Wojska Lądowe Stanów Zjednoczonych Ameryki na przestrzeni pierwszej i częściowo drugiej dekady XXI wieku zostały niemal w całości przestawione na zdolność do operowania w ramach misji ekspedycyjnych, w tym w warunkach konfliktów asymetrycznych. Było to związane z zaangażowaniem w szereg operacji wojskowych, głównie w Afganistanie, Iraku i – w mniejszym stopniu – w Syrii. Wszystko jednak uległo zmianie, gdy Federacja Rosyjska zajęła w 2014 r. dotąd ukraiński Krym i udzieliła wsparcia militarnego prorosyjskim separatystom na wschodniej i południowej Ukrainie, a ponadto w Waszyngtonie zaczęto coraz poważniej brać pod uwagę rosnące ambicje do udziału w globalnej polityce Chińskiej Republiki Ludowej. Wówczas w wypowiedziach amerykańskich polityków i wojskowych z administracji Baracka Obamy, a potem Donalda Trumpa, dało się wyczuć istotną zmianę. Otwarcie mówiono, że US Army nie jest gotowa do stawienia czoła nowym (a może, jeśli brać pod uwagę okres zimnej wojny, starym, lecz na chwilę zapomnianym?) zagrożeniom. Co istotne, przygotowania do zmian doktrynalnych i strukturalnych rozpoczęto nawet nieco wcześniej, dostrzegając, że reformy związane z udziałem w działaniach ekspedycyjnych nie przystają do nowych wyzwań. W toku setek, a nawet tysięcy gier sztabowych, ćwiczeń polowych, eksperymentów i symulacji określono nowe pole walki jako wielodomenowe (Multi-Domain), zaś działania US Army (i szerzej całych amerykańskich sił zbrojnych) w nowych warunkach określono mianem bitwy wielodomenowej (Multi-Domain Battle), a później operacji wielodomenowej (Multi-Domain Operation).
W założeniach do wspomnianych zmian, opublikowanych w grudniu 2018 r. (choć nowe zasady ścisłej koordynacji działań marynarki wojennej, piechoty morskiej, wojsk lądowych, sił powietrznych itd. rozpoczęto opracowywać jeszcze w 2013 r.), ujęto ścisłą współpracę między wszystkimi rodzajami amerykańskich sił zbrojnych (US Army wraz z US National Guard, US Navy, US Marine Corps, US Air Force i US Space Force) w ramach Sił Połączonych (Joint Force, JF), aby możliwe było jak najbardziej efektywne operowanie we wszystkich domenach, przy czym do tradycyjnych (ląd, morze i przestrzeń powietrzna, zwanych niekiedy przestrzenią 3D) dołączyły dwie nowe – przestrzeń kosmiczna i cyberprzestrzeń. Ich znaczenie ma być nie mniejsze od tych tradycyjnych, doskonale znanych od wieków. W ramach doktryny MDO, która ma zapewnić zarówno efektywną realizację celów politycznych za pomocą narzędzi militarnych (także we współpracy z sojusznikami), jak i skuteczne odstraszenie potencjalnych agresorów (w praktyce ChRL i w mniejszym stopniu Rosji), dowódcy poszczególnych teatrów działań wojennych (odpowiada to szczeblowi armii wraz z komponentami wsparcia) mają otrzymać szereg różnorodnych możliwości w zakresie równoczesnego działania w różnych domenach, zarówno za pomocą nagłych ataków, jak również metodycznych natarć, a nade wszystko stałej koordynacji działań pomiędzy różnymi formacjami. Co ważne, koordynacja ma obejmować również kwestie związane z logistyką. Dzięki temu nieprzyjaciel ma stale odczuwać maksymalne fizyczne i psychiczne skutki ciągłego nacisku, co ma, zgodnie z doktryną MDO, zapewnić Waszyngtonowi sukces w każdych warunkach. Ma to być odpowiedź na działania Chin i Rosji, realizowane wg Pentagonu poniżej progu wojny, za pomocą nacisków politycznych, gospodarczych, psychologicznych itd., skutkujących nadwyrężaniem sojuszy, osłabianiem znaczenia prawa międzynarodowego itd. Choć żadna z tych metod nie jest nowa, współcześnie zwykło się zbiorczo tego rodzaju działania nazywać (nieco na wyrost) wojną hybrydową. Adekwatna odpowiedź, wg dokumentu z marca 2021 r., również ma być wielostopniowa. Po pierwsze, ma być realizowana za pomocą tworzenia konkurencyjnej narracji, pozwalającej zredukować wpływ narracji nieprzyjaciela, generowanej i rozpowszechnionej za pomocą specjalnie utworzonych kanałów medialnych, ferm trolli, botów, wreszcie działań tzw. pożytecznych idiotów. Po drugie, Siły Zbrojne Stanów Zjednoczonych Ameryki mają być zdolne do reagowania w ramach operacji poniżej progu wojny, tj. do zwalczania aktów terroryzmu, przeciwdziałania wrogim operacjom podczas tzw. wojen zastępczych (przykład: wsparcie udzielone czasowo Kurdom w Syrii). Po trzecie, Stany Zjednoczone mają być zdolne do pełnoskalowej operacji przeciwko wrogowi z wykorzystaniem wszelkich dostępnych środków militarnych i pozamilitarnych. Co ciekawe, stosunkowo niewiele wiadomo na temat roli broni jądrowej na wielodomenowym polu walki (o mniej więcej aktualnym stanie amerykańskich sił jądrowych czytaj w WiT 5 i 6/2018).
Nas najbardziej oczywiście interesuje operacja pełnoskalowa. Siły Połączone powinny rozpocząć ją od przeprowadzenia ataku z wykorzystaniem hakerów i systemów elektronicznych, a potem systemów uzbrojenia dalekiego zasięgu (pociski balistyczne, hipersoniczne, manewrujące), aby obezwładnić wrogie systemy defensywne (przeciwlotnicze, przeciwrakietowe, walki radioelektronicznej, wczesnego ostrzegania) i w miarę możliwości łańcuch dowodzenia. Następnym etapem ma być operacja manewrowa, tj. ofensywa wojsk amerykańskich, pozwalająca na przełamanie obrony wojsk lądowych przeciwnika i dalszą dezintegrację innych jego sił. Na tym etapie siły lądowe (US Army ze wsparciem US National Guard w Europie, na Pacyfiku częściej US Marine Corps) mają rozpocząć zajmowanie (lub odbijanie) terenu. Uzyskana swoboda manewru ma umożliwić zmuszenie przeciwnika do zawarcia porozumienia (pokoju) korzystnego dla Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników. Sam teatr działań wojennych ma być podzielony na siedem stref: trzy z nich to strefy własne, cztery zaś to strefy należące do przeciwnika. Strefy własne to: strefa wsparcia strategicznego (ponad 5000 km od umownej linii frontu, główne zaplecze sił amerykańskich), strefa wsparcia operacyjnego (powyżej 1500 km od umownej linii frontu, bliższe zaplecze) i strefa wsparcia taktycznego (powyżej 500 km od umownej linii frontu, bezpośrednie zaplecze frontu). Pozostałe strefy to: dwie strefy walki (walki bezpośredniej i głębokiego manewru; do 200 km – oczywiście w przeciwną stronę – od umownej linii frontu, główna strefa walki z wykorzystaniem sił lądowych), operacyjna strefa uderzeń (ponad 500 km od umownej linii frontu, jedynymi oddziałami operującymi na lądzie są oddziały sił specjalnych) i strategiczna strefa uderzeń (ponad 1000 km od umownej linii frontu, przeprowadzane są wyłącznie uderzenia lotnicze i rakietowe). W optymalnych warunkach granica stref własnych i walki (umowna linia frontu) powinna przesuwać się z czasem w głąb terytorium nieprzyjaciela.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu