W drugiej połowie lat 50. artyleria przeciwlotnicza w Wojsku Polskim była obecna we wszystkich rodzajach sił zbrojnych. Jednostki tego typu występowały w Okręgach Wojskowych (dwie 3-pułkowe dywizje, trzy pułki samodzielne i dywizjony organiczne w ogólnowojskowych związkach taktycznych), swój pułk miała Marynarka Wojenna, ale ich zdecydowana większość znajdowała się w dywizjach i pułkach samodzielnych Wojsk Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju (WL i OPL OK). W WL i OPL OK było łącznie piętnaście pułków artylerii OPL, w tym osiem zorganizowanych w dwie 4-pułkowe dywizje, zlokalizowanych przy większych aglomeracjach miejsko-przemysłowych. Swoje Dywizje Artylerii OPL miały Warszawa i Górnośląski Okręg Przemysłowy, a pułki – Szczecin, Wrocław, Poznań, Bydgoszcz, Kraków oraz Zgierz koło Łodzi (dodać do tego zestawienia należy Gdynię z samodzielnym pułkiem artylerii OPL MW oraz Pomorski OW, którego dywizja była rozlokowana w pasie Wybrzeża Trzebiatów – Koszalin i Śląski OW, którego dywizja broniła Dolnego Śląska). Pułk w Nisku przewidziano do osłony przepraw na Wiśle.
Według zbiorczych meldunków o stanie Sił Zbrojnych PRL liczba uzbrojenia systematycznie się zwiększała. Na przykład 1 lipca 1953 r. w jednostkach było 359 37 mm armat przeciwlotniczych wz. 1939 i 641 85 mm armat wz. 1939 (KS-12). Z kolei 1 stycznia 1957 r. na stanie było 647 armat kal. 37 mm, 1008 kal. 85 mm i dwie 57 mm armaty przeciwlotnicze S-60. Ten ostatni typ, który właśnie zaczęto wdrażać do produkcji w Hucie Stalowa Wola, miał zastąpić 37 mm armatę wz. 1939. Z kolei następcą 85 mm armaty wz. 1939 miała zostać 100 mm armata przeciwlotnicza KS-19; jej pierwsze egzemplarze pojawiły się w tym samym czasie. Armaty S-60 wprowadzano równomiernie do jednostek w Okręgach Wojskowych oraz Wojskach Lotniczych i Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju, natomiast nowe „setki” trafiły wyłącznie do WL i OPL OK. W skuteczniejszej walce z samolotami miały przeciwlotnikom pomagać stacje radiolokacyjne. Jako środki wykrywania początkowego w bateriach dowodzenia pułków wprowadzono stacje P-8 (P-10). Z kolei każda bateria ogniowa KS-19 i S-60 miała otrzymać radiolokacyjną stację artyleryjską SON-4 (SON-9, Strzała).
Interesująca nas w artykule artyleria przeciwlotnicza WL i OPL OK w 1957 r. została podzielona pomiędzy trzy Dowództwa Korpusów Obrony Przeciwlotniczej Obszaru Kraju (korpuśne rejony obrony). Nową organizację oraz stan wyposażenia 1 stycznia 1958 r. przestawia tabela 1.
Rok 1958 był szczytowy w rozwoju artylerii przeciwlotniczej Wojska Polskiego, opartej tylko na klasycznych środkach lufowych. Po decyzji o zakupie przeciwlotniczych zestawów rakietowych z każdym rokiem liczba jednostek z artylerią lufową była coraz mniejsza (pozostawiono je tylko do osłony stanowisk ogniowych przeciwlotniczych zestawów rakietowych, lotnisk, składnic i stanowisk dowodzenia w postaci baterii artylerii przeciwlotniczej z armatami 37 i 57 mm). Dla przykładu 1 stycznia 1961 r. łącznie jedenaście pułków miało na uzbrojeniu: 224 100 mm armaty KS-19, 340 85 mm wz. 1939, 316 57 mm S-60 i 16 37 mm wz. 1939, za to liczba stacji radiolokacyjnych wzrosła do 86, w tym: 4 P-8, 26 SON-9A, 24 SON-9 i 32 SON-4.
W dniach 24-28 marca 1958 r. w Moskwie odbyła się narada przedstawicieli państw członkowskich Układu Warszawskiego. To właśnie w czasie jej trwania ZSRR przedstawił możliwość sprzedaży swoim państwom satelickim broni rakietowej klasy „ziemia-powietrze” i „powietrze-powietrze”. Przez kilka następnych miesięcy w każdym z krajów trwały ustalenia co do wielkości przyszłych zakupów. Ponieważ nowe technologie były znacznie droższe niż te kupowane dotychczas u „Wielkiego Brata”, zakupów nie planowano już z tak dużym rozmachem jak dotąd. Początkowo zresztą wiedza o sprzęcie, który miał trafić na uzbrojenie, była znikoma. Przed podpisaniem umowy w zasadzie nie pojawiły się żadne informacje o tym, co będziemy kupować – machina rakietyzacji jednak powoli ruszała. Pierwszym etapem nadchodzącej nowej epoki było rozpoczęcie drobiazgowej selekcji kadr. Wytypowani do służby w nowych jednostkach żołnierze musieli spełniać wiele wyśrubowanych kryteriów, wśród których wiedza techniczna wcale nie była najważniejsza. Przede wszystkim liczył się brak jakichkolwiek zastrzeżeń kontrwywiadu wojskowego – bez tego kariera w tworzonych od podstaw wojskach rakietowych była wykluczona.
4 lutego 1959 r. podpisano umowę na dostawę z ZSRR pierwszych egzemplarzy nowego sprzętu. Do końca tego roku w Polsce zaplanowano pojawienie się wyposażenia dla pierwszego dywizjonu ogniowego, dywizjonu technicznego oraz dywizjonu szkolnego. Zgodnie z dalszymi zapisami kontraktu w 1960 r. miało zostać dostarczone wyposażenie dla kolejnych trzech dywizjonów ogniowych. Łącznie pięć dywizjonów (cztery ogniowe i jeden techniczny) miały utworzyć pierwszy polski pułk rakiet przeciwlotniczych.
Dopiero podpisanie umowy uruchomiło całą lawinę bardzo szybkich przygotowań. Krótkie terminy dostaw pierwszej partii sprzętu nie pozostawiały zbyt wiele czasu na przygotowania organizacyjne, dyslokacyjne i kadrowe. Najszybciej uruchomiono niezbędne szkolenie pierwszych kadr dla nowego uzbrojenia. Już 2 lutego 1959 r., a więc dwa dni przed podpisaniem dokumentów, w Ułan-Ude na dalekiej Syberii w tamtejszym ośrodku szkolenia rozpoczęło naukę 29 wytypowanych oficerów różnych specjalności. Po zakończeniu kursu 18 czerwca 1959 r. wrócili oni do kraju.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu