3 stycznia w niemieckich mediach opublikowany został wywiad z sekretarzem generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem, w którym wskazał on m.in. na brak jednomyślności w sprawie ustanowienia formalnego minimalnego progu wydatków obronnych.
Według Stoltenberga niektóre z państw członkowskich NATO chcą ostrzejszego zaznaczenia znaczenia celu, jakim ma być wydatkowanie wymaganych 2% PKB na obronność. Stoltenberg jednak nie sprecyzował, co owo zaostrzenie miałoby oznaczać ‒ może przyspieszenie realizacji, może wprowadzenie kar, może ujednolicenie metod obliczania udziału wydatków obronnych w PKB? Wiadomo jednak, że niektóre państwa mają naciskać na realizację tego wymogu przez tych członków Sojuszu, którzy dotąd tego unikali. Polityk nie ujawnił, które państwa są zwolennikami takiego kursu (niemieckie media spekulują ‒ zapewne słusznie ‒ że może chodzić m.in. o Polskę czy Litwę, a w każdym razie o państwa położone na tzw. wschodniej flance NATO), zapewnił jednak, że dołoży starań, aby opinia rządów tych państw została uwzględniona. Mają ku temu prowadzić spotkania z szefami resortów obrony poszczególnych krajów czy nawet z szefami ich rządów, jak również prowadzenie stosownych negocjacji z nimi. Celem negocjacji ma być osiągnięcie porozumienia podczas szczytu NATO w Wilnie, który odbędzie się 11-12 lipca br.
O ile wydawanie 2% PKB na obronność jest powszechnie znanym wymogiem w NATO od dawna, o tyle nie wszystkie państwa go realizują. Najbardziej znanym, a w każdym razie w Polsce najczęściej wskazywanym tego przeciwnikiem są Niemcy. Co prawda po 24 lutego 2022 r. i rosyjskiej inwazji na Ukrainę władze Republiki Federalnej Niemiec zapowiadały ogromny wzrost wydatków obronnych, obejmujący nie tylko dojście do poziomu wydatków rzędu 2% PKB (w 2022 r. było to nieco ponad 1,4% PKB), lecz również specjalny fundusz na zakupy zbrojeniowe, rzędu 100 mld EUR. Im dalej od 24 lutego ub.r., tym bardziej te zapowiedzi stawały się mgliste ‒ z czasem Berlin zaczął deklarować np., że owszem, wydawać będzie 2% PKB na obronność, lecz wliczając w tę wartość ów fundusz specjalny. W grudniu ub.r. opublikowano nawet raport Instytutu Gospodarki Niemieckiej, z którego wynika, że wprawdzie Niemcom uda się osiągnąć wymagany poziom wydatków obronnych, lecz tylko w latach 2024-2025, a później udział ten zacznie spadać. Ponadto rosnące koszty związane chociażby z zakupem uzbrojenia spowodują, że wzrost wydatków będzie znacznie mniej skutecznym remedium na problemy Bundeswehry, niż przewidywano niespełna rok temu.
Co ciekawe, przeciwników ma być więcej, a media naszego zachodniego sąsiada wskazują Belgię i Kanadę. Państwa te wydają na obronność od wielu lat odpowiednio ok. 1,1% i ok. 1,3% PKB. Nic więc dziwnego, że Belgia nie jest skłonna do niemal dwukrotnego zwiększenia wydatków, a Kanada o ponad połowę. Musiałoby się to bowiem odbić kosztem albo zwiększenia zadłużenia tych państw, albo kosztem redukcji wydatków w innych resortach. To samo tyczy się oczywiście wspomnianych wyżej Niemiec, a także zapewne wielu innych państw NATO, wydających mniej niż 2% PKB na obronność. W 2021 r. spośród 30 państw NATO aż 17 wydawało mniej niż 2% PKB na obronność, a wielu z nich nawet mniej niż 1,5%.
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu