Szybki rozwój techniczny wraz ze wspomnianą troską o bezpieczeństwo żołnierzy powoduje, że coraz częściej w działaniach militarnych spotkać można bezzałogowe pojazdy różnej wielkości, przeznaczenia i o odmiennym poziomie „samoświadomości”. Realizują one zadania w powietrzu (UAV – Unmanned Aerial Vehicles), na lądzie (UGV – Unmanned Ground Vehicles), a także w środowisku morskim (USV – Unmanned Surface Vehicles i UUV – Unmanned Underwater Vehicles). Co ciekawe, idea wykorzystania zdalnie sterowanych platform w działaniach morskich nie jest niczym nowym, gdyż pierwsze tego typu rozwiązanie planowano zastosować już w 1944 r. podczas operacji lądowania w Normandii. Pomysłodawcą była Kanada, która zaproponowała budowę bezzałogowej jednostki Comox Torpedo w układzie wodolotu napędzanego dwoma gwiazdowymi silnikami lotniczymi. Dzięki wysokiej prędkości, szacowanej wówczas na 60 w., miałaby ona sprawnie postawić zasłonę dymną przed samym lądowaniem aliantów. Ostatecznie nie została jednak wykorzystana bojowo.
W ostatnich dekadach UUV i USV stosowane były przede wszystkim – co nie powinno dziwić – do wykrywania i zwalczania zagrożenia minowego. Obecnie jednak przejmują one nowe, bardziej złożone zadania, którymi są: poszukiwanie, śledzenie i zwalczanie zanurzonych okrętów podwodnych. O tym, jak poważne zagrożenie stanowią wspomniane we wstępie konwencjonalne okręty podwodne, przekonała się – mimo dysponowania znaczącą przewagą techniczną i liczebną – US Navy. Wciąż najpotężniejsza flota świata niejednokrotnie zapraszała państwa zaprzyjaźnione dysponujące jednostkami tej klasy do wspólnych ćwiczeń. Ich efekty były najczęściej opłakane. Brazylia, Chile, Republika Federalna Niemiec, Szwecja czy Włochy wysyłały na Atlantyk okręty typów: 212A, A19/Gotland, Scorpène, a nawet leciwe już 209/1400, każdorazowo przekonując gospodarzy, że bez trudu są one w stanie pokonać rubież osłony sił ZOP grup lotniskowcowych, złożoną z niszczycieli typu Arleigh Burke i krążowników typu Ticonderoga, zaprojektowanych do walki z sowieckimi atomowymi okrętami podwodnymi na oceanach. Siły ZOP US Navy ponoć „nie dały rady” z dystansu 600 m wykryć nawet polskich przerdzewiałych Foxtrotów w czasie pierwszych wspólnych BALTOPS-ów na Bałtyku…
Problem jest o tyle poważny, że okrętami o napędzie konwencjonalnym, w tym wyposażonymi w napęd AIP, których sygnatury akustyczne są na wyjątkowo niskim poziomie, dysponują m.in. Chińska Republika Ludowa i Federacja Rosyjska, a w konsekwencji odbiorcy ich jednostek eksportowych, niejednokrotnie zantagonizowani ze Stanami Zjednoczonymi.
Obecnie najbardziej zaawansowane bezzałogowe konstrukcje zaprojektowane przede wszystkim do zadań ZOP testowane są w USA i w Izraelu. O ile jednak w obu przypadkach cel jest ten sam, to zdecydowano się odmiennie podejść do kwestii jego wykonawstwa, jak również zasadniczych cech: niezależności od bazy (autonomiczności) i autonomii działania.
Już na początku 2010 r. DARPA (Defense Advanced Research Projects Agency, Agencja Zaawansowanych Projektów Badawczych w Obszarze Obronności) rozpoczęła studia nad pozyskaniem jednostki nawodnej zdolnej do niezależnego i długotrwałego śledzenia okrętów podwodnych, cechującej się przy tym wysoką autonomią oraz zasięgiem. Podobnym systemem było zainteresowane także ONR (Office of Naval Research, Biuro Badań Morskich). We wrześniu 2014 r. obie organizacje podpisały MoA w sprawie finansowania programu ACTUV (Anti-Submarine Warfare Continuous Trail Unmanned Vessel). Jego celem była realizacja trzech podstawowych zadań: zbadania potencjału platformy nawodnej od początku projektowanej jako bezzałogowa; dopracowanie systemów autonomicznych, zdolnych do realizacji zadań w dużym oddaleniu od bazy przez długi okres z przestrzeganiem postanowień międzynarodowych konwencji morskich (w tym przepisów o zapobieganiu kolizjom COLREG); demonstracja możliwości systemu do wykrywania i śledzenia nowoczesnych konwencjonalnych okrętów podwodnych w znacznym oddaleniu od głównych sił własnych. Dodatkowym celem, jaki postawiono programowi, było stworzenie platformy, której koszt jednostkowy (przy produkcji seryjnej) nie przekroczyłby granicy 20 mln USD.
Wstępne wymagania dla ACTUV, które DARPA i ONR określiły na samym początku prac studyjnych, dotyczyły przede wszystkim: promienia działania bez potrzeby uzupełniania paliwa wynoszącego co najmniej 3000 km, długotrwałości misji co najmniej 30 dni rejsu w rejon zainteresowania i z powrotem oraz kolejnych 30 dni na wykonywanie zadań w rejonie, przy założeniu maksymalnego obciążenia energetycznego. Od przyszłej platformy wymagano także wysokiej prędkości marszowej i maksymalnej, stateczności na fali oraz manewrowości. Parametry te miały zapewnić przewagę nad dowolnym konwencjonalnym okrętem podwodnym.
Podczas pierwszej fazy programu DARPA podpisała umowy (każda o wartości 2 mln USD) z pięcioma spółkami, których zadaniem było opracowanie koncepcji architektury systemu i określenie jego efektywności. Były to: Northrop Grumman Undersea Systems, QinetiQ North America, SAIC Intelligence, Surveillance & Reconnaissance Group i Security Technology Group. Kolejne trzy kontrakty o wartości po 500 000 USD podpisano z: University of Washington Applied Physics Laboratory, Spatial Integrated Systems i Sonalysts. Podmioty te odpowiedzialne były z kolei za testy aktywnych systemów hydrolokacyjnych wysokich częstotliwości, opracowanie i demonstrację algorytmów odpowiedzialnych za działania autonomiczne oraz za opracowanie symulatorów taktycznych.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu