12 września premier Grecji ogłosił plan zamówień sprzętu wojskowego, który ma pozwolić na wznowienie (wstrzymanego) programu modernizacji sił zbrojnych. Powyższa decyzja ma związek m.in. z rosnącym napięciem politycznym na linii Ateny – Ankara.
Według upublicznionych deklaracji Grecy mają kupić osiemnaście wielozadaniowych samolotów bojowych Dassault Rafale, cztery nowe fregaty wielozadaniowe, cztery wielozadaniowe śmigłowce pokładowe, systemy przeciwpancerne, torpedy, pociski dla lotnictwa, a także zwiększyć liczebność sił zbrojnych o 15 tys. żołnierzy. Dodatkowo modernizację mają przejść cztery fregaty typu Hydra.
Pomimo kilku niewiadomych, rząd Francji przyjął z zadowoleniem deklarację zakupu Dassault Rafale – Grecja będzie pierwszym eksportowym użytkownikiem samolotów tego typu (dotychczas wyeksportowanych do Egiptu, Indii oraz Kataru). Według części informacji Rafale pozwolą na przezbrojenie jednej eskadry, która obecnie eksploatuje Mirage 2000 (pochodzące z dostaw w latach 80. XX wieku).
W przypadku śmigłowców wiadomo, że mowa o amerykańskich Lockheed Martin MH-60R Seahawk - rząd w Atenach zatwierdził zakup (poprzez procedurę FMS) już w czerwcu, a dostawy mają zostać zrealizowane do końca 2022 roku. Grecja będzie drugim (po Danii) europejskim użytkownikiem maszyn tego typu.
Sporo zamieszania budzi deklaracja o zakupie czterech fregat. Dotychczas wiadomo było, że Grecja i Francja negocjują umowę dotyczącą dwóch fregat, które miałyby zostać zbudowane przez Naval Group. Dodatkowo Ateny mają oferty zakupu używanych jednostek (m.in. z Wielkiej Brytanii). Obok opcji europejskich, część analityków może wskazywać także kierunek amerykański - zakup czterech nowych jednostek MMSC (wielozadaniowych fregat opartych na projekcie okrętów typu Freedom), które promuje korporacja Lockheed Martin. Na odrzucenie opcji francuskiej może m.in. wskazywać komunikat rządu w Paryżu, który nie wspomniał nic o fregatach.
(Łukasz Pacholski) | Foto: Łukasz Pacholski |
Podobne z tej kategorii:
Podobne słowa kluczowe:
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Grecki MON osobiście przekazał premierowi opracowanie, z którego wynika, że potrzeby obronności kraju wymagają wydania na zakupy sprzętu kwoty rzędu 30 mld Euro. Na co premier wyjaśnił, że górna granica takiego wydatku, "w ciągu najbliższych lat" wynieść może nie więcej, niż 10 mld Euro. Głos mają jeszcze także wierzyciele, kontrolujący wykonywanie umów finansowych, w tym greckie parametry budżetu. I głos ma jeszcze także koronowirus. Szczegół, że same tylko francuskie fregaty, wyposażone jak chcieli je Grecy, kosztować musiałyby po 3,5 mld USD za sztukę. Gdy francuskie seryjne kosztowałyby po 2 mld USD. Czyli zupełnie niemożliwy jest program zakupów, zakreślony tak szeroko, jak zrelacjonowała to Redakcja. Plus okoliczności tu nie wspominane. Na przykład, że fregaty francuskie mogą wcale nie trafić pod grecką banderę, niemniej i tak wykonywać te same zadania, na wschodnim Śródziemnym. Jako faktyczna, choć nieogłoszona publicznie część zapłaty, przez Francję, za greckie i cypryjskie koncesje eksploatacji dna morskiego. W szczególności, nie mogą wtedy zgłaszać veta wierzyciele Grecji.