Zaloguj

Operacja „Husky”: brytyjsko-amerykańska inwazja na Sycylię cz.2

Rozładunek ciężarówek z okrętu desantowego USS LST-336 na przyczółku pod Gelą. Na pierwszym planie widoczni wszędobylscy włoscy jeńcy.

Rozładunek ciężarówek z okrętu desantowego USS LST-336 na przyczółku pod Gelą. Na pierwszym planie widoczni wszędobylscy włoscy jeńcy.

Chociaż pierwszego dnia inwazji żołnierze Siódmej Armii Pattona odparli włosko-niemiecki kontratak, wciąż groziło im zepchnięcie do morza. Tymczasem wojska Montgomery’ego, nie napotkawszy większego oporu, rozwijały jednoczesne natarcie na Katanię i w głąb wyspy.

Amerykanie spędzili noc 10/11 lipca 1943 r. na przygotowaniach do odparcia kolejnego, nieuchronnego kontrataku na swój niebezpiecznie wąski przyczółek w Zatoce Geli. Wyładunek czołgów i artylerii utrudniały przybrzeżne łachy piasku oraz wykryte w kilku miejscach miny. Sytuację dodatkowo pogarszali żołnierze jednostki zabezpieczenia inżynieryjnego, którzy mieli przygotować plaże. Większość z nich była odrzutami z jednostek bojowych. Część zajęła się plądrowaniem worków z ekwipunkiem żołnierzy. Ostatecznie ich dowódca stanął przed sądem wojennym.

„Z drzew zwisały ludzkie ciała”

Tymczasem gen. Conrath, dowódca dywizji „Hermann Göring”, dowiedział się, że o świcie następnego dnia (11 lipca) ma uczestniczyć w skoordynowanym ataku z udziałem dywizji „Livorno” i resztek rozbitej dzień wcześniej Gruppo Mobile E. Włosi mieli nacierać na lewą flankę i środek pierścienia obrony wokół przyczółka pod Gelą, Niemcy na środek i prawą flankę – jedni i drudzy trzema kolumnami.
Kontratak sił Osi ruszył o 6:15. Prawa kolumna Włochów po drodze została związana walką przez patrol 30. RCT (pułkowego zespołu bojowego ze składu 3. dywizji) w sile kompanii, wysłany z Licaty, by nawiązał kontakt z 1. dywizją gen. Allena pod Gelą. Środkowa kolumna dotarła na przedmieścia Geli. Tam rangersi, wspierani ogniem krążownika lekkiego USS Savannah, urządzili jatkę podobną do tej, której Włosi doświadczyli poprzedniego dnia.
Tymczasem na środkowym odcinku obrony uderzyła lewa kolumna włoska i prawa niemiecka, nacierając równolegle po obu stronach drogi nr 117 z Ponte Olivo. Przełamały obronę 26. RCT, który dzień wcześniej stracił całą broń przeciwpancerną w zbombardowanym okręcie desantowym. Nieoczekiwanie na stanowisku dowodzenia rangersów pojawił się Patton, który właśnie wtedy postanowił zejść na ląd. Widząc, co się dzieje, zawołał do siedzącego przy radiostacji oficera: Jeśli możesz się połączyć z waszą cholerną marynarką, niech na litość boską przywalą parę razy w tę drogę! Chwilę później we wskazane miejsce zaczęły spadać salwy z krążownika lekkiego USS Boise.
Włosi podążyli prosto do Geli, gdzie podzielili los pozostałych dwóch kolumn ich natarcia. Tymczasem prawa kolumna niemiecka, której trzon stanowiły czołgi pułku pancernego dywizji „Hermann Göring”, skręciła w kierunku plaży bezpośrednio na wschód od Geli, gdzie 1. dywizja wciąż próbowała wyładować na brzeg swój ciężki sprzęt.
W równie trudnej sytuacji Amerykanie znaleźli się na prawej flance obrony przyczółka pod Gelą. Tu, drogą z Niscemi, nacierała środkowa kolumna niemiecka, której trzon stanowił pułk grenadierów pancernych dywizji „Hermann Göring”, dowodzona osobiście przez gen. Conratha. Jego atak odrzucił 16. RCT z wysuniętych pozycji pod Abbio Priolo, spychając Amerykanów do skrzyżowania u podnóża Piano Lupo. Część niemieckich czołgów przebiła się dalej, zmierzając ku plażom. Wszędzie jednak atakujący napotykali morderczy ostrzał z morza, który tego dnia prowadziły dwa krążowniki lekkie i sześć niszczycieli US Navy. Na ostatniej linii obrony dołączyły haubice 32. dywizjonu artylerii polowej (przywiezione chwilę wcześniej przez amfibie DUKW), strzelając ogniem płaskotorowym ponad wydmami.

Amfibie DUKW, które na Sycylii miały swój debiut bojowy, okazały się niezastąpione w przerzucaniu na ląd żołnierzy, broni i zaopatrzenia; Gela, lipiec 1943 r.

Amfibie DUKW, które na Sycylii miały swój debiut bojowy, okazały się niezastąpione w przerzucaniu na ląd żołnierzy, broni i zaopatrzenia; Gela, lipiec 1943 r.

Dalej na wschód nacierała lewa kolumna niemiecka – grenadierzy dywizji „Herman Göring”, dywizjon dział szturmowych i kompania Tygrysów. Uderzyli na Ponte Dirillo, gdzie droga nr 115 przekracza rzekę Acate. Broniący tego miejsca 180. RCT ze składu 45. dywizji „Thunderbird” nie wytrzymał naporu i zaczął się cofać w kierunku plaży.
W tym krytycznym momencie pojawił się płk Gavin, dowódca 505. pułku 82. Dywizji Powietrznodesantowej, który od wylądowania na Sycylii szukał okazji do włączenia się do walk. Maszerując nadbrzeżną drogą z Vittorii do Geli, po drodze zbierał rozproszone grupki spadochroniarzy i piechurów z 45. dywizji. Te ok. 250 żołnierzy rozmieścił na grani nazwanej przez Amerykanów Biazza Ridge, górującej nad drogą z Biscari (obecnie Acate), którą nacierała lewa kolumna niemieckiego ataku. Kiedy próbowali się okopać, okazało się, że skaliste podłoże grani praktycznie to uniemożliwia. Mimo to płk Gavin oświadczył: Zostajemy na tej cholernej grani, choćby nie wiem co.
Generał Middleton, dowódca 45. dywizji, który miał kwaterę zaledwie kilka kilometrów dalej, dosyłał obrońcom Biazza Ridge, co tylko miał pod ręką: bazooki, kilka moździerzy kal. 81 mm, dwie haubice kal. 75 mm i kilka dział przeciwpancernych, przyciągniętych przez transportery półgąsienicowe. Zanim to nastąpiło, zaradni spadochroniarze kontaktowali się z US Navy za pomocą zdobycznej radiostacji! Tymczasem Niemcy wciąż borykali się z problemem słabej kadry dowódczej, który poprzedniego dnia doprowadził do załamania się ich natarcia. Jak zauważył maj. Vandervoort: Mieli dość sił, by nas zmieść z tej grani, gdyby tylko chcieli. Albo dostali rozkaz, żeby przejść do obrony, albo mieli beznadziejnego dowódcę.
W trakcie walki dołączali kolejni spadochroniarze. To było niesamowite, wspominał Vandervoort, jak nasi rozproszeni żołnierze schodzili się zewsząd, kierując się odgłosami walki. Mimo to wczesnym wieczorem sytuacja na grani stała się dramatyczna. Wtedy jednak nadciągnęła odsiecz w postaci kilku Shermanów, które w końcu wydostały się z plaży po koszmarnych zmaganiach, w trakcie których czołgi zrzucały gąsienice w miałkim piachu, a druciane maty do utwardzania podłoża wkręcały się w koła napędowe. Gavin uznał, że czas przejąć inicjatywę i poderwał swoich podkomendnych do ataku wspartego przez Shermany. Porucznik Swingler wystrzelał załogę Tygrysa, którą zaskoczył na zewnątrz (zapewne próbującą naprawić zerwaną gąsienicę), zdobywając czołg.
W końcu, po ośmiu godzinach natarcia, Conrath ponownie musiał uznać wyższość przeciwnika i zarządził odwrót na pozycje wyjściowe. Do tego czasu dywizja „Hermann Göring” straciła 630 żołnierzy, w tym 30 oficerów oraz ok. 40-50 czołgów. W obliczu intensywnego ostrzału artylerii okrętowej, haubic, moździerzy, czołgowych armat i dział przeciwpancernych Niemcy zdali sobie sprawę, że dalej się nie przebiją.
Nie ujmując nic męstwu amerykańskich spadochroniarzy, rangersów i piechurów, przyczółek pod Gelą uratowała US Navy. Podczas pierwszego włosko-niemieckiego kontrataku, z 10 lipca, krążownik Savannah wystrzelił 126 razy, a Boise 162, natomiast niszczyciele Shubrick i Jeffers odpowiednio 100 i 184 – łącznie 288 pocisków kal. 152 mm i 284 kal. 127 mm. Nazajutrz Savannah wystrzelił 906 pocisków, Boise zaś 86. Niszczyciele dołożyły od siebie: Tillman 46, Butler 48, Cowie 200, Glennon 358, Laub 751, a Beatty aż 799 (dwa ostatnie strzelały praktycznie do wyczerpania amunicji) – łącznie 992 pociski kal. 152 mm i 2202 kal. 127 mm! Rangersi na przedpolu swoich pozycji w Geli wzięli do niewoli ok. 400 Włochów, oniemiałych i oszołomionych nawałą ogniową. Z drzew zwisały ludzkie ciała, zapamiętał kpt. Lyle, który w tym miejscu koordynował ostrzał z morza. Zespół obserwatorów kierujący z lądu ogniem okrętów zameldował, że niszczyciel Laub obezwładnił cztery Tygrysy (w kontrataku z 11 lipca 2. kompania 504. batalionu czołgów ciężkich straciła bezpowrotnie pięć ze swoich 17 Tygrysów).
Także w sektorze brytyjskim wojska lądowe miały zapewnione wsparcie ogniowe marynarki (Royal Navy) – niszczyciele Blankney i Brissenden ostrzeliwały cele w Pozzallo, monitor Erebus oraz krążowniki lekkie Orion, Uganda i Mauritius w rejonie Syrakuz, a niszczyciele Eskimo, Exmoor i grecki Kanaris w Auguście.

„Nie zawaham się wydawać wyroków śmierci”

Tego dnia (11 lipca) Amerykanie nie tylko odpierali kontrataki. Na ich lewej flance nie atakowana 3. dywizja gen. Truscotta przeszła do natarcia. W efekcie wspomnianej wcześniej akcji, 30. RCT rozbił napotkaną po drodze kolumnę z dywizji „Livorno”, następnie dotarł na pozycje 1. dywizji, łącząc przyczółki pod Licatą i Gelą. Do końca dnia Truscott rozszerzył swój „stan posiadania” o ok. 20 km we wszystkie strony, do linii Palma di Montechiaro – Naro – Campobello – Riesi. Również na prawej flance amerykańskie wojska, popędzane przez Pattona, po odparciu kontrataków momentalnie przejęły inicjatywę. Jeszcze przed końcem 11 lipca dwie pułkowe grupy bojowe 45. dywizji ruszyły na północ i wschód, zdobywając lotnisko w Comiso, a na nim 125 samolotów (w tym 20 sprawnych) i ponad 750 000 l benzyny lotniczej. Jedna kompania, posuwając się wzdłuż południowego wybrzeża, „z rozpędu” wkroczyła do Ragusy, która leżała w sektorze brytyjskim.
Także 11 lipca wojsko na przyczółkach Siódmej Armii nie doczekało się bezpośredniego wsparcia z powietrza. Żaden z oficerów lotnictwa obecnych na okrętach floty inwazyjnej nie był władny kierować działaniami samolotów. To prawo zastrzegły sobie sztaby na lądzie, które żądały, by listę celów, do ewentualnego rozpatrzenia, przedkładać im z 12-godzinnym wyprzedzeniem! Co gorsza, lotnicy nie byli na bieżąco z działaniami na ziemi, o czym szybko przekonał się CCA (Combat Command A) – pododdział 2. Dywizji Pancernej przydzielony do 3. Dywizji Piechoty. Kiedy 11 lipca ruszył z przyczółka pod Licatą, po wkroczeniu do miasteczka Naro (poddanego bez walki) został zbombardowany przez amerykańskie bombowce B-26 Marauder. Podczas pierwszego tygodnia inwazji CCA stracił w takich incydentach 14 pojazdów i 75 ludzi.
Lotnictwo aliantów prowadziło własne, intensywne działania – głównie wiele kilometrów za linią frontu, przez co marynarce i wojskom lądowym trudno było docenić jego wkład. Walki toczone przez siły powietrzne obu stron to temat na osobny artykuł, ale warto wspomnieć, że tylko 11 lipca piloci myśliwców RAF i USAAF zgłosili 39 zestrzeleń nad Sycylią. Mimo to w ciągu dnia Amerykanie stracili okręt desantowy LST-158, strawiony przez pożar po trafieniu bombą (dokonał tego Oblt. Ottmar Simon, pilot Fw 190 z III./SKG 10 – ten sam, który dzień wcześniej zatopił LST-313) oraz transportowiec typu Liberty SS Robert Rowan z ładunkiem amunicji, który eksplodował po trafieniu bombą w trakcie popołudniowego nalotu Ju 88. Co gorsza, płonący wrak osiadł na dnie w płytkiej wodzie, po zmroku oświetlając całą redę pod Gelą.
Słaba koordynacja działań lotnictwa z pozostałymi rodzajami wojsk doprowadziła do tragedii nocą 11/12 lipca, gdy w drodze do celu desant 504. RCT z 82. Dywizji Powietrznodesantowej został omyłkowo zdziesiątkowany ogniem przeciwlotniczym alianckich okrętów. Zrzut 2300 spadochroniarzy, którzy mieli odciążyć przyczółek w Zatoce Geli, chociaż nie powinien był sprawić większych trudności, zmienił się w koszmar.
Marynarka odpierała naloty przez większość dnia. Niecałą godzinę przed pojawieniem się samolotów transportowych lotnictwo Osi przeprowadziło najcięższy tego dnia atak na flotę inwazyjną. Zaledwie minuty dzieliły koniec bombardowania od przybycia formacji C-47 ze spadochroniarzami na pokładach. Pierwszy rzut dotarł nad Gelę bez przeszkód, ale kiedy nadleciał drugi, jakiś nerwowy strzelec posłał w niebo serię pocisków smugowych. W jednej chwili niemal wszystkie baterie przeciwlotnicze na morzu i lądzie otworzyły bezładny ogień, strzelając bez opamiętania. Nieszczęsne kolumny lecących powoli samolotów transportowych wpadły w pułapkę nadlatujących ze wszystkich stron pocisków. Piloci próbowali się ratować gwałtownymi unikami i w okamgnieniu samoloty rozpierzchły się na wszystkie strony. Ze 144 maszyn, które wzięły udział w tej operacji, 23 przepadło bez śladu, a kolejne 37 zostało poważnie uszkodzonych. Straty w ludziach wyniosły 60 zabitych pilotów lub członków załóg oraz 81 spadochroniarzy; ponadto 132 zostało rannych a 16 zaginęło. Wśród tych, którzy polegli, znalazł się zastępca dowódcy 82. Dywizji Powietrznodesantowej, gen. Keerans.
Tej samej nocy (11/12 lipca) okręty zespołów osłonowych Royal Navy ostrzelały cele w najdalej wysuniętej na zachód części wybrzeża Sycylii – pancerniki Howe i King George V Favignanę (jedną z Wysp Egadzkich) oraz bazę marynarki w Trapani, a krążowniki lekkie Dido i Sirius Marsalę – by stworzyć wrażenie, że także tam alianci szykują desant z morza. Trzy kutry torpedowe, operujące ze zdobytego portu w Syrakuzach, zapuściły się w rejon Cieśniny Mesyńskiej. Tam zaskoczyły dwa płynące na powierzchni okręty podwodne. MTB-81 wystrzelił z niecałych 100 m torpedę, którą zatopił U-561. Drugi U-Boot umknął pod wodę.
Rankiem 12 lipca kontradm. Troubridge, dowódca jednego z zespołów okrętów Royal Navy wspierających desant Ósmej Armii, wybrał się niszczycielem HMS Exmoor do Augusty. Port wydawał się opustoszały. Kiedy jednak Exmoor i towarzyszący mu grecki niszczyciel Kanaris podpłynęły bliżej, dostały się pod ogień nadbrzeżnej baterii i musiały pospiesznie wycofać się na pełne morze. Zrządzeniem losu, jedno z dział obsługiwał adm. Leonardi, dowódca Piazza marittima Augusta-Siracusa (morskiego rejonu fortecznego), z pomocą dwóch członków jego sztabu. Ratując honor włoskiej marynarki, zastępowali obsługę działa, która porzuciła swoje stanowisko i uciekła. Był to bodaj jedyny przypadek w tej wojnie, kiedy jeden admirał osobiście strzelał do innego.
Amerykanie wraz z nastaniem dnia (12 lipca) kontynuowali rozszerzanie przyczółków. W pasie natarcia 3. dywizji, wspieranego ogniem krążowników lekkich Birmingham i Brooklyn, po raz pierwszy dała o sobie znać 15. Dywizja Grenadierów Pancernych. Także w tej części wyspy Niemcy mieli problem z sojusznikiem. Włoskie oddziały na obu ich flankach przy pierwszym kontakcie bojowym szły w rozsypkę, dlatego grenadierzy gen. Rodta raz za razem musieli się cofać, by nie dać się okrążyć.
Rankiem 1. dywizja zdobyła lotnisko Gela-Ponte Olivo. W tym czasie rangersi, wspierani ogniem krążownika Savannah (który wystrzelił 519 pocisków do celu odległego o 21 km) zajęli górskie miasteczko Butera, ale dalej na prawo wciąż toczyły się ciężkie walki. Kiedy gen. Guzzoni (formalny dowódca wojsk Osi na Sycylii) zdał sobie sprawę, że kontratak pod Gelą nie powiódł się, skierował uwagę na sektor brytyjski, gdzie Ósma Armia z alarmującą łatwością zajęła Syrakuzy. Dywizja „Hermann Göring” otrzymała rozkaz przerzucenia głównych sił na wschód, w celu wsparcia Kampfgruppe „Schmalz” cofającej się pod naporem wojsk Montgomery’ego.
Generał Conrath, niezadowolony z powodu dwukrotnej porażki, postanowił jednak uderzyć jeszcze raz. Skierował atak na wzgórze w rejonie Piano Lupo (znane jako „Hill 411”), z którego Amerykanie wyparli o świcie jego żołnierzy. Odpieraniem pierwszego szturmu dowodził ppłk Gorham, dowódca 1. batalionu 505. pułku spadochronowego. Gdy jeden z czołgów zbliżył się na odległość około 70 m, wycelował do niego z bazooki. Obsługujący armatę Niemiec zdążył wystrzelić pierwszy i Gorham zginął.
Grenadierzy, wsparci tuzinem czołgów Tygrys, czterokrotnie szturmowali ten nie mający żadnego znaczenia pagórek. Bez powodzenia – do tego czasu 1. dywizja zdążyła wyładować na brzeg Shermany CCB (przydzielonego pododdziału 2. Dywizji Pancernej) i własną artylerię. Do akcji włączył się również krążownik Boise, wystrzeliwując 208 pocisków kal. 152 mm.
Po tym trzecim z rzędu pogromie dywizji „Hermann Göring” Conrath wystosował do swoich podkomendnych ostrą reprymendę: W ciągu ostatnich paru dni byłem świadkiem gorszących scen i zachowań niegodnych niemieckiego żołnierza, a w szczególności żołnierza dywizji pancernej „Hermann Göring”. Widziałem takich, którzy uciekali na tyły, histerycznie płacząc, gdyż usłyszeli gdzieś w pobliżu wybuch albo pojedynczy wystrzał z karabinu. Odwrót bez rozkazu i tchórzostwo będą karane w trybie natychmiastowym. W szczególnie rażących przypadkach nie zawaham się wydawać wyroków śmierci.
Tymczasem 45. dywizja, rozwijając natarcie z przyczółka pod Scoglitti, do końca dnia zajęła Biscari, a dalej na prawo, na północ od Ragusy, miasteczko Chiaramonte Gulfi. Dzień później (13 lipca) Amerykanie zdobyli Niscemi i lotnisko Biscari-San Pietro. Na prawej flance posuwali się na północ, wzdłuż granicy sektorów amerykańskiego i brytyjskiego. Tam, mimo wkroczenia w trudny teren, zajęli górskie miasteczka Giarratana i Monterosso Almo, skąd do Vizzini dzieliło ich już tylko 15 km.

„Nie ma potrzeby, żebyśtu przyjeżdżał”

Sytuacja wojsk Osi na wschodnim wybrzeżu wyspy w pierwszych dniach inwazji była bardzo niepewna. Ósma Armia szybko parła na północ, w kierunku Katanii i Mesyny. Na podejściach do Syrakuz załogi trałowców Royal Navy zdobyły 12 lipca włoski okręt podwodny Bronzo, którego kapitan nie wiedział, że port jest już w rękach Brytyjczyków. Wieczorem okręt desantowy HMS Ulster Monarch, osłaniany przez niszczyciel i dwie kanonierki, wpłynął do Augusty i wysadził na brzeg żołnierzy, którzy zajęli ten stosunkowo duży i bezcenny dla aliantów port.
Część Włochów kontynuowała walkę. Rankiem 13 lipca sam gen. Guzzoni omal nie zginął w swojej kwaterze głównej w Ennie, którą zrównał z ziemią nalot alianckiego lotnictwa. W ciągu dnia jeden z batalionów dywizji „Napoli” przeprowadził śmiały, chociaż pozbawiony większego sensu kontratak, odbijając bazę wodnosamolotów w Auguście; nazajutrz, zagrożony odcięciem, wycofał się. W południe u brzegów Avoli włoskie bombowce nurkujące zatopiły SS Timothy Pickering, transportowiec typu Liberty, na pokładzie którego zginęło ok. 100 brytyjskich żołnierzy i 30 marynarzy z amerykańskiej załogi statku. Na wschód od Augusty okręt podwodny Nereide, podkradając się do floty inwazyjnej, został namierzony i zatopiony przez brytyjskie niszczyciele Ilex i Echo. Wieczorem tego samego dnia brytyjski okręt desantowy wysadził za linią frontu oddział komandosów, który „uciszył” włoską baterię ostrzeliwującą Augustę z przylądka Campolato, na północ od portu. Po drodze eskortujący ich niszczyciel HMS Tetcott odparł atak włoskich kutrów torpedowych.
Tymczasem na lądzie jedyny liczący się opór w sektorze Ósmej Armii stawiała Kampfgruppe „Schmalz”, pierwotnie złożona z batalionu piechoty i dwóch baterii artylerii z dywizji „Hermann Göring” oraz 115. pułku grenadierów pancernych zabranego ze składu 15. Dywizji Grenadierów Pancernych. Dowodził nią płk Wilhelm Schmalz, weteran kampanii w Polsce, Francji, na Bałkanach i w Rosji. Jego grupa bojowa, zbyt słaba, by samodzielnie zatrzymać Brytyjczyków, do tamtej pory prowadziła jedynie walki odwrotowe, stopniowo cofając się na północ. Schmalz liczył na swoją macierzystą jednostkę, dywizję „Hermann Göring”, ale jej dowódca, zamiast zgodnie z rozkazem przemieszczać się w kierunku Katanii, jeszcze 12 lipca (trzeci dzień z rzędu) trwonił siły na jałowe
kontrataki pod Gelą.
Tego samego dnia płk Schmalz doczekał się pierwszych posiłków. Był to 2. batalion 382. pułku grenadierów pancernych oraz batalion forteczny „Reggio”. Obie te jednostki Kesselring do tamtej pory trzymał w odwodzie na wypadek desantów w rejonie Mesyny lub Kalabrii. Jednocześnie w rejon Katanii zaczął przybywać najgroźniejszy przeciwnik, z jakim aliantom przyszło się zmierzyć na Sycylii – „Zielone Diabły”.

Okręt desantowy LCI(L)-196 i amfibia DUKW na plaży w Scoglitti; 11 lipca 1943 r.

Okręt desantowy LCI(L)-196 i amfibia DUKW na plaży w Scoglitti; 11 lipca 1943 r.

Tymczasem Montgomery zamierzał śmiałym wypadem ku Mesynie odnieść szybkie, rozstrzygające zwycięstwo na Sycylii. Już 11 lipca wysłał do Alexandra zuchwałą w tonie depeszę: Wszystko idzie dobrze. Nie ma potrzeby, żebyś tu przyjeżdżał, jeśli nie chcesz. Jestem bardzo zajęty i pracuję intensywnie nad planami, które nam pozwolą utrzymać inicjatywę. Nie mam wiadomości na temat postępów Amerykanów. Gdyby uderzyli w głąb lądu, zajęli Caltagirone i Canicatti i osłonili mnie od zachodu, byłbym spokojniejszy.
Taki rozwój sytuacji odpowiadał koncepcji Montgomery’ego, który już miesiąc przed rozpoczęciem operacji „Husky”, przy braku wskazówek ze strony Alexandra, sformułował własny plan działania dla Ósmej Armii: Ogólna idea jest taka, by trzymać gardę na lewej flance i uderzać z prawej. Dowódca 50. Dywizji Piechoty, któremu Montgomery rozkazał nacierać z maksymalną prędkością na północ, w stronę Niziny Katańskiej, oznajmił swoim żołnierzom: Nie będzie żadnego siedzenia i odpoczywania. Przed wami nie ma nikogo, tylko pusta przestrzeń. Macie posuwać się naprzód, dopóki nie padniecie. Jeśli dzisiaj nie zajmiecie tego terenu z marszu, jutro będziecie musieli o niego walczyć.
Montgomery nie przewidział tak szybkich postępów swoich wojsk, dlatego większość ciężarówek miała dotrzeć na brzeg w późniejszych rzutach. W efekcie, przez pierwsze dni kampanii Ósma Armia borykała się z chronicznym brakiem środków transportu. Żołnierze byli zmuszeni maszerować w niemiłosiernym skwarze, niosąc na własnych barkach nie tylko podstawowy ekwipunek, ale również zapas żywności i wody. Po drodze rekwirowali wszelkie napotkane środki transportu, w tym furmanki, muły i rowery.
12 lipca Montgomery (który tego dnia przybył na Sycylię na pokładzie niszczyciela Royal Navy), zanotował w swoim dzienniku: Toczyłem własną bitwę, a Siódma Armia swoją. Nie było żadnej koordynacji ze strony Alexandra. Gdybym miał kontrolę nad całością, to jestem przekonany, że mógłbym sprowadzić na nieprzyjaciela prawdziwą katastrofę i osaczyć wszystkie jego wojska na Sycylii. Wysłałem więc do Alexandra następujący szyfrogram, prezentując własny pogląd na temat tego, jak należy rozegrać tę bitwę:
„Moja obecna sytuacja taktyczna jest bardzo dobra. Zająłem Augustę i przesunąłem front na linię Sortino – Vizzini [Montgomery nawet się nie zająknął, że tej drugiej miejscowości jeszcze nie zdobył – przyp. aut.] – Ragusa – Scicli. Zamierzam nacierać wzdłuż dwóch osi: XIII korpus na Katanię i dalej na północ, XXX korpus w kierunku Caltagirone – Enna – Leonforte. Sugeruję, by amerykańska dywizja w Comiso przesunęła się na zachód do Niscemi i Geli. Nasze zasoby i możliwości transportowe oraz sytuacja drogowa uniemożliwiają jednoczesne prowadzenie działań zaczepnych na większą skalę siłami obu armii. Proponuję, by to moja armia uderzyła na północ i rozcięła wyspę na pół, a Siódma Armia zajęła pozycje obronne frontem na zachód wzdłuż linii Caltanissetta – Canicatti – Licata. Dostępne zasoby należy rozdysponować zgodnie z tym podziałem ról.

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
bookusertagcrosslistfunnelsort-amount-asc