W Polsce tematyka marynistyczna nie jest zbyt popularna. Na ogół ogranicza się do opisów dziejów floty morskiej II RP, rzadziej ukazują się prace przekrojowe (na ogół od nieco przyszywanych chąśników pierwszych Gryfitów czy wyprawy Bolesława Krzywoustego na Ranów po współczesność) czy o MW RPL.
Zupełną rzadkością są natomiast prace dotyczące działań na rzekach, zazwyczaj przywoływanych najwyżej podczas opisywania wielkich kampanii lądowych. Próbę przełamania owego schematu podjął Sławomir Zagórski, polski historyk i dziennikarz łemkowskiego pochodzenia, spod którego ręki wyszła książka „Białe kontra czerwone”.
Jak sugeruje sam tytuł, praca traktuje o początkach polskiej Marynarki Wojennej tuż po odzyskaniu niepodległości. Książkę wyróżnia jednak skupienie uwagi czytelnika nie na planach pozyskania okrętów po byłych zaborcach czy po zwycięskich państwach Ententy, lecz na mozolnej budowie flotylli rzecznych. Samo to czyni pracę niezwykle cenną dla polskiej historiografii, jest to bodaj pierwsze tak obszerne niemal 500 stron!) omówienie tego tematu. Zagórski prowadzi czytelnika przez meandry biurokracji towarzyszącej całemu procesowi, przez pola (bo chyba jednak nie całkiem akweny) kolejnych starć, przez skomplikowany proces pozyskiwania często improwizowanych okrętów dla marynarzy wywodzących się z byłych flot zaborczych, których zadaniem była teraz obrona młodziutkiej II RP przed bolszewickim najazdem. Nie konno jednak, czy w oparciu o każdy próg, jak powszechnie się wspomina trudne lata 1919-21. Nie na pokładzie francuskiej produkcji czołgu czy samolotu. Ci ludzie walczyli na niekiedy stosunkowo dużych okrętach rzecznych, uzbrojonych w broń maszynową i działa. Na nich toczyli swoją własną wojnę o granice. Ich sylwetki autor zresztą także nam prezentuje – przynajmniej tych najważniejszych i najciekawszych. Niektórym z nich przyszło zostać nawet – co autor opisuje w jednym z ostatnich rozdziałów – pionierami polskiej broni pancernej… Znaczną wartość ma przedstawienie wojny nie w sposób zmitologizowany i ugrzeczniony, co dla wojen o granice jest dziś częstą praktyką. Zagórski opisuje wojnę rzeczną w sposób prosty i brutalny, nie ukrywając absolutnie niczego – w tym problemów niepasujących do niemal rycerskiego obrazu okresu kształtowania się II Rzeczpospolitej.
Atrakcyjność książki zwiększa znaczna liczba załączonych zdjęć z epoki (oraz jednego współczesnego kota), w tym także skany stron ówczesnych gazet. Szalenie ciekawym zabiegiem okazują się również liczne wstawki fabularne, powstałe na podstawie materiałów z epoki (które, swoją drogą, również często są cytowane). Pracy Zagórskiego nieco mogłoby pomóc bardziej staranne wydanie, np. twarda oprawa czy barwna wkładka z mapami, ale przecież to treść jest najważniejsza, a ona jest jak najbardziej godna uwagi!
(BK) | Foto: Bartłomiej Kucharski |
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu