Przede wszystkim, zgodnie z deklaracjami z połowy lipca 2016 r., jak najwięcej bezzałogowych systemów zostanie zamówionych bezpośrednio w polskim przemyśle, ale pod tym określeniem należy rozumieć firmy znajdujące się pod kontrolą Skarbu Państwa, a nie podmioty prywatne (chyba, że ściśle współpracujące z Polską Grupą Zbrojeniową). Siły Zbrojne RP nadal mają pozyskać systemy BSP siedmiu klas. Sześciu - zgodnie z obowiązującym nadal Planem modernizacji technicznej Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej Polskiej w latach 2013-2022, decyzja o pozyskaniu siódmego zapadła w lipcu br.
Największymi i najdroższymi polskimi systemami bezzałogowymi mają być te należące do klasy MALE (Medium Altitude Long Endurance – operujące na średnich wysokościach, o dużej długotrwałości lotu), określane kryptonimem Zefir. Polska planuje pozyskać cztery takie zestawy, po trzy aparaty latające w każdym, które pojawić miałyby się w służbie w latach 2019-2022. Zefiry mają dysponować promieniem operacyjnym od 750 do nawet 1000 km i wykonywać zadania na korzyść całych Sił Zbrojnych RP. Byłyby to przede wszystkim misje rozpoznawcze, ale polskie MALE mają także być zdolne do wykonywania uderzeń na cele „uprzednio rozpoznane” albo wykryte samodzielnie przez własne sensory pokładowe. Uzbrojenie Zefira miałyby stanowić m.in. kierowane pociski „powietrze-ziemia”, a zapewne także niekierowane pociski rakietowe i bomby szybujące. Polskie MON prowadziło rozmowy w sprawie największych systemów bezzałogowych z amerykańską firmą General
Atomics (w tym kontekście mówi się najczęściej o MQ-9 Reaper) i izraelskim Elbitem (Hermes 900). Co ciekawe, opracowany przez Elbit SkyEye – stabilizowany, optoelektroniczny sensor dalekiego zasięgu z własną nawigacją, opartą o układ inercyjny i GPS, zdolny do obserwacji obszaru o powierzchni nawet 100 km2, został w czerwcu sprowadzony (na mocy kontraktu z Elbitem) do Polski w celu nadzorowania bezpieczeństwa w czasie lipcowych imprez o krytycznym znaczeniu, które odbyły się w naszym kraju: szczytu NATO i Światowych Dni Młodzieży. Zintegrowano go z dwiema platformami bezzałogowymi BSP: Hermes 900 i Hermes 450. Zgodnie ze słowami szefa MON Antoniego Macierewicza system ten „sprawdził się znakomicie”, co może świadczyć o rosnących szansach Elbitu w programach Zefir i Gryf.
Drugim co do wielkości i zdolności rozpoznawczo-bojowych miałby być system taktyczny średniego zasięgu Gryf. Ma być zdolny do prowadzenia rozpoznania na korzyść dywizji (promień działania 200 km) i przy okazji mieć zdolność do uderzeń na uprzednio rozpoznane cele, za pomocą bomb szybujących i/lub rakiet niekierowanych. Planuje się pozyskanie do 10 zestawów, w każdym po 3-4 aparaty latające. Do tej kategorii należy właśnie Hermes 450, oferowany wspólnie z Elbitem przez Polską Grupę Zbrojeniową. W rywalizacji brała udział także prywatna WB Group, współpracująca z Thalesem UK. Wspólnie proponują one daleko idącą polonizację, sprawdzonego brytyjskiego systemu Watchkeeper. Opracowanie własnego systemu tej klasy zapowiadają także firmy zrzeszone w Polskiej Grupie Zbrojeniowej lub z nią współpracujące. Bazą dla niego miałby być taktyczny system krótkiego zasięgu E-310, którego egzemplarze przedseryjne właśnie przechodzą próby. Może się jednak okazać, że zanim będzie on gotowy, niezbędne będzie pozyskanie części zestawów bazujących na zagranicznej platformie.
Jeszcze poprzednia ekipa rządząca podkreślała, że mniejsze rozpoznawcze systemy BSP trzeba zamówić w Polsce, jako że rodzimy przemysł ma do tego pełne kompetencje. Obecne władze dodały do tego wymóg, że państwo polskie musi utrzymać kontrolę nad technologiami rodzimych bezzałogowych aparatów latających, a co za tym idzie, mieć także kontrolę nad produkującymi je i serwisującymi podmiotami gospodarczymi. Tłumacząc to właśnie takimi przesłankami, 15 lipca br. MON anulowało dotychczasowe postępowanie na systemy Orlik (system taktyczny krótkiego zasięgu, działający na szczeblu brygady o promieniu działania co najmniej 100 km, planowano zakup 12-15 zestawów po 3-5 aparatów latających) i Wizjer (system mini-BSP, działający na szczeblu batalionu, promień operacyjny 30 km, wstępnie planowano zakup 15, a docelowo 40 zestawów po 4-5 aparatów). Intencje MON są takie, że rezygnacja z toczącego się przetargu miałaby nie prowadzić do opóźnień w całej procedurze. Wkrótce zatem należy spodziewać się wystosowania zaproszenia do analogicznego postępowania
„wybranych” (tj. znajdujących się pod kontrolą Skarbu Państwa) podmiotów. MON oczekuje przy tym ustanowienia w Polsce zdolności do montażu końcowego, modernizacji i serwisu tego sprzętu. W tej sytuacji na faworyta w klasie Orlika wysunął się system proponowany przez konsorcjum spółek PIT-Radwar S.A. i WZL nr 2 S.A., działających pod egidą Polskiej Grupy Zbrojeniowej, powstały we współpracy ze strategicznym podwykonawcą - firmą Eurotech. Chodzi o wspomniany już system E-310. W kategorii mini-BSP Wizjer sytuacja nie jest już tak oczywista. W grę mogą wchodzić izraelskie systemy Aeronautics Orbiter-2B, dotąd oferowane przez PGZ, albo krajowy system FlyEye z WB Group, który odnosi sukcesy na rynkach międzynarodowych (m.in. na Ukrainie i ma duże szanse na wybór w prestiżowym przetargu francuskim). Ale w tym ostatnim przypadku polski prywatny potentat zbrojeniowy musiałby sprzymierzyć się z podmiotem państwowym.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu