29 listopada niemiecki dziennik „Die Welt” opublikował artykuł, z którego wynika, że Bundeswehrze nie tylko brakuje amunicji artyleryjskiej – co już było tajemnicą poliszynela od dłuższego czasu – ale także, że tych braków nie można w szybki sposób uzupełnić. Gdyż brakuje kluczowych składników do produkcji ładunków miotających. Składników importowanych z Chińskiej Republiki Ludowej.
Chodzi o bawełnę kolodionową (zwaną inaczej koloksyliną), rodzaj nitrocelulozy, wykorzystywanej m.in. do produkcji prochu bezdymnego. W przypadku „niemieckiego problemu amunicyjnego” wykorzystywaną w produkcji artyleryjskich ładunków miotających. Dziennik „Die Welt” pisze, że deficyt amunicji artyleryjskiej w Bundeswehrze jest już tak duży, że obecne zapasy wystarczyłyby na okres od kilku godzin do kilku dni w przypadku pełnoskalowych działań wojennych. „Die Welt” nawiązuje do zaplanowanego na 5 grudnia kolejnego spotkania federalnych ministrów i przedstawicieli niemieckiego przemysłu. Dziennik przypomina także, że produkcją amunicji artyleryjskiej w RFN zajmuje się właściwie wyłącznie grupa przemysłowa Rheinmetall AG, której moce produkcyjne w tym względzie są ograniczone. Aby zmienić tę sytuację, Rheinmetall AG kupił niedawno hiszpańską spółkę amunicyjną Expal Systems Rheinmetall AG kupił spółkę Expal Systems S. A. (zbiam.pl). Jednak problemem zasadniczym jest wspomniany import bawełny kolodionowej, potrzebnej do produkcji ładunków miotających amunicji artyleryjskiej i czołgowej.
Dziennik przypomina, że bawełna kolodionowa to popularny na całym świecie towar, będący przedmiotem importu i eksportu. Ale tak się składa, że niewytwarzany w Unii Europejskiej. Zatem wszyscy producenci amunicji z UE są uzależnieni od importu bawełny kolodionowej. I to importu wyłącznie z ChRL! Także Nitrochemie Wimmis AG, szwajcarska spółka-córka Rheinmetall AG. Na domiar złego w tym roku czas realizacji dostaw bawełny kolodionowej z Chin wydłużył się z trzech do dziewięciu miesięcy. Oficjalnie trudności mają podłoże pandemiczne. W rezultacie czas produkcji prochu do ładunków miotających przez Rheinmetall wzrósł do 14 miesięcy od momentu wpłynięcia zamówienia. Na dodatek „Die Welt” twierdzi, powołując się na anonimowe źródła w niemieckim przemyśle zbrojeniowym, że w tym roku, mniej więcej od sześciu miesięcy, chińscy producenci prochów w ogóle przestali eksportować swoje wyroby do UE.
6 grudnia tym samym tematem zajęło się internetowe wydanie angielskojęzycznego japońskiego tygodnika „Nikkei Asia”. Z opublikowanego artykułu można dowiedzieć się także m.in., że zbrojeniówka UE jest uzależniona od importu wszelkich surowców koniecznych nie tylko do produkcji amunicji, ale także różnych stali stopowych. Choć o tym, że UE nie ma dostępu do wielu strategicznych surowców powszechnie wiadomo. „Nikkei Asia” posuwa się też do słabo zawoalowanej sugestii, że kłopoty z importem z Chin składników potrzebnych do produkcji zbrojeniowej zbiegły się z brakiem potępienia przez Chińską Republikę Ludową rosyjskich działań zbrojnych na Ukrainie, czego oczekiwał od Pekinu Zachód. a w tym samym czasie Rosja i ChRL przeprowadzają wspólne ćwiczenia wojskowe, jakby „nigdy nic”.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu