Ani AH-1Z Viper, ani UH-1Y Venom nie były jeszcze prezentowane w Polsce, przez co obejrzenie ich z bliska było do tej pory bardzo trudne. Bell Helicopter zaprosił grupę polskich dziennikarzy do Camp Pendleton w Kalifornii, który stanowi główną bazę amerykańskiej piechoty morskiej (USMC, US Marine Corps) na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych. To tutaj stacjonują niektóre jednostki USMC, w tym zarówno AH-1Z jak i UH-1Y. Oba typy śmigłowców stanowią flagowe wyroby sekcji wojskowej koncernu Bell Helicopter, który łącznie zbudował w swojej historii około 36 tysięcy śmigłowców różnego typu, z czego 2 tysiące to maszyny szturmowe. Obecnie Bell Helicopter to część grupy przemysłowej Textron Inc., do której od niedawna należą również takie marki lotnicze jak Cessna i Beechcraft.
Siedziba firmy Bell Helicopter znajduje się w Fort Worth w Teksasie, a wiropłaty są produkowane również w zakładach w Amarillo i Mirabel w Kanadzie. Amarillo było drugim po Camp Pendleton istotnym elementem podróży. Tam bowiem zaprezentowano linie montażowe czterech maszyn, w tym AH-1Z Viper, UH-Y Venom, V-22 Osprey oraz demonstratora technologii V-280, biorącego udział w rywalizacji z duetem Boeing-Sikorsky w programie FVL. Szczegółowe przedstawienie tych konstrukcji jest zbyteczne, jako że zarówno AH-1Z jak i V-280 zostały dokładnie opisane w „Lotnictwo Aviation International” 6/2016. Dość stwierdzić, że zdaniem Bell Helicopter AH-1Z, bo to on był główną atrakcją wyjazdu studyjnego, to obecnie najnowocześniejszy i najbardziej zaawansowany śmigłowiec bojowy świata, będący następcą śmigłowców AH-1W Super Cobra, które mają zostać wycofane w USMC do 2020 r.
Jak podała firma, taktyczny promień działania śmigłowca AH-1Z Viper to 257 km (w tym pół godziny przebywania w rejonie wykonania zadania bojowego). Maksymalny zasięg z wewnętrznym zapasem paliwa to 575 km lub 1200 km w przypadku zabrania czterech dodatkowych zbiorników paliwa na podwieszeniach zewnętrznych. Firma kilkakrotnie podkreślała, że zaletą AH-1Z, którego gotowość bojowa w Afganistanie wynosiła 90 procent, jest silne uzbrojenie. Składa się na nie – w zależności od konfiguracji – do 16 przeciwpancernych pocisków kierowanych AGM-114 Hellfire, niekierowane i kierowane pociski rakietowe Hydra i APKWS kalibru 70 mm oraz działko M197 kal. 20 mm.
Bell Helicopter szczególnie podkreślał posiadanie przez śmigłowiec bojowy AH-1Z Viper uzbrojenia do walki powietrznej. O ile śmigłowiec Boeing AH-64E Guardian może przenieść do dwóch kierowanych pocisków rakietowych „powietrze-powietrze” AIM-92 Stinger, to AH-1Z jest uzbrojony w dwa większe pociski rakietowe AIM-9 Sidewinder, dysponujące większym zasięgiem. Pewną wadą na tle konkurencji jest fakt, że AH-1Z na chwilę obecną nie jest w stanie łączyć się z bezzałogowymi statkami powietrznymi, co potrafi AH-64E. Bell Helicopter przyznał jednak, że taka zdolność dla AH-1Z jest obecnie rozważana i pierwsze próby w tym kierunku już zostały przeprowadzone. Co do braku radiolokacyjnej stacji kierowania ogniem to przedstawiciele firmy stwierdzili, że jest to działanie zamierzone, pracujący radar bowiem ułatwia wykrycie i namierzenie śmigłowca. Istnieje jednak możliwość zamontowania na AH-1Z radiolokacyjnej stacji kierowania ogniem AN/APG-78 Longbow na życzenie klienta.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu