Zaloguj
reklama Rekord
reklama Rekord

Rosyjski wywiad aktywny w Bułgarii i na Bałkanach

Na początku listopada bułgarski dziennik „24 Chasa” napisał, że Bułgaria jest głównym ośrodkiem działalności rosyjskiego wywiadu wojskowego na Bałkanach, a stolica Serbii, Belgrad – wywiadu cywilnego. Publikacja ukazała się kilka dni po aferze szpiegowskiej, która wybuchła w Bułgarii w związku z wydaleniem z terytorium tego państwa jednego z dyplomatów pracujących w ambasadzie Federacji Rosyjskiej. Informacje te odbiły się szerokim echem w mediach zagranicznych oraz polskich.

Pod koniec października media podały, że pierwszy sekretarz ambasady Federacji Rosyjskiej w stolicy Bułgarii został oskarżony o szpiegostwo. Sofia zażądała wydalenia dyplomaty z terytorium państwa.  Władze w Sofii już 25 października poprosiły rosyjskie służby dyplomatyczne o wycofanie pracownika ambasady, którego oskarżono o działalność szpiegowską. Moskwa jednak tego nie zrobiła, w związku z czym 28 października rosyjski dyplomata został uznany za persona non grata i otrzymał dobę na wyjazd z Bułgarii. W oficjalnych komunikatach nie podano personaliów Rosjanina, ale według publikacji prasowych (w Polsce informację taką podała m.in. Polska Agencja Prasowa) ma chodzić o Władimira Rusyaeva. Według bułgarskich mediów jest on kadrowym oficerem rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU i absolwentem Wojskowej Akademii Dyplomatycznej w Moskwie, którą powszechnie uważa się za ośrodek kształcenia oficerów wywiadu. Jak ustaliła bułgarska Państwowa Agencja Bezpieczeństwa Narodowego (DANS) praca Rusyaeva pod przykryciem dyplomaty w rosyjskiej ambasadzie w Sofii miała polegać na kierowaniu siecią rosyjskiego wywiadu wojskowego na Półwyspie Bałkańskim, jak napisał bułgarski dziennik „24 Chasa”. Sytuacja ta wydaje się być bardzo poważną, ponieważ 1 listopada premier Bułgarii Bojko Borisow powiedział, że dyplomata ten usiłował zwerbować do współpracy dyrektora jednej z bułgarskich służb bezpieczeństwa państwa, który ma dostęp do tajnych informacji. Rusyaev wraz z rodziną wyjechał z Bułgarii w środę 30 października.

Według prasy, bułgarski kontrwywiad działania wymierzone we Władimira Rusyaeva podjął w drugiej połowie ubiegłego roku. Służby miały ustaliły, że dyplomata prowadził działalność wywiadowczą przez okres dłuższy niż rok. Polegała ona na odbywaniu spotkań z obywatelami Bułgarii, którzy mogli mieć dostęp do klauzulowanych informacji dotyczących bezpieczeństwa państwa, a także kwestii związanych z Unią Europejską oraz NATO. Za część pozyskiwanych informacji Rosjanin miał finansowo wynagradzać swoje źródła osobowe.

Niedługo po wydaleniu z Bułgarii pierwszego sekretarza ambasady Federacji Rosyjskiej doszło do kolejnego incydentu, który może mieć tło wywiadowcze. Otóż bułgarskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych odmówiło akredytacji zaproponowanemu przez Moskwę kandydatowi na stanowisko attaché wojskowego w Sofii. Strona bułgarska zastrzegła jednak w specjalnym komunikacie, że nie jest jej intencją uznanie tego kandydata za osobę niepożądaną. Wiadomo tylko tyle, że akredytację rosyjskiego kandydata zablokowało jedno z bułgarskich ministerstw, z którym MSZ uzgadniał tę sprawę. Nie wiadomo jednak, czy chodzi o ministerstwo nadzorujące pracę bułgarskiego kontrwywiadu, chociaż kontekst ostatnich wydarzeń może wskazywać na taką ewentualność.

Całe „afera szpiegowska” nie jest w Bułgarii czymś nowym. Polska Agencja Prasowa w depeszy na ten temat podkreśla, że do wydalenia rosyjskiego dyplomaty z Bułgarii po raz pierwszy doszło 18 lat temu, w 2001 roku. Wówczas wydalony został rosyjski attaché wojskowy Władimir Łomakin. Jak ustalono, miał on powiązania z pracownikami bułgarskiego wywiadu wojskowego. Warto jednak podkreślić, że Bułgaria nie zdecydowała się na wydalenie rosyjskich pracowników dyplomatycznych po próbie otrucia byłego rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala.

Z kolei we wrześniu 2018 roku w Sofii zatrzymano dwóch obywateli Bułgarii, którym zarzucono działalność szpiegowską na rzecz Federacji Rosyjskiej. Jednym z nich był Nikołaj Malinow, były poseł, przedsiębiorca i szef ruchu społecznego „Rusofile”. Efektem tego zatrzymania było wydanie 10-letniego zakazu wjazdu do Bułgarii dla dwóch obywateli Federacji Rosyjskiej, którzy byli zamieszani w tę sprawę i spotykali się z Bułgarem. Jeden z nich to Leonid Reszetnikow (drugi to biznesmen Konstantin Małofiejew), wysoki rangą funkcjonariusz rosyjskiego wywiadu (to emerytowany generał KGB, a następnie Służby Wywiadu Zagranicznego Federacji Rosyjskiej), który do 2017 roku pełnił także funkcję dyrektora Rosyjskiego Instytutu Studiów Strategicznych w Moskwie. Co równie ciekawe, sam Malinow przyznał w rozmowie z bułgarskimi mediami, że podczas ostatniego pobytu w Moskwie „spotkał się, pił, jadł i odwiedził łaźnię razem z Reszetnikowem”, ale, jak dodał, jego „najważniejsze spotkanie odbyło się z prezydentem Putinem”.

Jak wspomniano powyżej, wydalony ostatnio z Bułgarii Władimir Rusyaev miał kierować z Sofii rosyjską siatką wywiadowczą operującą na terenie Półwyspu Bałkańskiego. Dziennik „24 Chasa” napisał, że do pracownicy tej struktury przyjeżdżali do Sofii po instrukcje oraz w celu odbywania konsultacji. Na podstawie tych doniesień serwis internetowy belsat.eu napisał o dyplomacie: „Chodził na spotkania z bułgarskimi oficerami i prawie otwarcie obiecywał im zapłatę oraz awans służbowy w zamian za informacje wojskowe. Interesował się rodzajami broni, wydatkami na obronę, dyslokacją zbrojeń i nowym uzbrojeniem sojuszników”.

Komentatorzy wskazują, że Bułgaria jest ważnym miejscem z punktu widzenia zainteresowania wywiadowczego Federacji Rosyjskiej. Moskwa chce utrzymać wpływy w państwach Wspólnoty Państw Niepodległych oraz byłego Układu Warszawskiego. W przypadku niektórych państw z tej grupy Moskwa traktuje związki historyczne z Federacją Rosyjską jako podstawę do skrytej interwencji ich sprawy wewnętrzne. Właśnie Bułgaria jest zaś postrzegana przez Kreml jako kraj bliski mentalnie Rosji ze względu na słowiańską populację. To środowisko, w którym rosyjskie służby specjalne mogą operować najbardziej swobodnie i skutecznie. Bułgaria jest też ważna dla Kremla, ponieważ Rosji zależy na osłabieniu wpływu NATO na sytuację bezpieczeństwa w regionie Morza Czarnego. Zadania wywiadowcze w Bułgarii często są realizowane pod przykryciem biznesu z rosyjskim kapitałem. Od dłuższego czasu odnotowuje się duże zainteresowanie rosyjskich firm np. sektorem energetycznym. Rosyjskie służby specjalne wykorzystują też różne instytucje pozarządowe oraz organizacje oficjalnie zajmujące się np. współpracą gospodarczą. Rosjanie stosują też metodę polegającą na składaniu ofert biznesowych, które na pierwszy rzut oka dotyczą atrakcyjnych przedsięwzięć gospodarczych. Oferty te jednak w perspektywie długookresowej często są sprzeczne z interesami UE oraz NATO, a także prowadzą do stopniowego uzależniania gospodarczego Bułgarii od Rosji. Według zagranicznych mediów, Rosjanie dokonali głębokiej penetracji wywiadowczej w bułgarskich instytucjach państwowych.

Przykład interwencji rosyjskich służb specjalnych w wewnętrzne sprawy państwa bałkańskiego mogliśmy obserwować kilka lat temu. W październiku 2016 roku w Czarnogórze w dniu wyborów parlamentarnych do próby zamachu stanu. Plan zakładał, że uzbrojeni serbscy nacjonaliści sprowokują szturm opozycji na siedzibę parlamentu i zamordują premiera Czarnogóry. W dalszej perspektywie operacja miała na celu ustanowienie prorosyjskiego rządu, który zablokuje wejście tego państwa do NATO.

Dzisiaj już wiadomo, że operacja ta była realizowana pod nadzorem i przy wykorzystaniu oficerów rosyjskiego wywiadu wojskowego GRU. W maju tego roku zakończył się proces w tej sprawie, w którym Sąd Najwyższy Czarnogóry skazał w sumie 14 osób (Rosjan, Serbów oraz Chorwatów) oskarżonych o terroryzm i stworzenie organizacji przestępczej, dążącej do przeprowadzania zamachu stanu. Odczytując wyrok czarnogórski sąd stwierdził, że „Celem tej organizacji było uniemożliwienie Czarnogórze przystąpienie do NATO” (do Sojuszu Czarnogóra przystąpiła niespełna rok po nieudanym zamachu stanu – w czerwcu 2017 roku). Wśród skazanych znalazło się dwóch obywateli Federacji Rosyjskiej, oficerów wywiadu wojskowego: Eduard Szyszmakow (dostał karę 15 lat więzienia) oraz Władimir Popow (12 lat więzienia). Zostali oni skazani zaocznie. Co ciekawe, Eduard Szyszmakow (vel Szyrokov) w przeszłości pracował także w Polsce. Do ambasady Federacji Rosyjskiej w Warszawie trafił w styczniu 2013 roku, gdzie objął funkcję zastępcy attaché wojskowego. W 2014 roku został on jednak wydalony z Polski za działalność szpiegowską. Jak podały media, zwerbował on do współpracy zatrzymanego przez Służbę Kontrwywiadu Wojskowego oficera i urzędnika Departamentu Wychowania i Promocji Obronności MON Zbigniewa J. oraz zatrzymanego przez ABW prawnika Stanisława Sz., zaangażowanego w projekt budowy gazoportu w Świnoujściu. Drugim Rosjaninem skazanym za udział w organizacji zamachu stanu w Czarnogórze jest Władimir Moisiejew. On również w przeszłości pracował w Polsce, w tym samym czasie, co Szyszmakow.

(ŁP) Foto: Siedziba główna GRU w Moskwie (Wikimedia Commons)
Teldat

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przemysł zbrojeniowy

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Siły Powietrzne

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Samoloty i śmigłowce
Uzbrojenie lotnicze
Bezzałogowce
Kosmos

WOJSKA LĄDOWE

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Wozy bojowe
Artyleria lądowa
Radiolokacja
Dowodzenie i łączność

MARYNARKA WOJENNA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Okręty współczesne
Okręty historyczne
Statki i żaglowce
Starcia morskie

HISTORIA I POLITYKA

 ZOBACZ WSZYSTKIE

Historia uzbrojenia
Wojny i konflikty
Współczesne pole walki
Bezpieczeństwo
usertagcalendar-fullcrosslisthighlightindent-increasesort-amount-asc