Czekający na nich korespondent tokijskiego „Mainichi Shimbun” opuszcza gotowy do ujęć aparat fotograficzny nie kryjąc rozczarowania. Jeszcze rano był pewien, że przed zmierzchem wyśle mocodawcom swojego dziennika rolki filmu z uwiecznionymi na nich chińskimi armatami i karabinami maszynowymi. Zdjęcia wytoczonego na plac apelowy sprzętu były by świetnym ukoronowaniem gazetowych nagłówków głoszących nowy tryumf cesarskiej armii. A tu bieda… Nie ma czego fotografować!
Kimura z rezerwą lustruje „zdobycznego” osła, którego grzbiet jakiś dowcipniś przewiązał flagą Kuomintangu. Z rezygnacją ocenia czy warto uwiecznić zwierzę w obiektywie ku chwale cesarskiej armii. Żołnierze naradzają się chwilę między sobą. Kilku z nich znika ponownie w czeluści budynku, by wrócić po chwili targając coś nie bez wysiłku.
A to się nada? – szczerząc w uśmiechu zęby pokazują przedmiot przypominający raczej armatę, niż karabin ręczny. Korespondent Kimura ma przed oczami chiński muszkiet z początków dynastii Qing (1644-1912) długi na prawie trzy metry.
Kimura jest zachwycony. Każe żołnierzom pozować z muszkietem w tle, który prezentuje się znakomicie. Do takiej broni pasowałby ktoś o posturze Chewbacci z „Gwiezdnych wojen” a nie drobny, azjatycki strzelec. Ale właśnie o taką dysproporcję chodzi fotografowi! Zdjęcie trafia na rozkładówkę najbliższego numeru gazety. Jej czytelnicy mogą przeczytać, że: pozbawieni wyobraźni, głupi Chińczycy zatrzymali karabin na wyposażeniu swego garnizonu z zamiarem jego użycia przeciw japońskim czołgom! Słynny chiński karabin przeciwpancerny z Mukdenu na długo zapada w wyobraźnię Japończyków jako synonim bezradności wrogiej armii…
Mitsuhiko Kimura nie zbiera laurów za zrobione zdjęcie. Ginie krótko po jego wykonaniu przecięty serią z karabinu maszynowego. Spust broni naciska japoński lotnik. Być może zmylony błyskami flesza, lub chińską flagą na grzbiecie grzecznie stojącego osła bierze zgromadzony na placu oddziałza jednostkę Kuomintangu …Karabiny ppanc. Boys – ile ich Japończycy zdobyli Półwysep Malajski. Singapur. 10 lat później. Gdyby żył, pechowy reporter japońskiego dziennika był by zachwycony. Jego koledzy zdobyli nie jeden a blisko kilkaset karabinów przeciwczołgowych dużego kalibru. Flesze aparatów nie błyskały w ich stronę tylko dlatego, że poza karabinami ppanc. zagarnięto równie wielką liczbę dział i pojazdów pancernych budzących większe emocje.
W samym tylko Singapurze kapitulujący brytyjski garnizon przekazał oddziałom japońskim łącznie 248 karabinów przeciwpancernych Boys kal. 13,97 mm. W tej liczbie znalazło się 171 egzemplarzy w pełni sprawnej broni a 45 sztuk wymagało drobnych napraw rusznikarskich. 20 karabinów zostało uznanych przez Japończyków za uszkodzone, lub zużyte z zaznaczeniem jednak, że nadają się do dalszej eksploatacji. Jednocześnie w ok. 20 karabinach stwierdzono brak zamków. Ani jednej sztuki nie skreślono z ewidencji ze względu na jej stan, za to 12 egzemplarzy broni przekazano z miejsca do użytku w japońskich pododdziałach. I tu mała dygresja: nawet jeśli istotnie cesarskim strzelcom oddano w lutym-marcu 1942 r. jedynie tuzin Boysów pochodzących z „singapurskiej” zdobyczy, w jednostkach mających za sobą kampanię malajską posiadano ich chyba w tym czasie znacznie więcej. Gdy bowiem ostatecznie podliczono „dobra” zagarnięte w Singapurze wyszło, że do 21 kwietnia 1942 r. japońskie jednostki liniowe „pobrały” 10 894 szt. naboi 0,55 cala przewidzianych dla Boysów. Tak wielki pobór amunicji sugerowałby, że eks-brytyjskich karabinów ppanc. „chomikowano” w cesarskich pododdziałach znacznie więcej niż tuzin.
W przygotowanym w czerwcu 1942 r. raporcie podsumowującym uzbrojenie zdobyte w Singapurze autorzy dokumentu zalecali przekazanie 228 Boysów cesarskim jednostkom
przewidzianym do służby garnizonowej na obszarze Półwyspu Malajskiego (tzw. Raport Numaguchiego i Akiyamy, cz. 1, s. 9).
W armii cesarskiej broń tego typu określano oficjalnie jako: 13,7 Miri Taisensha-Ju: Miri – mm, Taisensha – przeciwczołgowy (sensha – czołg), Ju – karabin. W swej niewyszukanej formie broń figurowała, więc w japońskich oznaczeniach jako: Przeciwczołgowy Karabin kal. 13 mm.
Japończycy zdobyli przy tym karabiny przeciwpancerne dwóch wersji rozwojowych. Zarówno pierwotnej – z okrągłym hamulcem wylotowym i pojedynczym wspornikiem, jak i broni poddanej modyfikacjom po kampanii francuskiej 1940 r., kiedy to wprowadzono hamulec spłaszczony z otworami wierconymi wzdłuż ścianek bocznych, oraz dwójnóg zapożyczony z rkm Bren.
Wydaje się jednak, że organa decyzyjne w cesarskiej armii oceniły przydatność karabinów typu Boys raczej sceptycznie. Brak bowiem broni tego typu wśród zestawienia uzbrojenia piechoty alianckiej przesłanego do Japonii między grudniem 1941 r. a majem 1942 r. tytułem testów. Przy czym warto zaznaczyć, że w transportach tych znalazł się olbrzymi wachlarz najróżniejszych typów broni strzeleckiej a wśród nich m.in. 3 niemieckie pistolety maszynowe MP 38, lub MP 40, czy 2 karabiny maszynowe MG 34…
Możliwe, że na krytyczną ocenę karabinu miało wpływ jego legendarne „kopnięcie” podczas strzału tym bardziej problematyczne dla drobnych z natury Japończyków. Niemniej w linii mieli własny odpowiednik, Typ 97 kal. 20 mm, będący nawet bronią (teoretycznie) samopowtarzalną, który stwarzał strzelcowi podobne problemy.
Amunicji przeciwpancernej kal. 13,97 mm stosowanej w karabinach Boys zdobyto stosunkowo dużą ilość: 360 494 szt.1. Doliczono się także ok. 70 000 magazynków przewidzianych każdy na 5 naboi i wkładanych do broni od góry. Doszło tym samym do kuriozalnej sytuacji. Wiosną 1942 r. Japończycy posiadali do brytyjskich karabinów ppanc. po ok. 280 magazynków oraz po ponad 1440 sztuk naboi na każdy zdobyty egzemplarz Boysa! Równolegle brytyjskie sekcje karabinów ppanc. w jednostkach ściąganych pośpiesznie (głównie z Indii) na birmański teatr działań dysponowały odpowiednio zapasem 6-4 magazynków na karabin w strzeleckich kompaniach angielskich i 4-2 magazynkami w kompaniach indyjskich. Tymczasem zgodnie z etatem sama tylko 2-osobowa sekcja karabinu ppanc. powinna była transportować wraz z bronią 45 sztuk amunicji.
Katastrofalne braki w sprzęcie i uzbrojeniu, jakie odnotowano w brytyjskich formacjach broniących Birmy można jeszcze zrozumieć mając na uwadze zaskakująco szybkie zakończenie kampanii malajskiej, mającej w założeniu brytyjskich sztabowców na odpowiednio długo związać siły japońskie. Ale, gdy wcześniej, w grudniu 1941 r. w singapurskiej bazie magazynowano olbrzymie ilości amunicji przeciwpancernej kal. 0,55 cala, oddziałom liniowym operującym w polu zapasy amunicji tego typu wyczerpały się po dwóch tygodniach walk2.
Już na początku kampanii malajskiej niektóre pododdziały indyjskie przeszły na stronę japońską, ewentualnie poddały się tej ostatniej bez walki przekazując siłom cesarskim całe posiadane uzbrojenie, w tym również karabiny ppanc. Boys. Najbardziej spektakularny tego typu przypadek stanowiła kapitulacja całego I. Batalionu 14. Pułku Pendżabskiego. Kapitan Singh Mohan, Hindus pełniący obowiązki zastępcy dowódcy batalionu poddał się ze swoimi ludźmi otoczony w dżungli ok. 30 mil na wschód od miejscowości Alor Setar3. Kapitulację przyjął mjr Iwaichi Fujiwara, dowódca słynnej jednostki wywiadowczej F-Kikan mówiący trochę w jednym z narzeczy hindi i będący wówczas szefem wywiadu 15. Armii japońskiej.
Mohan zdał wówczas Japończykom przypuszczalnie 10-12 karabinów ppanc. Boys. Jego podkomendni dysponowali przy tym do karabinów tego typu minimalnym zapasem amunicji4.
Boysy pozyskiwano również drogą demontażu z porzuconych pojazdów. Na szlakach prawie 900-kilometrowego odwrotu od Jitry po Singapur zdobyto na Brytyjczykach blisko 200 pojazdów pancernych. Większość stanowiły gąsienicowe transportery opancerzone w wersji Universal Carrier, z których część była uzbrojona m.in. w karabiny przeciwpancerne. Dalsze wozy wersji Bren i Universal Carrier zdobyto, co prawda w nieporównywalnie mniejszej ilości, podczas inwazji na Birmę.
Także w samym Singapurze przejęto m.in. sprzęt pancerny należący do 3. Pułku Kawalerii Rozpoznawczej operującego w ramach indyjskiej 11. DP. Składało się nań m.in. 16 samochodów pancernych Marmon-Harrington Mk III, z których w dniu przekazania maszyn Japończykom, 13 uzbrojonych było (każdy) w 1-2 karabiny maszynowe Vickers 7,7 mm oraz karabin ppanc. Boys 13,97 mm. W efekcie w listopadzie 1942 r., Mohan Singh, już jako major, stojący na czele indyjskich formacji tworzonych przy boku armii japońskiej mógł zorganizować zalążek jednostki pancernej. Na jej uzbrojeniu znajdowało się 13 transporterów Bren Carrier oraz 14 wozów pancernych innych typów, w tym kilka ACV-IP Mk II A uzbrojonych m.in. w karabiny ppanc. kal. 13,97mm5.
Boysy zdobyto również po złamaniu oporu jednostek K.N.I.L. (Koninklijk Nederlands Indisch Leger, dalej KNIL). Po zakończeniu kampanii na Jawie i podliczeniu zagarniętego na wyspie uzbrojenia okazało się, że pozyskano 15 Boysów. Wszystkie były uszkodzone, lub niekompletne (z reguły brakowało zamków), niemniej 14 naprawiono a tylko jeden zezłomowano. Co ciekawe, Japończycy najpewniej mylnie zidentyfikowali tych kilkanaście karabinów, jako wyprodukowanych w Australii (tzw. Raport Nr 68, s. 100).
Brytyjskie karabiny ppanc. kal. 13,97 mm zdobyto także na oddziałach chińskiego Kuomintangu, który pewną ilość egzemplarzy broni tego typu otrzymał drogą lotniczą w połowie 1943 r. od… armii amerykańskiej wymieniającej Boysy na wprowadzane do użytku bazooki. Były to karabiny produkcji kanadyjskiej ze zmienionym hamulcem wylotowym projektu firmy Solothurn, rączką do przenoszenia zamontowaną przed komorą zamkową i dodanym dwójnogiem. Prawdopodobnie dwa Boysy tej wersji zdobyli Japończycy również w wyniku amerykańskiego rajdu na Wyspę Makin
w sierpniu 1942 r.6.
Kilka karabinów ppanc. zagarnięto także na Czinditach z 77. Brygady Indyjskiej podczas zapoczątkowanego w lutym 1943 r. rajdu z ich udziałem, który przetoczył się po centralnej Birmie. Karabiny pozyskano z przejętych, brytyjskich zrzutów spadochronowych, gdyż porzucaną broń Czindici dokładnie niszczyli a następnie zakopywali, lub, w miarę możliwości topili.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu