Informacja ta została podana podczas prezentacji przez prezesa Janika referatu „Potencjał oraz perspektywy rozwoju sprzętu pancernego w oparciu o spółki polskiego przemysłu obronnego: ZM Bumar-Łabędy S.A., Rosomak S.A., OBRUM Sp. z o.o.” i wzbudziła duże zainteresowanie uczestników posiedzenia, ale także dyskusję na internetowych portalach i forach poświęconych bezpieczeństwu.
Wiedza na temat propozycji śląskich spółek pancernych jest na razie skąpa – wszak to dopiero prace koncepcyjne. Wiadomo, że czołg miałby modułową konstrukcję i bezzałogową wieżę ze 120 mm armatą oraz magazynem amunicji i automatem ładowania oddzielonymi od przestrzeni załogowej, znajdującej się w przedniej części pojazdu. Cechowałaby go wysoka odporność balistyczna przedniej półsfery, a poza pancerzem pasywnym wóz chroniłby aktywny system samoobrony. Wysoką mobilność miałby zapewnić zintegrowany układ napędowy z silnikiem o mocy co najmniej 1100 kW/1500 KM, a także zastosowanie hydropneumatycznego zawieszenia, sterowanego elektronicznie, umożliwiającego nie tylko uzyskanie bardzo dużej płynności jazdy, ale także regulację prześwitu i pochylenia oraz przechylenia wozu. Na obecnym etapie założono, że odpowiednikiem nowego czołgu byłby rosyjski T-14 Armata. Prace są prowadzone głównie siłami Ośrodka Badawczo-Rozwojowego Urządzeń Mechanicznych OBRUM Sp. z o.o.
Oczywiście, wiele osób może tę informację skwitować wzruszeniem ramion, niemniej warto z pewnością przyjrzeć się jej bliżej, a na pewno potraktować jako głos w dyskusji, w jakim kierunku powinien podążać nasz przemysł zbrojeniowy. Wiele razy padały – także z ust polityków – słowa, że bez nowych, innowacyjnych produktów nie zdobędzie on zamówień z rynków zagranicznych, ale niedługo także z krajowego. Wydaje się też, że rozumie to także obecny rząd, który w ramach programu „Gospodarka plus” zakłada odbudowę i rozwój przemysłu obronnego, jako jednej z najbardziej nasyconych zaawansowanymi rozwiązaniami oraz technologiami gałęzi gospodarki. Jeśli rzeczywiście „zbrojeniówka” ma być jednym z motorów rozwoju gospodarki, niezbędne jest wytyczenie jej ambitnych zadań, powiązanych z modernizacją własnych sił zbrojnych i przyjęcie w tej sferze „antyimportowego” nastawienia i oczywiście nie szczędzenie środków… Tym, którzy powątpiewają w realność takich zamierzeń można podać przykład Republiki Korei, a jeśli roześmieją się z porównania Polski i jednego z „azjatyckich tygrysów”, to z pewnością powinni przyjrzeć się, znacznie bliższej nam geograficznie, Turcji.
Przede wszystkim niezbędne jest podejście systemowe, które uwzględniałoby nie tylko chęci, ale także rzeczywiste możliwości polskich podmiotów, potrzeby sił zbrojnych, możliwości budżetu z perspektywy ogólnych, wieloletnich planów obronnych państwa, a także innowacyjność i konkurencyjność rynkową produktów, które miałyby powstać.
W przypadku nowego czołgu podstawowego potrzeby są oczywiste – Wojska Lądowe muszą jak najszybciej zastąpić pozostające na stanie wozy T-72M/M1, których jest ok. 500 sztuk (w linii ok. 150). W dalszej perspektywie, aczkolwiek bynajmniej nieodległej, trzeba będzie poszukać następcy dla ponad 200 czołgów PT-91 Twardy. Biorąc pod uwagę, że dziś zastąpienie starego sprzętu nowym w relacji 1:1 jest mało realne, można zapotrzebowanie na nowe czołgi podstawowe oszacować na 400 sztuk, dodając do tego kilkadziesiąt pojazdów wsparcia działań na ich bazie. To już całkiem spora liczba, czyniącą przedsięwzięcie opłacalnym, a przecież wśród europejskich członków NATO analogiczne potrzeby także występują. To może być co najmniej kolejnych 1000 wozów. I znów sceptycy zapytają – a kto kupi czołg od Polski? To wszystko zależy od pozycji, jaką za kilka lat będzie miał nasz przemysł na światowych rynkach uzbrojenia, kondycji całej naszej gospodarki, a także międzynarodowego otoczenia projektu, o czym za chwilę.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu