Samolot myśliwski P-39 Airacobra był niewątpliwie nowatorską konstrukcją. Tym, co go najbardziej wyróżniało spośród myśliwców tamtej epoki, był silnik zamontowany w środkowej części kadłuba, za kokpitem. Takie umiejscowienie jednostki napędowej zapewniło dużo wolnej przestrzeni w części dziobowej, umożliwiając zamontowanie silnego uzbrojenia pokładowego oraz podwozia z kołem przednim, które zapewniało znakomitą widoczność z kokpitu podczas kołowania.
W praktyce okazało się jednak, że układ z silnikiem połączonym ze śmigłem długim wałem napędowym skomplikował konstrukcję samolotu, przez co w warunkach polowych trudniej go było utrzymać w stanie sprawności technicznej. Co gorsza, tak umiejscowiony silnik był bardziej podatny na trafienia z tyłu – zwłaszcza że nie chroniła go płyta pancerna. Ponadto zajmował miejsce zwykle przeznaczone na główny zbiornik paliwa, przez co P-39 miał stosunkowo niewielki zasięg. Na domiar złego działko kalibru 37 mm notorycznie się zacinało. Jeśli jednak podczas walki pilotowi udało się zużyć amunicję do działka i wielkokalibrowych karabinów maszynowych kalibru 12,7 mm w dziobie samolotu, środek ciężkości niebezpiecznie przesuwał się w stronę silnika, przez co podczas gwałtownych manewrów P-39 miał tendencję do wpadania w płaski korkociąg, z którego praktycznie nie sposób go było wyprowadzić. Nawet podwozie z przednim kołem okazało się kłopotliwe, gdyż na wyboistych lotniskach Nowej Gwinei długa goleń niejednokrotnie łamała się przy lądowaniu, a nawet podczas kołowania. Największym błędem okazało się jednak usunięcie z założeń projektowych turbosprężarki, przez co osiągi P-39 spadały powyżej wysokości 5500 m.
Zapewne gdyby nie wybuch wojny, P-39 szybko by odszedł w zapomnienie. Brytyjczycy, którzy zamówili kilkaset sztuk, byli nim tak rozczarowani, że niemal wszystkie odstąpili Rosjanom. Nawet Amerykanie wyposażyli swoje dywizjony stacjonujące przed wojną na Pacyfiku w myśliwce innego typu – Curtiss P-40 Warhawk. Pozostałością po brytyjskim zamówieniu był P-39 w wersji z działkiem kalibru 20 mm (zamiast 37 mm). Po ataku na Pearl Harbor lotnictwo armii Stanów Zjednoczonych zarekwirowało wszystkie egzemplarze, wcielając je do służby pod oznaczeniem P-400. Wkrótce się przydały – kiedy na przełomie 1941 i 1942 r. Amerykanie wytracili Warhawki w walkach o Hawaje, Filipiny i Jawę, do obrony Port Moresby zostały im Airacobry.
W pierwszych miesiącach 1942 r. Nowa Gwinea nie była jedynym zmartwieniem aliantów na Pacyfiku. Po zajęciu przez Japończyków Jawy i Timoru w zasięgu ich lotnictwa znalazły się miasta na północnym wybrzeżu Australii i w lutym rozpoczęły się naloty na Darwin. Z tego względu pierwsze amerykańskie myśliwce (P-40E) wysłane ze Stanów Zjednoczonych w rejon walk zatrzymano w Australii, zostawiając obronę Nowej Gwinei pojedynczemu dywizjonowi Kittyhawków (75. Sqn RAAF).
Podczas gdy Australijczycy samotnie odpierali japońskie naloty na Port Moresby, 25 lutego do Brisbane przybył drogą morską personel 35. PG (Pursuit Group, Grupy Pościgowej) w składzie trzech dywizjonów – 39., 40. i 41. PS – które wyposażono w P-39 w wersji D i F. Niedługo później, 5 marca, do Australii dotarła 8. PG, także złożona z trzech dywizjonów (35., 36. i 80. PS), która otrzymała niedoszłe brytyjskie P-400. Obie jednostki potrzebowały jeszcze wielu tygodni, aby osiągnąć pełną gotowość bojową, ale tyle czasu alianci nie mieli.
W pierwszych dniach marca 1942 r. Japończycy przeprowadzili desant na północno-wschodnim wybrzeżu Nowej Gwinei, pod Lae i Salamauą, gdzie wkrótce zbudowali lotniska, skracając odległość dzielącą ich od Port Moresby do niecałych 300 km. Chociaż większość japońskich sił lotniczych na południowym Pacyfiku nadal stacjonowała w Rabaul, do Lae przeniósł się elitarny Tainan Kokutai – jednostka myśliwców A6M2 Zero, z której wywodziło się kilku czołowych japońskich asów, jak Hiroyoshi Nishizawa czy Saburo Sakai.
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu
Pełna wersja artykułu