Wkroczenie aliantów do Rzymu 5 czerwca 1944 r. stanowiło kulminacyjny punkt inwazji na Włochy kontynentalne. Zbiegiem okoliczności, następnego dnia rozpoczął się desant w Normandii we Francji i od tego momentu walki o pozostałą część Włoch straciły na znaczeniu. Amerykanie nie widzieli większego sensu w kontynuowaniu natarcia na III Rzeszę tą drogą – geograficzną „ślepą uliczką”, na końcu której wznosiła się potężna bariera Alp. Churchill myślał już jednak o tym, by po zdobyciu północnych Włoszech, nacierając przez tzw. wrota lublańskie w Słowenii, zająć Austrię i Węgry, zanim zrobi to Stalin. Ostatecznie Amerykanie zgodzili się dalej uczestniczyć w kampanii włoskiej, chociaż w ograniczonym zakresie, mając nadzieję, że ofensywa na północ od Rzymu zwiąże walką część niemieckich wojsk, co odciąży ich armie we Francji.
Generał Harold Alexander, głównodowodzący Alianckich Armii we Włoszech (Allied Armies in Italy, AAI), otrzymał więc polecenie, by kontynuował pościg, rozpoczęty w maju 1944 r. po przełamaniu Linii Gustawa i odblokował przyczółek pod Anzio. Miał zniszczyć pozostałe siły przeciwnika jeszcze przed osiągnięciem biegnącej około 250 km na północ od Rzymu, umownej linii Piza – Florencja. Dalej bowiem wznosił się łańcuch Apeninów północnych, blokując dostęp do Niziny Lombardzkiej. Tam, w rozległej dolinie Padu, znajdował się rozwinięty rolniczo i przemysłowo region Włoch, razem z siedzibą marionetkowego państwa Mussoliniego, którego Hitler chciał bronić możliwie jak najdłużej. Alexander musiał więc działać energicznie, by dopaść nieprzyjaciela, zanim ten ponownie zajmie dogodną do obrony pozycję pośród górskich grani.
Tym razem teren sprzyjał aliantom. Na północ od Rzymu półwysep rozszerza się, a łańcuch Apeninów wykręca w stronę Adriatyku, dlatego teraz mieli oni przed sobą otwartą, pagórkowatą równinę, która w rejonie Perugii i jeziora Trazymeńskiego – w połowie odległości między Rzymem a podnóżem Apeninów północnych – rozpościera się na szerokość około 120 km. Niemcy postanowili więc jedynie spowalniać postępy przeciwnika na tyle, by zdążyć przygotować pas obrony dalej na północ, w miejscu, gdzie Apeniny ponownie skręcają ku zachodniemu wybrzeżu, łącząc się z Alpami Nadmorskimi na granicy z Francją. Po doświadczeniach z Linii Gustawa wiedzieli, że jeśli zdołają zatrzymać tu aliantów do czasu nadejścia jesiennego załamania pogody, zyskają kolejne pół roku.
Nowa pozycja otrzymała nazwę Linia Gotów (Gottenstellung), w nawiązaniu do germańskich plemion, które w VI wieku ustanowiły w Italii swoje królestwa. Niemcy mieli wiele do zrobienia, ponieważ do wiosny 1944 r. linia ta istniała jedynie jako umowna kreska naniesiona ołówkiem na niemieckich mapach sztabowych. Hitler nie wierzył, że zatrzyma aliantów i nie chciał, by nosiła pompatyczną nazwę, która wzmocniłaby propagandowy wydźwięk ich ewentualnego zwycięstwa. Z tego względu rozkazał przemianować ją na banalnie brzmiącą Linię Zieloną. Mimo to przyjęła się pierwotna nazwa.
W czerwcu 1944 r. wojska gen. Alexandra wciąż dysponowały znaczną przewagą liczebną. Łącznie liczyły około 1,3 mln żołnierzy, 8500 dział, 2500 czołgów i dział samobieżnych oraz 4000 samolotów. Tymczasem Niemcy mogli wystawić do walki około 441 000 żołnierzy, 4000 dział, 400 czołgów i dział samobieżnych oraz 325 samolotów.
Alexander dowodził armiami, przez które do końca tej kampanii przewinęło się aż 16 nacji (Amerykanie, Brytyjczycy, Algierczycy, Hindusi, Francuzi, Marokańczycy, Polacy, Czesi, Kanadyjczycy, Nowozelandczycy, Afrykanerzy, Nepalczycy, Grecy, Włosi, Belgowie i Brazylijczycy). Według stanu z 5 czerw-
ca 1944 r., były to:
Ponadto na wybrzeżu Adriatyku znajdowały się, podległe bezpośrednio sztabowi Aleksandra, brytyjski V Korpus w składzie 4. Dywizja Piechoty i włoska brygada zmotoryzowana (Corpo Italiano di Liberazione) oraz, w odwodzie, II Korpus Polski w składzie 3. Dywizja Strzelców Karpackich, 5. Kresowa Dywizja Piechoty i samodzielna 2. Warszawska Brygada Pancerna.
Przeciwnikiem aliantów była Grupa Armii „C”, którą dowodził feldmarszałek Albert Kesselring, piastujący również stanowisko głównodowodzącego niemieckich wojsk we Włoszech (OB „Südwest”). Obie armie pod jego komendą od prawie roku miarowo cofały się w górę Półwyspu Apenińskiego, prowadząc walki odwrotowe. Zimą 1943/44 r. na kilka miesięcy zatrzymały postępy aliantów na południe od Rzymu1. Według stanu z 5 czerwca 1944 r., Kesselring miał do dyspozycji następujące siły:
Ponadto na wschodnim (adriatyckim) wybrzeżu Korpsgruppe Hoppe: 71. i 278. DP.
Natomiast w odwodzie Grupy Armii „C”, pod bezpośrednią komendą Kesselringa, znajdowały się: 16. DGPanc SS „Reichsführer SS”, 19. i 20. DPL (dywizja polowa Luftwaffe), 42. DSt, 188. DG (rezerwowa), turkiestańska 162. DP (złożona z mieszkańców sowieckich republik Azji Środkowej i Kaukazu, którymi dowodzili niemieccy oficerowie i podoficerowie) oraz 356. i 715. DP.
Ta dysproporcja między armiami Lemelsena i Vietinghoffa wynikała z faktu, że gdy w maju wojska Clarka uderzyły z przyczółka pod Anzio na Rzym, wypchnęły LXXVI KPanc, wówczas w składzie 14. Armii, do sektora 10. Armii, która przejęła nad nim kontrolę. Z tego względu Kesselring musiał teraz jak najszybciej wzmocnić swoje osłabione prawe skrzydło. Sytuację Niemców komplikował fakt, że płynąca z północy na południe rzeka Tyber oddzielała 14. Armię na zachodnim brzegu od 10. Armii na brzegu wschodnim (alianckie lotnictwo zniszczyło wszystkie mosty na rzece). Z tego względu Kesselring początkowo mógł liczyć jedynie na dywizje odwodowe, które pospiesznie sprowadzał z Włoch północnych. W większości były to marne związki taktyczne, które dotychczas jedynie strzegły wybrzeża albo zwalczały partyzantkę. Jako pierwsze rzucił na front 20. DPL oraz 162. i 356. DP.
Kesselring obawiał się, że przeciwnik wykorzysta tę jego chwilową słabość. Alianci mogli teraz, uderzając wzdłuż wybrzeża Morza Tyrreńskiego, rozbić osłabioną 14. Armię Lemelsena, następnie zajść z flanki 10. Armię Vietinghoffa i zepchnąć ją w głąb lądu, otwierając sobie drogę ku dopiero budowanej i nieobsadzonej Linii Gotów. Alexander nie był jednak biegły w wykorzystywaniu takich okazji. Podobnie jak większość brytyjskich dowódców (na czele z marszałkiem polnym Bernardem L. Montgomerym), preferował bitwy poprzedzone wielomiesięcznymi przygotowaniami.
W sektorze amerykańskiej 5. Armii pierwszymi celami wznowionej ofensywy były Civitavecchia i Viterbo, położone nieco ponad 60 km na północ – północny zachód od Rzymu. Zajęcie Civitavecchia, gdzie znajdował się pierwszy, głębokowodny port na północ od Neapolu, pozwoliłoby skrócić trasę dostaw zaopatrzenia o około 300 km. Z kolei kompleks lotnisk w Viterbo miał służyć lotnictwu taktycznemu, które potrzebowało baz położonych bliżej frontu. W tym czasie brytyjska 8. Armia miała posuwać się na prawym skrzydle, wzdłuż osi Terni – Perugia.
Amerykanie ruszyli dalej już nocą 5/6 czerwca 1944 r., mając w pierwszym rzucie dwa korpusy – w takim ugrupowaniu, w jakim wkroczyli do Rzymu. Na lewym skrzydle nacierał VI Korpus. Nadbrzeżną drogą na Civitavecchia kierowała się 34. DP, wspierana przez CCB (Combat Command B) – jeden z dwóch pułkowych zespołów bojowych 1. Dywizji Pancernej. Dalej w głębi lądu 36. Dywizja Piechoty, wspierana przez czołgi CCA, podążała w kierunku Viterbo. Pierwszy cel Amerykanie osiągnęli już rankiem 7 czerwca, bez walki zajmując Civitavecchia.
Kolumna pojazdów pancernych i ciężarówek z piechurami 34. DP ruszyła dalej do odległego o kilkanaście kilometrów miasteczka Tarquinia. Dopiero tam, rankiem 8 czerwca, napotkała pierwszy opór. Bezpośrednio na południe od tej miejscowości czołowe pododdziały 20. Dywizji Polowej Luftwaffe urządziły zasadzkę, zajmując pozycję po obu stronach wąwozu, dnem którego biegła droga. Z pomocą dział i moździerzy powstrzymywały postępy kolumny, aż krótko przed zmierzchem Amerykanie rozbili ich stanowiska ogniem armat przeciwlotniczych. Następnego dnia 34. DP, wyczerpana nieustannym natarciem (rozpoczętym dwa tygodnie wcześniej pod Anzio), została zluzowana przez 36. DP. Viterbo miał zdobyć amerykański II Korpus, podążający na prawym skrzydle i dalej z tyłu. Dowódca CCA postanowił jednak przejąć inicjatywę. Rankiem 8 czerwca, na południe od Viterbo, prowadzona przez niego kolumna pancerna napotkała ariergardę 3. Dywizji Grenadierów Pancernych. Niemieccy grenadierzy zatrzymali postępy kolumny do zmroku, ale gdy w nocy okazało się, że opuścili miasto, czołgiści CCA bez walki wjechali do Viterbo.
Teraz jednak sytuacja w sektorze 5. Armii zaczęła się komplikować. Clark dowiedział się, że na potrzeby desantu na południowym wybrzeżu Francji (operacja „Dragoon”), na przełomie czerwca i lipca będzie musiał odstąpić trzy amerykańskie dywizje piechoty (3., 36. i 45. DP) i sztab VI Korpusu oraz Francuski Korpus Ekspedycyjny (trzy dywizje piechoty i jedna górska oraz tabory Goumierów). Ze składu VI Korpusu, jeszcze tylko 36. DP była na pierwszej linii, nacierając brzegiem morza na północ od Civitavecchia. Clark odesłał sztab VI Korpusu i zastąpił go odwodowym sztabem IV Korpusu. Ponadto postanowił w ostatniej chwili wykorzystać jednostki francuskie, zanim będzie musiał je oddać, wprowadzając je do walki w rejonie Viterbo na miejsce amerykańskiego II Korpusu. Efektem tego przetasowania był kilkudniowy przestój i wyhamowanie impetu natarcia 5. Armii.
Na prawo od wojsk Clarka, brytyjska 8. Armia nacierała mając także w pierwszym rzucie dwa korpusy: XIII na zachodnim brzegu Tybru i X na brzegu wschodnim. Ich postępy były wolniejsze, ponieważ opór ariergardy 10. Armii był silniejszy, a teren w głębi lądu bardziej górzysty. W tym czasie również Leese dokonał przegrupowania swoich dywizji, by bardziej równomiernie rozłożyć ich siły. XIII Korpus (na lewym skrzydle) miał teraz na szpicy południowoafrykańską 6. Dywizję Pancerną i brytyjską 78. Dywizję Piechoty, natomiast X Korpus (na prawym skrzydle) brytyjską 6. DPanc i hinduską 8. DP.
Obie alianckie armie po przegrupowaniu ruszyły ponownie 11 czerwca. Na lewej, nadmorskiej flance, nacierał amerykański IV Korpus w składzie 36. Dywizja Piechoty i pułkowy zespół bojowy z nowoprzybyłej (z Afryki Północnej) 91. DP; na prawym skrzydle siły główne Francuskiego Korpusu Ekspedycyjnego. Francuzi w przeddzień powrotu do ojczyzny stracili jednak zapał do walk o Włochy. Ponadto Niemcy, zyskawszy na czasie, naszpikowali teren minami oraz wysadzili mosty, tunele, przepusty itp. Natomiast torujących drogę saperów ostrzeliwali ogniem dział i moździerzy. W efekcie, tempo natarcia aliantów spadło do dwóch, trzech kilo-
metrów dziennie.
W sektorze X Korpusu, czołowe oddziały brytyjskiej 6. Dywizji Pancernej nocą 19/20 czerwca wkroczyły do Perugii. Niemcy opuścili miasto krótko wcześniej, po zmroku, zajmując dogodniejsze do obrony pozycje na wzgórzach bezpośrednio na północ od miasta. Tymczasem na wybrzeżu adriatyckim brytyjski V Korpus jedynie podążał w ślad za miarowo cofającym się przeciwnikiem, 10 czerwca zajmując bez walki Pescarę. Alexander miał nadzieję, że w ten sam sposób zajmie również Ankonę. Gdy jednak okazało się, że ten duży i cenny port trzeba będzie wziąć szturmem, wydał rozkaz, by z dniem 17 czerwca V Korpus został zluzowany przez II Korpus Polski.
Kesselring przez pierwsze dwa tygodnie po odwrocie z Rzymu oddał pas terenu o szerokości około 140 km. Stracił przy tym trochę ludzi (wieczorem 6 czerwca szpica południowoafrykańskiej 6. Dywizji Pancernej wdarła się do Civita Castellana, około 60 km na północ od Rzymu, gdzie zajęła lazaret, biorąc do niewoli 573 rannych żołnierzy) i cennego sprzętu (13 czerwca przepadło aż 13 czołgów Tygrys z 508. batalionu czołgów ciężkich, zniszczonych podczas odwrotu przez własne załogi). Niemniej, zażegnał kryzys na swoim prawym skrzydle. Przerzucił z 10. do 14. Armii – brodem w Orte lub okrężną drogą przez Sienę – sztab XIV Korpusu Pancernego razem z trzema podporządkowanemu mu dywizjami (26. DPanc oraz 29. i 90. DGPanc), a z północy dodatkowo sprowadził drugą odwodową dywizję polową Luftwaffe. Dzięki temu mógł odesłać na tyły obie dywizje piechoty ze składu I Korpusu Spadochronowego (65. i 362. DP), zdziesiątkowane majowymi walkami między Anzio a Rzymem.
Po tym przegrupowaniu 14. Armia liczyła dziewięć dywizji: 3. i 90. DGPanc, 162. DP, 19. i 20. DPL w składzie XIV KPanc, natomiast 26. DPanc, 29. DGPanc, 4. DSpad i 356. DP w składzie I KSpad. Dodatkowo, do pomocy w niszczeniu infrastruktury i minowaniu, Lemelsen otrzymał dwa bataliony saperów, po jednym z odwodowych 42. Dywizji Strzelców i 16. Dywizji Grenadierów Pancernych SS. Ponadto 20 czerwca w sektorze 14. Armii do akcji wszedł 504. batalion czołgów ciężkich w sile trzech kompanii, sprowadzony z Niemiec w pełnym składzie 45 czołgów Tygrys.
Także 10. Armia Vietinghoffa, na lewym skrzydle wojsk Kesselringa, miała teraz do dyspozycji dziewięć dywizji (granica sektorów obu armii przebiegała w rejonie miejscowości Chiusi). LXXVI KPanc obsadził teren po obu stronach rozległego jeziora Trazymeńskiego. Na zachód od jeziora zajęły pozycje DPanc „Hermann Göring”, 1. DSpad i 334. DP, na wschód od jeziora 15. DGPanc, 305. DP i 94. DP. Skład LI Korpusu Górskiego, rozmieszczonego dalej w głębi lądu, w poprzek łańcucha Apeninów środkowych, pozostał bez zmian: 44. DP, 5. DG i 114. DSt. Łącznie z Korpsgruppe Hoppe (71. i 278. DP) na adriatyckim wybrzeżu, Kesselring miał teraz w pierwszej linii 20 związków taktycznych. Ta liczba nie oddawała jednak stanu faktycznego. Rzeczywista siła jednostek wykrwawionych w walkach o Linię Gustawa i przyczółek pod Anzio wahała się od 50 do zaledwie 10% etatowego stanu. W elitarnej 1. Dywizji Spadochronowej, która zgodnie z etatem powinna mieć 15 976 żołnierzy, według stanu z 10 czerwca zostało ich zaledwie 902!
Na wybrzeżu Adriatyku, w efekcie zastąpienia brytyjskiego V Korpusu, II Korpusem Polskim, hinduska 4. DP przeszła do odwodu, natomiast włoska brygada dołączyła do żołnierzy gen. Andersa. Ci ruszyli z linii rzeki Saline, uchodzącej do Adriatyku około 10 km na północ od Pescary. Posuwając się szybkim tempem, do 20 czerwca pokonali w granicach 100 km, zanim kontratak 278. DP zatrzymał ich na linii rzeki Chienti, około 50 km od Ankony. Polacy nie byli jedynymi, którzy w tym czasie napotkali wzmożony opór. Kesselring podjął próbę wyhamowania postępów przeciwnika na pierwszym na północ od Rzymu, improwizowanym pasie umocnień. Ta tzw. Linia Alberta (alianci nazywali ją Linią Trazymeńską) wiodła od Castiglione della Pescaia na wybrzeżu Morza Tyrreńskiego, przez Grosseto i Magione, do Monte Conero na południe od Ankony.
Ledwie Kesselring zdołał przegrupować swoje armie i ustabilizować front, gdy nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. W dniach 17-19 czerwca alianci przeprowadzili desant na wyspę Elba, położoną na zachodnim wybrzeżu, nieco na tyłach Linii Alberta. Inwazji dokonali głównie siłami marokańskich Goumierów. Ta krótka, ale zaciekła bitwa – francuski korpus stracił około 250 zabitych i ponad 600 rannych, Niemcy dwa bataliony piechoty (500 zabitych, w granicach 2000 wziętych do niewoli) – ze strategicznego punktu widzenia była zbędna, ponieważ odizolowany garnizon wyspy nie stanowił żadnego realnego zagrożenia. Utrata Elby wywarła jednak na Niemcach duży efekt psychologiczny. Generał Lemelsen zaczął się obawiać, że jest to tylko wstęp do większej operacji desantowej na zaplecze jego wojsk. Na wszelki wypadek cofnął więc prawe skrzydło swojej 14. Armii, oddając część pozycji w nadbrzeżnym sektorze Linii Alberta. Z tego powodu na nowo rozgorzał, dopiero co zażegnany, konflikt między sztabami 14. i 10. Armii. Dowódca tej drugiej, gen. Vietinghoff, czuł się pewnie na swoich pozycjach w głębi lądu, ale znów miał pretensje, że jego sąsiad na wybrzeżu odsłania jego prawe skrzydło.
Zobacz więcej materiałów w pełnym wydaniu artykułu w wersji elektronicznej >>
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu