Wygląda na to, że po latach zaniedbań i oszczędności bałkańskie kraje NATO zaczynają odbudowywać swój, utracony po rozpadzie Układu Warszawskiego, potencjał obronny. Niedawno opisywaliśmy skomplikowane próby pozyskania samolotów przez Chorwację, Serbię (WiT 2/2017) i Bułgarię (WiT 3/2017). Na pierwszy plan w tych staraniach wysunęła się jednak w ubiegłym roku Rumunia.
Ćwierć wieku temu Bukareszt dysponował – dość przeciętną, jak na kraje Układu Warszawskiego – flotą samolotów bojowych, liczącą około 350 maszyn, z czego ponad połowę stanowiły różne wersje niemłodego już myśliwca MiG-21 (ok. 200 różnych wersji), a resztę myśliwce MiG-23 (36 MF i 10 UB) i samoloty pola walki jugosłowiańsko-rumuńskiej produkcji IAR-93A/B/MB Vultur (około 80). Perełkę stanowiły, wprowadzane od 1989 r., MiG-i-29 (izd. 9-12A i 9-51), których do 1990 r. udało się odebrać 21 (17+4), a następnie, w pierwszej połowie lat 90., dokupiono w Rosji i Mołdawii jeszcze dwa (odpowiednio: jeden 9-12A i jeden 9-13).
Lata 90. i pierwsza dekada XXI wieku wiązały się jednak z wycofywaniem kolejnych typów samolotów bojowych. W 1998 r. pożegnano IAR-93, w 2000 r. MiG-i-23, a w 2003 r. – co było dużym zaskoczeniem – najnowocześniejsze MiG-i-29. W służbie pozostało tylko 110 MiG-ów-21, przebudowanych do standardu LanceR A/B/C przez konsorcjum rumuńskiego Aerostara i izraelskiego Elbit Systems. W kolejnych latach flota LanceRów szybko wykruszała się (m.in. w wyniku 11 wypadków zakończonych utratą samolotu) i traciła walory eksploatacyjne. W 2010 r. Forţele Aeriene Române dysponowały już tylko 48 zdolnymi do działań bojowymi statkami powietrznymi. Było to minimum, jakie zostało zadeklarowane Sojuszowi Północnoatlantyckiemu, którego członkiem Rumunia stała się w 2004 r.
Już w pierwszej dekadzie nowego stulecia Bukareszt analizował zastąpienie LanceRów nowoczesną konstrukcją. Początkowo chciano kupić aż 96 nowych samolotów wielozadaniowych, czyli wymienić LanceRy niemal w stosunku jeden do jednego. Bardzo szybko liczbę tę „urealniono” do 48 statków powietrznych, z zaznaczeniem, iż w przyszłości, w miarę możliwości budżetowych, będą dokonywane kolejne zakupy. Pod koniec ubiegłej dekady planowano, wzorem Polski, zakupić nowe F-16C/D Block 52+, jednak w 2010 r., w obliczu mocno odczuwalnego kryzysu gospodarczego, dokonano kolejnego „urealnienia” planów. Uznano, że faktycznie na nowe samoloty będzie można przeznaczyć zaledwie od 0,9 do 1,2 mld USD. Za te pieniądze można było kupić nie 48, ale najwyżej 24 samoloty, w dodatku używane. Wówczas wydawało się, że wybór padnie na, wycofane z USAF, F-16C/D Block 25. Maszyny te miały zostać przejęte niemal od razu, a następnie przejść remonty i modernizację. W perspektywie kilku lat planowano dokupić drugie tyle samolotów w którejś z nowocześniejszych wersji (Block 50 lub 52), nowych lub mało używanych. Przy okazji wspominano, że około 2020 r. zostanie dokonany zakup F-35A, który wyniósłby lotnictwo rumuńskie do pierwszej ligi.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu