Po opanowaniu w styczniu Borneo i Celebesu, Japończycy kontynuując ofensywę zajęli 9 lutego Makasar na Celebesie, zaś 15 lutego niezwykle ważny dla nich – bo bogaty w ropę naftową – Palembang. Siły kadm. Karela Doormana nie zdołały temu przeszkodzić, często zmuszane w trakcie podejmowanych prób interwencji, do odwrotu po zaciekłych atakach silnych japońskich formacji lotniczych. Kolejnym celem Japończyków stała się Bali, a zwłaszcza znajdujące się na niej ważne lotnisko Den Passar (współcześnie Denpasar). W przypadku jego zdobycia japońskie samoloty mogły nieustannie atakować z tego lotniska główną bazę morską ABDA w Surabai. Miało to duże znaczenie przed szykowaną już największą operacją desantową przeciwko samej Jawie.
17 lutego (tego dnia Japończycy zaatakowali też Timor) rozpoczęła się akcja przeciwko lotnisku na Bali. Do jego opanowania wyznaczono siły 3. batalionu 1. pułku 48. Dywizji Piechoty. Zostały zaokrętowane na transportowce Sagami Maru (7189 BRT) i Sasago Maru (8260 BRT). W drodze z Makasaru osłaniały je niszczyciele: Asashio, Arashio, Ōshio i Michishio. Dodatkowe wsparcie zapewniał im od północy kadm. Kyuji Kubo na flagowym krążowniku lekkim Nagara, wraz z niszczycielami Hatsushimo, Nenohi i Wakaba.
Wieczorem 18 lutego zespół desantowy przemierzył cieśninę Lombok (między wyspami Lombok i Bali), dotarł do południowo-wschodniego wybrzeża Bali i od godz. 02:00, już 19 lutego, rozpoczął desantowanie wojsk. Tej nocy jako pierwsze próbowały powstrzymać Japończyków skierowane w ten rejon alianckie okręty podwodne. Dowodzony przez kmdr. ppor. Fredericka B. Wardera USS Seawolf zbliżył się do zakotwiczonych transportowców japońskich i wystrzelił do obu po dwie torpedy. Niestety, żadna z nich nie zadziałała jak należy i odważna szarża amerykańskiego dowódcy zakończyła się niepowodzeniem. Zaciekle kontratakowany przez jeden z japońskich niszczycieli łącznie 43 bombami głębinowymi Seawolf zdołał ujść. Także drugi wezwany w ten rejon okręt podwodny, HMS Truant, atakował nieskutecznie i został odpędzony kontrakcją Japończyków.
Nieco lepiej powiodło się rankiem 13 bombowcom B-17 Flying Fortress i A-24 Banshee w nalocie na transportowce. Jedna ze zrzuconych bomb uszkodziła maszynę transportowca Sagami Maru i spowodowała silny pożar, ale Japończykom udało się go opanować i uratować jednostkę. Sam atak nie zdołał zapobiec pomyślnemu wynikowi japońskiej operacji. Do południa lotnisko Den Passar zostało opanowane.
W uzgodnieniu ze swoim przełożonym – wadm. Conradem Helfrichem, kadm. Doorman zdecydował o zaatakowaniu japońskich sił desantowych pod Bali, tym bardziej, że nie wydawały się one zbyt silne. Do akcji postanowił ruszyć osobiście z bazy Tjilatjap (dziś Cilacap) na flagowym krążowniku lekkim De Ruyter, wraz z krążownikiem lekkim Java, w asyście holenderskich niszczycieli Kortenaer i Piet Hein oraz amerykańskich „czterofajkowców” John D. Ford i Pope.
Druga grupa miała rozpocząć akcję z bazy Surabaja i zaatakować wkrótce po pierwszej. Była złożona z nowoczesnego krążownika lekkiego Tromp i znów starych amerykańskich niszczycieli Stewart, Parrott, John D. Edwards i Pillsbury. Nie zwrócono jednak uwagi na możliwość koncentracji w wybranym miejscu i połączenia obu tych grup przed atakiem w jeden silniejszy zespół, uznając to widocznie za rzecz… niepotrzebną.
Plan Doormana jednak został nieco utrudniony, gdy 18 lutego jego okręty podniosły kotwice o godz. 21:50 i wyruszyły z bazy Tjilatjap. Kortenaer pechowo wszedł na mieliznę, doznając uszkodzenia podwodnej części kadłuba i jednej ze śrub napędowych. W efekcie został wyeliminowany z akcji już na samym początku, pozostając w porcie. Brak tej jednostki w bitwie w jakimś stopniu zaważył później na wyniku działań całej grupy (Korteaner zatonął 27 lutego w bitwie na Morzu Jawajskim). Druga grupa bojowa z bazy Surabaja miała podnieść kotwice i wyruszyć cztery godziny później.
Zespół Doormana idąc ku Bali, zamierzał zaatakować Japończyków od strony południowego wejścia do cieśniny Lombok (także grupa z Trompem miała później zaatakować od południa). Na końcowym odcinku trasy okręty zwiększyły prędkość do maksymalnej (stare niszczyciele amerykańskie rozwijały wówczas prędkość około 30 w., czyli kilka węzłów mniejszą, niż na samym początku służby).
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu