Niemiecki holding stoczniowy thyssenkrupp Marine Systems opublikował więcej szczegółów swojej oferty na nowy okręt podwodny dla holenderskiej Koninklijke Marine. Dodatkowo interesującym jest fakt, że bazuje ona na projekcie 212CD, czyli Common Design, opracowywanym na potrzeby programu niemiecko-norweskiego.
Prezentacja projektu 212CD E (Expeditionary, pol. ekspedycyjny) rzuciła światło nie tylko na propozycję dla holenderskiej floty, ale i na program niemiecko-norweski, wciąż zasnuty mgłą tajemnicy. thyssenkrupp Marine Systems (tkMS) do tej pory nie ujawnił żadnych istotniejszych informacji, ani wizerunków jednostki, której wariant jest też oferowany Polsce w ramach programu okrętu podwodnego nowego typu pod kryptonimem Orka.
https://www.youtube.com/watch?v=7uPe_s0Dfng
Określenie „ekspedycyjny” wiąże się z wymaganiami niderlandzkiej Królewskiej Marynarki Wojennej w stosunku do przyszłej konstrukcji, która ma operować nie tylko na wodach wokół metropolii, ale też w rejonie holenderskich terytoriów zamorskich. A więc ma mieć zdolność działania na wodach przybrzeżnych oraz oceanicznych, cechować się dużym zasięgiem i autonomicznością.
Oferta tkMS jest jedną z trzech umieszczonych na krótkiej liście Ministerstwa Obrony Holandii w grudniu 2019 r. Obok niej znalazły się tam francuski koncern Naval Group z konwencjonalnym wariantem atomowego okręty typu Barracuda lub powiększoną wersją Scorpène i szwedzki Saab Kockums z oceanicznym wariantem A26. Z wyścigu wypadła hiszpańska grupa stoczniowa Navantia z jednostką typu S-80A. Ponieważ istotny udział lokalnego przemysłu w budowie i późniejszym serwisowaniu okrętów ma duże znaczenie dla Holendrów, Naval Group utworzył joint venture z lokalną stocznią Royal IHC, Saab z grupą Damen Schelde Naval Shipbuilding, zaś tkMS z Directie Materiële Instandhouding (Departament Utrzymania Sprzętu Marynarki Wojennej) w Den Helder.
Obecnie konkurenci weszli w fazę analizy ofert przez Agencję Materiałów Obronnych (Defensie Materieel Organisatie), mającą zakończyć się zawarciem kontraktu na cztery jednostki, co powinno nastąpić do 2022 r. Zastąpią one czwórkę eksploatowanych obecnie, niedawno zmodernizowanych okrętów typu Walrus.
Na sprawdzonej bazie
Opublikowane ostatnio wizerunki komputerowe jednostki 212CD E wskazują na kierunek rozwoju okrętów podwodnych projektowanych w kilońskim oddziale tkMS na bazie dobrze już sprawdzonego projektu 212A. Sześć takich jednostek dwóch serii eksploatuje Deutsche Marine, cztery kolejne włoska Marina Militare. Cechuje je nowoczesna konstrukcja, kadłub mocny wykonany ze stali austenitycznej, co utrudnia wykrycie przez detektory anomalii magnetycznych samolotów patrolowych i śmigłowców oraz zabezpiecza przed minami morskimi, zaawansowany system AIP (Air Independent Propulsion, działający bez dostępu powietrza atmosferycznego) i bazujący na elektrochemicznych ogniwach paliwowych, siła ognia, zdolność współpracy z operatorami sił specjalnych oraz nowoczesne systemy obserwacji technicznej.
Oferta dla Holandii bazuje na idei MOTS (Military Of The Shelf), czyli „gotowca”, ale nie z rynku cywilnego, lecz wojskowego. Nawiązuje to do niemiecko-norweskiego projektu 212CD, który stanowić ma bazę do opracowania konstrukcji odpowiadającej specyficznym wymaganiom Koninklijke Marine. Podobnie jak w przypadku Polski, atutem ma być możliwość współdzielenia kosztów rozwoju i projektowania tego modelu okrętu podwodnego, jak też późniejszego utrzymania w toku eksploatacji.
212CD odsłania oblicze
Zaskakujące w nowych grafikach typu 212CD E są kształt i proporcje okrętu. Od razu w oczy rzuca się się „diamentowy” przekrój poprzeczny kadłuba. Można by go poczytywać za celową dezinformację, gdyby nie fakt, że w opisie cech nowego projektu jest on wyraźnie podkreślany, jako metoda ograniczenia skutecznej powierzchni odbicia sygnałów sondujących aktywnych stacji hydrolokacyjnych. Faktem jest, że najnowsze okręty podwodne zarówno konwencjonalne, jak i z napędem jądrowym mają odpowiednio pochylone ściany kadłuba lekkiego (pokładu zewnętrznego), a szwedzki A26 nawet specjalnie ukształtowaną obudowę kiosku, ale 212CD E - o ile będzie tak wyglądał - zaskakuje radykalnością tego rozwiązania.
Wizualizacje pokazują też znacznie wydłużoną obudowę kiosku, jej większą w stosunku do protoplasty szerokość i mniejszą wysokość (jest więc „tęga”) oraz znaczną szerokość kadłuba, wynikającą w dużej mierze z nietypowego przekroju poprzecznego.
Jednostka będzie miała napęd konwencjonalny, zaś źródłami energii elektrycznej będą baterie ogniw litowo-żelazowo-fosforanowych i wspomniany system AIP. Nowe baterie są opracowywane przez tkMS i francuską firmę Saft od 2015 r. Trzy lata później Niemcy pokazali publicznie ogniwo DHW-1 na salonie Euronaval w Paryżu. Wymiary zewnętrzne DHW-1 są takie same, jak konwencjonalnych ogniw sodowo-siarkowych firmy EnerSys-Hawker używanych na typie 212A. Około 250 sztuk DHW-1 trafi do jam bateryjnych jednostek 212CD i zapewne 212CD E, znacząco wydłużając czas ich przebywania w zanurzeniu. Baterie te będą też oferowane na rynkach eksportowych, jako zamiennik używanych dziś ogniw konwencjonalnych na okrętach typów 209 i 214.
Ponadto jednostki te otrzymają kolejną generację systemu AIP znanego z poprzedników - PEM FC (Polymer Electrolyte Membrane Fuel Cell, ogniwo paliwowe z membraną polimerową). Już na 212A pozwala on na przebywanie pod wodą bez konieczności pobierania powietrza z zewnątrz przez około dwa tygodnie, nie generując przy tym ciepła, hałasu i wzrostu innych, negatywnych z punktu widzenia okrętu podwodnego pól fizycznych.
Bez zmian pozostanie za to konfiguracja sterów zanurzania - dziobowe trafią na kiosk, zaś rufowe będą miały kształt litery „X”.
Nowa elektronika
Z filmu reklamowego wiemy też, że okręt może być wyposażony w rozbudowany system hydrolokacyjny, obejmujący anteny dziobową i w kiosku, sonar aktywny wysokiej częstotliwości do wykrywania min i przeszkód podwodnych, dwie pasywne anteny burtowe o bardzo dużej aperturze (podobne do użytych na typie 212A drugiej serii), jak też sonar holowany.
Niewiele wiadomo o systemie walki. Oprócz oczywistych wyrzutni torped i innej amunicji, okręty typu 212CD mają też wykorzystywać bezzałogowce różnych kategorii. Natomiast nieco więcej informacji ujawniono o systemie zarządzania walką Orcca.
Jest on opracowywany wspólnie przez Atlas Elektronik (spółkę zależną tkMS) i norweski koncern Kongsberg Defense & Aerospace, które w tym celu w październiku 2017 r. utworzyły joint venture kta Naval Systems. Co ciekawe, światowa premiera tego systemu odbyła się w Polsce, w trakcie 15. Bałtyckich Targów Militarnych Balt Military Expo 2018 w Gdańsku, gdzie nawet otrzymała jedną z nagród, choć nieco na wyrost, bowiem mieliśmy do czynienia z niegotowym produktem. Pokazano wówczas prototypową konsolę operatorską w nowatorskim układzie pionowym z ekranem dotykowym, przypominającą - nie tylko wyglądem, ale i sposobem obsługi aplikacji - wielkiego smartfona. To oczywisty ukłon w stronę młodej generacji podwodniaków, wychowanych na grach komputerowych i generalnie w rzeczywistości internetowej. Wcześniej tym tropem poszły firmy francuskie, kolejne zapewne będą naśladowały liderów.
Trwają prace nad optymalizacją konsol, ich aplikacji i całego systemu, który ma trafić na „wspólny” niemiecko-norweski okręt podwodny, jak też zapewne na jego potencjalne eksportowe odmiany. Orcca umożliwi operatorowi przeprowadzenie zintegrowanej analizy danych z szerokiej gamy systemów obserwacji technicznej i łączności okrętu za pośrednictwem jednej konsoli wielofunkcyjnej.
Niestety, na razie trudno o inne, bardziej rzetelne informacje o perspektywicznym U-Boocie. Strony przemysłowe i rządowe zarówno niemiecka, jak i norweska są bardzo powściągliwe w serwowaniu informacji na jego temat, szczególnie, że ostatnie doniesienia prasowe sugerują impas w negocjacjach dotyczących tego programu.
Co dalej z 212CD?
Umowę bilateralną pomiędzy Berlinem a Oslo podpisano 30 lipca 2017 r. Dokument ten przewidywał, że norweski Sjøforsvaret otrzyma cztery jednostki, a Deutsche Marine dwie. W Norwegii mają one zastąpić sześć okrętów typu Ula (niem. typ 210, norw. P6071). W ślad za deklaracją rządową porozumienie zawarły ministerstwa obrony obu państw, reprezentowane odpowiednio przez BAAINBw i Forsvarsmateriell. Wydawało się wtedy, że kontrakt przemysłowy może być sfinalizowany do końca 2019 r. Najnowsze doniesienia niemieckich mediów wskazują, że czas potrzebny na porozumienie w kwestii parametrów technicznych okrętów, współpracy przemysłowej i kosztów był niedoszacowany.
Mimo przyjęcia wspólnych rozwiązań w zasadniczych kwestiach związanych z ograniczeniem sygnatur jednostek, ich systemem walki, konstrukcją jedno- lub dwuprzedziałową, sposobem współpracy z systemami ratownictwa (do tej pory standardy niemieckie nie przywidywały współdziałania z pojazdami ratowniczymi, np. NSRS) itp., nie udało się zawrzeć porozumienia.
Mniej radykalne wypowiedzi wskazują na opóźnienia wynikające z pandemii COVID-19 utrudniającej negocjacje, inne - głównie norweskie - mówią otwarcie o problemach technicznych i finansowych. W 2017 r. norweskie dokumenty rządowe opisujące projekt 6346 dotyczący tzw. nowych zdolności podwodnych, przewidywały wydanie na ten program w latach 2018-2025 około 1,3 mld EUR, zaś obecnie Forsvarsmateriell wspomina już kwotę 3,6 mld EUR brutto za całą serię.
Zgodnie z umową rządową z 2017 r. prototyp norweski miał być gotowy w 2026 r. Obecnie jest jasne, że dotrzymanie tego harmonogramu jest niemożliwe. Dlatego też Ministerstwo Obrony w Oslo zabezpieczyło już środki na modernizację czterech z sześciu Ul i wydłużenie ich służby do czasu nadejścia następców.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Dla nas potrzebujemy pocisków manewrujących czyli z Europy tylko Francja, z Azji Korea te pionowe wyrzutnie rewelacja na ich najnowszym okręcie,jak na atomówce, Szwecja za fajny partnerski program, duże korzyści gospodarcze można się zastanowić nad odpuszczeniem tych pocisków manewrujących, Niemcy z wielu przyczyn dla mnie są najgorszym wyborem.
I tutaj muszę się zgodzić z panem Ślązak bo podobnie myślę. Kontrakt z Niemcami zbyt ryzykowny geopolitycznie. Warto się poważnie poważnie zastanowić nad rozbudową niektórych polskich portów w celu swobodnego rozstawienia przyszłych okrętów podwodnych w rozproszeniu w razie niebezpieczeństwa aby nie było tak, żeby w jednym porcie np. w Gdyni stacjonowałyby jednocześnie wszystkie OP bo to bardzo niebezpieczne w przypadku ataku z powietrza. Tutaj myślę o portach na środowym wybrzeżu jak Kołobrzeg, Darłowo czy rozbudowie portu na Helu oraz w Świnoujściu by zdezorientować potencjalnego przeciwnika i szybciej wyjść w morze.
Myślę, panowie analitycy, żenię warto się zastanawiać nad tzw. ORKĄ. To bowiem jest program wirtualny jak i Miecznik. Realne jest powolne ale konsekwentne likwidowanie MW.
Gdynia jako główna baza floty to najgorsze miejsce jeżeli chodzi o kłopoty z FR , nie tylko jeżeli chodzi o okręty podwodne.
Bzdura... Żadnych pocisków manewrujących nie potrzebujemy. A przynajmniej nie na OP, który jest najdroższą platformą do przenoszenia tego typu uzbrojenia. Okrętów podwodnych potrzebujemy żeby kontrolować basen Bałtyku południowego, do pełnienia dyżurów w Rynnie Słupskiej/Głębi Gotlandzkiej. Jeżeli OP mają wykonywać swoje zadania to i tak nigdy nie użyją pocisków manewrujących, których odpalenie zdradza pozycję okrętu. Pociski manewrujące, bardzo proszę, ale na nośnikach lądowych, łatwych do maskowania, rozśrodkowania i zgrupowanych w baterie z kilkunastoma wyrzutniami (kilkadziesiąt pocisków), a nie okrętach po 2,5-3 mld zł sztuka, w ilości 4-6 szt na okręt. No ale MDCN dużo wyłożyło na lobbing w naszym kraju...
Z prawej flanki - masz rację z kosztami , ale w warunkach przewagi sił NATO na Bałtyku , Flota Bałtycka postawi miny i zostanie w portach tak jak w czasie wojen światowych, dlatego musimy próbować wyciągnąć jej siły do walki w której będziemy mieli przewagę, okręty nawodne i podwodne z pociskami manewrującymi tego nie mogą ignorować, oby na Bałtyku byłoby ich jak najwięcej z silnym uzbrojeniem przeciwlotniczym - te nawodne i ochraniane przez samoloty myśliwskie i ZOP,w tej sytuacji poczekamy na samoloty okręty okręty nawodne i podwodne Floty Bałtyckiej bez pocisków manewrujących potrzebne będą tylko do niszczenia okrętów podwodnych przeciwnika.
Ślązak -> A niby dlaczego mielibyśmy ich wciągać w walkę? Przecież właśnie taki jest cel naszych działań na morzu, w razie konfliktu- zamknąć Flotę Bałtycką w Kronsztadzie, odciąć Kaliningrad od strony morza, i zapewnić sobie swobodę operowania okrętami nawodnymi w Basenie Gotlandzkim, tworząc tam bańkę A2AD, i tym samym zabezpieczając podejście nad północną Polskę przed wrogim lotnictwem. Ok 1/3 lotnisk FR, z których może być prowadzone uderzenie na Polskę,jest położonych na północ od nas- atak wyjdzie od strony Bałtyku. Taniej blokować go w poprzek dwoma fregatami PLOT, niż obstawiać całe wybrzeże Patriotami. Żeby fregaty mogły tam swobodnie operować, trzeba unieszkodliwić Flotę Bałtycką. Najtaniej, blokując ją okrętami podwodnymi w Zatoce Fińskiej. Takie są cele naszej MW, a nie przenoszenie pocisków manewrujących, które na nic jej się nie zdadzą.
Z prawej flanki - to w takim układzie jak ma być tanio to okręty podwodne niepotrzebne,nic nawodnego na Bałtyk nie wypłynie, Flota Bałtycka poważnie może atakować samolotami i okrętami podwodnymi rozwinąć siły ZOP i tyle. Do tego niszczyciele min i fregaty do stałych zespołów NATO i noszenia bandery.Czyli dwa dyony niszczycieli min, dwa eskortówców wielkości korwety, 2-4 fregaty, bez kosztownych okrętów podwodnych,opcja tania, U-booty Bundesmarine stoją niesprawne w bazie a nowe kupują żeby komuś sprzedać te.produkowane przez ich stocznie, Dania, Finlandia bez okrętów podwodnych, wyjątkiem jest jedynie Szwecja na Bałtyku.