Już na początku swojego istnienia CSR – po czesku „Československá republika”, a po słowacku „Republika Československá”, RCS – popadła w konflikt ze wszystkimi swoimi sąsiadami. Było to spowodowane nie tylko ambicjami Czechów co do przywrócenia średniowiecznych granic Korony Świętego Wacława, ale także sytuacją polityczną pod koniec Wielkiej Wojny. W październiku 1918 r. armie Ententy błyskawicznym marszem szły przez Bałkany na północ i dotarły już do Dunaju, a decydujące uderzenie na Niemcy planowano przeprowadzić wiosną 1919 r. z terenu Czech. Co prawda Niemcy podpisali zawieszenie broni już 11 listopada, ale przez tych kilka jesiennych tygodni Czesi byli oczkiem w głowie sojuszników; do CSR trafiły doskonale wyposażone dywizje Legionu Czechosłowackiego, zorganizowane we Francji i we Włoszech. Biorąc pod uwagę, że polski odpowiednik Legionu – „Błękitna Armia” – wróciła do kraju dopiero wiosną 1919 r., dało to Czechom kilka miesięcy przewagi militarnej nad każdym z sąsiadów. Wykorzystali je najeżdżając Austriaków, Niemców, Polaków, Słowaków, Węgrów oraz Rusinów i ustalając granice według własnej woli. Obszar CSR wynosił 140 446 km², zamieszkałych pod koniec lat trzydziestych przez ponad 15 000 000 mieszkańców.
Konflikty ze wszystkim sąsiadami w tym okresie nie były niczym wyjątkowym – podobnie działo się we wszystkich państwach Europy Środkowej. To, co odróżniało CSR od sąsiadów, to olbrzymie konflikty narodowościowe wewnątrz państwa. Wedle spisu powszechnego z 1921 r. CSR miała 13 410 750 obywateli. Według danych oficjalnych 25% obywateli (3 123 568) stanowili Niemcy, 6% obywateli (745 431) było Węgrami, 7% obywateli (880 784) należało do innych mniejszości, przede wszystkim ruskiej, żydowskiej i polskiej. 63% populacji CSR stanowili więc Czesi i Słowacy, z przyczyn propagandowych traktowani jako jeden naród.
Reprezentantów „narodu czechosłowackiego” doliczono się w 1921 r. 8 760 937. Były to jednak dane oficjalne, którym od razu wytknięto niezgodność z realiami. Otóż wedle habsburskiego spisu powszechnego, przeprowadzonego w 1910 r., w granicach monarchii żyło 6 442 133 Czechów (stanowili 62,4% ludności Czech) oraz 1 967 970 Słowaków. Biorąc pod uwagę, że przez kolejnych 10 lat liczba ludności w tych granicach zmniejszyła się o kilkaset tysięcy na skutek Wielkiej Wojny oraz fakt, że po 1920 r. wielu Czechów pozostało w Austrii, a Słowaków – na Węgrzech
(po ok. 150 000), wątpliwości były oczywiste.
Naród, który sprawiał rządowi w Pradze najwięcej zmartwień, to Niemcy. Chociaż obecnie zawęża się ówczesny problem niemiecki w Czechach do istnienia zwartych skupisk ludności tuż przy granicach państwa, to jednak równie istotna była obecność Niemców wewnątrz państwa. W drugiej połowie XIX wieku Praga była miastem zdominowanym przez język niemiecki, a jeszcze w połowie lat 20. wiele dokumentów magistratu praskiego redagowano w tym języku. Przed 1918 r. bardzo wielu mieszczan praskich uważało się za mówiących po niemiecku Czechów, lojalnych obywateli Austrii. Sytuacja narodowa była skomplikowana w niewiarygodnym stopniu: Żydzi w Czechach posługiwali się językiem niemieckim i Czesi traktowali ich jak Niemców, jednocześnie istniała znaczna grupa niemieckojęzycznej szlachty, która uważała się za Czechów i występowała przeciwko czeskim Niemcom.
Niemcy mieszkający w Czechach określani byli jako Czesi Niemieccy – „Deutschböhmen”. Termin „Sudetendeutsche” – „Niemcy Sudeccy” – pojawił się dopiero później, gdy niemiecka ludność Sudetów znalazła sobie protektora w Niemczech, a nie w Austrii. W pierwszych latach niepodległości CSR Czesi Niemieccy szukali jednak opieki w Austrii, co spotkało się z krwawymi represjami już w listopadzie 1918 r. W marcu 1919 r. wybuchło nawet krótkotrwałe powstanie, w którym zginęło 58 Niemców (czy też Czechów Niemieckich). Represje trwały przez kilka kolejnych lat; często – jak na przykład w listopadzie 1920 r. w mieście Asz – niosły one śmierć. Przez kolejnych kilkanaście lat prawa mniejszości niemieckiej były regularnie łamane przez administrację państwową, co sprawiało, że mniejszość niemiecka w Czechach była wrogo nastawiona do państwa, głośno wyrażała swoje niezadowolenie i szukała ochrony u potężnych sąsiadów. Ostatecznie działalność Niemców Sudeckich stała się przyczyną upadku potęgi CSR jesienią 1938 r.
Słowacy – jako część „narodu czechosłowackiego” – nie mieli statusu mniejszości, jednak ich potencjał gospodarczy i polityczny był dużo mniejszy niż niemiecki. Niektórzy zostali również dopuszczeni do pełnienia funkcji politycznych, co uniemożliwiało oskarżenie rządu w Pradze o dyskryminowanie Słowaków. Słowacy nie mieli również protektorów na zewnątrz: Niemcy byli zbyt daleko, Austria – zbyt osłabiona, Polacy nie byli zainteresowani, a Węgrów – powszechnie i słusznie – uznawano za wrogów. Słowacy mieli również niewielkie doświadczenie polityczne, toteż długo tolerowali brak równouprawnienia. Sytuacja zaczęła się zmieniać pod koniec lat dwudziestych, zarówno ze względu na rosnące doświadczenia wyborców, jak i na skutek niekorzystnej dla Słowaków reformy rolnej. Ogłoszenie niepodległości przez Słowację w marcu 1939 r. stało się formalnym końcem CSR.
Znaczącą mniejszość narodową stanowili również Węgrzy, którzy niegdyś panowali nad Słowacją. Oficjalnie CSR – ojczyzna „narodu czechosłowackiego” – powinna była dążyć do zmniejszenia znacznych wpływów węgierskich na Słowacji; dla czeskich polityków w Pradze mniejszość węgierska stanowiła jednak narzędzie polityczne służące do wywierania wpływu na Słowaków, nawet pomimo tego, że Węgrzy po obu stronach granicy nawoływali do rewizji granic. W marcu 1939 r. groźba najazdu węgierskiego stała się powodem ogłoszenia niepodległości przez Słowację.
W granicach CSR znalazła się także – najechana wiosną 1919 r. – Ruś Zakarpacka (po czesku: Podkarpatská Rus), dawna węgierska prowincja z ¼ populacji Węgrów. Większość mieszkańców stanowili jednak Rusini, których poczucie narodowości dryfowało pomiędzy istnieniem samodzielnej Rusi Zakarpackiej, byciem częścią Ukrainy (tak jak dziś) a przynależnością do wielkiego narodu rosyjskiego. W marcu 1939 r. stłumienie przez Armię Czechosłowacką autonomii w stolicy Rusi – Chuście – stało się sygnałem dla Węgrów do wzmożenia nacisku na Słowację i bezpośrednią przyczyną rozpadu CSR.
Najważniejszą postacią polityki czechosłowackiej był Tomáš Garrigue Masaryk – ojciec niepodległej Czechosłowacji, „tatíček”, prezydent CSR od 14 listopada 1918 r. do 14 grudnia 1937 r. Warto zwrócić uwagę, że choć konstytucja zezwalała być prezydentem jedynie przez dwie kadencje, dla Masaryka uczyniono wyjątek: był nim czterokrotnie. TGM – tak jest powszechnie określany aż do dziś – miał prawdziwie „czechosłowackie” pochodzenie: urodził się na Morawach z ojca Słowaka i matki Niemki. Jego żoną była amerykańska sufrażystka, po której przyjął środkowy człon nazwiska. Przed 1914 r. był posłem do parlamentu wiedeńskiego, następnie wyemigrował na Zachód i stanął po stronie Ententy. Czechosłowacja narodziła się przede wszystkim dzięki wsparciu Francji.
Międzywojenna polityka CSR była kształtowana przez dwa sojusze. Najważniejszym z nich był sojusz czechosłowacko-rumuński, faktycznie istniejący od czasów Wielkiej Wojny – do 1925 r. Armią Czechosłowacką dowodzili Francuzi. Sojusz sformalizowano dopiero 25 stycznia 1924 r., obejmując kontrolą nie tylko czeskie wojsko, ale również czeski przemysł zbrojeniowy (Schneider-Creusot stał się właścicielem zakładów Skoda). Drugim sojuszem była „Mała Ententa” – porozumienie ukształtowane w 1921, a odnowione i wzmocnione w 1929 r. Był to związek CSR, Rumunii i Jugosławii. Miał on jednak kilka poważnych wad: po pierwsze wymierzony był wyłącznie przeciwko Węgrom, po drugie najwięksi przyjaciele jednych sygnatariuszy „Małej Ententy” byli jednocześnie największymi wrogami innych sygnatariuszy. I tak Rosja była wrogiem Rumunii, ale CSR podpisała z nią sojusz; CSR romansowała również z Włochami, które stanowiły zagrożenie dla Jugosławii; wreszcie trudno w racjonalny sposób wyjaśnić niechęć Czechosłowacji do Polski, która w tym czasie była zarówno sojuszniczką Rumunii, jak i Francji.
Tomáš Garrigue Masaryk miał kompleksy związane z Polską, starał się jej szkodzić przy każdej nadarzającej się okazji, nie zważając na skutki, jakie przyniesie to jego ojczyźnie. Na nim spoczywa odpowiedzialność za bardzo złe stosunki polsko-czeskie: 28 grudnia 1918 r. – a więc zanim jeszcze doszło do konfliktu polsko-czeskiego – napisał do Edvarda Beneša: Polakom nie szkodziłoby, gdyby oberwali po pysku, przeciwnie, byłoby to z pożytkiem, ochłodziłoby to niebezpiecznych szowinistów. W 1920 r. przestrzegał państwa zachodnie przed udzielaniem pomocy Rzeczypospolitej walczącej z najazdem bolszewickim, a gdy pomoc została udzielona – uniemożliwił jej tranzyt przez Czechy. Uważał, że Polska powinna zmienić granice zgodnie z żądaniami niemieckimi, w 1930 r. nawet dał temu publicznie wyraz, czym wywołał potężny skandal. Wielokrotnie odrzucał starania Polski dotyczące sojuszu – nawet wówczas, gdy takie rozwiązanie popierała czeska generalicja. W wieku 85 lat zrezygnował ze stanowiska prezydenta; zmarł w 1937 r.
Na następcę Masaryk wyznaczył Edvarda Beneša, swojego sekretarza z lat Wielkiej Wojny i wieloletniego ministra spraw zagranicznych. Politykę zagraniczną prowadził w sposób fatalny, zniechęcając do CSR jej pozostałych sojuszników. Olbrzymim błędem było związanie się w 1935 r. sojuszem wojskowym ze Związkiem Sowieckim – w ten sposób Praga osłabiła więzi łączące ją z Paryżem i Bukaresztem, a tym samym wzmocniła mniejszości niemiecką i węgierską, do tej pory bowiem Francja szachowała Niemców, a Rumunia – Węgrów. Zapowiedzią upadku CSR było udzielenie przez Masaryka i Beneša poparcia dla idei „paktu czterech” – Wielkiej Brytanii, Francji, Niemiec i Włoch, dającemu im prawo do rozstrzygania sporów w Europie. Idea upadła na przełomie 1933 i 1934 r., ale to właśnie „koncert mocarstw” rozstrzygnął spór w sprawie Niemców sudeckich.
O ile Masaryk cieszył się sympatią i szacunkiem społeczeństwa, to Benešowi brakowało subtelności swojego mentora. Niemal natychmiast zaczął popełniać błędy w polityce wewnętrznej, zarówno wobec wyborców, jak i polityków. Czechosłowacja – do dziś uchodząca za „jedyne demokratyczne państwo Europy Środkowej okresu międzywojennego” – w gruncie rzeczy nie przestrzegała zasad demokracji ani w stosunku do mniejszości narodowych, ani w życiu politycznym. Wybory do parlamentu odbywały się co kilka lat, ale nie miały one większego wpływu na scenę polityczną. Od 1920 do 1938 r. o wszystkim decydowała bowiem „pětka” – „piątka”, czasem zwana też „velká pětka” – czyli szefowie partii politycznych. Z „piątki” – z czasem zresztą liczba partii „trzymających władzę” zwiększyła się – wykluczone były partie mniejszościowe. Jednocześnie wokół urzędu prezydenta zorganizowano środowisko polityczne nieformalnie zwane „hradem”, czyli „zamkiem”. Istnienie doskonale ze sobą współdziałających „piątki” i „hradu” miało negatywny wpływ na rozwój państwa i społeczeństwa. Skoro wybory parlamentarne niczego nie zmieniały, to ci, którzy chcieli zmian – Niemcy, Słowacy, Rusini, Węgrzy – byli zmuszeni sięgnąć po środki pozakonstytucyjne. Skoro wybory parlamentarne niczego nie zmieniały, to ci, którzy byli beneficjentami systemu – przede wszystkim Czesi – pozostali bierni (niezależnie, czy rządził nimi Masaryk, Beneš, Heydrich, czy Gottwald).
Skomplikowane stosunki zewnętrzne i wewnętrzne wymuszały utrzymywanie przez Czechosłowację potężnej liczebnie armii. Ludność CSR odpowiadała 43% ludności Polski, lecz liczba żołnierzy czechosłowackich stanowiła 75-80% żołnierzy polskich.
Armia Czechosłowacka („Československá armáda”, ČSA) wywodzi się z formacji zorganizowanych w państwach Ententy znanych jako Legion Czechosłowacki („Československé legie” po czesku, „Československé légie” po słowacku). Najwcześniej do kraju – jeszcze w listopadzie – przybyły dwie dywizje zorganizowane we Włoszech: 25 000 żołnierzy w sześciu pułkach. Czescy i – przede wszystkim – słowaccy jeńcy wzięci do niewoli w ostatnich dniach wojny nie trafili do obozów ani nie powrócili do ojczyzny, tylko zostali ponownie uzbrojeni i zorganizowani jako Československá domobrana, czyli „Samoobrona Czechosłowacka”. 56 batalionów i 22 samodzielne kompanie – w sumie ponad 60 000 ludzi – zimą i wiosną 1919 r. przerzucono do Czech. „Cs. legie” we Francji do 11 listopada 1918 r. osiągnęła wielkość dwupułkowej dywizji (brygady) – blisko 12 000 jej żołnierzy przewieziono do Czech. Wreszcie jesienią 1920 r. do Czechosłowacji dotarł, okrężną drogą przez Władywostok, trzydywizyjny Korpus Czechosłowacki, którego organizacja zaczęła się jeszcze w carskiej Rosji, a który – obsadzając transsyberyjską linię kolejową – stał się najważniejszym graczem wojny domowej na Syberii. Do CSR dotarło blisko 70 000 żołnierzy i cywilów tej formacji; Słowacy stanowili niespełna 10% ich liczby.
Pułki formowane we Francji nosiły dwucyfrowe numery rozpoczynające się od 2, pułki formowane we Włoszech – dwucyfrowe numery rozpoczynające się od 3, pułki formowane w Rosji zaś – jednocyfrowe. Pułki zorganizowane w kraju, na bazie 14 czynnych dywizji armii habsburskiej stacjonujących przed 1914 r. na terenie późniejszej CSR, uzupełniały nieobsadzone numery (oprócz 19). Istniało zatem 48 pułków piechoty, 4 – oddzielnie numerowane – pułki piechoty górskiej oraz 10 pułków jazdy, po 1921 r. nazywanej dragonami.
W 1922 r. nastąpiła demobilizacja i reorganizacja armii. Kawalerię zorganizowano w 3 brygady, a wojska górskie – w 2 brygady. Dywizji piechoty było 12, każda z dwiema brygadami piechoty (po 2 pułki) i brygadą artylerii (z pułkiem ciężkim i lekkim). Organizację wzorowano więc na francuskiej, nie było jednak korpuśnego szczebla dowodzenia – dywizje i brygady podlegały bezpośrednio dowódcom czterech okręgów wojskowych: czeskiemu, śląsko-morawskiemu, słowackiemu oraz zakarpackiemu (ten ostatni – z jedną dywizją – miał charakter czysto symboliczny). Na czas wojny planowano wystawienie trzech armii tożsamych z okręgami wojskowymi; tym zamiarom podporządkowano organizację wojsk technicznych: istniały trzy armijne pułki lotnicze, trzy pułki pancerne itp...
W 1937 r. nastąpiła reorganizacja ČSA. Powołano siedem dowództw korpusów. Jednocześnie pułki piechoty i górskie zorganizowano w 17 jednolitych dywizji piechoty, po trzy pułki piechoty i pułk artylerii każda, przedłużono także zasadniczą służbę wojskową z 14 do 24 miesięcy. Pozwoliło to na – dość niewielkie w sumie – zwiększenie pokojowego stanu wojska ze 177 000 w 1932 r. do 201 000 w początkach 1938 r. Dla porównania: w latach 30. Wojsko Polskie liczyło w czasie pokoju – przy praktycznie 18-miesięcznej służbie zasadniczej – około 250 000 ludzi.
Zwierzchnikiem ČSA był oczywiście prezydent, ale faktyczną władzę pełnił Minister Narodowej Obrony („ministr národní obrany”, MNO). Podlegał mu Generalny Inspektor Sił Zbrojnych („generální inspektor čs. branné moci), szef Sztabu Generalnego oraz dowódcy okręgów wojskowych. ČSA – inaczej niż WP – była więc całkowicie uzależniona od decyzji partyjnych. Stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych piastował w latach 1933-1938 generał armii Jan Syrový, były dowódca syberyjskiego legionu. W dobie kryzysu monachijskiego został premierem państwa, przez niespełna miesiąc pełnił również urząd prezydenta republiki.
W 1929 r. budżet MNO CSR wynosił 1,8 miliarda koron czechosłowackich, następnie w wyniku wielkiego kryzysu spadł w 1933 r. do 1,55 miliardów. Do 1932 r. kurs korony czechosłowackiej względem złotego polskiego wynosił 0,26 – złotówka była warta nieco mniej niż 4 korony. Następnie – po dewaluacji – zmienił się na 0,22 w 1935 r., żeby w marcu 1938 r. spaść do 0,18 – złotówka była warta więcej niż 5 koron. Spadek wartości korony wynikał także z dużych obciążeń wydatkami zbrojeniowymi.
Budżet wojskowy MNO CSR wynosił na przełomie lat 20. i 30. około 400-450 milionów złotych. W tym czasie budżet Ministerstwa Spraw Wojskowych RP wynosił około 700-800 milionów złotych. W 1934 r. nastąpił gwałtowny wzrost środków przeznaczonych na obronność: w latach 1934-1938 Praga zamierzała przeznaczyć na ten cel ponad 20 miliardów koron. Znaczną część funduszy zakamuflowano jako wydatki w budżetach innych ministerstw. W tym czasie koszty rozbudowy Wojska Polskiego szacowano na 4-5 miliardów złotych, a więc na kwotę podobną do czechosłowackiej. Zasadnicza różnica polegała na tym, że o ile Polacy większość złotówek przeznaczyli na dozbrojenie armii, to Czesi (i Słowacy) – na budowę fortyfikacji.
Budowa fortyfikacji była bardzo kosztowna. W 1934 r. planowano przeznaczyć na umocnienia – do 1938 r. – 7,275 miliarda koron czechosłowackich. Stanowiło to ok. 40% budżetów wojskowych lat 1934-1938. W 1936 r. zwiększono zresztą fundusze do 10,7 miliardów. Był to olbrzymi wysiłek finansowy dla państwa i jego obywateli.
Plany ufortyfikowania granic zaczęto rozważać w 1934 r., w związku ze zmianą polityki Niemiec. Powołano stałą instytucję – Kierownictwo Robót Fortyfikacyjnych. Najmocniej zamierzano ufortyfikować północną granicę – od Odry aż do Karkonoszy, na odcinku o długości 263 km: miało tam być m.in. 15 z 16 artyleryjskich grup warownych. Umocnienia miały stanąć także na innych kierunkach operacyjnych. Do Francji wysłano specjalną misję wojskową, aby wzorować się na Linii Maginota, a do Czechosłowacji Francuzi przysłali delegację z generałem Belhague – jednym z jej projektantów. Zakładano rozpoczęcie prac na 1936 r. i zakończenie ich w 1946 r. Do 1938 r. zrealizowano niespełna połowę planu, obejmującego 1276 ciężkich i 15 463 lekkich schronów, skupiając się na fortyfikacjach lekkich: zbudowano około 10 tysięcy schronów, w tym 263 schrony ciężkie.
Najpotężniejszymi dziełami było 16 artyleryjskich grup warownych. „Dělostřelecká tvrz” – „twierdza artyleryjska” – może być porównana do znanego fortu belgijskiego w Eben Emael, z tym że składała się z kilku budowli połączonych podziemnymi korytarzami i odpornych na ogień artylerii najcięższej. Załogę stanowić miało kilkuset żołnierzy. Uzbrojeniem artyleryjskim miały być działa 105 mm uzupełnione moździerzami, armatami przeciwpancernymi i karabinami maszynowymi. Artyleryjskie grupy warowne oddalone były o kilka kilometrów od siebie, dzięki czemu mogły wzajemnie się wspierać. Na ich przedpolu znajdowały się także lżejsze umocnienia. Do jesieni 1938 r. ukończono – teoretycznie – budowę jedynie 5 grup warownych, jednak nawet i one nie zostały
wyposażone w artylerię.
Ciężkie schrony bojowe były samodzielnymi budowlami mającymi kilkudziesięcioosobową załogę, odpornymi na ogień artylerii ciężkiej, uzbrojonymi w moździerze forteczne oraz armaty przeciwpancerne i karabiny maszynowe. Można je porównać do polskich fortyfikacji w Jastarni czy w Węgierskiej Górce. Przystosowane były do prowadzenia do ognia bocznego – ściana czołowa miała być jak najpotężniejsza, bez strzelnic do prowadzenia ognia na wprost; w zamian za to przedpole schronu było bronione ogniem prowadzonym przez dwa sąsiednie schrony. Do jesieni 1938 r. wybudowano 263 ciężkie schrony bojowe (wliczając w to także budowle artyleryjskich grup warownych). Cześć z nich nie miała jednak uzbrojenia, a w żadnym nie zamontowano moździerzy.
Większość schronów lekkich stanowiły rzopiki wzór 1937 („řopík” nazwa wywodząca się od Kierownictwa Robót Fortyfikacyjnych, po czesku „Ředitelství opevňovacích prací”, w skrócie „Řop”). Istniało kilka ich typów; najczęściej spotykane rzopiki miały kształt pomniejszonych ciężkich schronów bojowych i były siedmioosobowe, uzbrojone w dwa karabiny maszynowe. Były odporne na ogień artylerii lekkiej. Zbudowano również kilkaset lekkich schronów wzór 1936, przystosowanych do obserwacji i prowadzenia ognia na wprost. O ile załogi schronów ciężkich były stałe, to schrony lekkie miały być obsadzone przez wojska polowe. Oprócz schronów stosowano zapory przeciwpancerne, rowy przeciwpancerne i przeszkody inżynieryjne, w tym sławne do dziś „czeskie jeże”.
Obiekty warowne projektowali Czesi, bardzo wyraźne są jednak wpływy i doświadczenia francuskie. Fortyfikacje czechosłowackie miały być również uzbrojone w broń większego kalibru niż francuskie – działa 105 mm zamiast 75 mm, moździerze 120 mm zamiast 81 mm. Generalicja czeska pokładała w fortyfikacjach nadzieje większe niż francuska i zakładała, że dzięki artyleryjskim grupom warownym na północy Czech możliwe będzie zatrzymanie atakujących ze Śląska Niemców. Ofensywy z innych kierunków miały być jedynie opóźniane – na kierunku prowadzącym z zachodu na wschód wytyczono 3 linie umocnień oraz ufortyfikowano Pragę. Planowano stopniowy odwrót na Morawy, a nawet na Słowację, a wówczas konieczne byłoby opuszczenie fortyfikacji na północy. Do tego czasu artyleryjskie grupy warowne miały zapobiec oskrzydleniu i otoczeniu wycofującej się armii.
Fortyfikacje czechosłowackie – inaczej niż Linia Maginota, Linia Mannerheima, Linia Metaksasa czy nawet Linia Stalina – nie zostały nazwane imieniem swojego twórcy: Linią Beneša. Zdaje się, że stało się tak z powodu ich zerowego znaczenia. Można nawet pokusić się o twierdzenie, że w bilansie obronnym CSR fortyfikacje stanowią wartość ujemną.
Przede wszystkim fortyfikacje były bardzo kosztowne. Cena każdej z 16 artyleryjskich grup warownych mogła sięgać 160 milionów koron. Takie same pieniądze kosztował krążownik. Można sobie zatem wyobrazić wysiłek fortyfikacyjny CSR jako wybudowanie przez II Rzeczpospolitą floty 16 krążowników, wspartych połową setki niszczycieli i okrętów podwodnych.
Budowanie fortyfikacji wzdłuż wszystkich granic – z wyjątkiem Karpat – wymuszało strategię defensywną na każdym z frontów i wobec każdego z potencjalnych przeciwników, niezależnie od tego, czy byli od CSR słabsi – jak Węgry – czy powiązani sojuszami z sojusznikami CSR – jak Polska. Zrezygnowanie z fortyfikacji na wschodzie kraju pozwoliłoby też zaoszczędzić 25% kosztów.
Umocnienia na północnej granicy z III Rzeszą zostały zaprojektowane jako „nieprzebijalne” – stanowiły pierwszą i ostatnią linię oporu. Z kolei trzy linie umocnień na zachodzie, od granic z Niemcami aż po Pragę, były rubieżami opóźniającymi. Nie tylko nadmiernie zwiększało to koszty – o 1,7 miliarda! – ale sprawiało, że w ewentualnej wojnie dowodzenie armią polową miało być podporządkowane obiektom fortyfikacyjnym. Najważniejszym skutkiem ufortyfikowania każdego z kierunków operacyjnych było jednak to, że całość Armii Czechosłowackiej szkolono tak samo jak wojska forteczne. W ten sposób wyeliminowano jakiekolwiek myślenie ofensywne, także na szczeblu taktycznym ČSA.
Wreszcie zbudowanie fortyfikacji nad samymi granicami uniemożliwiało rządowi w Pradze jakikolwiek manewr polityczny. Wybrano rozwiązanie „wszystko albo nic”, które uniemożliwiało jakikolwiek wybór, jakikolwiek kompromis, jakiekolwiek funkcjonowanie państwa po utracie ziem przygranicznych.
Generał Maurice Pellé – gdy mu pod koniec 1918 r. zaproponowano stanowisko szefa Sztabu Generalnego Czechosłowacji – spojrzał na mapę i rzekł, że obronę państwa o takim kształcie należy powierzyć nie generałom, lecz dyplomatom. Nie wziął jednak pod uwagę tego, że pieczę nad czechosłowacką dyplomacją sprawował Edvard Beneš. Gdy w 1937 r. Austriacy, zagrożeni włączeniem do Rzeszy, zaproponowali Pradze sojusz wojskowy, Beneš zezwolił jedynie na podpisanie umowy kulturalnej. Osamotniona Austria została włączona do Niemiec, a terytorium Czech – z trzech stron otoczone przez III Rzeszę.
Już w kilka tygodni po Anschlussie Austrii, w kwietniu 1938 r., rozpoczęły się manewry polityczne wokół Niemców Sudeckich: zarówno od sondowania dyplomatycznego, jak i – ogłoszonego 24 kwietnia w Karlowych Warach (Karlsbadzie) – „programu karlsbadzkiego”. Ogłosił go Konrad Henlein, przywódca Partii Niemców Sudeckich (Sudetendeutsche Partei, SdP). SdP w wyborach parlamentarnych 1935 r. zdobyła 15,2% głosów i dzięki temu była najsilniejszą partią czechosłowackiego parlamentu.
Program karlsbadzki stanowił kolejną z licznych akcji propagandowych SdP i spodziewano się, że zostanie potraktowany tak jak poprzednie – milczeniem. W nowych uwarunkowaniach międzynarodowych Beneš jednak postanowił podjąć negocjacje, co wielu – zarówno w kraju, jak i za granicą – odebrało jako okazanie słabości. Beneš nie był jednak konsekwentny i 20 maja zgodził się na proponowaną przez generalicję częściową mobilizację Armii Czechosłowackiej (w związku z ochroną mających się odbyć wkrótce wyborów samorządowych i pogłosek o ruchach niemieckich wojsk). Mobilizacja i koncentracja sił wojskowych i policyjnych na pograniczu nie zostały jednak wykorzystane do spacyfikowania SdP, czego wielu się spodziewało – zarówno w kraju, jak i za granicą. Odebrano to jako kolejne okazanie słabości.
W tym momencie Zachód był zdeterminowany, by bronić integralności terytorialnej CSR – zarówno Francja, jak i Wielka Brytania (państwo w żaden sposób do tego nie zobowiązane!). Gdyby wówczas doszło do konfliktu zbrojnego, Niemcy planowali skierowanie głównych sił na zachód (31 dywizji, w tym 3 szybkich), a przeciwko CSR – 10 dywizji. W odwodzie pozostawiono 4 dywizje (w tym 2 szybkie), a do osłony granic z Polską – 5 dywizji. Jednocześnie pośpiesznie formowano z pułków czołgów nowe dywizje szybkie. Słabość CSR doprowadziła jednak do zmiany zamierzeń: 30 maja Niemcy zaczęli opracowywać plan wojny dwufrontowej z punktem ciężkości na południowym wschodzie, znany jako „Wariant Zielony” („Fall Grün”). Zamierzano go rozpocząć 1 października. Na front zachodni przeznaczono w nim 14 dywizji, a na front wschodni – 39-41 dywizji, w tym wszystkie 10 dywizji szybkich (część była w fazie organizacji).
Wahania Pragi zauważyli również jej sojusznicy. Istotna była bierność czechosłowackiej dyplomacji wojskowej: nie podjęto żadnych kroków w doprecyzowaniu układów sojuszniczych. Nie przeprowadzono konferencji wojskowych, nie dążono do podpisania konwencji sztabowych, nie zapraszano do CSR ani francuskich, ani brytyjskich oficerów. Londyńskie i paryskie kręgi wojskowe mogły odnieść wrażenie, że strona czechosłowacka nie jest na tyle zdeterminowana, żeby podjąć walkę. Nic więc dziwnego, że w początkach czerwca zaczęły w prasie brytyjskiej pojawiać się pierwsze artykuły sugerujące daleko idącą ugodę. Jednocześnie rząd CSR i Partia Niemców Sudeckich wróciły do stołu rokowań: SdP żądało coraz więcej, a Beneš zgadzał się na kolejne ustępstwa; w rozmowach brali udział również przedstawiciele Wielkiej Brytanii – co nie zwiększało bynajmniej pozycji przetargowej Pragi.
Momentem przełomowym był 12 września 1938 r. W nieodległej od granic Czech Norymberdze odbywał się zjazd NSDAP, na którym gościł Hitler. Niemcy Sudeccy postanowili przeprowadzić pokaz siły, który przemienił się w krwawe zamieszki, spacyfikowane zresztą przez czechosłowacką policję i wojsko. Nie udało się jednak przywrócić czeskiej państwowości w mieście Asz (czes. Aš, niem. Asch). Asz miał 22 930 mieszkańców (w tym tylko 290 Czechów) i z trzech stron otoczony był przez ziemie niemieckie, co rzeczywiście utrudniało przywrócenie kontroli, ale nie zmieniało oczywistego faktu: CSR nie była w stanie kontrolować swojego terytorium.
14 czerwca prezydent Beneš w rozmowie z posłem francuskim w Pradze (a premier Milan Hodża w rozmowie z posłem brytyjskim) zasugerowali zrzeczenie się na rzecz Niemiec części pogranicza, zamieszkałego przez milion Niemców. W kolejnych dniach propozycja została powtórzona wraz z sugestią wysiedlenia do Rzeszy pozostałych w granicach CSR Niemców. Na negocjacje było już jednak za późno: Konrad Henlein ogłosił właśnie niepodległość Niemców Sudeckich, rozpoczął organizowanie sił zbrojnych (faktycznie były one organizowane przez III Rzeszę) i zadeklarował stan wojny „Sudetenlandu” przeciwko CSR.
W tej sytuacji coraz większe znaczenie miały rozmowy toczone przez premiera Wielkiej Brytanii Neville’a Chamberlaina z Adolfem Hitlerem. Od połowy września Chamberlain kilkukrotnie przylatywał do Niemiec, jednocześnie negocjując pokojowe rozwiązanie sporu i przygotowując się do wojny. 20 września premier CSR Milan Hodža zaakceptował możliwość zmian terytorialnych. Tymczasem w Pradze rozpoczęły się „niepokoje społeczne” – masowe manifestacje, podczas których ludność domagała się zdecydowanej obrony granic. Zostało to wykorzystane do zmiany rządu: 22 września premierem został generał Jan Syrový. Ze względu na rozbieżności podczas negocjacji w Londynie ogłoszono gotowość do obrony CSR i rozpoczęto mobilizację Royal Navy. Częściową mobilizację zaczęły również Francja i Niemcy, natomiast 23 września w CSR ogłoszono mobilizację powszechną. Co ciekawe – to właśnie Francuzi i Brytyjczycy wyszli z inicjatywą takiego działania; postąpili zatem zupełnie inaczej niż jedenaście miesięcy później, wobec mobilizacji w Polsce.
Warto podkreślić, że od marca 1938 r. nie zwoływano parlamentu czechosłowackiego, a wszystkie decyzje podejmowano albo na podstawie ustaleń pomiędzy partyjną „pětką” a prezydenckim „hradem”, albo jako samodzielne decyzje prezydenta. 26 września Beneš zgodził się na rozwiązanie sporu przez konferencję mocarstw. Biorąc pod uwagę niemożność kontrolowania przez CSR swojego terytorium, czynione przez Pragę sugestie ustępstw terytorialnych, brak determinacji Czechów do obrony swojego kraju oraz nieobecność reprezentacji czechosłowackiej na spotkaniu przywódców Europy, wynik mógł być tylko jeden: porażka CSR i cesje terytorialne.
Spotkanie Neville’a Chamberlaina, Édouarda Daladiera, Adolfa Hitlera i Benito Mussoliniego – znane jako konferencja w Monachium – rozpoczęło się 29 września. W konferencji udział chcieli wziąć również Sowieci, ale nie dopuszczono ich do rokowań (co paradoksalnie bardzo im się opłaciło propagandowo w kolejnych latach.) Negocjacje zakończyły się rankiem kolejnego dnia, jednak podpisany dokument nosił datę 29 września. Zarówno rozmowy, jak i podpisane „Porozumienie Monachijskie” – „Münchner Abkommen”, „Munich Agreement” – miały wyłącznie znaczenie techniczne oraz symboliczne. Cesje terytorialne zostały ustalone w toku wcześniejszych negocjacji, w których – co prawda tylko „korespondencyjnie” – brali udział Czesi. W Monachium sprecyzowano zasięg zmian (większy, niż spodziewał się prezydent Beneš) oraz tempo przejmowania spornych ziem (wolniejsze, niż spodziewał się prezydent Beneš).
30 września poinformowano o warunkach porozumienia prezydenta i rząd czeski; o 17:00 ogłosiło je Radio Praga. Jako że do tej pory społeczeństwo czechosłowackie trzymano w niewiedzy, komunikat radiowy był dla niego szokiem. Do Niemiec przyłączono 28 943 km² zamieszkałych przez 2 819 000 Niemców i 727 000 Czechów. W CSR pozostało ok. 360 000 Niemców, z czego 156 000 na Słowacji i Rusi Zakarpackiej oraz nieco ponad 200 000 w Czechach. Zajmowanie nowych nabytków miało się zakończyć 10 października.
Konferencja w Monachium uratowała pokój w Europie, cenę zapłaciła zaś Czechosłowacja. Uległa „dyktatowi mocarstw”, stała się ofiarą „zdrady monachijskiej”. Nie dane jej było podjąć walki o integralność terytorialną państwa.
ČSA była armią liczną, ale słabo uzbrojoną – służyła bowiem przede wszystkim jako gwarant porządku wewnętrznego. CSR na armię liczącą około 170 000 ludzi przeznaczała – w przeliczeniu na złotówki – około 400 milionów złotych, czyli 2400 złotych na żołnierza. Polska na armię liczącą 250 000 ludzi przeznaczała 750 milionów złotych – 3000 złotych na żołnierza. Tymczasem CSR miała jeden z najsilniejszych przemysłów zbrojeniowych na świecie – i chociaż zdarzały się lata, że była pierwszym eksporterem uzbrojenia, to jednak zakupy na rzecz własnej armii robiła niewielkie. Prawidłowość ta jest szczególnie uderzająca jeśli chodzi o artylerię – aż do drugiej połowy lat 30. ČSA wyposażona była niemal wyłącznie w sprzęt wyprodukowany w czasach Wielkiej Wojny.
Po reorganizacji 1937 r. ČSA składała się z 17 dywizji piechoty oraz 3 (później 4) dywizji szybkich. Zamierzano również sformować 8 pułków granicznych jako obsadę artyleryjskich grup warownych oraz ciężkich fortyfikacji; sformowano 7 – z tym że 2 spośród nich istniały jedynie na papierze. Ochronę granicy realizowała „Finanční stráž” (Straż Finansowa, swego rodzaju połączenie Straży Granicznej i Służby Celnej) oraz 11 batalionów granicznych (odpowiednik polskiego Korpusu Ochrony Pogranicza). W CSR nie było jednolitej policji, zastosowano za to rozwiązanie francuskie: w miastach o bezpieczeństwo dbała policja miejska, a na prowincji – cywilna żandarmeria („Československé četnictvo”). W razie mobilizacji dla funkcjonariuszy organizacji porządkowych wyznaczono zadania wojenne – mieli stać się żołnierzami Straży Obrony Państwa („Stráž obrany státu” – SOS). We wrześniu 1938 r. SOS liczyła blisko 30 000 żołnierzy w 31 – z planowanych 38 – batalionach: 4917 policjantów, 1674 żandarmów, 6438 funkcjonariuszy Straży Finansowej, 14 755 rezerwistów oraz 1827 żołnierzy zawodowych). Miały również zostać wystawione bataliony strażnicze dla pilnowania fortyfikacji i służby wewnętrznej; plan, zakładający, że będzie ich 51, zrealizowano jedynie w połowie.
ČSA miała w czasie pokoju 51 pułków piechoty (w tym 4 pułki piechoty górskiej), a każdy z nich liczył po 3 bataliony. Skład baonów piechoty był dość podobny do polskich: 3 kompanie strzeleckie oraz kompania karabinów maszynowych. Różnicą były lekkie moździerze piechoty (46-52 mm), których ČSA nie miała, oraz podporządkowanie 81 mm moździerzy piechoty. Pluton moździerzy – wraz z plutonem dział piechoty (przeciwpancernych) – wchodził w skład pułkowej kompanii broni ciężkiej. Pułk piechoty ČSA nie dysponował bowiem artylerią, nawet w formie tak niedoskonałej jak w Wehrmachcie. Artylerią dysponował dopiero dowódca dywizji – pułkiem artylerii lekkiej z 2 dywizjonami haubic oraz dywizjonem armat.
W ramach mobilizacji planowano, że każdy pułk czynny wystawi dodatkowy pułk rezerwowy. W związku z rozbudową fortyfikacji okazało się, że niektóre pułki wystawiały dodatkowe 2 – a nawet 3! – pułki. Liczebność oddziałów piechoty nie tyle podwajała się, co potrajała. Miało to swoje skutki w bardzo słabym nasyceniu wojska formacjami specjalistycznymi: 7 korpuśnych batalionów telegraficznych musiało zmobilizować 57 batalionów telegraficznych dla dywizji, korpusów i armii!!! 51 pułków piechoty stało się zatem podstawą mobilizacyjną dla 111 pułków czasu wojny, kilkudziesięciu batalionów wartowniczych oraz kadrą dowódczą dla 31 batalionów SOS – wynik doprawdy imponujący, ale rodzący olbrzymie problemy.
Pierwszy problem, z którym trzeba się zmierzyć, to nazewnictwo. O ile liczba związków taktycznych istniejących w czasie pokoju jest powszechnie znana, o tyle liczbę mobilizowanych formacji się utajnia. Z reguły dywizjom czasu wojny przydziela się przypadkowe numery. Sztab Generalny CSR poszedł krok dalej: 17 pokojowych dywizji zostało rozwiązanych, a na ich miejsce powstało 38 związków taktycznych, które nosiły nazwę „dywizja” („pěší divie”), „odcinek graniczny” („hraniční oblast”), „grupa” („skupina”) oraz praski obszar warowny („vnější obrana Prahy”). Dywizje i odcinki graniczne nosiły nieciągłą numerację (od 2. DP do 42. DP oraz od 31. HO do 42. HO), grupy były numerowane od 1. do 4., natomiast praski obszar warowny był tylko jeden. Spośród tych 38 związków taktycznych 17 miało etaty typu „A” (zbliżone do pokojowych); 16 – typu „B”; wreszcie praski obszar warowny i cztery grupy były oparte o własną organizację, różniącą się pomiędzy sobą. Co ciekawe, etat typu „A” miały wszystkie 12 „odcinki graniczne”, zajmujące ufortyfikowane pozycje na granicy (oraz 4 dywizje piechoty i jedna „skupina”), natomiast uboższy etat „B” – dywizje przeznaczone do walki w polu...
Po zmobilizowaniu dywizja piechoty ČSA liczyła niemal 14 000 żołnierzy, a w jej skład wchodziły 3 pułki piechoty (z kilkoma wyjątkami), pułk artylerii oraz dywizjon rozpoznawczy (szwadron dragonów i szwadron kolarzy). Żadna z dywizji nie dysponowała artylerią ciężką, a jedynie 7 miało własną kompanię przeciwpancerną. Nie było również obrony przeciwlotniczej: ani plutonu/baterii artylerii plot. (jak w ówczesnym Wojsku Polskim), ani nawet kompanii karabinów maszynowych (jak w innych armiach europejskich). W dywizji była również tylko kompania saperów – w porównaniu z dywizyjnym batalionem saperów i pułkowymi kompaniami pionierów w WP. Wreszcie pułk artylerii składał się jedynie z 18 haubic (po 9 w dyonie) oraz 12 armat.
Czechosłowacka obrona przeciwpancerna opierała się jedynie na nielicznych armatach – nie było ani min, ani zespołowej broni przeciwpancernej w rodzaju rusznic przeciwpancernych, ani indywidualnej broni przeciwpancernej w rodzaju polskiego kb ppanc. wz. 35. Armaty 37 mm przydzielano pułkom ČSA bardzo „nierówno”: zmobilizowano 77 kompanii i 44 plutony. W formacjach typu „A” miały być kompanie (z reguły po 12 dział), a w formacjach typu „B” – plutony (z reguły po 2 działa). Biorąc pod uwagę, że pułki typu „A” miały bronić ufortyfikowanych pozycji, a pułki typu „B” były przeznaczone do walki manewrowej, przydział taki nie wydaje się rozsądny...
W porównaniu z polską, czechosłowacka dywizja piechoty przedstawiała się dużo słabiej. Podstawową różnicę – niemal dwukrotną – stanowiła artyleria: 48 dział w dywizji polskiej (w tym 6 ciężkich) wobec 30 dział w dywizji ČSA. Ponad dwa razy mniejsza była również liczba ciężkich karabinów maszynowych, a obrona przeciwlotnicza nie istniała. O ile słabość uzbrojenia defensywnego dywizji ČSA wyrównywana była przez zamiar walki w oparciu o fortyfikacje, to z perspektywy polskich standardów – fakt, że dość wysokich – dywizja czechosłowacka wydawała się niezdolna do prowadzenia działań ofensywnych.
Piechota nie miała lekkich granatników do obezwładniania stanowisk ogniowych wroga, a artyleria nie dysponowała działami ciężkimi do niszczenia umocnień stałych. Co więcej, brak pododdziałów rozpoznawczych na szczeblu pułku utrudniał jakikolwiek marsz. Marsz do przodu, w pościgu za uchodzącym wrogiem, był po prostu niemożliwy z powodu braku pododdziałów pionierskich, saperskich i inżynieryjnych.
Warto zauważyć, że w latach 20. także w Polsce istniały plany, aby podczas mobilizacji podwoić liczbę pułków i liczbę dywizji – z 30 do 60. Plany te uznano za nierealne i zarzucono. Mobilizacja polegała na uzupełnieniu pułków istniejących w czasie pokoju, a dywizje „rezerwowe” organizowano z formacji istniejących w czasie pokoju: wojsk fortecznych, szkół podoficerskich oraz Korpusu Ochrony Pogranicza. W ten sposób we wrześniu 1939 r. Polska zmobilizowała nominalnie 38 dywizji piechoty – tyle samo, co CSR. Różnica – i to kolosalna – tkwiła jednak w jakości.
Różnicę jakościową pomiędzy Armią Czechosłowacką a Wojskiem Polskim najlepiej wyjaśnić na przykładzie artylerii ciężkiej. Patrząc na liczby, ČSA miała jej nawet więcej niż WP: 663 działa we wrześniu 1938 r. wobec 638 dział we wrześniu 1939 r. Polacy zdecydowali się oprzeć artylerię ciężką na dalekonośnych armatach 105 mm (ich podstawowym zadaniem było niszczenie artylerii przeciwnika) oraz haubicach 155 mm (podstawowe zadanie – niszczenie umocnień przeciwnika). Haubice Schneidera wz. 17, wybrane przez WP, były działami nowoczesnymi, zbudowanymi w oparciu o doświadczenia Wielkiej Wojny. Nie imponowały zasięgiem ognia, ale miały bardzo ważną zaletę: przewożono je w jednej części i były w stanie prowadzić ogień niemal natychmiast po wydaniu takiego rozkazu. Mogły więc podążać bezpośrednio za piechotą, a zaskoczone przez wroga – odprzodkować i odeprzeć go ogniem (co się zresztą we wrześniu 1939 r. dość często zdarzało). W WP artyleria ciężka była przystosowana do bezpośredniego wsparcia piechoty, a pod koniec lat 30. w dywizjach zorganizowano nawet dywizjony artylerii ciężkiej.
W teorii dywizyjną artylerią ciężką dysponowała również ČSA. Podczas reorganizacji 1937 r. 15 cm haubice vz. 14/16 oraz vz. 25 zabrano jednak dywizjom piechoty, co na czas wojny oznaczało podporządkowanie ich korpusom i armiom. Były to bowiem działa rzeczywiście ciężkie i nieruchawe, transportowane w dwóch lub trzech częściach, które wymagały zmontowania przed rozpoczęciem strzelania. Nie nadawały się do bezpośredniego wsparcia piechoty, a jedynie do planowanych z wyprzedzeniem uderzeń ogniowych. Nic dziwnego: zaprojektowano je do takiej wojny, jaką wyobrażano sobie przed 1914 r. ČSA nie miała również dział dalekonośnych. Istniała co prawda 10,5 cm armata ciężka vz. 35, ale jej produkcję zaczęto dopiero w 1936 r. i choć we wrześniu 1938 r. dysponowano blisko 150 działami (zatrzymano eksport do Litwy, ZSRS, Jugosławii i Holandii), to jednak w służbie było tylko siedem dywizjonów po 9 luf.
Początkowo artylerię zorganizowano w 12 brygad – każda z pułkiem ciężkim i lekkim – przydzielonych dywizjom piechoty, 2 pułki artylerii górskiej przydzielone brygadom górskim, a 3 dywizjony artylerii konnej przydzielone brygadom kawalerii. Istniały również dwie brygady artylerii grupujące 5 pułków artylerii najcięższej odwodu naczelnego dowództwa, 3 pułki artylerii ciężkiej i 3 pułki artylerii lekkiej przeznaczone dla armii oraz 3 pułki artylerii przeciwlotniczej. W sumie 48 jednostek organizacyjnych – nie licząc szkolnictwa – oraz 14 dowództw szczebla brygadowego.
Reorganizacja 1937 r. wprowadziła zamęt w ten logiczny system, powiększony jeszcze dodatkowo przez pospieszną organizację wojsk fortecznych i szybkich. W 1938 r. istniało zatem 17 pułków w dywizjach piechoty (w tym 2 pułki artylerii górskiej – 201. i 202. – różniące się od pułków artylerii lekkiej wyposażeniem jednego dyonu w armaty górskie), 4 dywizjony artylerii konnej dla dywizji szybkich (81. – 84.), 4 pułki artylerii zmotoryzowanej (o numeracji 51. – 54.), 15 pułków artylerii ciężkiej (101. – 111.), 4 pułki artylerii najcięższej (301., 302., 304. i 305.), 2 zmotoryzowane pułki artylerii ciężkiej (125. i 126.), 6 samodzielnych dyonów artylerii górskiej (251. – 256.) oraz 6 pułków artylerii przeciwlotniczej (151. – 156.). Wraz z formacjami szkolnymi dawało to w sumie 60 jednostek organizacyjnych. Jak widać – reorganizacja nie doprowadziła do ograniczenia etatów kancelaryjnych. Warto przy tym zwrócić uwagę, że w artylerii Wojska Polskiego – mającej o 50% więcej luf – liczba jednostek organizacyjnych była taka sama, a nawet minimalnie mniejsza.
W razie mobilizacji liczba pułków (i samodzielnych dywizjonów) artylerii lekkiej, górskiej, konnej, zmotoryzowanej i ciężkiej ulegała podwojeniu i podporządkowaniu dywizjom i korpusom, liczba pułków artylerii najcięższej pozostawała bez zmian, a pułki artylerii przeciwlotniczej ulegały rozformowaniu. Podwojenie liczby pułków nie oznaczało jednak faktycznego podwojenia liczebności artylerii: brakowało lekkich haubic, część ciężkich dywizjonów nie była uzbrojona, a gotowość bojową osiągnęły jedynie 24 pułki artylerii ciężkiej zamiast 30.
W ten sposób dywizje miały wsparcie pułku artylerii lekkiej z 30 lufami, a niemal każdy z 14 korpusów – z których część nazywano „Hraniční pásmo”, czyli „pas graniczny” – miał po jednym lub dwa pułki artylerii ciężkiej. Pułki artylerii ciężkiej nosiły poważną nazwę, jednak składały się z reguły z dwóch dywizjonów, po trzy baterie z 3 lub 4 lufami każda. Na szczeblu armijnym nie było artylerii (ani żadnych innych oddziałów oprócz łączności), wreszcie naczelne dowództwo dysponowało artylerią najcięższą – niby potężną, ale przydatną do niszczenia fortyfikacji wroga, a nie obrony granic.
W 1936 r. ČSA dysponowała niespełna 200 wozami bojowymi: samochodami pancernymi OA vz. 30, tankietkami vz. 33 i czołgami lekkimi vz. 34 (LT-34). Tymczasem jeszcze w 1933 r. przyjęto plany zakładające, że na początku lat 40. liczba czołgów w ČSA sięgnęłaby 1000. Rozpoczęła się pospieszna produkcja czołgów, która zresztą od razu miała olbrzymie opóźnienia.
Struktura wojsk szybkich została ustalona w 1937 r. Zdecydowano, że na bazie trzech brygad kawalerii zostaną zorganizowane cztery dywizje szybkie. „Rýchla divizie” składała się z brygady jazdy (dwa pułki dragonów, batalion cyklistów i dywizjon artylerii konnej) oraz brygady zmechanizowanej (dwa baony czołgów, dwa baony piechoty zmotoryzowanej i dyon artylerii). W obu brygadach były oczywiście służby i mniejsze pododdziały. Dowództwo dywizji nie dysponowało artylerią, ale podlegał mu batalion rozpoznawczy z kompanią czołgów lekkich. Była to jednak tylko teoria; w praktyce nic nie działało tak, jak powinno. Nawet rozkazy organizacyjne wydano dopiero zimą 1938 r.
Problemów było multum. Po pierwsze – brakowało czołgów. Etatowo każda z czterech dywizji szybkich miała dysponować 110 czołgami, w sumie – 440 czołgami. Armia dysponowała oficjalnie 80% tej liczby: 50 LT-34 oraz 298 LT-35. LT-34 były bardzo zużyte, a LT-35 – tak słabej jakości, że niemal od razu po dostarczeniu do jednostek zostały odesłane do fabryk w celu dokonania poprawek. W dodatku dowództwo wojsk fortyfikacyjnych zażądało dodatkowych 4 baonów czołgów średnich. Co więcej, pierwszych 15 egzemplarzy LT-35 zostało wypożyczonych do Rumunii, bowiem eksport miał priorytetowe znaczenie. Najważniejsze były jednak problemy organizacyjne. Dowództwa brygad zmechanizowanych nie istniały w czasie pokoju, w związku z tym improwizowano je w czasie mobilizacji. Nie było też piechoty zmotoryzowanej, więc dywizjom – dopiero latem – przydzielono 1. DSz dwa bataliony instruktorskie, a pozostałym po batalionie granicznym. Sytuacji nie ułatwiał też fakt, że czechosłowacka kawaleria – na której oparto rozwój związków szybkich – nie była w żadnym razie formacją elitarną. Zsyłano do niej najmniej zdolnych oficerów i najmniej wartościowych poborowych (często pochodzących z mniejszości narodowych). Miało to negatywny wpływ na przeprowadzenie mobilizacji i koncentrację konnego komponentu dywizji szybkich.
Mobilizacja przeprowadzona w maju 1938 r. zakończyła się blamażem czechosłowackich sił pancernych: zarówno pod względem mobilizacyjnym, jak i sprzętowym. Podczas mobilizacji wrześniowej sytuacja wojsk pancernych bynajmniej się nie poprawiła, pojawiły się natomiast kolejne problemy.
Plany motoryzacji ČSA nie ograniczały się wyłącznie do dywizji szybkich. Postanowiono zmotoryzować również całość artylerii dyspozycyjnej, a także dwie dywizje piechoty. Inaczej niż w Wojsku Polskim – w którym sprzęt samochodowy jednostek bojowych istniał w czasie pokoju, a mobilizowane samochody cywilne przeznaczono dla kolumn taborowych – motoryzację ČSA oparto na samochodach cywilnych. W CSR było bowiem o wiele więcej aut niż w Polsce. Podczas mobilizacji wrześniowej okazało się jednak, że jedynie 50% właścicieli samochodów przekazało swoje wozy wojsku (najbardziej zmotoryzowaną część społeczeństwa stanowili bowiem Niemcy sudeccy), a braki w parku samochodowym sięgały 75%. Tak więc zmotoryzowana – teoretycznie – 14. DP przekazała samochody artylerii i batalionom przeznaczonym dla dywizji szybkich.
We wrześniu 1938 r. CSR dysponowała 4 dywizjami szybkimi, ale... jedynie na papierze (większość sprawnych samochodów pancernych i tankietek skierowano do działań policyjnych). W tych 4 dywizjach powinno być 36 kompanii czołgów, a było jedynie 13. 1. DSz miała 38 czołgów, 2. DSz – 40, 3. DSz – 16, 4. DSz – 76, a batalion przydzielony wojskom fortecznym – 37 czołgów. Etaty zostały wypełnione w niespełna 50%: w formacjach liniowych służyło 207 czołgów lekkich zamiast 440 (czy też 489, wliczając samodzielny batalion); 207 czołgów na 348 posiadanych LT-34 oraz LT-35!
Bardzo podobna sytuacja była w lotnictwie. Lotnictwo CSR w czasie pokoju zorganizowano w sześć pułków: trzy mieszane miały stać się lotnictwem armijnym, a pozostałe – 1 myśliwski, 1 bombowców nocnych i 1 bombowców dziennych – lotnictwem odwodowym. Aż do połowy lat 30. stany liczebne były skromne: pułki „armijne” miały 6-8 eskadr, pułk myśliwski – 5, a pułki bombowe – po 2 eskadry. W 1934 r. postanowiono rozbudować lotnictwo i w kolejnych latach złożono olbrzymie zamówienia, m.in. na 450 samolotów myśliwskich Avia B-534 oraz 455 uniwersalnych maszyn Letov Š-328. Wyposażeniem eskadr bombowych miały być bardzo duże, jednosilnikowe dwupłatowce Aero A-100. Wyprodukowano ich jedynie 130 sztuk, z czego blisko połowę sprzedano Hiszpanii, a większości używano jako samolotów rozpoznawczych dalekiego zasięgu – maszyna była bowiem bardzo nieudana. Awaryjnie zakupiono zatem sowieckie samoloty SB (oznaczone w CSR jako B-71), które w 1938 r. przelatywały do CSR nad polsko-rumuńskim pograniczem, naruszając przestrzeń powietrzną obu państw. Jednocześnie od 1937 r. produkowano licencyjne francuskie bombowce Bloch MB.200: w przeciągu półtora roku wyprodukowano 73 egzemplarze tych ciężkich, dwusilnikowych maszyn.
Dużo gorzej było z personelem. Od 1935 r. starano się przyśpieszyć jego szkolenie, ale w 1938 r. do etatów wojennych wciąż brakowało 28% pilotów i 51% obserwatorów. Co gorsza niemal 50% pilotów nie miało wyszkolenia taktycznego, a jedynie szkolenie lotnicze – większość pilotów ČSA była absolwentami rocznika 1938.
We wrześniu pułki „armijne” miały z reguły trzy-cztery mieszane dywizjony po trzy-cztery eskadry, 4. pułk (myśliwski) – 9 eskadr, a pułki bombowe – 6 eskadr ciężkich bombowców oraz 7 eskadr lekkich bombowców. W sumie było 13 eskadr bombowych, 21 eskadr myśliwskich, 16 eskadr obserwacyjnych i 5 eskadr zwiadowczych – łącznie 55 eskadr. W ramach mobilizacji liczbę eskadr powiększono o kolejne 11, do stanu 68, z 1514 samolotami.
Liczba 1514 samolotów niewiele jednak mówi o stanie lotnictwa wojskowego, a raczej o ogólnej ilości samolotów w CSR. Wlicza się w nią bowiem samoloty szkolne, cywilne przeznaczone do służby łącznikowej, wycofane już uzbrojenia (ale nie oddane jeszcze na złom), obecne na liniach montażowych, a nawet istniejące jedynie na deskach kreślarskich. Liczba samolotów bojowych była niemal o połowę mniejsza – wynosiła, zgodnie z etatami, 838 maszyn. Faktyczny stan lotnictwa CSR był jeszcze niższy: sowieckich B-71 nie wprowadzono do służby pokojowej ze względu na katastrofalną jakość wykonania i fatalne wyposażenie (m.in. brak interkomów); do służby nadawało się nieco ponad 50 francuskich MB-200, Aero A-100 były natomiast tragicznie przestarzałe.
Braki sprzętowe przedstawiały się na tyle poważnie, że spośród 13 zmobilizowanych eskadr sprzęt miały jedynie 2 myśliwskie, 7 wyposażono w sprzęt cywilny jako łącznikowe, a pozostałe 4 nie miały ani sprzętu, ani personelu – tylko nazwę, dowództwo i kancelarię. Być może najbliższa realiom jest liczba 568 samolotów bojowych i 233 zapasowych, podana – niestety bez większego komentarza – przez Mariana Zgórniaka w pracy „Europa w przededniu wojny” z 1993 r. Być może efektywną siłę lotnictwa CSR należałoby ograniczyć wyłącznie do 21 eskadr myśliwskich
i 16 eskadr obserwacyjnych?
Trudno jest porównywać lotnictwo czechosłowackie do polskiego. Problem stanowi chociażby inna struktura jednostek: w ČSA eskadry były liczne, bowiem w ich składzie znajdowały się maszyny rezerwowe, w Polsce zaś maszyny rezerwowe przebywały poza frontem. Przez rok nastąpiły, dość niewielkie w sumie, zmiany w lotnictwie polskim; trzeba również pamiętać, że Rzeczpospolita miała lotnictwo morskie. 1 września 1939 r. w polskich jednostkach liniowych wojsk lądowych znajdowały się 404 samoloty bojowe, a niemal drugie tyle w magazynach, w remontach, na końcowych etapach produkcji. 1 września 1939 r. w Polsce do walki ruszyły 42 eskadry (w porównaniu z 57 czechosłowackimi eskadrami w 1938 r.): 9 eskadr bombowych (13), 15 eskadr myśliwskich (23), 11 obserwacyjnych (16) oraz 7 rozpoznawczych (5).
Częściowa mobilizacja ogłoszona w maju 1938 r. została w kolejnym miesiącu odwołana, stan armii wynosił jednak w miesiącach letnich ponad 250 000 żołnierzy. 13 września – w związku ze zbrojnym wystąpieniem Niemców sudeckich – ponownie ogłoszono mobilizację alarmową, która podwyższyła liczebność ČSA do 383 600 ludzi, a w kolejnych dniach jej stan przekroczył 500 000. 23 września 1938 r. ogłoszono wreszcie mobilizację powszechną. Miała ona doprowadzić ČSA do stanu 1 250 000 ludzi pod bronią. Niestety – dla historii – w kolejnych miesiącach zniszczono znaczną część dokumentów dotyczących mobilizacji, więc nie wszystkie dane są precyzyjne.
Mobilizacja nie przebiegała zgodnie z planem: nie stawiło się około 11,5% rezerwistów, nie przekazano również zakładanej liczby koni i środków transportowych (brakowało około 25% samochodów). Zagrożenie wewnętrzne sprawiło też, że rezerwiści z najmłodszych roczników, których wezwano jako pierwszych, zostali skierowani do formacji porządkowych i ochronnych, kolejni – do związków taktycznych obsadzających granicę, a dywizje polowe dostały najsłabszy materiał ludzki. Pojawiły się również opóźnienia: większość związków taktycznych obsadzających granice była gotowa po trzech dniach, większość dywizji polowych zameldowała gotowość 30 września, a cztery dopiero w październiku (12. DP – 7 października).
Czechosłowackie Siły Zbrojne zgrupowane były w czterech armiach. 1. Armia – mająca 12 dywizji w 4 korpusach – broniła kraju od zachodu, rozstawiona szerokim półkolem w Czechach. Jej zadaniem było umożliwienie funkcjonowania państwa w czasach kryzysu i w pierwszych dniach wojny, następnie miała spowalniać natarcie przeciwnika w kierunku stolicy, wreszcie oderwać się od nieprzyjaciela i odejść na wschód. 2. Armia – mająca 4 dywizje w 2 korpusach, rozstawiona w północnych Morawach w oparciu o najlepsze fortyfikacje, miała zapobiec przecięciu państwa na połowę. 4. Armia – mająca 8 dywizji w 4 korpusach, rozstawiona w południowych Morawach, miała podobne zadanie. W Pradze liczono na to, że obie armie skrzydłowe nie ugną się i możliwe będzie utrzymanie Moraw. Na Słowacji stacjonowała 3. Armia z 6 dywizjami w 3 korpusach; miała ona stanowić ostateczne oparcie, gdyby w Czechach i na Morawach poniesiono klęskę. Na tyłach armii koncentrowały się również dywizje rezerwowe, mające działać na korzyść wojsk walczących na zachodzie kraju – w tym 4 dywizje szybkie, których przydziały zmieniały się bardzo często, przede wszystkim w zależności od sytuacji wewnętrznej.
Czechosłowacki plan wojenny zakładał stopniowe odchodzenie wojsk na wschód, aby tam doczekać włączenia się Francji do wojny, co dałoby szansę odzyskania utraconego terytorium. Od polskich planów wojennych z 1939 r. odróżniały go przede wszystkim dwie sprawy: po pierwsze Praga nie nawiązała bliższych kontaktów wojskowych z Paryżem, toteż nie wiadomo było dokładnie, kiedy i gdzie uderzą Francuzi; po drugie, siły na pierwszej linii były bardzo skromne, większość znajdowała się za frontem i miała wejść do akcji w miarę rozwoju sytuacji. Na podstawie późniejszych doświadczeń wojennych można założyć, że dywizje czechosłowackie byłyby kolejno rozbijane przez działające wspólnie niemieckie korpusy.
Niemiecki plan wojny – ukształtowany ostatecznie w połowie września – wyglądał równie prosto, jak czechosłowacki. Nie miał żadnego wyraźnego punktu ciężkości; zakładał równomierne natarcie na najważniejszych kierunkach. Praga – broniona przez 1. Armię ČSA – miała być koncentrycznie atakowana przez 10. Armię z Bawarii (3 korpusy, 3 dywizje piechoty, 5 dywizji szybkich), 8. Armię z Saksonii (3 korpusy, 6 dywizji piechoty) oraz 12. Armię z Austrii (3 korpusy, 9 dywizji piechoty). Ze Śląska na Morawy uderzać miała 2. Armia (3 korpusy, 9 dywizji piechoty i 1 pancerna), a z okolic Wiednia na Morawy – 14. Armia (2 korpusy, 3 dywizje piechoty, 2 dywizje szybkie). Obsada pozostałych granic III Rzeszy była symboliczna. Do walk jednak nie doszło.
W państwach komunistycznych – a więc i w powojennej Czechosłowacji – obowiązywał determinizm marksistowski: historia mogła iść jedną tylko ścieżką, prowadzącą do zwycięstwa komunizmu. Wszelkie rozważania nad alternatywnym przebiegiem historii były więc występowaniem przeciw podstawom ideowym państwa. Pytanie „co by było, gdyby?” oficjalnie można zadawać dopiero po 1989 r. Ulubioną kwestią amatorów historii Czech jest zatem „Co by było, gdyby Czechosłowacja zdecydowała się walczyć przeciw III Rzeszy?”
Także polscy autorzy rozważają przebieg takiej wojny. Podobnie jak ich koledzy z Czech najczęściej rozpatrują scenariusz, w którym 1 października 1938 r. III Rzesza napada na osamotnioną CSR. Jednak, choć ograniczanie problemu jedynie do najazdu Niemiec na samotną Czechosłowację jest wygodne – szczególnie dla zwolenników nazywania konferencji monachijskiej „zdradą monachijską” – to jest też niepotrzebne, a nawet szkodliwe. W ten sposób odwraca się uwagę od o wiele istotniejszych kwestii: „czy Czechosłowacja miała szansę w koalicyjnej wojnie przeciwko III Rzeszy?” oraz „kiedy szansę na pomoc sojuszników straciła?”.
Bezsprzecznie CSR miała szansę obronić się przed Niemcami w wojnie toczonej wspólnie z Francją, szczególnie że do wojny tej dołączyłyby najprawdopodobniej również Wielka Brytania i Polska. Jeszcze latem 1938 r. główne siły niemieckie szykowano do akcji na froncie zachodnim. Armii Czechosłowackiej przyszłoby zatem walczyć z niemiecką Landwerą. Można oczywiście – biorąc pod uwagę słabe przygotowanie ČSA do walki ofensywnej – powątpiewać w to, czy Czesi i Słowacy wygraliby z Polakami „wyścig do Wrocławia”, ale z pewnością obroniliby swoje terytorium.
Jesienią 1938 r. sytuacja już się bardziej skomplikowała. Uderzenie niemieckie skierowane byłoby bezpośrednio na CSR. Jak szybko zareagowaliby sojusznicy? Czy Węgry zachowałyby neutralność, czy zaryzykowały rumuński i jugosłowiański najazd? Czy Związek Sowiecki włączyłby się do wojny? (Należy pamiętać, że Armia Czerwona koncentrowała się do uderzenia w kierunku Bałtyku, przez Polskę i Łotwę, zatem stałaby się faktycznie sojusznikiem Hitlera). Jak długo trwałby opór czechosłowacki? Zresztą nawet szybka porażka w Czechach nie oznaczała końca kampanii; Niemcy musieliby jeszcze bowiem pójść 500 kilometrów dalej na wschód, aby zdławić opór na wschodnich krańcach CSR, a następnie wrócić się na zachód, żeby stawić opór Francuzom. A wszystko to – walcząc z Polakami na Śląsku oraz w Prusach Wschodnich i odpierając bombardowania Brytyjczyków...
Dopóty, dopóki wojna była wojną koalicyjną, CSR miała olbrzymie szanse ją wygrać. Jeszcze w maju istniały nawet szanse na uniknięcie konfliktu i skompromitowanie III Rzeszy, bo gdyby do spacyfikowania SdP użyto zmobilizowanego wojska, reakcja Wehrmachtu mogła polegać jedynie na zajęciu pozycji obronnych przeciw Francji i CSR. Jeszcze 12 września – gdyby ČSA została użyta do przywrócenia władzy CSR w Aszu i zademonstrowała chęć obrony państwa – poparcie Francji byłoby oczywiste. Paryż nie mógł sobie pozwolić na opuszczenie walczącego sojusznika, bowiem Francja przestałaby być liczącym się partnerem i w gruzy runęłyby jej sojusze z Polską, Rumunią, Jugosławią – cały porządek polityczny w Europie Środkowej. Dopiero bierność rządu CSR wobec utraty skrawka terytorium zwolniła Francję z obowiązku sojuszniczego: skoro nawet Czesi nie chcieli umierać za Asz, to czemu mieliby za Asz ginąć Francuzi? Ostania szansa na wojnę koalicyjną pojawiła się 23 września, gdy alianci zachęcili Pragę do ogłoszenia mobilizacji powszechnej. Była to jednak szansa iluzoryczna i wynikała z przejściowego zerwania negocjacji przez Hitlera.
Kapitulacja przed żądaniami niemieckimi oznaczała kres Czechosłowacji w starym kształcie. 5 października urząd prezydencki złożył Edvard Beneš, a po trzech tygodniach wyjechał z kraju. Jego następcą został wybrany 30 listopada powszechnie szanowany prawnik Emil Hácha. 6 października Słowacja ogłosiła autonomię, zaakceptowaną następnie przez rząd w Pradze. 19 listopada państwo zmieniło swoją nazwę na Republika Czecho-Słowacka i przyjęło model federacyjny. W ten sposób przestała istnieć „pierwsza republika” („první republika”) i pojawiła się „druga
republika” („druhá republika”).
Mniejszość polska w Czechach i węgierska na Słowacji miały zagwarantowane te same prawa, co mniejszość niemiecka. Co więcej – w aneksie do „Umowy Monachijskiej” oczekiwano rozwiązania problemu w przeciągu trzech miesięcy. W momencie przekazania terenów zamieszkałych przez Niemców III Rzeszy rządy w Warszawie i Budapeszcie wystąpiły zatem z podobnym żądaniem. Zachodnia część Śląska Cieszyńskiego została 2 października przekazana Polsce, nastąpiły również drobne korekty granic mające poprawić bezpieczeństwo Rzeczypospolitej. Korekta granic w południowej Słowacji była sprawą bardziej skomplikowaną, zakończoną 2 listopada arbitrażem wiedeńskim przeprowadzonym przez Niemców i Włochów. Węgrzy przejęli blisko 12 000 km² z 854 277 mieszkańcami, w tym 503 980 Węgrami.
Premierem „drugiej republiki” został Rudolf Beran. Starał się zintegrować państwo, korzystając z wzorców niemieckich i sowieckich: zdelegalizował większość czeskich partii politycznych, tworząc na ich miejsce Partię Jedności Narodowej („Strana národní jednoty”), wprowadzając cenzurę, antysemickie ustawy rasowe oraz tworząc obozy koncentracyjne w Letach i Hodoninie. Jednocześnie podjęto próby ograniczenia autonomii prowincji. O ile Rusini na Zakarpaciu ulegli przewadze rządu centralnego, to Słowacy wykazali większą determinację. W Pradze postanowiono zatem, że trzeba użyć wszelkich możliwych środków. W nocy z 9 na 10 marca 1939 r. prezydenckim dekretem zlikwidowano autonomię, wprowadzono na Słowacji stan wyjątkowy i aresztowano kilkuset działaczy słowackich. Słowacy powszechnie stanęli w obronie swoich praw (padły ofiary, również śmiertelne) i czeski pucz nie powiódł się. W związku ze złamaniem umowy federacyjnej przez Czechów i – co gorsza – brakiem reakcji rządu w Pradze na kolejne żądanie węgierskie Słowacy ogłosili 14 marca 1939 r. niepodległość. W ich ślady poszli również Rusini na Zakarpaciu.
15 marca 1939 r. do Berlina został wezwany prezydent Emil Hácha, na którym Adolf Hitler wymusił zgodę na wejście wojsk niemieckich do Czecho-Słowacji. Wbrew obiegowej opinii nie była to „okupacja” – okupacją jest bowiem siłowe zajęcie całości lub części terytorium państwa nieprzyjacielskiego i wprowadzenie tam swojej tymczasowej władzy – wojska niemieckie zaś weszły do Czech i Moraw na podstawie zgody udzielonej im przez rząd czeski. Burzliwy przebieg negocjacji pomiędzy Adolfem Hitlerem a Emilem Háchą – podczas których jeden straszył bombardowaniem „złotej Pragi”, a drugi mdlał – nie ma tu żadnego znaczenia. Znaczenia nie mają też skargi na to, że umowa międzynarodowa została wymuszona siłą (w sytuacji Czech nie doszło nawet do użycia siły, tylko do możliwości użycia siły). Państwo czeskie nie przestawało istnieć, zmieniło jedynie swoją nazwę na Protektorat Czech i Moraw, zachowując własny rząd, własnego prezydenta, własne siły policyjne i własną armię, która w czasie II wojny światowej walczyła przeciwko aliantom we Włoszech.
Wydarzenia marca 1939 r. są powszechnie traktowane jako niemiecka intryga zmierzająca do zdestabilizowania sytuacji w Europie Środkowej: już kilka dni po Monachium w Berlinie rozpoczęto przygotowania do zajęcia całości Czecho-Słowacji. W operacji oznaczonej kryptonimem „Sud-Ost” miało wziąć udział 8 nadgranicznych dywizji piechoty oraz wszystkie dywizje pancerne i lekkie Wehrmachtu. Faktycznie jednak przebieg wydarzeń i ich dynamika zaskoczyła wszystkich, także Niemców. 15 marca 1939 r. III Rzesza – jako gwarant integralności terytorialnej Czecho-Słowacji – została postawiona w bardzo niezręcznej sytuacji: do tego momentu kontrolowała całe państwo czecho-słowackie, a tu nagle okazało się, że jego wschodnie rejony stają się częścią Węgier, środkowe zaś ogłaszają niepodległość. W ten sposób Niemcy stracili bezpośrednie połączenie z Rumunią (i możliwość nacisku na nią); jednocześnie Polska i Węgry uzyskały wspólną granicę, co nie tylko poprawiało sytuację strategiczną Rzeczypospolitej, ale również zmniejszało niemieckie wpływy w Budapeszcie. Kolejne dni – a nawet godziny – doprowadziły jednak do zażegnania kryzysu, w jakim znalazła się III Rzesza. Rząd w Pradze zgodził się na wejście Wehrmachtu do Czech, a nowy rząd w Bratysławie złożył hołd lenny Berlinowi (czym powstrzymał inwazję wojsk niemieckich, które zatrzymały się – i pozostały – już wewnątrz nowego państwa).
Najważniejszym skutkiem rozpadu Czecho-Słowacji okazało się jednak coś innego. W państwach demokratycznych zgoda społeczeństwa na wojnę jest koniecznością. Do marca 1939 r. Hitler był powszechnie traktowany jako przywódca, który odzyskuje to, co Niemcom uczciwie się należało. W marcu 1939 r. nastąpiła klęska wizerunkowa Adolfa Hitlera: dla światowej opinii publicznej stało się jasne, że jest on agresywnym politykiem nie przestrzegającym umów, które sam podpisywał! Miało to szczególnie duże znaczenie dla rządów Francji i Wielkiej Brytanii, bowiem społeczeństwa francuskie i brytyjskie stały się pewne, że Niemcy to agresorzy, a jedyny sposób powstrzymania ich to wojna. Droga do zbrojnego powstrzymania Niemców stała otworem.
Berlin nie zasypiał jednak gruszek w popiele i postanowił przyśpieszyć przygotowania wojenne. „Národní banka pro Čechy a Moravu” zażądał zwrotu złota znajdującego się w londyńskich bankach – prosto do skarbca Reichsbanku. Pozwoliło to Niemcom znacznie przyśpieszyć organizowanie jednostek wojskowych. Jednocześnie w Czechach przejęto mnóstwo uzbrojenia – jego ilość szacuje się na połowę tego, co dotychczas w swych arsenałach mieli Niemcy oraz ¾ tego, co w swych arsenałach mieli Polacy. Podczas przemówienia w Reichstagu Hitler oznajmił, że zdobyto 432 czołgi, 65 samochodów pancernych, 6 pociągów pancernych, 1630 samolotów, 501 dział przeciwlotniczych, 2175 dział polowych, 785 moździerzy piechoty, 43 870 karabinów maszynowych, 114 000 sztuk broni krótkiej, 1 090 000 karabinów, 3 miliony sztuk amunicji artyleryjskiej, miliard sztuk amunicji strzeleckiej, 217 128 koni, 25 349 samochodów i 720 autobusów, około 5000 motocykli, a także wszystkie czechosłowackie okręty wojenne.
Była to największa kapitulacja w dziejach świata.
Niemcy zdobyły przewagę militarną nad sąsiadami i 1 września 1939 r. najechały na Polskę. Rzeczpospolita podjęła walkę. Rozpoczęła się druga wojna światowa.
Międzywojenne losy Polski i Czechosłowacji są tylko pozornie do siebie podobne. Oba kraje różniło, praktycznie rzecz biorąc, wszystko. Warto jednak zwrócić uwagę na jedną z różnic, która – choć może zdawać się nieistotna – w praktyce ma największe znaczenie dla zrozumienia upadku Czechosłowacji.
Otóż w CSR najpierw formowano jednostkę, nazywano ją i obsadzano etaty dowódcze i kancelaryjne, a dopiero następnie sprowadzano żołnierzy, wyposażenie i sprzęt. W Polsce sytuacja wyglądała zupełnie inaczej: najpierw szkolono żołnierzy, dawano im sprzęt i uzupełniano wyposażenie do stanu zgodnego z etatem, a dopiero wówczas formowano z nich jednostkę, wydając pieniądze na etaty. Oczywiście podejście Polaków było bardziej racjonalne, ale miało fatalny oddźwięk propagandowy: dzisiaj ówczesne Wojsko Polskie uchodzi za słabe i przestarzałe, a Armia Czechosłowacka – za silną i nowoczesną.
Odmienne podejście do historii lat 1938–1939 nie wynika z cech charakteru, ale z polityki. Powojenna Czechosłowacja chciała udowodnić, że miała potężną armię oraz silne i zjednoczone społeczeństwo, jej klęska była zatem wyłącznie owocem zdrady Francuzów i Anglików dokonanej w Monachium. Na wszelkie możliwe sposoby historycy czechosłowaccy – a dziś czescy – starają się pokazać Armię Czechosłowacką jako liczną i nowoczesną, zdolną do odparcia ataku III Rzeszy. Tymczasem rządzący w powojennej Polsce komuniści chcieli udowodnić, że klęska wrześniowa została spowodowana przez „nieodpowiedzialne rządy sanacyjnej kliki”, a nie przez zdradzieckie uderzenie Armii Czerwonej. Na każdym kroku umniejszano więc rolę Wojska Polskiego, bardzo często kłamiąc na jego temat. Skutki tego odczuwamy do dziś.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu