28 listopada gen. armii Pierre Schill, szef sztabu Wojsk Lądowych Republiki Francuskiej, przekazał za pośrednictwem swojego profilu na portalu LinkedIn kilka ciekawych spostrzeżeń na temat przyszłości czołgów.
Generał odniósł się przy tym do opracowania opublikowanego kilka dni wcześniej przez think tank Centre Français de Recherche sur le Renseignement (Centrum Badań nad Inteligencją, CF2R). Generał stwierdził, że wielu ekspertów wskazuje, że w ostatnich konfliktach (wojna rosyjsko-ukraińska, konflikt w Strefie Gazy) przydatność tradycyjnych czołgów podstawowych jest ograniczona. Na Ukrainie przechodzenie do walk pozycyjnych miało kosztować obydwie strony nawet 5000 zniszczonych i uszkodzonych czołgów (choć gen. Schill sugeruje ‒ chyba słusznie ‒ że są to szacunki zawyżone), z kolei podczas walk w środowisku miejskim nawet znakomicie do niego dostosowane Merkawy Mk IVM padają często łupem stosunkowo taniej broni przeciwpancernej. Schill wysunął tezę, że problemem nie jest czołg sam w sobie i że koniec czołgu jako broni bynajmniej nie nadszedł, należy jednak postawić pytanie: jaki ma być przyszły czołg i jaką funkcję ma pełnić w ramach mieszanych grup bojowych? Według generała współczesne czołgi (potężnie opancerzone i zdolne do rażenia nieprzyjaciela ogniem bezpośrednim nawet na dystansie czterech kilometrów) są drogie w produkcji i mają ograniczoną mobilność z powodu zbyt wysokiej masy. Zniszczenie czołgu ma też powodować problemy wizerunkowe, prowadzące w konsekwencji do załamania morale. Mniejszym problemem miałyby być te cechy w przypadku czołgów lżej opancerzonych i słabiej uzbrojonych ‒ miałyby być bardziej mobilne i tańsze, łatwiejsze w produkcji, naprawie itd. Generał powołał się przy tym na francuskie tradycje, za przykład podając czołg lekki AMX-13 z lat 50. W istocie był on lekki i niezwykle mobilny, dysponował też niemałą na owe czasy siłą ognia i odniósł sukces eksportowy. Bardziej współczesnym przykładem ma być Leclerc, o masie pośredniej między ciężkimi czołgami innych państw NATO (w domyśle Abramsem, Leopardem 2 i Challengerem 2, które w istocie są cięższe o dobrych kilka ton od francuskiego „kolegi”) a czołgami konstrukcji sowieckiej/rosyjskiej (rodzina T-64/72/80 i pochodne, ale też ich „klony” i odpowiedniki z ChRL czy KRLD). Ma on lepiej odpowiadać współczesnemu polu walki (choć jest to już konstrukcja niemłoda, bo ponad trzydziestoletnia) za sprawą dużej siły ognia wspieranej przez znakomity system kierowania ogniem i automat ładowania, oraz dzięki stosunkowo niezłemu opancerzeniu mimo zachowania racjonalnej masy wozu. Wraz z lżejszymi pojazdami ma on stanowić wyważony kompromis, co oferuje znaczące korzyści taktyczne. Na koniec Schill ponowił pytanie ‒ jaki czołg na jutro?
Warto wspomnieć, że w oryginalnym tekście, do którego generał się odnosił (całość w języku francuskim: https://cf2r.org/rta/chars-de-combat-sadapter-au-champ-de-bataille-moderne/) autor stwierdził, że jednym z największych zagrożeń dla współczesnego czołgu są różnego rodzaju środki służące do atakowania stosunkowo słabo chronionego stropu wozu (amunicja krążąca, bezzałogowe statki powietrzne zrzucające bomby, subamunicja artyleryjska itd.), przez co ochrona stropu stała się istotnym zagadnieniem. Jako interesujące remedium autor wskazał ochronne „daszki” instalowane na czołgach rosyjskich i izraelskich Merkawach. Według analityków z CF2R, wiele wskazuje na to, że nastąpi swego rodzaju powrót do „czołgów średnich”, na co ma wskazywać również rezygnacja z rozwoju M1A2 SEPv4 na rzecz znacznie lżejszego M1E3 w Stanach Zjednoczonych (szerzej w WiT 11/2023). Zmodernizowany Leclerc miałby wg autora odpowiadać wymaganiom współczesnego pola walki.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu