Niszczyciele eskortowe typu Hunt, które zostały zaprojektowane przez Admiralicję brytyjską pod koniec 1938 r., były zgrabne, nowoczesne i idealnie nadawały się do współpracy z większymi okrętami, ale nade wszystko eksploatowano je do eskortowania i osłony konwojów u wschodnich i południowych wybrzeży Anglii. Takie porty jak: Londyn, Hull, Newcastle-on-Tyne, Plymouth i Falmouth, ze względu na grożące im niebezpieczeństwo były niedostępne dla wielkich statków oceanicznych. Było sprawą oczywistą, że cały ciężar dostarczenia do wschodniej i południowej Anglii towarów wyładowywanych w portach wybrzeża zachodniego, wobec przeciążenia i częściowego uszkodzenia linii kolejowych, spadł na barki żeglugi przybrzeżnej.
Stępkę trzeciego eskortowca dla Polskiej Marynarki Wojennej, który należał do ulepszonej serii Hunt II, położono 25 maja 1940 r. przez stocznię R. & W. Hawthorn, Leslie & Company Ltd., w Hebburn-on-Tyne w północno-wschodniej Anglii. HMS Bedale, bo tak Brytyjczycy nazwali okręt, zwodowano 23 lipca 1941 r. Minęło kolejnych niespełna osiem miesięcy, gdy w pierwszych dniach marca 1942 r. kpt. mar. (3 maja tr. otrzymał awans na komandora podporucznika) Romuald Nałęcz-Tymiński, jako dowódca okrętu, i jego zastępca – kpt. mar. Wszechwład Maracewicz, decyzją szefa Kierownictwa Marynarki Wojennej w Londynie, wyjechali do Newcastle-on-Tyne, gdzie wykańczano nasz eskortowiec. Reszta oficerów i załogi zaczęła sukcesywnie przybywać do Hebburn-on-Tyne od 5 marca.
30 kwietnia budowa okrętu dobiegła końca i tego samego dnia Bedale został przekazany polskiej załodze, która po podniesieniu biało-czerwonej bandery (również proporca i znaku dowódcy) niemal natychmiast zajęła się jego adaptacją do swoich potrzeb. W tym wyjątkowym wydarzeniu wziął udział przedstawiciel szefa KMW, kmdr por. Stanisław Nahorski. Trzy dni później, w uroczystych obchodach Święta Narodowego 3 maja, w obecności licznie zgromadzonej grupy polonijnej (wśród gości była także delegacja niszczyciela Garland), odbyło się poświęcenie bandery i okrętu.
Poprzedziła ją msza św. odprawiona przez ks. kapelana Bolesława Klementowskiego, który przyjechał z Plymouth. Pod nieobecność wadm. Jerzego Świrskiego (awans 3 maja 1942), szefa KMW reprezentował kmdr por. Włodzimierz Poraj-Kodrębski, p.o. komendanta Komendy Morskiej „Północ” w Greenock, a w imieniu Admiralicji występował kmdr Archibald Day. Depesze gratulacyjne nadesłali do dowódcy okrętu m.in. prezydent RP Władysław Raczkiewicz i gen. broni Władysław Sikorski, Naczelny Wódz Polskich Sił Zbrojnych. Nowo przejęty niszczyciel eskortowy, który wszedł do kampanii, nazwano oficjalnie Ślązak; na burtach i pawęży został namalowany znak taktyczny L26. Od tego dnia rozpoczął się dla załogi okres prób siłowni głównej, uzbrojenia i reszty wyposażenia.
9 maja 1942 r. Ślązak wyszedł ze stoczni w standardowym malowaniu maskującym typu Western Approaches (w dwóch kolorach – szaroniebieskim i jasnoszarym) na obowiązkowe pięciotygodniowe ćwiczenia do Scapa Flow, co było wymaganą procedurą przed rozpoczęciem służby bojowej u boku Royal Navy. Nazajutrz rozpoczęło się szkolenie na Orkadach. Na postoju odbywaliśmy niekończące się alarmy, działoczyny, ćwiczenia w zwalczaniu okrętów podwodnych, w komunikacji z lotnikiem, ćwiczenia przeciwawaryjne itp., wspominał po latach Nałęcz-Tymiński.
Poważnym problemem na nowym okręcie był zespół artylerzystów, który w 43% składał się z marynarzy-ochotników, nie posiadających dostatecznego doświadczenia. Jednak dzięki wytężonej pracy por. mar. Zbigniewa Plezi (I of. artylerii) i bosmat. Edmunda Gessnera ich podkomendni osiągnęli w wyznaczonym czasie wysoki stopień wyszkolenia, który zadziwił Brytyjczyków. Podczas wizyty w Scapa Flow, król Jerzy VI przyjął 8 czerwca na pokładzie okrętu-bazy HMS Tyne delegacje stacjonujących w bazie okrętów. Król Jerzy zwrócił się do Tymińskiego następującymi słowy: Powiedz Twoim ludziom, że z przyjemnością ich tutaj widzę.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu