Rosnąca liczba pożarów, która wybuchła w ostatnich dniach w zachodniej części Stanów Zjednoczonych spowodowała zwiększenie tempa działań lotnictwa przeciwpożarowego, w tym firm świadczących tego typu usługi na rynku komercyjnym. W ciągu tygodnia doszło do dwóch katastrof z udziałem śmigłowców.
19 sierpnia w pobliżu lotniska New Coalinga Municipal Airport w Kalifornii doszło do katastrofy śmigłowca Bell UH-1H Iroquois należącego do firmy Guardian Helicopters Inc.. Na pokładzie znajdował się jedynie pilot, którego ciało znaleziono we wraku wiropłata. Maszyna (o rejestracji N711GH) wspierała strażaków walczących z ogniem w pobliżu miasta Coalinga. 24 sierpnia w rejonie miasta Oregon City w Oregonie doszło do katastrofy śmigłowca Kaman K-1200 K-Max, w której zginął także pilot. Właścicielem maszyny (o rejestracji N314) była firma Central Copters Inc., a zadaniem było wsparcie strażaków w walce z pożarem w rejonie rzeki White. W obu przypadkach śledztwa dotyczące ustalenia przyczyn prowadzi amerykańska agencja FAA.
Także 24 sierpnia doszło do awaryjnego lądowania śmigłowca Bell 205A, należącego do firmy HeliQwest International. Maszyna, uczestnicząca w akcji przeciwpożarowej w rejonie miasta La Verne w Kalifornii, doznała rozwarstwienia łopat śmigła ogonowego. Pilot zdołał uziemić wiropłat, który odniósł uszkodzenia. Pilot nie odniósł obrażeń.
W Stanach Zjednoczonych istnieje spory rynek usług śmigłowców, które są wykonują zadania na rzecz służb przeciwpożarowych. W wielu przypadkach są to stare maszyny pochodzące z nadwyżek sprzętowych amerykańskich sił zbrojnych, które po remontach i przebudowie służą dalej na rzecz klientów cywilnych.
(Łukasz Pacholski) | Foto: Alexandre Fazan |
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu