Historia samodzielnego rozwoju przez Republikę Korei skrzydlatych pocisków manewrujących do atakowania celów naziemnych jest znacznie krótsza niż historia pocisków balistycznych. Jeżeli pominiemy pociski przeciwokrętowe SSM-700K Haeseong (Haesong, Haesung, promowany też m.in. jako Sea Star,
C-Star), których konstrukcja przypomina inne poddźwiękowe zachodnie pokpr o zasięgu rzędu 150÷200 km i masie głowicy bojowej w granicach 200÷250 kg, to Republika Korei od razu ujawniła bardzo dojrzałe konstrukcyjnie pociski manewrujące Hyonmu-3. Ich charakterystyki czynią je porównywalnymi z analogicznymi pociskami amerykańskimi (RGM/UGM-109 Tomahawk) czy rosyjskimi (3M14 Kalibr). Jedyną wspólną cechą z SSM-700K jest zastosowanie miniaturowego silnika turboodrzutowego jako napędu marszowego. Oczywiście, tak sprawne, jak się wydaje, osiągnięcie przez Republikę Korei zdolności w zakresie rozwoju i produkcji skrzydlatych pocisków manewrujących jest źródłem spekulacji co do tajemnicy tego sukcesu. Tym bardziej, że wygląda na to, że Republika Korei niejako z marszu skonstruowała pociski możliwe do odpalania z wyrzutni lądowych i okrętowych, zamontowanych zarówno na jednostkach nawodnych, jak i podwodnych.
Jednocześnie Republika Korei w przypadku lotniczych pocisków manewrujących opiera się dotychczas wyłącznie na modelach zagranicznych, co na pozór może wydawać się dziwne, skoro samodzielnie skonstruowała znacznie większe i cięższe pociski odpalane z lądu/powierzchni lub spod wody.
Kolejną interesującą kwestią jest doktryna ewentualnego bojowego użycia tych pocisków przez Republikę Korei. Wzrost zasięgu kolejnych wersji Hyonmu-3 znacznie wykracza poza potrzeby zwalczania celów na terytorium Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej, nawet uwzględniając zaskakujące miejsca odpaleń, wielokrotnie łamane kursy po jakich leciałyby pociski itd.
Zacznijmy od politycznego tła. Historia tego aspektu militarnych ambicji Seulu pokrywa się z rozwojem pocisków balistycznych (WiT 9/2017), choć jest parę różnic. Przede wszystkim rozwój pocisków Hyonmu-3 trwa znacznie krócej niż ich balistycznych kuzynów. Można założyć, że prace rozpoczęto w latach 90. uwzględniając, że taki program zająłby co najmniej dekadę. A poszczególne rozwiązania techniczne – napęd, elektronika pokładowa – były zapewne rozwijane nawet dłużej. Wynika to ze skomplikowania skrzydlatych pocisków manewrujących, technologicznie bardziej wymagających niż pociski balistyczne.
Od 7 października 2012 r. obowiązywały ostatnie amerykańsko-południowokoreańskie ustalenia międzyrządowe, dotyczące zasięgu pocisków (do 800 km) i masy głowicy bojowej (do 500 kg). W przypadku ograniczenia zasięgu do 550 km masa głowicy mogła wzrosnąć do 1000 kg. Jednocześnie ambicje Seulu szły dalej (1000 km z 1-tonową głowicą). Śledząc komentarze amerykańskich ekspertów odnośnie tego porozumienia widać dwa podejścia. Jedno interpretuje te postanowienia rozszerzająco, także z uwzględnieniem skrzydlatych pocisków manewrujących. Podczas gdy drugie stawia je poza tymi restrykcjami. Z dzisiejszej perspektywy widać, że słuszny był ten drugi punkt widzenia.
Jednak teraz to bez znaczenia, gdyż reguły gry zmieniły się na początku września 2017 r. 4 września prezydent Donald Trump w rozmowie telefonicznej z prezydentem Moon Jae-in zgodził się na podniesienie limitu masy głowicy bojowej pocisków z dotychczasowych 500 do 1000 kg. Jednocześnie ograniczenie zasięgu do 800 km ma pozostać, ale „suwak” zmiany proporcji zasięgu względem masy głowicy najwyraźniej także zostaje, co może oznaczać wydłużanie zasięgu kosztem masy głowicy. Prezydent Trump podjął taką decyzję w rezultacie północnokoreańskiego testu termojądrowego 3 września, który nastąpił po kolejnej udanej próbie rakietowej 29 sierpnia (więcej w artykule o pociskach Hwaseong-14 w WiT 11/2017). W ten sposób dyplomacja Republiki Korei osiągnęła to, o co zabiegała od paru dekad.
Pociski rodziny Hyonmu-3 (czasami można spotkać zapis Hyonmoo-3, inne nazwy to Cheon Ryong czy Eagle) powstały we współpracy Agencji Rozwoju Obronnego (ang. Agency for Defense Development, ADD) i spółki LIG Nex1, która je produkuje. ADD miała odpowiadać za opracowanie przede wszystkim układów nawigacji/naprowadzania, infrastruktury do testów itp. Wśród zachodnich analityków, także amerykańskich, widać sceptycyzm odnośnie możliwości samodzielnego skonstruowania takiego pocisku przez Republikę Korei. I wskazywane są dwa tropy co do zagranicznej pomocy. Jeden z nich to trop rosyjski, poprzez analogię z programem pocisków balistycznych. Skoro KBM miało pomagać przy konstruowaniu pocisków balistycznych, to być może takowe usługi wyświadczył też NPO Nowator (w którym skonstruowano m.in. system Kalibr/Club). Nie można też wykluczyć, że rola tego rosyjskiego biura polegała bardziej na doradztwie czy wsparciu technicznym w najbardziej krytycznych aspektach, a nie na sprzedaży kompletnej dokumentacji technicznej, jak to sugerują proponenci takiego przebiegu wypadków. Ale są też głosy nazywające Hyonmu-3 południowokoreańskim Tomahawkiem. Przemawiać za tym ma znacznie łagodniejsze podejście Stanów Zjednoczonych do konstruowania przez Seul pocisków manewrujących. Wyciąganie od razu z tej przesłanki wniosku, że Republika Korei otrzymała transfer kluczowych technologii Tomahawka jest jednak dość pochopny. I są ku temu dobre kontrargumenty – poza brakiem oficjalnych źródeł rządowych czy przemysłowych – o czym piszemy w dalszej części artykułu. Innym formalnym przeciwwskazaniem jest umowa Missile Technology Control Regime (MTCR), której stronami są i Stany Zjednoczone, i Rosja. Choć oba państwa w przeszłości elastycznie podchodziły do wytycznych MTCR. Z drugiej strony jest to tylko zobowiązanie państw-producentów do niedzielenia się własnymi technologiami rakietowymi, a nie traktat prawa międzynarodowego. Jest oczywiście grupa analityków, która sugeruje się wyglądem pocisków Hyonmu-3. I tu też w zależności od indywidualnego osądu niektórzy widzą podobieństwo do 3M14, a inni do RGM/UGM-109E. Ale jak inaczej miałby wyglądać pocisk manewrujący odpalany z wyrzutni torpedowej kal. 533 mm.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu