga – Kaiser, znany po II wojnie światowej polskiemu czytelnikowi jako t/s Beniowski.
Mainz, a także siostrzane Cöln i Kolberg, którym przyszło uczestniczyć w pierwszej bitwie helgolandzkiej, były wyraźnie słabiej uzbrojone od krążowników brytyjskich, jakie tego dnia weszły do akcji. Flagowy okręt Tyrwhitta – Arethusa, mimo mniejszej wyporności był uzbrojony w 2 działa 152 mm i 10 dział 102 mm oraz 4 wyrzutnie torped 533 mm. Rozwijał też prędkość ponad 28 w., czyli o 2 więcej niż najszybszy w swoim typie Mainz. Krążowniki typu Town, które w składzie 1. Eskadry Krążowników Lekkich eskortowały krążowniki liniowe Beatty’ego były jeszcze silniej uzbrojone – w zależności od podtypu każdy miał artylerię składającą się z od 2 do 9 dział 152 mm. Dysproporcja ta wynikała ze sporego zachwiania równowagi w samej koncepcji budowania struktury Hochseeflotte przez wielkiego adm. Tirpitza. Liczył się okręt liniowy jako ten, który stanowił podstawowy punkt odniesienia w międzynarodowych dywagacjach dotyczących potencjału morskich sił zbrojnych danego państwa. Inne klasy okrętów były w marynarce niemieckiej trochę złem koniecznym i odbierającym środki funduszom przeznaczonym na pancerniki. Dlatego Hochseeflotte miała w dniu wybuchu wojny dramatycznie mało krążowników, a na dodatek były one słabiej uzbrojone, bowiem oszczędzano na nich jak tylko się dało. Argumenty o konieczności posiadania przez flotę liniową „oczu” w postaci krążowników lekkich przykryto opowieścią o tanich w budowie sterowcach, które mogą jeszcze lepiej służyć flocie przy rozpoznaniu. Dlatego Niemcy bardzo zainwestowali w rozwój tych aparatów powietrznych, widząc w nich idealne narzędzie rozpoznania zarówno dla floty, jak i dla armii. Ich wielki zasięg i możliwość przebywania praktycznie poza zasięgiem jakiegokolwiek przeciwnika rzeczywiście mogły stwarzać takie złudzenie, szczególnie dla celów armijnych. Niestety sterowce były i będą mocno zależne od warunków pogodowych, sztormy, burze, ulewne deszcze utrudniały lub wręcz uniemożliwiały im poruszanie się, a co dopiero mówić o rozpoznaniu. Każdy większy wschodni wiatr powodował, że sterowce floty nie mogły startować, bowiem nie były w stanie w rozsądnym czasie dotrzeć nigdzie na akwen Morza Północnego. Mimo tych wad, wspierany przez armię rozwój sterowców przystopował prace nad lotnictwem pokładowym i dał wymówkę Tirpitzowi, do niewydawania większych pieniędzy na krążowniki. W niemieckiej flocie panowała bowiem teoria, że jeden Zeppelin jest wart ośmiu krążowników lekkich. Zresztą wszystkie trzy kupione przed wojną sterowce były we flocie oficjalnie nazywane powietrznymi krążownikami. Tak więc Hochseeflotte mogłaby sobie dopisać do stanu floty 24 krążowniki... Czyli więcej, niż naprawdę miała. Co gorsza, jeszcze w tym samym 1913 r., w którym niemiecka marynarka kupiła trzy Zeppeliny, dwa z nich zostały zniszczone w katastrofach – jeden w trakcie ćwiczeń z flotą. Jedyny „powietrzny krążownik”, jakim dysponowała Hochseeflotte, na początku wojny stacjonował 28 sierpnia w bazie Fuhlsbüttel pod Hamburgiem, ale zajęty był wykonywaniem lotów szkoleniowych.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu