Jednym z najważniejszych wyzwań dla bezpieczeństwa Polski i NATO stał się rosyjski system antydostępowy A2/AD (Anti-Access/Area Denial). System A2/AD, to połączone działanie przeciwnika, które ogranicza wielowarstwowo, dostęp do teatru działań wojennych oraz operowanie rozmieszczonymi na nim siłami i środkami. W rosyjskim kontekście chodzi głównie o stacje radiolokacyjne kontroli przestrzeni powietrznej, rakietowe systemy obrony powietrznej oraz pociski rakietowe do zwalczania celów lądowych i morskich, zdolne do precyzyjnych uderzeń konwencjonalnych i jądrowych. Długofalowym celem jest stworzenie kompleksowego zautomatyzowanego systemu obrony łączącego wszystkie siły i środki w jedną przestrzeń informacyjną.
Wlatywanie w pełni działający system obrony powietrznej tego typu musi się zakończyć poniesieniem znacznych strat, bez szans na zniszczenie rakietowych środków ofensywnych i zasadniczych zgrupowań sił uderzeniowych wroga. Aby wykonanie ataków przez siły powietrzne stało się możliwe jest konieczne wcześniejsze obezwładnienie naziemnych środków obrony przeciwlotniczej w celu umożliwienia lotnictwu bezpiecznego operowania we własnej oraz wrogiej przestrzeni powietrznej.
Obezwładnienie naziemnych środków obrony przeciwlotniczej może być realizowane dwutorowo: przez prowadzenie walki elektronicznej oraz drogą ogniowego obezwładnienia systemów rakietowych (w praktyce działania te są prowadzone kompleksowo, wzajemnie przenikając się). W tym drugim przypadku za najważniejsze uważa się niszczenie radiolokacyjnych stacji kierowania ogniem, a za najlepszy środek do tego celu uznaje się pociski przeciwradiolokacyjne.
Polska nie dysponuje pociskami przeciwradiolokacyjnymi i w zakresie niszczenia naziemnych środków obrony przeciwlotniczej przeciwnika musi polegać na sojuszniczym wsparciu, Amerykanów lub Niemców, których samoloty F-16 i Tornado ECR są uzbrojone w pociski Raytheon AGM-88 HARM (High-speed Anti-Radiation Missile). AGM-88 HARM, to dziś jedyne tego typu uzbrojenie lotnicze Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Zmieniająca się sytuacja polityczno-militarna na wschodniej flance NATO (konflikt rosyjsko-ukraiński, aneksja Krymu, przyspieszone rosyjskie zbrojenia) powoduje, że Polska musi wejść w posiadanie pocisków przeciwradiolokacyjnych, bez których prowadzenie skutecznych działań lotniczych (ale też udzielenie nam szybkiej i skutecznej pomocy sojuszniczej) nie będzie możliwe.
Najnowszy pocisk w rodzinie HARM – AGM-88E AARGM (Advanced Anti-Radiation Guided Missile) został opracowany z inicjatywy Centrum Uzbrojenia US Navy – Naval Weapons Center (NWC) w bazie China Lake. Program ruszył w 1998 r. Jego celem było opracowanie pocisku przeciwradiolokacyjnego, zdolnego do niszczenia stacji radiolokacyjnych także po ich wyłączeniu oraz zmieniających stanowisko. Obecnie większość rosyjskich systemów przeciwlotniczych średniego i dalekiego zasięgu dysponuje symulatorami (pułapkami) transmitującymi sygnały podobne do sygnałów stacji radiolokacyjnej. Rozmieszcza się je w niewielkiej odległości od rzeczywistej stacji. Po wykryciu odpalenia pocisku przeciwradiolokacyjnego właściwa stacja jest wyłączana, a jest uruchamiana jedna z pułapek, mająca „wabić” pocisk. Niewielka odległość umieszczenia pułapek od stacji stanowi poważny problem nawet dla pocisków wyposażonych w odbiornik GPS. Co prawda sam GPS jest bardzo dokładny, ale określenie współrzędnych wrogiej stacji radiolokacyjnej na podstawie namiarów jej promieniowania jest obarczone błędem, porównywalnym z odległością od stacji do pułapki. Jak się więc okazało, system GPS jest skuteczny przy zwalczaniu stacji radiolokacyjnej, która w momencie ataku pociskiem przeciwradiolokacyjnym została po prostu wyłączona, ale przy równoległym włączeniu celu pozornego emitującego sygnały mylące, nie gwarantuje trafienia właściwego celu.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu